-
Postów
1 224 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Loxley
-
-
Nad ranem, 2 stycznia 2016r. Trzeba było mieć silną motywację, aby dzisiaj, przy mrozie -11 stopni, wykonać sesję zdjęciową i to w dwóch turach. A motywacja była szczególna. To jednak będzie wyjaśnione w osobnym wątku.
MAK 150/1800, ASI 120M z filtrem czerwonym GSO#29, EQ-ATM, AutoStakkert!2 (350/2500), Registax6.
Dwa fragmenty środkowej partii terminatora, na około 2 godziny przed trzecią kwadrą. Klasyka - trójka kraterów (skrótowo określana przeze mnie PAA): Ptolemaeus, Alphonsus, Arzachel, oraz inna formacja kraterowa (skrótowo określana PRWD): Purbach, Regiomontanus, Walther, Deslandres. I Rupes Recta jako jasna linia.
Wszystkiego najlepszego w nowym roku.
- 8
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
31 grudzień, około godziny 1-szej. Ostatnia sesja w mijającym roku. MAK150/1800, kamerka ASI120M z filtrem czerwonym GSO#29, EQ-ATM, Autostakkert!2 (350/2500), RegiStax6. Mróz -6 stopni; klarowne powietrze; obraz ostry, drżący.
Po ubiegłonocnej uczcie pozostały tylko puste naczynia. Thephilus opróżniony do dna; Cyrillus i Catharina zachowały resztki płynu. Morze nektaru zniknęło, a wraz z nim, cały blichtr Olimpu przelał się za kotarę cienia. Nieśmiertelni bogowie nie mają co wspominać, ale niejeden śmiertelny - doceni i zatęskni.
Plaster miodu miał dzisiaj właściwe światło. Nietrudno dostrzec heksagonalną symetrię i zrozumieć to słodkie skojarzenie. Warto zauważyć, że kiedy brakuje boskiego napoju (nektaru), pojawia się ten słodki przysmak - na osłodę.
Bizantyjskiego przepychu zachodnich rubieży Mare Nectaris zachwalać nie trzeba. Tu z każdą godziną oświetlenie zmienia się i budzi nowe światłocieniowe obrazy. Głębia struktur jest urzekająca. Ornament cieni godny zdobień Alhambry. Jeśli zboczymy z drogi wiodącej do świata oficjalnej nomenklatury, niechybnie zagubimy się w imaginacji. To jakby uboczny skutek nektaryjskiego przedawkowania.
Niedawno chwaliłem zdjęcia Morza Nektaru, które robił Wojtek. Wtedy też myśli błądziły wokół narkotycznego piękna tej formacji. Widzicie - to działa.Morze jasności musiało zostać prześwietlone - inaczej subtelności na lini terminatora zginęłyby w mroku. A Posidonius i nieśmiałe przecinki światła ślizgającego się po wschodniej stronie warte były uwiecznienia. Na północy, wg. mnie mała rewelacja - krater Burg z siatką rowów, na częściowo zacienionym Jeziorze Śmierci (Lacus Mortis). Włókniste grzbiety tworzą zjawiskową serpentynę - inną w odbiorze niż prostoliniowa struktura kilku małych kraterów Linne, biegnących z północy przez Morze Jasności.
- 12
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Dziękuję, ryszardo.
Ciąg dalszy sesji zdjęciowej, 29 grudnia po północy (30.XII). MAK150/1800, kamerka ASI120M z filtrem czerwonym GSO#29, Autostakkert!2 (350/2500), RegiStax6.
W mroźnym powietrzu księżycowy blask wydawał się krystalizować dookoła w igiełkach szronu. Chociaż była to noc nektaru, terminator na północy również tworzył ciekawe obrazy.
Wschodnie tereny Mare Serenitatis: grzbiety, sieci rowów; piękny krater Posidonius i połowa innego - Le Monnier; jeziora, zatoki, góry... i niezwykła struktura, określana mianem megakopuły - Gardner Megadome.
Wyżynny obszar wzięty w symboliczny nawias: Jeziora Snów i Zatoki Miłości.- 11
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
29 grudnia już po północy zapragnąłem zasmakować w morzu nektaru. Puchar Fracastoriusa już czekał, będąc do połowy w nim zanurzony. Wydawało się, że wraz ze mną, wszyscy bogowie Hellady czekali na ten moment, kiedy Księżyc wzniesie się dostatecznie wysoko, by stamtąd dosięgnąć stołów Olimpu. Uczta się zaczęła.
