Chciałbym dodać nieco w kwestii potencjalnej konfrontacji z istotami inteligentnymi.
Garstka oczywistości: Życie wiąże się ze zwiększaniem liczby osobników . Im większa liczba osobników, tym większe zapotrzebowanie na pożywienie, surowce, a co za tym idzie - przestrzeń (dobra te rozkładają się w przestrzeni). Jeśli w kosmosie spotkałyby się dwie* inteligentne formy życia (dla wygody załóżmy, że w momencie spotkania obie cywilizacje są na podobnym poziomie zaawansowania) musiałby nastąpić jakiś podział dostępnej przestrzeni i środków.
Dopóki istniałaby równowaga sił, przestrzeni, warunków, dopóty można by wierzyć w mrzonki o współbytowaniu w harmonii (a równowaga taka jest niemożliwa do osiągnięcia). Celem nadrzędnym dla istoty żywej, jest życie ;>. Nie życie wszystkich gatunków, tylko gatunku własnego. Zatem każdy gatunek dąży do poprawy warunków w jakich żyje, czyli jednocześnie dąży do pogorszenia warunków konkurencyjnego gatunku.
Każde zawahanie równowagi prowadziłoby do oczywistych następstw. Rasa która uzyskałaby przewagę, z oczywistych powodów chciałaby ją powiększać. Rasa dominowana chciałaby ten stan rzeczy zmienić. Zakładamy jednak, że w końcu rasa dominująca uzyskuje znaczną przewagę, choćby dlatego, że ma na to zdecydowanie większe szanse, niż rasa zdominowana na odwrócenie swojego losu. Powstaje konflikt interesów, którego nie da się rozwiązać dyplomatycznie. Spraw fundamentalnych - a taką jest byt własnego gatunku - dyplomacja nie dotyczy. Poza tym dyplomacja ma zastosowanie tylko przy względnej równowadze sił.
Rasa dominująca może pójść dwiema drogami:
1) jeśli obcy są "źli", bez ceregieli panoszą się po naszej części wszechświata, robią z nami i naszymi środkami co chcą
(po prostu chcą dla siebie dobrze i nie ma w tym nic dziwnego)
2) jeśli obcy są "dobrzy", zamykają ludzkość w "rezerwacie" i zmierzają do rozwiązania nr 1 mniejszymi kroczkami.
(nadal chcą dla siebie dobrze bo dlaczego mieliby chcieć źle, ewentualnie dlaczego miałyby ich krępować ziemskie konwenanse [swoją drogą w rozgrywkach między ziemianami, jeśli w grę wchodzi konkretny zysk, konwenanse również nie mają większego znaczenia])
Nie widzę żadnego racjonalnego powodu, dla którego nie mieliby eksploatować nas i naszych środków.
(Oczywiście ludzkość zachowa się dokładnie tak samo, jeśli uzyska odpowiednią przewagę)
Taki lajf
* przy większej ilości cywilizacji sytuacją oczywiście komplikuje się