-
Postów
1 896 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Matheo_89
-
-
Zakładam temat, żeby nie wisiało w statusach, a nikt na razie nigdzie na forach nie poruszył. Jak napisali na "Nature" parę dni temu, a dzisiaj pojawiło się także na "Spacedaily" więc nie wygląda na kaczkę dziennikarską:
http://www.nature.com/articles/srep35596
W skrócie. Po latach spływania nowych obserwacji supernowych Ia grupa badaczy wykonała swoją statystykę pewności tego, że odległości do galaktyk, w których wystąpiły te supernowe są jednak większe niż wskazywałoby przesunięcie ku czerwieni samych galaktyk zakładając prawo Hubble'a (lub inna metoda oceny odległości niezależna od oceny na podstawie jasności supernowej). I co się okazało? A no, że ta pewność jednak nie wyszła im tak duża jak poprzednikom (bo raz że mieli więcej danych, a dwa że pewnie użyli innych metod statystycznych). Ba, jak twierdzą wyszło im 3 sigma, gdzie jak twierdzą artykuły dopiero 5 sigma jest powszechnie uznawane za naukowy pewnik. Zdaje się, że chodzi o to: http://cach.pl/czym-jest-ta-sigma-definicja-six-sigmy-cd/
Ponieważ, nie słychać specjalnie wielkiego szumu wokół całej sprawy, a oni twierdzą, że są dość pewni swojego trudno ocenić jak to traktować, a sprawa jest jakby nie patrzeć wielka, bo chodziłoby o cofnięcie Nobla z 2011, za odkrycie istnienia ciemnej energii na podstawie właśnie takich badań odległości do galaktyk na podstawie jasności supernowych. A więc, albo jest ciemna energia, albo jej nie ma.
No to temat założony, no chyba że, jak przeczuwam, coś pokręciłem to proszę mnie poprawcie.
A że jest na forum pewna osoba, która co nieco o statystyce wie to może zajrzy i coś tam od siebie doda ;]]
-
6
-
-
Oczywiście, ale wymaga to teleskopu, który ma taką możliwość tzn. możliwość śledzenia satelitów (nie wystarczy system go-to)
-
7
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
A gdyby ktoś Wam powiedział, że widział całkowite zaćmienie Słońca trwające 74 minuty? Niedowierzanie, no a potem to już chyba tylko zazdrość ;] Uwielbiam historie związane z obserwacjami astronomicznymi. Jak np. niesamowita historia obserwacji reentry rakiety Sojuz-U z orbity polarnej nad Polską z 1979 roku spisana przez Janusza Wilanda:
http://www.astrojawil.pl/kolacja_1979.htmAlbo archiwalne relacje Hermesa (spoczywaj w pokoju Roman, pamiętamy!) i Piotrka Guzika z zimowych polowań na niesamowitą kometę McNaughta, której obserwacji niestety mi nie udało się zaliczyć:
http://astro4u.net/forum/archive/index.php?thread-9736.html
Pozostając w wyjątkowych latach 70-tych ubiegłego wieku przybliżmy sobie inną interesującą historię. Historię pewnego zaćmienia Słońca, w pewnym sensie wyjątkowego. Na początku siódmej dekady XX wieku, gdy Amerykanie byli w trakcie swoich podbojów srebrnego globu kilku astronomów przygotowywało się do przeprowadzenia badań korony słonecznej podczas zaćmienia jakiego jeszcze człowiek nie miał szansy zaobserwować. Zaćmienie z 30 czerwca 1973 roku miało być najdłuższym od kilkuset lat, a kolejne tak długotrwałe nastąpi dopiero w czerwcu roku 2150. Czas trwania całkowitego zasłonięcia tarczy Słońca przez Księżyc w miejscu centralnym w północno-zachodniej Afryce wynosić miał 7 minut i 4 sekundy. Sporo, ale przecież w roku 2027 czeka nas także dość długie zaćmienie nad Egiptem trwające aż 6 minut i 23 sekundy. Miejmy nadzieję, że wszyscy się tam wtedy spotkamy i nikt nas nie zechce wysadzić w powietrze
