Witam wszystkich po raz pierwszy.
Chciałbym opowiedzieć o pewnym zdarzeniu, o którym opowiadał mi mój wujek. Otóż pracuje on w puławskim pogotowiu i parę lat temu, kiedy w nocy jechał karetką, zauważył nad horyzontem dziwny obiekt. Ufam mojemu wujkowi i wiem, że mówi prawdę, ponieważ jego koledzy, którzy jechali razem z nim widzieli to samo i wypytałem go wiele razy o najdrobniejsze szczegóły.
Obiekt ten - jak wynika z relacji - poruszał się dość dużymi, nieregularnymi skokami. Raz skakał wysoko, raz nisko, raz dalej, raz krócej. Poruszał się dość nisko nad horyzontem, wydawało się, że jest blisko. Świecił naprzemiennie raz czerwonym raz niebieskim światłem, też nieregularnie. Był dość duży, nie jakis tam punkcik, widać było po rozmiarze świateł. Na pewno nie był to ani śmigłowiec ani samolot, ponieważ poruszał się skokami. Obiekt był obserwowany krótko, ponieważ trzeba było jechać karetką (nie na sygnale, więc żadnych odbić światła).
Następnego dnia okoliczne rozgłośnie radiowe podawały, że ludzie widzieli podobny obiekt na niebie.
Relacja, jak mówiłem w pełni wiarygodna.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że może być jakieś oczywiste wyjaśnienie. Czekam na jakieś pomysły, bo nikt nie wie, co to mogło być.