Witam Was moi drodzy, zmieniłem radykalnie sposób swoich obserwacji...Od dziś nie będę już marudził o LP, Księżycu, sodówkach i innych takich tam różnych rzeczach. Postanowiłem, że będę oglądał sobie niebo głęboką nocą (zacząłem od dzisiaj), nastawiam budzik na 2.00 i wychodzę na 2 godzinki, po czym kładę się i śpię do 6.40. stepnica w tym czasie jest czarna jak smoła a ja wniebowzięty .
Ciekaw jestem ile tak pociągnę (wciąż jest ładna pogoda), ale po dzisiejszej nocy widzę, że warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niebo czarne, teleskop w dłoni...czego chcieć więcej . Dziś na pierwszy ogień poszła M 13, to dla niej właśnie wstałem tak wcześnie (nigdy wcześniej nie widziałem jej w okularach teleskopu), muszę tutaj zaznaczyć, iż gromadka najpiękniej wyglądała, po włożeniu do wyciągu okulara Uwan 7. Rozbił ją prawie do samego centrum, to było jedno z najpiękniejszych doznań wizualnych, jakich doświadczyłem w swoim życiu...baardzo długo nie mogłem się od niej oderwać. Nie wiem, czy ten szkic oddaje to co ja tam widziałem, tych pięknych chwil długo nie zapomnę. W następnej kolejności zacząłem szukać M 57, ale niestety nie znalazłem, tzn znalazłem ale jak się potem okazało innego Messiera a mianowicie M 56. Następnie M 51, fantastycznie, 2 mgiełki, jedna większa od drugiej, połączone mostem? Zerkaniem, mogłem już chyba dojrzeć delikatną spiralkę, tak mi się wydawało, chociaż długo przy niej miejsca nie zagrzałem. M 101, pięknie, duuuża galaktyka, dość ciemna, za mało czasu aby sprawdzić dokładnie strukturę (Księżyc za chwilę miał wyjść). To była bardzo udana noc jedna z najpiękniejszych za sprawą oczywiście obiektu moich westchnień, czyli przepięknej gromady M 13.
Robson