Skocz do zawartości

wiatr

Społeczność Astropolis
  • Postów

    572
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez wiatr

  1. odgrzebałem stara fotkę z komórki

    17e487c7ba8366a2gen.jpg

    ten wynalazek ma 1,2m długości + dobson+ składany stołek-torba i dawało się zabrać z tym za jednym zamachem i powędrować kawałek z 4 pietra w bloku na pole za blokami. Nie było to komfortowe oczywiście ale wykonalne (masa całego majdanu to jakieś 13 kg.) Oczywiście minimalizacja wskazana ja pozbyłem się z mojego atma wtedy napędów bo to dodatkowy ciężar, wiec da się i pewien jestem że dałoby się 8 calowe lustro upchać w jakimś wyjątkowo lekkim opakowaniu i byłoby lżejsze i praktyczniejsze od mojego starocia- no ale to opcja atmowa - nie każdy ma chęci do takich zabaw:)

  2. Ciekawe wywody + wpis z bloga. to ja też wymądrzę się trochę jako ten z zewnątrz. Mieszacie dwa porządki usiłując jakąś ontologie tu wypracować a to chyba nie tedy droga. Skoro już były nawiązania do sztuki to przecież w tym co nazywamy sztuką ( muzyka malarstwem rzeźbą czy czymkolwiek innym) nie ma sprzeczności pomiędzy "oglądaczami" a "akademikami". Mnie laikowi we wszelkich dziedzinach może się spodobać jakiś powiedzmy obraz - wrzucę sobie go na pulpit albo na ścianę i już. Obeznany w temacie "akademik" zobaczy w nim wpływy innych artystów dopatrzy się symboliki w detalach których ja pewnie w ogóle nie zobaczę zanim mi ich ktoś palcem nie pokarze, doceni kunszt warsztatu. Któryś z nas jest obiektywny?

    Zdjęcia nieba po mojemu to to samo zagadnienie, ta odrobina wiedzy którą mam czytając czasem technikalia sprzętowe i obróbkowe nie ogranicza wrażeń estetycznych ale pozwala docenić wkład pracy i warsztat fotografa. A co do ocen to nie ma co chyba zbytnio komplikować- dla tych co im się podoba jest "lubię to" dla tych co maja coś do powiedzenia "akademickiego" jest przecież możliwość komentowania. Nie istnieje przeszkoda żeby laik wyraził jakąś uwagę która będzie ważna dla twórcy ani żeby specjalista "polubił"

     

    @Adam_Jesion nie dziw się że ci co tu siedzą od lat przyzwyczaili się do Twoich prac i mniej spontanicznie reagują - są dobre, dobre dla laików, dla speców którzy wiedza czym to się je tez bo rozumieją skalę trudności.

  3. Dobra ugodowo zacznę - jak ktoś chce lecieć to na zdrowie życzę powodzenia oraz długiej i owocnej wegetacji na Marsie ( chociaż jak czytam o skromnym szczelnym szałasie miniaturowych elektrowniach atomowych i żelazie z dymarki to słabo to widzę ale niech tam). A teraz mam pytanie do ludzi bardziej oblatanych niż ja w "rakieciarstwie" - czy istnieje dziś( bądź jest w rokującym na sukces stanie zaawansowania) rakieta zdolna wysłać naszych śmiałków w kierunku Marsa? Pytam zupełnie poważnie bo od kiedy pamiętam co jakiś czas wypływa jakiś koncept powrotu na Księżyc i w jego kontekście pojawiało się już chyba wszystko od przerabiania napędu od śp. wahadłowców po odtworzenie saturna V plus Rosjanie z kolejna wersją rakiety energia. A wydaje mi się że to sprawa wydajnego(możliwego do uciągnięcia ekonomicznie) transportu hamuje wszelkie plany podróży gdziekolwiek dalej niż na orbitę.

