Noc bez dźwigania szkła to noc stracona ... do 1:30 było różnie, co się zasadziłem na jakiś obiekt, to przykrywała go chmura, coś tam jednak dawało się złapać. Obsewacja zlotu słowańskich "nindżów" pod Ślężą o pólnocy w bezksięzycową noc... bezcenna, już z tego powodu warto było się wybrać ("nindże" jako obiekty obserwacji cechują się bardzo niską jasnością powierzchniową, w zasadzie od tła pozwala odróżnić ich biały pas, przepasujący czarne kimono, oraz jarzące się w ciemności gałki oczne, stanowią więc wyzwanie, nawet dla ambitnego obserwatora).
Około 1:00 adepci "nindża", jak się pojawili tak zniknęli, zaraz po nich Chmury, zaczęła się zabawa: pogoniliśmy Psiaki ale Panna niestety już nam uciekła , zamieszaliśmy w warkoczu, podrażniliśmy Skorpiona, Irek strzelał do Strzelca, powalczyliśmy z Herkulesem, podeszliśmy Łabędzia (nieuzbrojeni) , nad ranem Irek wspominał coś o M31
"Kreska" na zdjęciu Irka widziana gołym okiem przypominała fajerwerk, smuga światła na niebie miała szerokość około 20' do 30'
Dzięki Iro za towarzystwo
Pozdrawiam