MAK150/1800, kamerka ASI120M z filtrem czerwonym GSO#29, EQ-ATM, Autostakkert!2 (350/2500), RegiStax6, mozaika Microsoft ICE. Mróz -4 stopnie; uczucie zimna potęgowane wschodnim wiatrem. Klarowne powietrze; obraz ostry, drżący.
Mare Nectaris pięknie oświetlone, choć brakowało już Pirenejów na wschodzie. Rupes Altai meandrowała wśród kraterów na zachodnich rubieżach. Frakastorius zanurzony w falującym nektaryjskim bezmiarze. Piccolomini mocno zacieniony. Plaster miodu na południu czeka na inne światło, które wydobędzie jego prawdziwy urok. To wszystko klasyka. Obok tych oczywistości, na linii terminatora trwa ulotny spektakl światłocieniowy.
Na północy, krater Capella przecięty doliną, będącą długą łańcuchową formacją kraterów, ciągnącą się aż do podnóża Pirenejów. Wszechobecny cień wypełnił obficie wszystkie zagłębienia i w oderwaniu od rzeczywistych struktur, sam kreuje nowe kształty, choćby takie jak: urokliwe zakole przypominające wał dużego krateru, czy obok, szeroki żleb z plątaniną smukłych cieni. Taki widok zapada w pamięć.
Na południu, duży ubytek w linii terminatora to depresja krateru Janssen. Od tego miejsca, na północ, aż do krateru Piccolomini biegnie bardzo szeroka dolina, mocno podkreślona cieniem. Nazwałem ją, już jakiś czas temu, Vallis Piccolomini-Watt, bo nie udało mi się znaleźć jej oficjalnej nazwy. Pierwszy raz, widzę ją oświetloną w tak niezwykły sposób. Warto i ten widok zapamiętać.
- 11
-
Identyfikacja struktur na zdjęciu Mare Australe wykonanym przez Hamala nie była taka prosta, bo kiedy nie ma cienia dającego plastykę obrazu, wyłuskiwanie różnych elementów powierzchni Srebrnego Globu przychodzi z trudem. Duża skala zdjęcia też nie pomagała.
Potraktowałem więc to, jako wyzwanie. Może kogoś zainteresuje efekt analizy. Bardzo ciekawie wyglądają wszelkie wzgórza na samej krawędzi Księżyca i jasne plamy przy brzegu będące jasnymi pagórkami lub krawędziami karaterów. Ich identyfikację pozostawiam dociekliwym. Dla mnie było to zajęcie bardzo satysfakcjonujące. Fragment mapy dopasowanej do rozmiaru zdjęcia powinien być tu pomocny. Zaznaczyłem na nim żółtą linią przebieg terminatora/krawędzi.
Najlepsze warunki do obserwacji Mare Australe będą dopiero w 2018 roku. Zobaczymy wtedy krater Lyot dalej od krawędzi, a po jednym dniu po pełni, widoczne na zdjęciu Hamala formacje w obrębie basenu będą wyglądały bardzo plastycznie. Co nie znaczy, że okazjonalnie nie watro fotografować tego basenu. Wprost przeciwnie.
- 7
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Przełom 2015 roku to najlepszy okres do obserwacji Mare Humboldtianum (Morze Humboldta), leżącego przy północno wschodniej krawędzi Srebrnego Globu. Od grudnia do stycznia libracja dla tego obszaru będzie bardzo korzystna . Pogoda sprzyjała mi w okresie Świąt Bożego Narodzenia, ale zrealizowałem tylko część planów obserwacyjnych.
Zdjęcie z 23 grudnia (1 dzień i 18 godzin przed pełnią) przedstawia Morze Humboldta w pełnym świetle - brakuje cieni podkreślających kształty formacji, jedynie gdzieniegdzie występują ciemniejsze plamy lub wypalone do bieli jaskrawe kontury kraterów. Basen Humboldtianum jest tylko ciemnym fragmentem terenu w pobliżu krawędzi.
