Facet wybrał się na grzyby i zabłądził w lesie. Zmierzch się zbliża, wyjścia nie widać... Nagle zauważył w oddali blask ogniska. Podchodzi, a tam wiedźma warzy coś w kociołku nad ogniem.
- Co tam gotujecie, babciu?
- Magiczny wywar. Mogę poczęstować, jeżeli masz synku ochotę.
- A co takiego robi ten wywar?
- Oooo, jest naprawdę potężny. Sprawi, że przez rok będziesz niepokonany w swojej ulubionej dyscyplinie sportowej. Jaki sport uprawiasz?
- Żaden, ale lubię grać w pokera.
- W takim razie po wypiciu przez rok nikt cię nie pokona w pokera!
- Doskonale, to ja poproszę porcyjkę.
- W porządku, ale mam jeden warunek i jedno ostrzeżenie. Masz tu wrócić za rok i przynieść mi coś ze złota. A wywar ma niestety skutek uboczny - bardzo źle wpływa na życie seksualne.
Minął rok, facet wraca do wiedźmy i niesie w darze złotą bransoletkę.
- I co, jak się wiodło w pokera?
- Rewelacja, wygrałem mnóstwo kasy i rzeczywiście, nikt mnie nie pokonał! Dzięki, tu masz w prezencie złotą bransoletkę.
- A jak tam życie seksualne?
- Całkiem całkiem...
- No mów, ile razy uprawiałeś seks przez ten rok?
- Trzy, może cztery...
- Hahahaha, ostrzegałam! I to ma być "całkiem, całkiem"?
- Całkiem, całkiem jak na księdza proboszcza małej, wiejskiej parafii...