Jak to jest możliwe, żeby czarna dziura emitowała cząstki, jeśli wiemy, że nic nie może wydostać się poza horyzont zdarzeń? Odpowiedź, jaką daje nam mechanika kwantowa brzmi: cząstki te nie pochodzą z wnętrza czarnej dziury, lecz z "próżnej" przestrzeni tuż poza horyzontem zdarzeń. Możemy to wyjaśnić w następujący sposób: To, co mamy na myśli mówiąc "próżnia" nie może być całkowicie puste, gdyż aby tak było, wszystkie pola - grawitacyjne, elektromagnetyczne i inne musiałyby całkowicie zniknąć.
(Stephen Hawking)
Promieniowanie czarnych dziur polega na rozłączaniu się par cząstek i antycząstek, gdzie jedna z nich wpada do czarnej dziury, a druga cząstka z tej pary może albo też wpaść albo uciec w przestrzeń i wydaje się, jakby została wypromieniowana przez czarną dziurę. Pary cząstka - antycząstka nie anihilują, gdyż w pobliżu czarnej dziury antycząstka przekracza horyzont zdarzeńi może stać się cząstką, a wtedy anihilować nie musi.
Im większa masa czarnej dziury, tym mniejsza jest jej temperatura i emituje mniej cząstek. Czarna dziura o masie równej kilku masom słońca miałaby temperaturę jednej dziesięciomilionowej K. Absorbowałaby znacznie więcej promieniowania, niż by emitowała. Te najmniejsze są najgorętsze.
Dużo energii mogłaby nam dać taka czarna dziurka wielkości jądra atomu. Jednak gdyby znalazła się na powierzchni Ziemi, spadłaby do samego jądra i w żaden sposób nie dałoby się temu zapobiec. Najpierw poruszałaby się tam i z powrotem w poprzek globu, aż w końcu zatrzymałaby się w środku. Najlepszym miejscem dla niej byłaby właśnie orbita okołoziemska. Trzeba by było ją podprowadzić w ślad jakiegoś ciała o dużej masie. Jednak to na dzisiejsze czasy nie jest możliwe.