Zdjęcie z 26 grudnia (1 dzień i 9 godzin po pełni) to już całkiem inny świat. Morze Humboldta pokazane bardzo plastycznie. Dwa koncentryczne kręgi: wewnętrzny - Bischop Mountains i zewnętrzny - Andes Mountains, jednoznacznie wyznaczają obszar basenu. Depresja centralna z grzebieniami cieni wygląda bardzo zjawiskowo. Nie wykluczone, że 24 godziny po pełni Morze Humboldtianum wygląda najlepiej i to co początkowo uważałem za przeszkodę okazało się elementem sprzyjającym. Zatem - zaryzykuję stwierdzenie, iż przedstawiam najpiękniej oświetlone Morze Humboldta. Czy nie przypomina ono Mare Orientale? Jako jedno z mórz krawędziowych, widocznych sezonowo, powinno mieć swój osobny wątek.
Trójelementowa mozaika pokazuje północno wschodnią krawędź Księżyca w szerszym kontekście. Na południe od basenu Humboltianum, niezwykły spektakl rozgrywa się we wnętrzu krateru Gauss - Słońce oświetla rozciągniętą formację centralnego wzniesienia tworząc eteryczny ornament - Gauss pokazuje swoją duszę, którą otocza subtelna kreska jasnej krawędzi.
Mozaika sięga na południu aż do Mare Crisium i pokazuje intrygującą dolinę. Widzę ją drugi raz tak wyraźnie. Nadałem jej roboczą nazwę Vallis Hahn (od krateru w jej bliskości). Jeśli nie ma oficjalnej nazwy, będę nadal ją tak nazywał.
Bliźniacze dla Mare Orientale, Mare Humboldtianum pokazało swój osobliwy urok; świąteczny, choć bardzo narowisty i niestabilny, ale szlachetny i trochę niespodziewany.
Może styczniowa aura będzie sprzyjała (23-24 stycznia)?MAK150/1800, kamerka ASI120M z filtrem czerwonym GSO#29, EQ-ATM, AutoStakkert!2, Registax6, mozaika Microsoft ICE. Warunki mało komfortowe - porywy wiatru, okna w dużych połaciach chmur, obraz zmienny ale dość ostry.
- 16
-
-
Wojtek był szybszy i wstawił przede mną piękne zdjęcia. Jest szansa, że fotografowaliśmy różne rejony Księżyca i nie będę się powtarzał. Przynajmniej teraz.
23 grudnia br. Księżyc 1 dzień i 18 godzin przed pełnią. MAK 150/1800 na montażu ekwatorialnym ATM, kamerka ASI120M z filtrem redGSO#29. AutoStakkert!2 (v2.5) (350/2500), Registax6, mozaika Microsoft ICE. Ciepła zima - plus 8 stopni. Duże okna w chmurach.
Bardzo długo nie fotografowałem Vallis Schróteri - pięknej doliny leżącej w zachodniej części Oceanu Burz. Dolina (często nazywana kobrą) meandruje po płaskowyżu niczym rzeka - przed miliardami lat płynęła jej korytem magma. Ślady dawnego wulkanizmu widoczne są w wielu miejscach, m.in: struktura Prinz (sąsiadująca od wschodu) - kręte nitkowate koryta magmowe, na dole zdjęcia, obok krateru Marius - wysyp kopuł wulkanicznych pod postacią tzw. Marius Hills, a obok Zatoki Tęcz na północy - okazałe kopuły Gruithuisen.
Na północ od Vallis Schróteri leży miniaturowa Rupes Recta, czyli Rupes Toscanelli. Pięknym ozdobnikiem jest linearny łańcuch górski - Montes Agricola, stanowiący jakby część parkanu otaczającego płaskowyż z kraterami: Aristarchus i Herodotus.
Jednym z celów dzisiejszej sesji zdjęciowej była góra, przypominajaca trochę rozległą kopułę magmową. Terminator doskonale podkreślił jej kształt. To pękaty Mons Rumker. Jest moim niekwestionowanym bieżącym trofeum.
- 2
-
-
Dobrze zrobiłeś, Wojtku, bo Księżyc uśmiecha się do nas z twoich zdjęć w wizerunku "roześmianego" Claviusa (a właściwie Claviusa i Blancanusa). Dzisiaj, ciekawostką też jest wyimaginowany defekt powierzchniowy - kataklizm, rozrywający południową krawędź Księżyca. To fragmentarycznie oświetlony Newton sprawia wrażenie, jakby część naszego satelity odrywała się i ulatywała w przestrzeń.
