-
Postów
1 224 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Loxley
-
-
Rośnie materiał dokumentujący widoczność struktur leżących za krawędzią Księżyca. Jarek, dokładasz swoje świetne zdjęcie - górka centralna i wschodnia krawędzi Comptona widoczna doskonale. Kolejne gratulacje, kolejnemu autorowi się należą. Mój szacunek dla Ciebie.
Zasugerowałem Marcinowi, redaktorowi naczelnemu "Astronomii", żeby uwzględnił to niespodziewane i piękne Wasze osiągnięcie w planach wydawniczych. Powinno być moim zdaniem rozpropagowane, bo na to zasługuje. Póki co, cieszę się, że Wam się udało.
- 4
-
Fajnie wyszły, ale nie aż tak, jak 10 maja. Oczywiście całe Morze Humboldta i okolica pięknie wyglądają. Trochę mniej szczegółów na krawędzi. Może uda Ci się ten fragment z Comptonem opracować raz jeszcze? Cenne byłoby uzyskać tam więcej detali.
Marcin, gratulacje za obie sesje zdjęciowe. Emocji nie brakowało.
- 1
-
Cieszę się ryszardo, że udało Ci się na własne oczy zobaczyć Comptona i jego centralną górkę. Wczoraj i dzisiaj utrzymuje się ekstremalna libracja wschodnia (7,5*), może zatem ktoś jeszcze skorzysta z dobrej pogody i odkryje dla siebie Comptona. Może ktoś to sfotografuje?
Jak widać z linków z postu heweliusza, dyskusja nad Comptonem przed siedmioma laty była poruszająca i pouczająca. Autorzy zdjęcia korzystali z libracji na poziomie poniżej siedmiu stopni - teraz mamy lepsze warunki - skorzystajmy więc. Trzeba jednak podkreślić, że spada z każdym dniem kontrast obserwowanych struktur.
Jeszcze raz - gratulacje dla Marcina i prośba o kontynuację fotografowania tego obszaru dzisiaj.
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
emeł świetna jakość zdjęć.
Zdumiał mnie fragment krawędzi Księżyca obrazowany na Twoim zdjęciu z ogniskowej 4500 mm na wysokości Mare Humboldtianum. Pozwoliłem sobie na małe spreparowanie fragmentu Twojego zdjęcia (załącznik). Skala zdjęcia jest imponująca, ale to co zobaczyłem - wprawiło mnie w osłupienie. Wczorajsza libracja ponad siedmiostopniowa (dzisiaj jeszcze większa!) pozwalała na sięgnięcie daleko "poza krawędź" Srebrnego Globu. Zapewne dzięki obniżeniu terenu na obszarze Morza Humboldta - mogłeś sięgnąć dużo dalej - ponad 10*, aż za południk 100*!
To co teraz napiszę, warte jest podkreślenia. Zobrazowałeś krater Compton i jego monumentalną górkę centralną. Nie mam co do tego wątpliwości. Moje największe uznanie dla Ciebie. Górka centralna Comptona widoczna jest na pozostałych zdjęciach (nawet na gorszej jakości moich), ale duża skala Twojego zdjęcia pozwala na skuteczniejszą analizę. Myślę, że sympatycy naszego satelity również docenią ten fakt, choćby lajkując Twój post. Jestem pod wrażeniem i szczerze Ci gratuluję.
- 23
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
MAK150/1800, ASI 120M z filtrem pomarańczowym Baadera, EQ-ATM, AutoStakkert!2 (330/2500), Registax6, mozaika Microsoft ICE. Ciąg dalszy sesji zdjęciowej 9 maja br., w słabych warunkach: wilgotno, obraz drżący, zmienny, ale realizowanej ze względu na struktury przykrawędziowe.
Korzystna libracja dla wschodniej krawędzi (E 6,1*) pozwoliła zajrzeć daleko poza standardowe 90*, czyli atlasowy brzeg Srebrnego Globu. Częściowo oświetlone Mare Crisium a od północy Cleomedes wypełniony cieniem. Przy krawędzi dwa morza: Mare Marginis i Mare Smythii a pomiędzy nimi piękny (przy normalnej widoczności) i regularny krater Neper, a w jego wnętrzu, miniaturowy krater Virchow. Za nim widać jeszcze mały krater Jansky i przy samej krawędzi - kratery Jansky D i F. Mare Marginis odseparowane jest od krawędzi wyraźnie widocznym kraterem Goddard i jeszcze dalej - Al-Biruni.
