Skocz do zawartości

Ania

Społeczność Astropolis
  • Postów

    270
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Ania

  1. A takie oto cudo dziś ok 20:23 można było podziwiać nad Nowogrodem. Tak wyraźnej tęczy jeszcze nie widziałam :o Ogromna podwójna tęcza w pełnym łuku. Niestety nie mieściła się kadrze :rolleyes: W rzeczywistości była dużo bardziej intensywna. Nie nadaję się na fotografa :P

     

    t_cza.JPG

     

    Pozdrawiam

  2. Łoooooooooo awansowaliśmy :banan: Dopiero teraz zauważyłam, ale to chyba całkiem świeża sprawa :D Komu dziękować za przetransportowanie naszego tematu do działu „ważne tematy”? :P To musiał być nasz miły administrator :rolleyes: Dzięki wielkie Adam :Kwiatek: To bardzo miło z Twojej strony, bo przed sezonem trochę się go naszukałam w naszym przepastnym Hyde Parku.

     

     

    Pozdrawiam

  3. E.Eri, z nieba mi spadłeś :rolleyes: Jeśli będziesz tak miły i zajrzysz do swoich materiałów, to będę bardzo, bardzo wdzięczna :notworthy:

    Strasznie mnie to męczy :)

    Może uda się rozwiać moje wątpliwości, czy to była usterka techniczna czy brak paliwa.

    Może faktycznie to 2001 rok...ale czemu mi ciągle po głowie chodzi ten brak paliwa :unsure:

     

     

    Wielkie dzięki chłopaki za podpowiedzi :przytulasie:

  4. No cóż, forma BMW Sauber przestała mnie już zaskakiwać a to nawet dobrze, bo przynajmniej się nie stresuje. Nawet jak dzisiaj zapomną Kubicy opony zamontować :unsure: Nic mnie już nie zdziwi w wykonaniu tego zespołu. :angry: No ale oddajmy im sprawiedliwość. Kuriozalne błędy zdarzają się nawet największym. To co zrobiło Ferrari Massie w GP Hiszpanii…

     

     

    I teraz mam pytanko do starszych kibiców F1, albo młodszych jeśli wiedzą. :szczerbaty: Męczy mnie ono od chwili jak usłyszałam, że inż. każe Massie paliwo oszczędzać. Otóż takie historie z brakiem paliwa już widywaliśmy w F1, ale pamiętam wyścig w którym coś podobnego tylko z innym zakończeniem przydarzyło się Mice Hakkinenowi, który stanął kilkaset metrów przed metą z powodu braku paliwa właśnie. I teraz moje pytanie, w którym to było roku? Za nic nie mogę sobie przypomnieć . Za to jestem prawie pewna, że to było przed 2000 rokiem.

     

    Jeśli ktoś pamięta ten wyścig to :help: bo mnie to strasznie dręczy.

     

    A co do samego wyścigu dzisiejszego, to z pewnością będzie on ciekawy, jak to zwykle w Monako, tylko szkoda, że to nie Robert walczy o czołowe lokaty w tym najbardziej prestiżowym wyścigu sezonu. Jestem bardzo ciekawa jak poradzi sobie Hamilton. Mam nadzieję, że Kovalainen wie, że to jest ta chwila w której MUSI się pokazać! Walka w ogonie stawki może być ciekawa. No i Ferrari, wreszcie, nareszcie! Zaczynają się budzić z tego letargu. A Browny, jak Browny jadą dalej i to jadą po tytuły WDC i WTC najprawdopodobniej…

     

     

    Typowanie w tym wyścigu to hazard :) Mam nadzieję, że Button i Massa dojadą i mi typowania nie popsują :szczerbaty:

     

    1)Button

     

    2)Raikkonen, Barrichello, Massa

     

    3) Kubica 14

  5. Damianu zatkało mnie :blink: Nie mam więcej pytań :)

    Pozostaje mi tylko napisać, nie odpuszczaj i walcz o swoje pasje!

    Koniecznie pomyśl o sobie!

    W takim wypadku to Ty nam daj tutaj swoją żonę na rozmowę :szczerbaty:

     

    Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    Mam nadzieję, że się wszystko ułoży.

     

     

     

    Ps. Zatkało mnie, zatkało mnie... :)

     

    exec, mnie nie chodziło o to, że Damianu jest złym mężem. Zastanawiałam się po prostu skąd może się brać niechęć jego żony do jego zainteresowań. To co napisałam to sytuacja teoretyczna, dlatego napisałam „być może”. Takie sytuacje się jednak zdarzają.