Zdarzenie z 1973 roku było jednak szczególne z powodu dwóch astronomów z Wielkiej Brytanii i Francji, odpowiednio Johna Beckmana i Pierre Léna, którzy niezależnie od siebie wpadli na pomysł, aby wykorzystać prototyp powstającego właśnie brytyjsko-francuskiego samolotu naddźwiękowego Concorde w celu podążania za ruchem cienia Księżyca z prędkością pozwalającą na ciągłą obecność w fazie całkowitej zaćmienia, tak długo jak tylko będzie się dało. Jak na tamte czasy pomysł iście nowatorski, pionierski, genialny! Zwykłe samoloty mogą jedynie nieco wydłużyć czas obserwacji fazy całkowitej, jednak musi to być okupione odpowiednim torem lotu i nie jest praktykowane w cywilnych lotach pasażerskich. Poniżej cień Księżyca widziany z ISS:
Gdyby tak przedłużyć sobie tych kilka minut frajdy w takim locie ;]
Pamiętajmy, że Księżyc obiega Ziemię z chwilową prędkością ok. 1 km/s. Zależnie od wysokości obu ciał niebieskich nad horyzontem podczas zaćmienia różna będzie prędkość poruszania się cienia Księżyca po powierzchni Ziemi lecz niezależnie od szczegółów i tak potrzebny jest możliwie najszybszy samolot. Prototyp Concorde'a został oblatany w roku 1969, tego samego roku, gdy człowiek pierwszy raz postawił stopę na Księżycu. Wielka Brytania oraz Francja budowały osobno dwa egzemplarze.Beckman złożył propozycję tego eksperymentalnego lotu nad Afryką, ale jego pomysł został odrzucony, prawdopodobnie z powodu za mało zaawansowanych prac nad brytyjskim samolotem. Léna miał więcej szczęścia. Udało mu się dotrzeć do pilota testowego francuskiego Concorde'a, André Tucata. Podczas lunchu na lotnisku w Tuluzie na rok przed zaćmieniem zdołał zaciekawić pilota na tyle, że cała idea potoczyła się dalej.... Tucat przedstawił ją szefom w Aérospatiale. Ci zdecydowali, że lot zostanie przeprowadzony i sfinansowany.
Podczas planowania szczegółów lotu zdecydowano, że najlepszym miejscem na start, mając na uwadze paliwo i resztę detali będą, a jakże, Wyspy Kanaryjskie, a konkretnie Gran Canaria. Problemem było miejsce lądowania. Samolot lecący z prędkością 2.05 Mach (około 700 m/s) zużywał sporo paliwa, ale jeszcze więcej podczas startu i wznoszenia na optymalną dla niego wysokość. Z uwagi na trasę przebiegu zaćmienia trzeba było lądować gdzieś w Centralnej Afryce, gdzie nie było dużego wyboru lotnisk. Padło na Czad. Dużym problemem była konieczność modyfikacji kadłuba samolotu z uwagi na to, że Słońce podczas zaćmienia było wysoko. W tych szerokościach geograficznych wyszło to już dość blisko zenitu. Trudno więc było przeprowadzić jakiekolwiek obserwacje, badania przez okna samolotu. Trzeba było wyciąć nowe otwory u góry kadłuba i zamontować w nich instrumenty ze szkłami optycznymi, co wiązało się oczywiście ze wzmocnieniami krawędzi poszycia wokół nowych otworów. Musiały wytrzymać różnice ciśnień, temperatury etc. Z podobnych przyczyn Amerykanie zrezygnowali z analogicznych lotów planowanych przez nich legendarnym samolotem SR-71A. Za duża ingerencja w konstrukcję i koszty.
Cały eksperymentalny lot nie służył oczywiście wizualnym obserwacjom zaćmienia dla kliku wybrańców. Miały zostać przeprowadzone badania, na jakie podczas zaćmienia obserwowanego z powierzchni Ziemi jest mało czasu. Wszystko musiało być zgrane i precyzyjne. Start, trasa, prędkość, wysokość lotu, czas. Po wzniesieniu się na pułap 17 km Tucat rozpędził Concorde'a do prędkości ponad dwukrotnie większej niż prędkość dźwięku na tej wysokości, kierując się na pas zaćmienia i zaczęło się... Z uwagi na to, że w otworach zostały zamontowane przyrządy, badacze nie mogli jednocześnie obserwować zjawiska i rejestrować potrzebnych danych. Udało im się jednak znaleźć parę chwil na podziwianie zjawiska samego w sobie. Możemy jedynie próbować wyobrazić sobie ten widok Sahary podczas fazy całkowitej z pułapu 17 km nad Ziemią, skąd powoli zaczyna być już widoczna krzywizna planety!