Na kolejnym zdjęciu, południowy kraniec księżycowego sierpa z kraterami: Petavius, Furnerius i przy samej krawędzi Humboldt. Przy krawędzi Mare Australe (ta część krawędzi nie jest już tak wychylona).
Doskonale widać w centrum kadru Vallis Snellius - dolinę rzadko zauważaną, zapożyczającą swoją nazwę od krateru, który jest widoczny na zdjęciu jako zacieniony.
Mapowanie: http://astropolis.pl/topic/51419-mapy-struktur-lezacych-przy-krawedzi-ksiezyca/?p=598432
- 20
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
MAK150/1800, ASI120M z filtrem pomarańczowym Baadera, EQ-ATM, AutoStakkert!2 (350/2500), Registax6, mozaika Microsoft ICE. Warunki słabe, obraz silnie drżący.
Księżyc w wieku prawie 3 dni. Libracja: E 6,1*; N 6,5*. Właśnie ze względu na wyjątkowo korzystną librację północno wschodnią bardzo chciałem zebrać materiał dotyczący Morza Humboldta. Pomijając jakość tego materiału, ekstremalne wychylenie krawędzi Księżyca pozwala przyjrzeć się temu basenowi i całej okolicy. Struktury wnętrza Mare Humboldtianum i dwa pierścienie okalające morze widoczne doskonale. Na wschód od Mare Humboldtianum bez trudu dostrzec można duży krater Bel'kovich i jego górki centralne, na południu Bel'kovich A i B, a także przy krawędzi Bel'kovich K i majaczący jeszcze dalej za nim mały bezimienny krater, oraz na północy rodzina kraterów Hayn.
W kierunku południowym, z urozmaiconym wnętrzem, duży krater Gauss daleko odsunięty od krawędzi a za nim dobrze widoczne: Riemann i Beals, jeszcze bliżej krawędzi Riemann J i tuż przy samej krawędzi kratery: Vestine i Harkhebi.
Razem z wysmukłą iglicą północnego końca księżycowego sierpa, cała okolica prezentuje się bardzo malowniczo.- 14
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Tranzyt Merkurego - TS152/900, TK-2x (F.ekw-1800), filtr ND 3,8, Lumix G3, filtr Baader SolCont., UV/Ir-cut. Registax6 (40/120).
Przy tej pogodzie - zmiennej, wietrznej i mokrej udało mi się zrobić jedną serię 120 klatek (też mi sukces!), tuż przed godziną 15-tą. Mogę tym samym powiedzieć, że fotografowałem tranzyt Merkurego.
- 17
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
MAK 150/1800, Barlow 2x, ASI 120M z filtrem pomarańczowym Baadera, EQ-ATM, Autostakkert!2 (500/2500), Registax6. Test i kolimacja MAKa .
Trochę dobrej pogody, przy 14 stopniach ciepła, dużej wilgoci. Obraz trochę drżący. Sekwencja końcowego etapu tranzytu Callisto i WCP. Na zdjęciu z godziny 21.20 naszego czasu przy wschodniej krawędzi Jowisza pojawił się już żółty owal.
Niniejszym, dołączam ze swoimi skromnymi efektami do grona fotografujących Jowisza. Przynajmniej symbolicznie.
Edytuję, żeby dodać nieco inny efekt obróbki zdjęcia z godziny 18.46 UT. Myślę, że warto było poszukać innych ustawień - obraz stał się bardziej miękki, stonowany.
- 12
-
I pytanie do Was. Czy to co zaznaczyłem na fotce roboczej, czerwoną strzałką, to dość nowy twór na Jowiszu, czy stary? Obserwuję tą ciemną plamkę już kilka tygodni, ale nie pamiętam żeby ona była wcześniej. Oraz czy mała czerwona plama rośnie?
Cześć Wojtku.
