1)
Ponieważ czas jest względny, to z naszego, ziemskiego punktu widzenia, czyli gdybyśmy byli w stanie to rejestrować, w układzie związanym z hipotetycznym obserwatorem poruszającym
się z v=c, czas dla niego przestanie płynąć, a w zasadzie przestanie istnieć, jak dla fotonów, których
jedyną prędkością w próżni jest c. Fotony to takie dziwne twory jedynie dwuwymiarowe, ponieważ
zgodnie z teorią względności nie posiadają ani długości ani czasu, ich masa spoczynkowa = 0, są jedynie "zmarszczkami"
w czasoprzestrzeni. Wracając do tego obserwatora (v=c), z naszego punktu widzenia, gdyby udało się
go zobaczyć w tym pojeździe, to wyglądałby jak zatrzymany w kadrze... Z kolei on sam, patrząc z jego
perspektywy, zapewne, będąc dowolnie długo w tym stanie (v=c), mógłby trwać nawet wieki, dotrwać do końca Wszechświata. Obserwacje mógłby jedynie poczynić wówczas, kiedy wracałby na jakiś czas do prędkości ziemskich,
w których da się je poczynić i jak zauważył słusznie McArti, za każdym razem byłyby to kolejne stany obiektów,
które by obserwował. Nie wiem tylko, jak wiedziałby, w którym momencie wyjść z v=c, żeby nie przegapić końca Wszechświata, jeśli takowy w ogóle miałby się wydarzyć. Tak nawiasem mówiąc, ten obserwator musiałby chyba składać się z samych fotonów, może na zasadzie własnego hologramu, dzięki któremu
mógłby uczestniczyć w takiej podróży.
2)
A co do promienia Wszechświata czy wielkości Wszechświata, poruszonego przez Zbiga, to zgodnie z teorią inflacji Wszechświat obserwowalny i ten, który kiedykolwiek będziemy w stanie obserwować, jest jedynie
maleńkim fragmentem o wiele większego Wszechświata, który tuż po Wielkim Wybuchu wszedł w ułamkach sekundy w fazę tak gwałtownego rozszerzania - inflacji, że do tej pory pozostające w przyczynowej zależności obszary,
stały się przyczynowo rozłączne, ponieważ przestrzeń rozszerzała się o wiele szybciej niż prędkość
światła c, która stanowi o zależnościach przyczynowo-skutkowych w czasoprzestrzeni. Teoria ta znakomicie
tłumaczy przyczynową rozłączność obszarów położonych po dwóch przeciwległych krańcach nieba. Ich
odległość bowiem, liczona w miliardach lat świetlnych, jest o wiele większa niż droga jaką światło mogło pokonać od Big Bangu, zatem są one niewątpliwie przyczynowo-rozłączne (A czas istnienia Wszechświata od Bing Bangu to już obecnie bardzo dokładnie znana wielkość po ostatnich danych z satelity WMAP, i wynosi 13,7 mld lat +/- 1%). Teoria inflacji także znakomicie
radzi sobie np. z problemem "braku" monopoli magnetycznych, których istnienie postuluje standardowy model Wszechświata. Ale to już wypowiedź na inną okazję. Odsyłam do znakomitej książki samego twórcy teorii inflacyjnej Alana Gutha "Wszechświat inflacyjny" - Prószyński i spółka.
3)
I na sam koniec tych przydługich i może trochę nudnawych wynurzeń, chciałem dodać, że profesor Michał Heller, światowy guru kosmologii pracuje od jakiegoś czasu nad teorią, w której będąc twórcą jej aparatu matematycznego, którym posługuje się na razie wąska grupa fizyków, przy jego pomocy, zagląda do czasu, kiedy Wszechświat miał mniej niż 10 do -44 sekundy, przed tak zwany próg i czas Plancka a nawet do czasu poprzedzającego Wielki Wybuch i okazuje się, że CZAS i przestrzeń przestają wówczas istnieć,
jednakże istnieje DYNAMIKA i to BEZ CZASU ! Taką fizyką zajmuje sie w swojej w bardzo przystępny sposób napisanej książce "Początek jest wszędzie" - Prószyński i spółka. Teoria ta w prosty i piękny sposób
rozprawia się z problemami, które rozwiązywała teoria inflacji, jednakże ona to czyni bez wprowadzania
w ogóle fazy inflacyjnej do modelu Wszechświata !
4)
Poza tym wydaje mi się, że najlepiej na Twoje pytania odpowie CYGNUS, który jest fizykiem.
Pozdrawiam i życzę zaspokojenia głodu wiedzy