Mój teleskop czeka daleko stąd na okres świąteczno-noworoczny. Dlatego trzymam kciuki za ciąg dalszy efektów twojej sesji zdjęciowej. Nie wykluczam więc, że wtrącę się jeszcze z komentarzem. Po obejrzeniu powyższej "próbki", użycie przeze mnie trybu warunkowego, jest zwykłym maskowaniem przemożnej chęci do komentowania następnych obrazów.
- 1
-
Nie mogę się powstrzymać przed dodaniem komentarza do ładnych zdjęć.
To oczywiście też swego rodzaju trening i takim też jest analizowanie drugiej twojej mozaiki. To może być dokładna "mapa drogowa" do obserwacji tej części Księżyca w dniach: 24-25 grudnia (również dzień wcześniej i później). Jest okazja do obserwacji księżycowego północnego bieguna, bo libracja w tych dniach będzie bardzo korzystna. Tak samo można będzie oglądać pięknie eksponowane, krawędziowe Mare Humboldtianum.
Chcę skorzystać z tej okazji. Prognoza pogody też daje pewne szanse. Jarku, jeśli możesz, spróbuj i Ty fotografować północną i północno wschodnią krawędź. Może znajdą się również inni naśladowcy i wiele teleskopów będzie wycelowanych w tym czasie w północną część Srebrnego Globu. O ile biegun północny i jego okolice to tylko kwestia pojawiających się warunków (ale dla mnie też przeciwwaga dla letnich obserwacji bieguna południowego i Gór Leibnitza), o tyle Morze Humboldta, na wzór Mare Orientale, może już być świadomą realizacją planu obserwacji basenów leżących przy krawędzi.
Dla bieguna północnego otwiera się właśnie pierwsze z dwu okien obserwacyjnych, dla Morza Humboldta to raczej ostatnia okazja.
Znajdą się chętni? Zapraszam.
- 1
-
Oprócz wielu niewątpliwych walorów zdjęcia Jarka (w tym zjawiskowo pięknej Rupes Recta i zredukowanego do pierścienia krateru Tycho), dla mnie najbardziej urzekający jest południowy obszar okołobiegunowy, a właściwie - przekornie - to, czego nie widać.
A nie widać: Claviusa, za to mamy piękny jego ekwiwalent w postaci ziejącej czernią, olbrzymiej wyrwy w terminatorze, w której z trudem dostrzec można zarysy miniaturowego Rutherforda. Od tego miejsca, podążając na południe, dostrzegamy ciemną plamę Grumbergera, pierścień Moretusa z gorejącym płomieniem jego górki centralnej i wreszcie najbliżej krawędzi - stary krater Short.Nie wiem, czy wszyscy się zgodzimy z taką refleksją, że większość formacji księżycowych w pełnym oświetleniu już się opatrzyła? Najbardziej urzekające są te momenty, kiedy formy powierzchni Księżyca "rodzą się" w świetle lunarnego świtu, lub "umierają" w bladej poświacie zmierzchu. Na krótki moment, udaje nam się uchwycić ich piękną... duszę.
- 4
-
Tak oświetlona trójka TCC - marzeniem każdego fotografa. Theophilus i Catharina pod grubą "kołderką" cienia, to jakby nieznane dotąd kratery; gdyby nie ikonograficzne zarysy znanej powszechnie formacji, pomyślałbym, że nie są księżycowymi kraterami.
Powyżej, Endymion tak blisko krawędzi może być tylko przy niekorzystnej, zachodniej libracji i choć jest to tylko minus 3,5 stopnia, nie dostrzegamy prawie żadnego śladu po Morzu Humboldta, ale za tydzień... Herosi: Herkules i Atlas już mozolnie przeciągają wschodnią krawędź Srebrnego Globu w swoją stronę.
Miło się ogląda takie kadry. Wojtku, dziękuję. Nie daj długo czekać na inne zakamarki.
