Na mgły jeszcze przyjdzie czas ...
Nie chciałem zakładać nowego wątku więc tu podzielę się z wami tym wspaniałym widokiem jaki moje oczy ujrzały
A było to 24 kwietnia 2006 po godzinie 4:44
Zimno +1*C, świt, wstałem zupełnie przypadkowo, i ujrzałem ... Księżyc, cieniutki rogalik, piękny !
Po lewej pasy kondensacyjne na tle różowego nieba. Pasy krwisto czerwone.
Potem zza horyzontu wyłonił się samolot, leciał ze wschodu, wyglądał jak startujący wahadłowiec
Chwilę potem zrobiłem sobie zdjęcie na tle tego widoku, to nic że nie widać mojej twarzy, widać coś cenniejszego ...
Potem zobaczyłem, że za chwilkę pojawi się Słońce ! Ustawiłem się w takim miejscu gdzie widziałem
wycięcie w lesie i tam akurat pojawiła się nasza dzienna gwiazda. Zresztą co tu dużo mówić... Spójrzcie tylko...
To był jeden z piękniejszych wschodów Słońca jakie widziałem ...
Warto czasem wcześnie wstać
<dla A.>