     

     

    ps.:@ Lysy - Twój "sceptycyzm" w odniesieniu do egzobiologów wygląda rozsądnie:)

  4. Przeczytałem posty, nie zgodziłem się z marudami wsparłem mentalnie optymistów i po raz kolejny jak przy okazji kolejnych śmiałych planów obwieszczanych co jakiś czas pomyślałem czy ja dożyje lądowania człowieka na jakimkolwiek ciele niebieskim choćby na Księżycu - i na końcu obejrzałem ten filmik. I szczęka mi opadła, zakładając na chwile że to się uda - oni planują misję w jedną stronę. " ...pozostaną tam do końca swoich dni.." "...wydarzenie medialne..." itp to jest jakiś dramat. Nawet pół wieku temu napędzana zimnowojennym klimatem kaskaderska misja na Księżyc zakładała i zrealizowała powrót żywej załogi na Ziemie. To raczej bardziej przypomina akt desperacji i rozpaczy w obliczu jakiejś nieodwoływanej o globalnej skali katastrofy a nie rozwój eksplorację.

    Rozumiem potrzebę podtrzymywania lotów kosmicznych - bo to nie jest tak że można zawiesić coś na 100 czy 200 lat a potem wrócic i kontynuować, urywa się ciągłość przestaje istnieć zaplecze i w efekcie trzeba zaczynać od początku a to co zostało zrobione wcześniej jest marnowane. Ale to mi się nie podoba, w samowystarczalność bazy(zakładając że powstanie) ma Marsie za 20 lat po prostu nie wierzę, musiałaby wisieć na ciągłych dostawach z Ziemi praktycznie wszystkiego. Przecież wyprodukowanie najprostszej śrubki za 10 centów wymaga zaplecza technicznego niemożliwego do realizacji tam. Mam nadzieję że to szaleństwo skończy się na kubkach i koszulkach.

  5. Mimo tego że na lornetkach znam się mało w porywach do wcale, po tak dramatycznym tytule postu postanowiłem zapytać o tą prawdę ludzi niepomiernie bardziej oblatanych w temacie niż ja. Czy to ma praktyczne znaczenie jeżeli lornetka faktycznie ma 12x62 a nie 15x70 jak napisano na korpusie (pomijając fakt że producent kłamie czy jak kto woli uprawia marketing), szczególnie w połączeniu z całą plastikowością i taniością wymienionych lornetek?

  6. Tak czytam, czytam, i czytam i się zastanawiam o czym to? Co jest dziwnego w tym że definicje słabo się pokrywają, ze bałagan w opisach że uproszczenia pominięcia według uznania różnych autorów różnych publikacji skoro póki co egzobiologia astrobiologia czy jak tam się to nazywa jest "nauką" posiadająca wszytko co nauka powinna mieć oprócz obiektu badań (stąd określenie że naukowcy knują jest w tym wypadku wyjątkowo udane). Stąd każdy niemal, nawet najbardziej pojechany pomysł można roztrząsać do oporu i nic pewnego z tego nie wyniknie. Do tego narzekasz na powtarzanie metodą kopiuj wklej uproszczonych w Twoim mniemaniu treści a sam to robisz, powielasz tekst o ziemskiej chemii węgla i czegoś tam i w domniemaniu jakiejś innej amoniaku i metanu więc uprzejmie donoszę że nie ma takiego rozróżnienia, ponieważ chemia to szczególny przypadek fizyki ( dzis raczej trudno postawić płot miedzy nimi) a wszystkie próby rozumienia świata w tym tego odległego opierają się na założeniu o niezmienności fizyki tu czy tam. Piszesz dalej ( w poście nie w artykule) że nie wyobrażasz sobie życia wewnątrz "atmosfery" brązowego karła jakoś to rozumiem, ale z drugiej strony argumentami typu natura da rade popatrzcie na ekstremofile na ziemi da się bronić i takiej tezy, niech tylko ktoś dopatrzy się w takiej atmosferze jakiegoś związku chemicznego o już możemy zacząć snuć - przepraszam knuć teorie. Po tej dawce upierdliwosci do rzeczy, nie mam nic przeciwko spekulowaniu rozmyślaniu itd ale pamiętajmy że juz kiedyś zobaczono kanały na Marsie i wykoncypowano cywilizacje która je wykopała. Twoim artykułom zapewne pomoże a nie zaszkodzi panowanie nad dygresjami i ozdobnikami że o nadużywaniu anglojęzycznej terminologii nie wspomnę. Pisz dalej - na moją krytykę zawsze możesz liczyć :laughbounce2:

  7. Trudno się nie zgodzić z tym że organizmy żywe są na Ziemi wszędobylskie, i te niesamowite stworzenia z kominów hydrotermalnych działające na "siarkowym" metabolizmie w warunkach ciśnienia/temperatury rodem z szybkowara i glony żyjące w zbiornikach o pH zdolnym zeżreć kalosze i bateryjki z prętów paliwowych itd. Ale żeby coś mogło się przystosować ewoluować to musi najpierw zaistnieć jakaś prymitywna forma samoorganizacji ( żeby nie nazywać tego szumnie życiem), jakoś oddzielona od środowiska, zdolna do wymiany substancji ze środowiskiem i jakiejś formy reprodukcji a tym podstawowym funkcjom nie sprzyjają warunki kriogenicznej zamrażarki.

    Zagadnienie chyba ma jakiś składnik socjologiczny - po prostu bardzo chcemy znaleźć wreszcie jakieś życie poza naszym kamyczkiem. Po tym jak rozpłynęła się wizja tropikalnego raju na wiecznie spowitej chmurami Wenus z początków poprzedniego wieku, po tym jak zniknęła gdzieś cywilizacja Marsjan razem z kanałami Szapireliego, po dekadach bezowocnego nasłuchu SETI w okolicy Słońca pozostało już niewiele miejsc w których ewentualnie ze znikomym prawdopodobieństwem jakimś niebywałym zrządzeniem losu coś tam egzystuje. Więc może chociaż jakaś bakteria pod tym lodem na Europie a może w jeziorku metanu na Tytanie - minie pewnie jeszcze sporo czasu zanim da się to zweryfikować więc na dziś to tylko spekulacje i w przypadku Tytana moim zdaniem bardzo naciągane.

    Ale gdyby jednak się okazało że jutro łazik na Marsie znajdzie to po co tam go wysłano albo pojawi się jakiś dowód potwierdzający istnienie żyjątek w zamrażarce na Tytanie to z radością niniejsze wywody odszczekam:D

  8. A dla mnie byłego chemika wciąż zaskakujące są spekulacje na temat życia w tak ekstremalnym miejscu. Powody są bardziej niż proste, życie jedyne jakie znamy to biologia a biologia to chemia a chemia to reakcje a reakcje to kinetyka a kinetyka reakcji w -180 stopniach jest w sprzyjających warunkach powiedzmy śladowa. Do tego atmosfera z nasyconych węglowodorów, które nawet w normalnej temperaturze reagują opornie. Ale kto wiem może jakiś tytański chemik właśnie stwierdza że życie na Ziemi jest niemożliwe bo temperatury tam grubo przekraczają temp. wrzenia metanu a w atmosferze jest bardzo wielkie stężenie reaktywnego bardzo tlenu :laughbounce2:

    • Lubię 1
  9. Eeee Szuu bez nerwcji zbytniej planeta jest(chyba) gwiazda jest to i pewnie jakiś zachód słońca tez się trafić może, ( a tak na marginesie to jak planeta "robi tranzyt" co 2 czy 3 godziny to chyba znaczy że zapierdziela po ciaśniutkiej orbicie - czy ona się obraca, tzn czy nie jest zwrócona zawsze jedną stroną do do swojej gwiazdki ?) a kto wie może i jakąś atmosferę. Wszystko to fikcja oczywiście ale jeszcze stopień naciągania umiarkowany. Jakiś czas temu discovery zapodawał film o wyprawie na darwina IV czy jakoś tak - to dopiero był odlot godzien największych fantastów typu Kaku i jemu podobnych:D

  10. Planetarium w Łodzi było (jest) miejscem gdzie można było zabrać dzieciaki w ramach lekcji fizyki coby zobaczyły tą astronomię, (byłem tam ze 3 razy w roli opiekuna) zajęcia składały się nie tylko z pokazu pod kopułką ale i z wykładu-lekcji w sali. Mimo tego że miewałem zastrzeżenia co do samych zajęć to ogólnie przydatność tej placówki oceniam pozytywnie. Ale chyba możliwości jakiegoś wielkiego otwarcia i udostępnienia dla ludzi "z ulicy" samej kopuły to nie ma. Na wypasione, współczesne i łatwo dostępne planetarium to chyba jakieś plany są w zrewitalizowanej EC1 - ale w Łodzi to z realizacją planów różnie bywa więc pozostaje czekać i trzymać kciuki.