- 3
-
Szkic północnej krawędzi Księżyca (kolejny, z cyklu mapowania księżycowego brzegu)
Zbliża się okres korzystnych parametrów do obserwacji północnej krawędzi Księżyca, w tym okolic bieguna północnego, jako sezonowej przeciwwagi dla letnich obserwacji południowej krawędzi i fascynacji Górami Leibnitza. Nie znalazłem lepszej projekcji tej okolicy, na przykład projekcji ortogonalnej znad 60 równoleżnika, jak to było w przypadku wschodniej i zachodniej krawędzi, ale spojrzenie znad bieguna północnego powinno wyraźnie poprawić analizę zdjęć, czy pomóc na żywo identyfikować struktury i oceniać ich widoczność.
Przygotowuję się do przedświątecznych, fotograficznych obserwacji tej części Księżyca i mapa stanowić będzie jedno z narzędzi używanych do opisu materiału zdjęciowego. Będzie mi miło, jeśli znajdzie też zastosowanie w Waszych obserwacjach.
- 4
- 1
-
Jarek, ten krater z "wulkanem" (jak go nazywasz) to Pythagoras, a ten "ponad Plato" to para: Anaxagoras (wyrazisty, jaśniejszy, mniejszy) i Goldschmidt (większy, mniej wyrazisty). Jest jeszcze trochę w lewo od nich wyraźny krater: Philolaus. Ekstra zdjęcia. Piękna Zatoka Tęcz.
Żałuję, że dzisiaj nie zdecydowałem się na sesję zdjęciową, postanawiając podejść tematycznie do fazy jutrzejszej i w kolejnym dniu.
- 6
-
Bardzo ciekawe zdjęcia, Wojtku.
Koło Grimaldiego doskonale widoczny krzyż św. Andrzeja (szkic).
Postanowiłem przetestować moje mapy zachodniej krawędzi i chociaż do pełni pozostało trochę ponad jeden dzień, a dodatkowo libracja nie sprzyjała obserwowaniu tej części tarczy Srebrnego Globu, porównanie zdjęć z mapą daje ciekawe spostrzeżenie. Zawarłem je w formie graficznej na wycinkach map i łatwo można je odnieść do powyższych zdjęć. Doskonale widać jak terminator meandruje pośród różnych formacji, biegnąc zawsze po najwyższych partiach terenu. Granica światła i cienia, jak widać, może być bardzo krętą linią. To również dowodzi tego, że w ekstremach libracyjnych możemy czasem sięgnąć wzrokiem dalej niż teoretyczny zasięg wyznaczony odpowiednim południkiem, lub przeciwnie, nie dostrzec formacji leżących przed tym południkiem.
Urzekła mnie widoczna na zdjęciu i przedstawiona na fragmencie mapy, formacja związana z rodziną kraterów: Repsold. Skrót perspektywiczny dodaje jej dużo uroku. Na mapie nie jest to nic szczególnego. Wniosek: oczywista przewaga obserwacji nad ślęczeniem nad mapami. Wziąłem to sobie pod rozwagę.
Dostarczyłeś Wojtku ciekawy materiał do analizy. Pozdrawiam.
- 3
-
Dziękuję Danielu.
Już 26 listopada będzie pierwsza okazja do praktycznego wykorzystania szkiców i może obserwatorzy podzielą się wtedy swoimi wrażeniami.
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Mapy, a może lepiej używać określenia: szkice, wschodniej krawędzi Księżyca mogące posłużyć do identyfikacji struktur leżących poza 55 - 60 południkiem wschodniej półkuli, aż do krawędzi Księżyca, reprezentowanej przez naniesione południki: 90 i 95 stopni.
Najbliższy czas sprzyja obserwacji wschodniej krawędzi Srebrnego Globu i mam nadzieję, że te opisy będą pomocne. Opracowałem je na podstawie zdjęć LROC i atlasu: 11-Million-Scale of the Moon. Posługiwanie się obszernymi publikacjami z różnych względów jest mało praktyczne i to zmotywowało mnie do stworzenia tych szkiców. Są one w pewien sposób syntezą wielu narzędzi.
Za parę miesięcy nadejdzie sprzyjający czas do obserwacji zachodniej krawędzi i do tego czasu mam zamiar skompletować podobne szkice. Na razie jednak mam "dość" prac kartograficznych, ale chętnie zapoznam się z ewentualnymi uwagami do prezentowanych szkiców.