Żółty owal lub być może pomarańczowy, leżący w Południowej Strefie Umiarkowanej [sTeZ] w trzeciej dekadzie marca mijał (może lepiej byłoby użyć określenia - przecinał) ciemne pasmo szczątkowego Południowego Pasa Umiarkowanego [sTeB]. To pasmo przypominało poziomo ułożoną literę V. Ten ciemny owal po wschodniej stronie żółtego owala to jest właśnie wierzchołek "V". Przypuszczam, że z czasem dostrzeżemy zwiększanie się separacji między tymi tworami.
- 2
-
Pięknie Marcin.
Tak czułem, że jeśli fotografowałeś zachodnią krawędź, to może też południową? I proszę - piękne preludium do majowych i czerwcowych okresów najlepszej widoczności Gór Leibnitza w 2016r.http://astropolis.pl/calendar/event/1207-gory-leibnitza/
Chyba masz złą orientację zdjęcia: prawo-lewo.
-
To jeszcze nie jest sezon na Mare Orientale (zerowa libracja w długości), ale jak widać, Marcin zrobił zdjęcie, na którym podstawowe atrybuty Morza Wschodniego są bardzo dobrze widoczne. Marcinie, gratulacje i podziękowania za miły mojemu sercu zakamarek.
W czerwcu będziemy znowu mieli bardzo dobre widoki tego krawędziowego basenu. Ja się już niecierpliwię, więc to zdjęcie przyjmuję za dobry prognostyk.
Edit: Marcin, wstaw przy okazji swoje zdjęcie w wątku "orientalnym". Daje pogląd na widoczność Mare Orientale kiedy libracja zachodniej krawędzi jest zerowa. W każdym razie obserwacje nie muszą skupiać się na kilku miesiącach z korzystnymi warunkami.
- 1
-
Ekstra zdjęcia. Dla ścisłości - Neumayer to Helmholtz, a dopiero poniżej, blisko krawędzi jest Neumayer. To tylko tak, w ramach sprostowania. Wartości zdjęciom nic nie ujmuje.
- 1
-
I zdjęcia piękne i komentarze do nich też. To warto podkreślić, że indywidualne i bardzo osobiste podejście wyróżnia te zdjęcia. Gratuluję, ZbyT.
-
4 i 5, a także - lunarysta.
Dostrzegam też jeszcze inny typ: australopitek - tęskni za niebem południowym (obejmujący typy: 1, 2, 7)
- 3
-
Adam, poproszę pozycję: 6 i 8. Podaj na PW dane do przelewu.
-
Z 21-go, sporo się wychyliło.
Tak, ładny widok na krawędziowe Mare Marginis - pomiędzy kraterami: Goddard i Neper.
Wydaje mi się, że rzeczywista krawędź (choćby patrząc w kierunku Goddarda i leżącego za nim Ibn Yunusa) sięga nieco dalej niż cztery i pół stopnia, a taka była libracja w tym dniu - to wpływ obniżenia terenu. Takie zdjęcia kształtują nasze wyobrażenia o tym jak parametry fizyczne przekładają się na to, co właściwie możemy zobaczyć. Przydałyby się zdjęcia dzisiejszego widoku Mare Marginis, kilkanaście godzin po pełni, kiedy niewielkie cienie podkreślą plastykę struktur.
Świetne zdjęcie, HAMAL.
-
Wschodnia krawędź zapowiada się na weekend tak obiecująco. Widać to na zdjęciu Pietro. Szkoda, że pogoda rozczarowuje. Może jednak w którymś regionie kraju będzie pogodnie? Trzymam kciuki, za Ciebie Pietro. Pokaż nam ten piękny wschodni obszar, zwłaszcza jego niedzielny obraz.
-
Ta "Samotna Góra" to Mons Piton.
-
Jeśli zdążyłem, proszę o Canyon Diablo i Morasko. Proszę o dane do przelewu na PW. Dziękuję.