  11. Jak off top to off top :szczerbaty:

     

    Ja tylko dodam od siebie, że w Polsce zaraz nie będzie polskich fabryk, szczególnie związanych z wszelkiego rodzaju chemią. Dużo zakładów padło lub zostało wykupionych przez zagranicznych "inwestorów" i od razu zamkniętych. Studiuję na wydziale technologii chemicznej na polibudzie w Poznaniu. Gdzie ja mam przepraszam szukać w Polsce pracy związanej z technologia chemiczną? Co innego w krajach ościennych, tam czekają na nas z otwarymi rękoma :icon_rolleyes: . I nie są to fanaberie sfrustrowanego studenta tylko słowa wielu wykładowców :icon_confused:

     

    Żyją pewnie jeszcze Azoty, petrochemie chyba też czasem trafiało się "zapotrzebowanie" na chemika w państwówkach rożnych ( inspekcje różnej maści itp) ale tam to chyba trzeba należeć do pslu czy mieć jakiegoś innego "wujka" na decyzyjnym stanowisku. Pozostałe firmy z branży chemicznej które nie maja nic wspólnego z dinozaurami typu petrochemii azotów itp to w większości tylko "rozlewnio-mieszalnie" i firmy handlowe. Ogólnie nie jest prosto, niestety z tymi otwartymi ramionami za granicą to też bym nie przesadzał, ciężka chemia emigruje od dłuższego czasu z UE z powodów po części ekologicznych i ekonomicznych jak produkcja właściwie wszystkiego. Pozostaje szukać wysyłać tony cv i mieć nadzieję że może się trafi coś wartego uwagi, ja odpuściłem temat bo ile można:D

     

    z pozdrowieniami - były chemik:D

  12. Ciekawe koncepty szczególnie te z oblepianiem jednego mało sztywnego tubusu drugim z mat i żywicy, coś to pewnie da ale sensu to w tym niewiele. Po mojemu dwie opcje są, półśrodek w postaci wręg i/lub obejm albo nowa tuba z laminatu węglowego (gotowiec) ewentualnie zlecenie wykonania laminowanej rury jakiemuś specjaliście ale tu koszty też są nie małe ( temat tubusów karbonowych to już wypływał na forum kilka razy jak mnie pamięć nie myli)

  13. a też sobie spamne, a co :D

     

    Po pierwsze primo to mam taka teorię co do owego schodzenia z drzewa, która jakoś się zgadza z pierwszym akapitem postu Behlura_Olderysa. Nasz zacny przodek (mówię tu o sobie i reszcie "ewolucyjnych") wcale nie zszedł z drzewa tylko spadł. A że rozumek miał nietęgi to powrócić nie potrafił do tego liściastego raju na wysokości gdzie ziomkowie jego oddawali się, a ich potomkowie oddają do dziś podtrzymywaniu relacji społecznych a to iskając się wzajemnie, a to jedząc albo .... podtrzymując gatunek. Robią to bez internetu, bozona, fizyki i o zgrozo bez filozofii. Czy są szczęśliwe - możliwe. Dziś posiadając odrobinę wiedzy o fizyce bozonach i co najważniejsze pełno tutriali na YT pewnie dalibyśmy rade sklecić drabinkę i wrócić na drzewo, ale coś mi się zdaje że już za późno, ze drugi raz do tej samej rzeki itd.

     

    Po drugie primo, co do domniemanego starcia filozofia vs fizyki et consortes. Na tej drodze która nas dzieli od wspomnianego wyżej przodka do dzisiejszej kondycji ludzkości kamieniami milowymi są i sekciarz Pitagoras i Kant i Descartes i Nietzsche i Marks i wielki Platon i wielu wielu innych na równi z Einsteinami Bohrami Schrödingerami Faradayami Newtonami i tak dalej. Wszyscy pospołu maja wkład w dziś.