  6. M.K. poruszył bardzo ważna kwestię i kto wie – być może dotknął sedna problemu, a mianowicie pomoc żonie.

     

    Nie wierzę, że jest aż tak kategoryczna i, że jej niechęć do Twoich pasji bierze się z zasady. Może się ona brać z poczucia przytłoczenia, osamotnienia w walce z tą „prozą życia” o której piszesz. Bo to jest proza życia nie tylko dla Ciebie ale i dla Niej. Być może jest przemęczona, czuje się przytłoczona codziennymi obowiązkami związanymi z prowadzeniem domu, opieką nad maleńkim dzieckiem. Szczerze przyznam, że nie dziwię się jej sprzeciwom, bo w takim wydaniu astronomia kojarzy jej się z kolejną rzeczą która odciąga Cię od pomocy, od domu, dziecka itp.

     

    Spróbuj być dla niej większym oparciem, pomagaj, wyręczaj ją chociaż w części codziennych obowiązków, zajmij się dzieckiem, daj żonie chwilę na odetchnięcie, zajęcie się tylko sobą. Niech się położy, odpocznie, lub jeśli ma ochotę wyjdzie z domu i spędzi kilka godzin tak jak lubi. Jeśli zobaczy, że się starasz, że uczestniczysz w codziennym życiu, dzielisz z nią obowiązki przy dziecku, że wreszcie może trochę odsapnąć to nie wierzę by robiła Ci jakiekolwiek wyrzuty gdy następnym razem będziesz chciał się wybrać na obserwacje. Gdy będzie mniej zmęczona, być może sama chętniej się zainteresuje „Tą Twoją Astronomią”.

     

     

    Tylko pytanie teraz brzmi, czy Ty sam po takim dniu będziesz miał siłę i chęci na jakiekolwiek obserwacje.

  7. Oj mlody188 podziwiam Twój młodzieńczy optymizm :rolleyes: Po tych piątkowych treningach to zasadniczo wiem, że nic nie wiem, ze wskazaniem na „raczej nie spodziewam się za wiele” . Pierwszy trening i 3. miejsce na miękkich gumach raczej nie napawało optymizmem, drugi trening wyjaśnił sprawę i pokazał ich miejsce w szeregu. Niestety, dla BMW Sauber aktualnie walka o „czołowe” lokaty to walka o miejsca w okolicach 11. Wielkim sukcesem będzie zakwalifikowanie do pierwszej 10. O rany, powtórzymy jeszcze raz – do pierwszej 10(!) :blink: Groza… :icon_eek:

     

    Ech, spać nie mogę...i nawet tutaj nie da się napisać nic optymistycznego..

     

    No cóż, nic nie boli tak jak życie...

  8. a ostatnio dokończyłem dyskografię Budki Suflera.

     

    Budka Suflera...wbrew pozorom to nie tylko "Bal wszystkich świętych" :zimno: (czyli inaczej w poszukiwaniu większej kasy :szczerbaty: ).

    "Jest taki samotny dom" z pierwszego albumu ("Cień wielkiej góry") to jest coś niesamowitego...

    Zresztą sporo tego, ciężko by wymienić wszystkie, ale żeby było astronomicznie to napiszę, że "Noc komety" do dziś wywołuje u mnie dreszcz niepokoju.

     

    Co do Kubicy, to przyznam, że boje się nawet myśleć o tym wyścigu. Jakieś tam resztki złudzeń jeszcze mam. Ale coś czuje, że w niedziele już nie będę miała.

  9. Snajper wiemy, znamy :Beer:

    Live Aid to projekt Boba Geldofa i Midge Ure’a. Co ciekawe wszystko zaczęło się od piosenki, której wszyscy słuchamy na święta w supermarketach czy galeriach handlowych w czasie zakupów - „Do they know it’s Christmas?” napisanej przez Ure’a, wykonywanej przez Band Aid. Piosenka dla głodującej Afryki. Odniosła taki sukces, że postanowili zorganizować Live Aid. Tak jak napisałeś, koncert wszechczasów...

     

     

    Nie wiem skąd bierze się ten jego muzyczny geniusz, może to ta niesamowita charyzma. Sukces Ultravox, zaczyna się właśnie gdy do składu dołącza Midge (heh..ale imię to ma niewyjściowe). Pojawia się w zespole chyba w ’79 i w 1980 mamy już album „Vienna” . W tym samym mniej więcej czasie tworzy ten projekt Visage z nikomu nie znanym Stivem Strangem i mamy album „Visage” i wspomniane przez Ciebie „Fade to Grey”. Także jak widać, czego się nie dotknął, zamieniał w złoto. Do tego multiinstrumentalista i wokalista o niesamowicie czystym, mocnym głosie. Kto nie wierzy, niech posłucha „Visions In blue” w wersji koncertowej z Monumentu. Przebiło wykonanie studyjne! A to się bardzo rzadko zdarza.