- 21
- 1
-
Zaliczyłem nieudane podejście z powodu zachmurzenia w tym dniu. Miałeś, jak widać, więcej szczęścia i to zaowocowało bardzo ładnym zdjęciem - ba, pracą, na którą złożyło się wiele pojedynczych ujęć. Zasłużone gratulacje, Przemek,
Próbowałem z jednego powodu, więc pozwolę sobie przy analizie Twojego zdjęcia, ten powód wyłuszczyć. Bardzo korzystna libracja dla północno wschodniej krawędzi pozwalała lepiej zobaczyć Mare Humboltianum (Morze Humboldta) - morze ewidentnie bliźniacze dla Mare Orientale leżące przeciwstawnie, przy południowo zachodniej krawędzi, Na zdjęciu widać podwójną strukturę pierścieniową i nieformalne nazwy dla tych pierścieni, to: zewnętrzny - Andes Mountains (odpowiednik orientalnych Kordylierów) i wewnętrzny - Bishop Mountains (orientalne Montes Rook); tak jak dla Morza Wschodniego stosują się do konwencji nazewniczej.
Upłynęło już prawie półtora dnia od pełni i trochę północno wschodniej krawędzi "już ubyło", jednak depresja basenu Humboldtianum widoczna bezdyskusyjnie, jako wklęśnięcie krawędzi Srebrnego Globu. Za miesiąc, w fazie 22 godzin po pełni, będą lepsze warunki do obserwacji tego morza. Pewnie na zasadzie symetrii i równowagi (mnie się szczęściło w obserwacji Mare Orientale) cieszyłbym się Przemek, gdyby Ci się udało również fotografować Morze Humboldta pod koniec listopada - choć to może być już wyzwanie, ze względu na pogodę. Spróbuj proszę, tak jak ja będę próbował - zobrazować ponownie basen Humboldta. Palmę pierwszeństwa w tegorocznym miłośniczym odkrywaniu Mare Humboldtianum już masz!
- 3
-
Jarek, ten dzień należy do Ciebie. Jeśli nawet duża projekcja nie jest idealna to warto próbować. A szeroki kadr z Claviusem i biegunem południowym Księżyca wprost zachwyca. Pierścieniowa formacja jak na dłoni. Poproszę na bis, fragment szerokiego kadru z Schillerem i basenem w nieco jaśniejszej tonacji - jeśli możesz? Chciałbym mieć w przyszłości pewien punkt odniesienia - taką klatkę referencyjną.
Ale żeby takie smaczki przykrawędziowe dzisiaj podziwiać - nie spodziewałem się. Ten niewielki fragment Twojego zdjęcia ma w mojej ocenie niesamowitą wartość. Doceniam to i podkreślam.
- 1
-
Dziękuję, Jarek.
Trzy koncentryczne kręgi widoczne doskonale. Jeśli popełnię kiedyś monografię tego basenu, link do Twojego zdjęcia będzie tam na pewno. A przy okazji, Schiller to w istocie połączone ze sobą kratery. Górki centralne dwóch północnych składników jeszcze są widoczne, pomimo wypełnienia lawowego. Zdjęcia Schillera w widoku z góry (bez skrótu perspektywicznego) nie pozostawiają wątpliwości. Na zdjęciu Jarka można też w zasadzie stwierdzić ile kraterów utworzyło podłużną strukturę. Ile?
-
JaLe - basen Schiller-Zucchius - doskonały. Staram się zbierać jak najwięcej zdjęć tego obszaru, ale chyba wczoraj właśnie ominęło mnie najlepsze - świetne oświetlenie. Doskonale widoczna pierścieniowa struktura. Zrobiłeś to bardzo dobrze.
- 1
-
Księżycowe zakamarki.
w Planety i Księżyc
Opublikowano
To jest jedna z wielu równoległych bruzd/dolin/rozpadlin niemających nazw własnych, za to mających wspólne pochodzenie. Powstały razem z Morzem Deszczów - to struktury wtórne. W kraterze Alphonsus (środkowy z trójki) jest widoczna jedna z takich blizn, podobna do warkocza. Oświetlone światłem skośnym są dobrze widoczne. Na wielu zdjęciach tego obszaru i dalej na wschód można zauważyć ich mnogość. Powinny być też widoczne w kraterze Ptolemaeus, ale zostały przykryte grubą warstwą bazaltu. Arzachel (na dole), jako najmłodszy z kraterów, powstał już po utworzeniu basenu Imbrium i nie ma w nim śladów tego monstrualnego impaktu.