     

    Po trzecie primo, nie ma to związku z astronomia edukacyjną (czymkolwiek jest) ogólnie to chyba nie ma związku z niczym może tylko z tym ze jest gorąco i późno - dobranoc:)

     

     

    • Lubię 1
  14. Powiem tyle , robiłem przymiarki do interferometru i po obiecujących próbach na laserku z bazaru i zbieraninie różnych szkiełek które miałem na składzie (skleciłem "interferomert Bath") utknąłem na rozdzielaczu wiązki (w prototypie zadziałały dwa pryzmaty z lornetki) . Nie udało mi się zorganizować niczego takiego a wydanie kilkuset euro jakoś mi się nie uśmiecha. Można pewnie coś wykoncypować -jakiś inny układ, ale ten wydał mi się najprostszy, przetestowany w amatorskim wykonaniu i są gratisowe programiki które potrafią ze zdjęcia prążków z tego układu przeprowadzić solidną analizę powierzchni, a właśnie możliwość zastosowania czegoś innego niż nóż Foucaulta do analizy powierzchni luster było powodem moich eksperymentów. Tyle że bezpośrednio interferometr nie nadaje się do powierzchni wypukłych( odbijających, tematu soczewkowego nie badałem) , pośrednio można zastosować do wypukłego włączając je do układu pomiarowego wraz z lustrem wklęsłym ( jakimś wzorcowym - jak w tym wynalazku L.Newelskiego o którym wspominał Hermes) albo z właściwym lustrem głównym cassegraina i badać to jako całość. Tyle ze interpretacja wyników może się okazać dość skomplikowana. Przynajmniej tak mi się wydaje bo do tego etapu nie dobrnąłem.

  15. Temat zdaje się wyczerpał poprzednik (choć na jakiś konkretniejszy opis tego zestawu do badania luster wypukłych chętnie bym zerknął). Z sieciowych wykopków nieprofesjonalnych wykonań klasycznych cassegrainów dali czy RC, które przeprowadziłem jakiś czas temu wychodzi mi ze najpopularniejsza metodą oceny wypukłego lustra wtórnego jest interferometria z zastosowaniem wzorca. Przy czym spotkałem dwa podejścia, pierwsze gdzie wykonywano sferyczny wzorzec i na podstawie prążków określano figurę lustra, co w przypadku lusterka do dall- kirkhama jest proste a nieco bardziej złożone w przypadku pozostałych ( pomaga tu np to). Drugi wariant dla kaskaderów gdzie figuryzowano wzorzec do krzywizny wymaganej dla lustra wtórnego. Taki sposób wydaje się łatwiejszy bo potem dąży się do prostych prążków interferencyjnych - ale wykonanie takiego wzorca odpowiedniej jakości jest trudne, ryzykowałbym twierdzenie ze zrobienie przyzwoitego 10 calowego f/5 głównego do newtona to przy tym banał.

     

    ps. przykładowy obrazek prążków interferencyjnych wygląda tak:

     

    0153.jpg

     

    wzorzec jest na górze lustro na dole, widać tu dużo defektów do usunięcia nierówności w centrum "uciekający" brzeg czyli jeszcze wiele pracy żeby toto wyklepać do stanu używalności. Odległość miedzy prążkami odpowiada 1/2 długości fali światła które to oświetla więc można sobie łatwo oszacować jak daleko jesteśmy od celu:)

     

     

  16. Nie nie miałem problemu z odczytami przy zmianie masek, różnice w odczytach nie były większe niż przy wielokrotnym pomiarze taj samej strefy. Ja używałem diodki zielonej albo niebieskiej ale ograniczyłem jasność świecenia opornikami doświadczalnie bo jak jest za jasno to też nie pomaga a raczej szkodzi, trudno dopatrzeć się subtelności . Finalnie miałem dwa " biegi" diodki, jeden do ustawiania zestawu a drugi ten ciemniejszy do pomiaru.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.