     

     

    PS. Może by wydzielić to do osobnego wątku, bo jak Krawat przyjdzie to będzie zły :unsure:

     

    Pozdrawiam

  10. płytę Ultravox też mam. Oczywiście "Dancing with tears in my eyes" z niezapomnianymi "The Voice" i "Hymn"

     

    Dokładnie tak samo ja podchodzę do muzyki. Słucham wszystkigo co mi się podoba. Ale jeżeli chodzi o Ultravox to jest już miłość chyba :) "Dancing with tears in my eyes" jest bardzo fajna ale to już nie jest ten Ultravox co na płytach Monument czy Vienna... to są dla mnie tematy-rzeka. Albumy Quartet i Rage in Eden też dobre, ale już nie tak jak tamte dwie...

    Monument i Vienna - to arcydzieła. Dodam jeszcze, że "Vienna" to dla mnie najpiękniejszy utwór wszechczasów :rolleyes: A Midge Ure to jakiś muzyczny geniusz chyba...

    Nie wiem czy słyszałeś wspomiany "Voice" właśnie w wersji koncertowej z Monumentu...genialne! "Hymn", "Visions in blue", "Passing Strangers", "Reap the wild wind", "Mr X", "Western promise" - perły! Można by tak wymieniać długo...

    Może kiedyś na jakimś zlocie będzie okazja usiąść i słuchając Monumentu czy Vienny przyjrzeć się każdemu dźwiękowi...

     

    Ale chyba wymodziliśmy off topa :szczerbaty:

     

    PS. ELO to dla mnie jedna płyta - "TIME" - absolutne uzależnienie. (tylko wycięłabym z niej utwór 12. bo mi psuje spójną całość).

     

    PSS. Na najbliższy dłuższy wyjazd polecam Ci "Monument" :)

     

    Pozdrawiam

  11. ZbyT fajnie się czyta takie posty. Czuje się w nich emocje. Widzisz wiekowo się różnimy :szczerbaty: ale mogę powiedzieć, że te same płyty, te same zespoły wywoływały u mnie podobne emocje. Ja byłam w tej sytuacji, że w moim domu rodzice byli raczej po tej drugiej stornie(Boney M, ABBA). Prawdziwej muzyki uczył mnie słuchać mój chrzestny. On mi pokazał właśnie Deep Puprle, wspomniane przez Ciebie Pink Floyd, Mika Oldfielda, Led Zeppelin, Black Sabbath...oraz moją ogromną słabość Ultravox :rolleyes: Ehh się wzruszyłam...

    Pozdrawiam :Beer:

  12. W przydużej koszulce z napisem "Hawana 78"*

     

    * w 1978 w Hawanie odbył się Światowy Zlot Młodzieży czy cuś ... w każdym razie jakieś propagandowe widowisko

     

    ZbyT czy na tej koszulce było takie niebieskie logo? :rolleyes: Biała koszulka i na niej takie jakby logo i napis Hawana '78?

    Za późno już teraz by przekopywać szafe, ale najprawdopodobniej jest to ta sama koszulka, którą nosiłam kiedy miałam naście lat :szczerbaty:

    Dostałam ją od cioci, albo od chrzestnego, nie pamiętam. Pamiętam tylko tyle, że nikt takiej nie miał :szczerbaty: no i, że bawełna gatunkowo bardzo dobra, bo po tylu latach trzymała się w idealnym stanie. Zresztą do dziś się trzyma :)

  13. Tak czytam ten wątek i zebrało mi się na wspomnienia... :rolleyes:

    Odkurzyłam więc swoją półkę z płytami (w czasach youtuba, wrzuty, mp3 trochę o nich zapomniałam) i wrzuciłam do odtwarzacza arcydzieło...Made in Japan(1972). I się zawiesiłam na dłuższą chwilę :huh:

    Fajnie jest sobie tak odkurzyć jakby nie patrzył kamienie milowe w historii muzyki...

     

    PS. Wiecie jak ciężko jest znaleźć w necie "Smoke on the water" w wersji właśnie "Made in Japan" ?! To co na youtube jest to nie jest to co na płycie. Albo ja nie potrafie szukać :blink:

    Chciałam wrzucić linka na forum bo jak dla mnie to wersja, której właśnie słucham z płyty jest jedyną dopuszczalną, niepowtarzalną, absolutnie genialną, a tu lipa, nie ma :oco:

     

    Jak wiadomo koncert był grany w dniach 15-17 sierpnia 1972. Ta wersja "Smoke on the water" pochodzi z pierwszego dnia koncertu, a to co na necie znalazłam to jest z 16 i 17 sierpnia...

     

    Jakby komuś udało się znaleźć to :help:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.