-
Astronomicznej pasji nie wyssałem z mlekiem matki, ale to Ona pierwsza pokazała mi, jako dziecku, siedem gwiazd Wielkiego Wozu. Mimowolnie, Jej gest wskazujący niebo, gdy patrzę z dzisiejszej perspektywy, okazał się być dla mnie drogowskazem, spotęgowanym później przez widok innej siódemki gwiazd - Plejad, w małej, własnoręcznie zrobionej lunecie. Odtąd stałem się jednym z wielu (...) "rycerzem bezimiennym, z Plejad kartuszem wybitym na tarczy przez dłuto płatnerza. Wśród tego siedmioznaku gwiazd, moje uwielbienie i cicha poezja." (...)
Czas pokazał, że powinien znaleźć się tam też "kartusz" Księżyca.Jak każdy, kto urodził się zanim zdobycze zachodu stały się powszechnością, zaczynałem od prostego sprzętu budowanego z ogólnodostępnych części optycznych i w miarę jak przybywało mi wiedzy i zdobywanych części, a to od jakiejś lornetki, a to od zdezelowanego mikroskopu, powstawały bardziej "zaawansowane technicznie" lunety. To był i tak w owych czasach szczyt techniki. Ale była taż prawdziwa organiczna pasja, motywująca choćby do wielomiesięcznych prac konstruktorskich, scalająca i urzeczywistniająca wiele śmiałych pomysłów i tchnąca w młodą wtedy pierś prawdziwe poczucie dumy, i w końcu krystalizująca ostateczny kierunek rozwoju. Nigdy czegoś podobnego nie spotkałem w ofercie sklepów z astronomicznym sprzętem.
Najpierw poznawałem "ogół", potem była żmudna droga do "szczegółu". Dziś, choć kosmiczne technologie budzą w nas podziw, ciągle własna "alchemia" jest tym, co nas nakręca. Przecież na zdjęciach z HST nie szukamy asteryzmów. Wszystko musi być dostępne bezpośrednio dla naszych oczu - wtedy dopiero czujemy ten przyjemny dreszczyk. I to chyba jest najważniejsze - żeby ciągle go czuć.
-
Dobra robota, szuu.
Moja wizualizacja pokazywała. że przynajmniej wykonanie takiego zdjęcia było możliwe bez żadnych przeróbek.
Jeśli NASA sama strzela sobie w stopę, to nic na to nie poradzimy. Nad kraterem Compton widok Ziemi jest możliwy ze skośnego ustawienia kamer orbitera, no ale po co w takim razie kombinowali z obrazem Ziemi, bo przekręcili go w stosunku do orginału o jakieś 20-30 stopni. Chyba tylko po to, aby pokazać, niemożliwy do wykonania przelot nad Comptonem, prawie równoleżnikowo do powierzchni Księżyca.
Byli o mały krok od prawdy, ale zrobili zbyt duży skok dla ludzkości.
- 3
-
taki orbiter pomyka z niezłą predkością ok 1,6km/s tj 5800 km/h. Ciekaw jestem jaką migawke zastosowali by uchwycic nieruchomy obraz na powierzchni ksiezyca - w tak dobrej jakosci, Stosunkowo daleko odlegą ziemie jeszcze umiem sobie wyobrazić nieporuszoną na zdjęciu. ale moze...
Kamery LRO pracują trochę na zasadzie działania skanera - obraz powstaje linia po linii w miarę przesuwania się orbitera nad terenem. Kamera wysokiej rozdzielczości LROC rejestruje jednorazowo tylko jedną linię (5 tysięcy punktów) prostopadle do kierunku ruchu. Pokładowy sekwencer oblicza w jakim tempie ma się odbywać sczytywanie linii, jedna po drugiej, w zależności od wysokości orbitera i kierunku patrzenia kamery. Podobnie działa kamera szerokokątna, z tym, że ma mniejszą rozdzielczość, ale za to jest kolorowa. Przypuszczam, że prezentowane zdjęcie na APODzie jest złożeniem zdjęcia z kamery kolorowej, szerokokątnej i kamery wysokiej rozdzielczości, monochromatycznej, albo tylko kolorów do zdjęcia Ziemi w wysokiej rozdzielczości dostarczyła właśnie kamera kolorowa.