W locie oprócz załogi wzięło udział w sumie siedmioro naukowców przeprowadzających 5 różnych badań zaćmieniowych. Za artykułem w Uranii z kwietnia 1974 r.:
- Grupa francuska z Instytutu Astrofizycznego w Paryżu wykonywała fotografie dolnych warstw korony słonecznej w promieniowaniu widzialnym.
- Grupa również francuska z Obserwatorium Astronomicznego w Meudon pod Paryżem prowadziła obserwacje w zakresie promieniowania podczerwonego o długości fal od 2 do 20 µm. Zadaniem jej było badanie obecności pyłu w koronie słonecznej.
- Grupa brytyjska z Queen Mary College w Londynie badała chromosferę w dalekiej podczerwieni w celu uzyskania danych o jej strukturze, temperaturze i gęstości. Brytyjczycy zamierzali początkowo zrealizować analogiczny lot na "swoim' prototypie samolotu Concorde (oznaczonym numerem 002), ostatecznie jednak przyłączyli się do Francuzów.
- Grupa brytyjska z Uniwersytetu w Aberdeen badała ziemską stratosferę i mezosferę w celu wyznaczenia zawartości w niej tlenu cząsteczkowego. Posługiwała się ona fotometrem mierzącym w dwóch zakresach bliskiej podczerwieni. Był on umieszczony w bocznym okienku.
- Grupa amerykańska z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego na Kitt Peak badała podczerwone promieniowanie Słońca w zakresie od 1,2 do 5 µm
Po wylądowaniu w Czadzie załoga nadal mogła podziwiać częściowe już zaćmienie Słońca. Eksperyment w pełni się udał, choć nie wniósł żadnej rewolucji w wiedzy o naszej rodzimej gwieździe, zaś o szczegółach całego zajścia Pierre wydał książkę pt. "Racing The Moon's Shadow with Concorde 001".
W dalszej przyszłości nigdy już nie powtórzono lotów naddźwiękowych w celu badań całkowitych zaćmień Słońca (bo i po co?), ale jeden raz przeprowadzono taki w celach, o mamo, turystycznych! Było to podczas słynnego zaćmienia z 1999 roku nad Europą. Tego, którego lukost tak żałowałeś ;] Dwa brytyjskie Concorde'y wracające wtedy z USA do Europy miały przelecieć przez pas całkowitego zaćmienia dając pasażerom w zależności od źródeł od 6 do kilkunastu minut. No a potem to już wiemy jak historia się potoczyła. Katastrofa pod Paryżem okazała się gwoździem do trumny tej niezwykłej maszyny, którą ostatecznie uziemiono w 2003 roku. Jak twierdzi Pierre Léna:
“There’s no aircraft flying today that would let us do what we did, nothing that can fly that fast for that long," says Léna. "There are military jets that can fly faster, but not with the endurance of Concorde—and of course they couldn’t carry the instruments. Our record is safe for the foreseeable future.”
Źródła:
http://motherboard.vice.com/read/the-concorde-and-the-longest-solar-eclipse
-
10
-
Piotrek naskrob coś o tej drugiej, bo będzie chyba ciekawsza, szczególnie na przełomie marca i kwietnia ;]
-
1
-
-
Tą samą koniunkcję łapałem ostatnio
-
4
-
-
Słabsza niż pierwsza część, ale aż takiej tragedii nie było. Fabuła mogłaby być lepsza. Za dużo wulgaryzmów jak dla mnie. Efekty też trochę "kartonowe". Na plus fajne wykonanie "Aleją gwiazd" no i Saturn
-
do bilgoraju
Do Biłgoraja - jak pojechałem na północ to widzę, że też każdy tak mówi
Bo do raju to mu daleko
-
2
-
-
-
Juno musi się postarać
-
1
-
-
A wg mnie światło zodiakalne wcale takie urocze nie jest "na żywo". Przypomina mętną poświatę właściwie takie jakby mleko w danej części nieba.