- 2
-
Link do interaktywnej mapy północnego bieguna Księżyca.
http://lroc.sese.asu.edu/images/gigapan/
LRO krąży wokół Księżyca po orbicie biegunowej. Takie usytuowanie Ziemi jak na zdjęciu może być tylko nad północnym biegunem Księżyca. Ziemia jest w pełni, Księżyc zwrócony do niej ciągle tę samą stroną jest w tym czasie w nowiu, zatem na zdjęciu widać oświetloną odwrotną stronę Księżyca. Taka geometria wymusza również umiejscowienie orbitera gdzieś w okolicy południka 180* (odwrotna strona). Ziemia ma rozmiar około 2* kątowych, zatem dolna krawędź zdjęcia powinna być na szerokości selenograficznej około 95*. Żółty trapez na zdjęciu jest moim zdaniem tym obszarem, który obejmuje kadr. Widzimy wnętrze krateru Rozhdestvenskiy, tuż za jego centralnym wzniesieniem, którego cień jest w dole kadru.
To mój wkład do analizy zdjęcia z dzisiejszego APODa. Akceptuję jego prawdziwość.
Ciekaw jestem, czy się ze mną zgodzicie?
- 4
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Nad ranem, 2 stycznia 2016r. MAK 150/1800, ASI 120M z filtrem czerwonym GSO#29, EQ-ATM, AutoStakkert!2 (350/2500), Registax6.
Zacznę od tego, że spojrzenie w odpowiedniej chwili na parę kraterów: Deslanders-Walther może przenieść nasze myśli w odległą przeszłość, kiedy Słońce było bogiem a nasi przodkowie w pogańskich megalitycznych świątyniach uczestniczyli w misterium światła. Dziś, postęp technologiczny wyposażył nas w narzędzia, którymi promienie słoneczne, tworzące owo misterium światła, możemy łowić w odległym świecie. Świat ten, bez udziału rąk ludzkich, bez świadomego zamysłu, stworzył (może specjalnie dla nas) Bramę Słońca - klepsydrę w bezkresie księżycowego pejzażu.
Pierwsza alegoria, mająca związek z nazwami struktur.
Deslandres jest rozległą i bardzo starą formacją; w swym wnętrzu mieści dwa przeciwstawne pierwiastki: siedlisko światła w uosobieniu tzw. Cassini Bright Spot - najjaśniejszego miejsca na Księżycu, oraz bezbrzeżny, bezczasowy rezerwuar ciemności - krater Hell (wszystko zależnie od oświetlenia), do którego od południa, z krateru Lexell, wiedzie Droga Charona (subtelnie ciemniejsza od tła, łukowata dolina); ciągną nią, jak wieść niesie, potępieńcze zastępy dusz symbolizowane przez klastry maleńkich, na granicy dostrzegalności, zagłębień. Symbolika odwiecznej walki światła i ciemności egzystująca w nieskończonym cyklu lunacji, stawia starego Deslandresa w roli jakiegoś lunarnego odpowiednika Megiddo i muszę przyznać, że ta odrobina filozofii i ezoteryki, wpleciona w ornamenty lunarnej powierzchni, czyni ją w mojej opinii o wiele ciekawszą, niźli operowanie liczbami czy kierunkami.
Druga alegoria, bazująca na cechach fenomenologicznych.
W wielu kulturach starożytnego świata dzień (okres) przesilenia zimowego, lub podobnie przesilenia letniego, był wyjątkowym świętem. U jednych, w tym dniu rodził się Bóg Słońce, u drugich, zwycięska natura przemieniała relacje długości dnia i nocy i zwiastowała okres odrodzenia i błogostanu, u innych w końcu, zwyczajnie, był to moment początku nowego roku, czyli punkt kardynalny w rachubie czasu. Świętowali starożytni, świętowali nasi przodkowie Słowianie, do dzisiaj świętują wyznawcy religii hinduistycznych, mieszkający nad Gangesem. To święto kiedyś wiązało się głęboko z symboliką transcendencji i magii, a jego emanacją był szczególny obrzęd - misterium światła. Światło było magicznym medium i to między innymi dla niego wznoszono w okresie megalitycznym, licznie, ogromne budowle kamienne [stonehenge, Newgrange] - instalacje, które współczesnym językiem (umownie) moglibyśmy nazwać - klepsydrami. Rolę piasku przejmowało w nich oczywiście światło słoneczne. Jednak musiało się czasem tak zdarzyć, że w okresie tego święta, brakło magicznych promieni słonecznych i wtedy misterium światła odbywało się zapewne w dwójnasób symbolicznie i w przenośni.