-
1
-
-
No to mówię przecież - satelita.
-
Opis wskazuje na satelitę, ale ten ogonek to wg mnie pochodził od nieostrości/seeingu/astygmatyzmu/wad obrazu/lekko zaroszonego okularu itp.
-
Zależy w jakim spektrum
-
To zadam pytanie. Jakie są w takim razie szanse, że przeoczymy supernową naszej Galaktyki obecnie? Przy obecnym zaawansowaniu techniki, przeglądach nieba w podczerwieni, rozsianych po całym globie obserwatorach amatorach itd.?
-
A tak to wyglądało "od góry"
-
6
-
-
Ciekawi mnie jakie widoki były w niedzielę nad ranem, bo po przebudzeniu zerknąłem na niebo i przejrzystość powietrza była bardzo dobra
-
O w mordę jeża!
Mocne:
-
5
-
-
W sumie miałem kiedyś zrobić taki eksperyment socjologiczny. Pisałem w statusach o tym. Założyć nowe konto i napisać coś w stylu relacji o UFO lecącym np. z prędkościami i zwrotami przeczącymi zasadom fizyki i opisać to w precyzyjny sposób. Godzina, miejsce, kierunki itd. aby opis wyglądał na jak najbardziej poważny i wiarygodny. Po burzliwej dyskusji napisałbym, że to ja, a to był zwykły eksperyment - każdy w internecie może napisać nawet największe idiotyzmy, które nigdy nie miały miejsca. To jest internet. Po co takie coś pisać? Nie wiem, jest dużo osób, które mają pierdolca na punkcie rzekomego "UFO" i wypisują swoje jebnięte urojenia na forach, pewnie po to by potem w komentarzach pod artykułami w sieci podpierać się zdaniami typu: "z całego świata ciągle nadchodzą doniesienia o UFO na niebie, poczytajcie sobie" itp. - kiedy tak naprawdę to oni sami to piszą
Jest też sporo zwykłych trolli - tych już bardziej rozumiem. Chcą się ponabijać z ludzi biorących to na serio.
-
1
-
-
To co Tayson pokazał to ja wiem, taki widok i tak jest piękny.
Mi bardziej chodziło i to czy teleskop o krótkiej ogniskowej i dużej aperturze (czyli światłosilny) zbiera więcej światła z pobliskich latarń i innych świetlnych zakłóceń miejskiego nieba, bardziej niż ciemny teleskop typu np. refraktor. Czyli inaczej rzecz ujmując jest bardziej czuły na wszelkie dodatkowe źródła światła inne niż niebo z gwiazdami.
Nie. Teleskop zbiera tyle światła jaką ma średnicę. Nie ma znaczenia ogniskowa. Tak jak wyżej napisali, światłosiła ma znaczenie jedynie dla doboru okularów/źrenicy.
Źrenica wyjściowa nie ma wpływu na światłosiłę. Źle zrozumiałeś chyba to co piszą wyżej.
-
3
-
-
-
Wg którego modelu?
Możemy sobie gdybać, tak naprawdę nie wiemy co.
-
Najjaśniejsze supernowe to tzw. superluminous supernovae, czyli hipernowe, czyli przyczyny GRB.
-
Wydaje mi się, że ten koronograf to autentyczna przyszłość badań egzoplanet. Problemy inżynieryjne? Obyśmy tylko takie mieli. Prawdziwym wyzwaniem będzie dopiero interferometr optyczny z prawdziwego zdarzenia w kosmosie. Czekamy również na upowszechnienie komunikacji laserowej oraz na to aby drogie obserwatoria kosmiczne były w pełni serwisowalne przez roboty. Natomiast bajdurzenie o podróżach międzygwiezdnych, koloniach na innych planetach - te bajeczki można odstawić na czas nieokreślony.
-
Chodziło mi bardziej o to, że Bodego i Cygaro oni widzą w podobnej żenującej jakości jak my M83 - praktycznie bezużyteczne, nawet zaliczyć niełatwo.
Ciemna energia pod znakiem wątpliwości
w Astrofizyka, kosmologia i teorie
Opublikowano
O sigma jego mać. Teraz to już brzmi inaczej
Dzięki Piotrek.