I właśnie na przełomie roku, w okresie pogańskiego święta przesilenia zimowego, mogłem owo misterium światła oglądać... za pomocą teleskopu. Pierwszy raz, było to przed dziesięciu laty; kolejny raz - niedawno, przed rokiem; wreszcie dzisiaj. W czasach gdy w ziemskich świątyniach Słońce nie jest już bogiem - w sposób zaplanowany i w pełni świadomy, wyposażony w odpowiednie do tego celu instrumentarium, zapragnąłem przeżyć ponownie owo - obserwowane kiedyś, zapamiętane i oferujące tyleż symboliki - misterium.
Skracająca się (choćby tylko symbolicznie) noc rozpaliła moją wyobraźnię, bo zobaczyłem znowu, że magiczne światło na Srebrnym Globie rozświetlało drugą połowę ósemki - symbolu nieskończoności - struktury geologicznej stworzonej z kraterów: Deslandres i Walther. I będąc gdzieś w połowie między realnością a światem wyobrażonym, patrząc jednocześnie: załzawionymi od mrozu oczyma i tymi, będącymi oczyma mej duszy - wydawało mi się, że widziałem tiahuanakański odpowiednik Bramy Słońca, przepuszczającej słoneczny blask w stronę megalitycznego Puma Punku - krateru Walther.
Nigdy nie będą (kratery Deslandres i Walther) zwykłymi zagłębieniami w powierzchni Srebrnego Globu. Są specyficznym łącznikiem międzykulturowym - jednoczą ludzi, dla których promień światła (tu na Ziemi, czy tam na Księżycu) może być narzędziem i jednocześnie kreatorem fascynacji i uniesień - bo wszyscy czujemy tak samo, niezależnie od miejsca i czasu, w którym żyjemy.
- 16
Mare Humboldtianum
w Planety i Księżyc
Opublikowano · Edytowane przez Loxley
Rzadkością nie jest widoczność samej górki centralnej Comptona, ale trzeba zauważyć, że dopiero obraz wykonany w dużej skali, tak koło 4000 mm, w ekstremalnej libracji pokazuje czego elementem jest ten pik na krawędzi. Dopóki nie zobrazujemy części samego krateru Compton, nie możemy jednoznacznie stwierdzić, co widzimy. Taka dyskusja przy okazji zdjęcia AstronoMinsk zrobionego przy libracji wschodniej 6,3* i północnej - chyba około pięciu stopni - miała znaczenie o tyle, że na tamtym zdjęciu nie widać wschodniej krawędzi korony Commptona, czyli elementu na tle którego widać ów szczyt centralnego wzniesienia. Zdjęcia z tego wątku pokazały detale Comptona w taki sposób, że raczej nie powinno być wątpliwości, ale tu libracja wschodnia przekroczyła siedem stopni (7,1*). Pozwoliłem sobie na jeszcze jedną modyfikację fragmentu zdjęcia Marcina (emeł), która bardziej podkreśla subtelności obrazu.
Niestety, skala większości naszych zdjęć nie pozwala na doszukiwanie się owych subtelności, które widać w większej ogniskowej.
Analiza mapy wysokościowej z Clementine LIDAR Altimeter pomoże zanalizować, dlaczego widzimy południowo wschodnią krawędź Comptona - jest ona wyższa od pozostałej części korony.
I kolejna konkluzja jaka nasuwa się po tych analizach - Marcin na swoim zdjęciu nie sięgnął do 104 południka, na którym leży górka centralna Comptona, którą też fotografowała grupa AstronoMinsk, Marcin sięgnął dalej - do 109, a może i do 110 południka, na którym znajduje się wschodnia krawędź krateru Compton! I to jest sedno osiągnięcia.
Parafraza doniosłej wypowiedzi Armstronga, dzisiaj brzmi tak: to tylko mała górka i kreska na zdjęciu, ale jaki wielki skok dla lunarystów na świecie.