-
Postów
3 196 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez qbanos
-
-
Krzysiek, genialnie opisałeś to co przeżyliśmy. A foty znacznie lepsze od moich z Sigmy 24-35 f/2 .
-
Danilo Vidal, nasz przewodnik po ALMA, mówił, że nie dość, że urodził się Finem, to jeszcze blondynem...
Pomiar wilgotności powietrza w tym dniu na płaskowyżu Chajnantor (czyt. Czachnantor) pokazywał 1.5%.
-
Krzysiek, zapomniałeś o muzeum oponiarstwa w Baquedano, gdzie nie chcieliście się zatrzymać (nie wiedzieć czemu).
Na tej oceanicznej skale wylegiwały się stada uchatek patagońskich - fajnie wyszły na foto!
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Ok. 14 na imprezę helikopterem przybywa prezydent Chile Sebastián Piñera, który odwiedza m.in. 3.6 m teleskop. Nas zaszczyca sam Dyrektor Generalny ESO, Prof. Xavier Barcons, z którym zamieniamy kilka słów i robimy sobie pamiątkowe zdjęcie.
Na imprezie obecna jest oczywiście również prasa - dziennikarz The New York Times Sebastian Modak (The 52 Places Traveler) przeprowadza z nami wywiad (głównym bohaterem jest Bernie, bo tylko jego nazwisko ktoś w USA jest w stanie wymówić J). Do przeczytania tutaj (str. 5).
NYTimes-The52PlacesTraveler.pdf
14:30 – 15:20
Kolejna atrakcja dnia – koncert gitarzysty z legendarnego zespołu Marillion: Steve’a Rothery wraz z przyjaciółmi. Panowie wymiatają na scenie u stóp nieczynnego już szwedzkiego radioteleskopu Submillimetre Telescope (SEST). Magia!
15:23
Pierwszy kontakt rozpoczyna zaćmienie. Obserwujemy wizualnie przez lornetki Fujinon 10x50, Kowa Highlander 32x82, stabilizowaną Canon 10x42L i inne. Chłopaki robią też zdjęcia. W miarę zbliżania się do totality szukamy zjawisk, o których opowiadał nam Bernie i czekamy w napięciu, wraz z tysiącem innych osób. Obserwujemy obrazy Słońca przez camera obscura – wystarczy do tego zwykła kartka z dziurkami. Światło dnia zmienia się nie do poznania. Bliżej totality nawet gołym okiem widać sierp Słońca na niebie. Spada znacząco temperatura (jakby poprzednio było ciepło) i wszyscy wyciągają puchowe kurtki. Kilkadziesiąt sekund przed totality część z nas obserwuje shadow bands – niewielkie fluktuacje atmosfery porówywane zwykle do refleksów na dnie basenu w słoneczny dzień. Tomek obserwuje, że ich natężenie jest znacząco mniejsze niż w 2017. Zapewne istotną rolę odgrywa mniejsza ilość słupa powietrza nad nami (jesteśmy na wysokości 2400m).
16:39 – 16:41
TOTALITY. Nie da się opisać słowami jak to wyglądało. Kompletna miazga, dziura w niebie, czarne Słońce – można użyć każdej przenośni. Zdjęcia również nie oddają tego zjawiska w pełni. Zaćmione Słońce jest ogromne (zdecydowanie większe niż na foto), obok niego wiszą na granatowym niebie planety i gwiazdy. Część z nas obserwuje tylko wizualnie, bo to ich first time. Inni cykają fotki na dłuższe ogniskowej dzięki czemu mamy poniższy materiał. Zaglądamy w okulary bino gdy kończy się diamond ring rozpoczynający totality. Korona rozciąga się na całe pole widzenia okularów 21x (63 stopnie) symetrycznie wydłużona. Na godzinie 6 widać różowe protubernacje. Kosmos. Kilka sekund później (jak nam się wtedy wydawało) Bernie oznajmia, że zaraz koniec – jak to, już? No tak, 1 minuta i 52 sekundy. Odrywamy oczy od bino, by móc przez chwilę podziwiać zjawisko gołym okiem. I zdecydowanie taki sposób obserwacji polecamy. Kończący diamond ring wygląda nieziemsko.
16:42 – 20:00
Faza całkowita się kończy, ale zaćmienie trwa nadal. Choć trzeba przyznać, że spora część ludzi zwija już swoje sprzęty i udaje się w stronę busów z obawy (słusznej) przed korkami w drodze powrotnej. Zgodnie z programem jednak ostatni transport na dół wyjeżdża ok 21.00, a to oznacza, że będziemy mogli zostać w La Silla do nocy astronomicznej!
Słońce kończy ten piękny dzień w niesamowitej scenerii, ale dla nas zostało jeszcze coś na deser. Teren La Silla jest dzisiaj wyjątkowo oświetlony ze względów bezpieczeństwa, ale i tak nad Andami wschodzi pięknie Droga Mleczna z czerwonym airglow. Bartkowi udaje się złapać bolida w jednym kadrze z radioteleskopem, a ja fotografuję światło zodiakalne w miejscu gdzie jeszcze niedawno wisiało czarne Słońce…
Na zdjęciach widać sznury świateł samochodów stojących w korkach. 90% ludzi wraca na południe do La Sereny. Dobre planowanie się jednak opłaciło – my jedziemy na północ w kierunku Vallenar, gdzie korków praktycznie nie ma.
----------------------------------------------------------------------------------
W okolicy La Silla, oprócz imprezy ESO, odbywało się co najmniej kilka innych eventów zaćmieniowych, skupionych w obozach u podnóża gór przy autostradzie. Łącznie w okolicy przebywało tego dnia kilka tysięcy osób. Czyli kilkset razy więcej niż na co dzień J.
Zaćmienie było punktem kulminacyjnym naszej wyprawy. 2 dni później, czyli w ostatni czwartek, wyruszliśmy z powrotem w stronę Europy.
To co, w grudniu 2020 r. środkowe Chile/Argentyna, a potem w 2021 r. Antarktyda?
Pozdrawiamy
Jakub, Mateusz, Krzysztof, Bartek, Marek, Bernie, Tomek i Maks
- 42
- 8
- 6
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Dzień 2 lipca 2019 zapamiętamy na długo. Większość z nas spełniła wtedy dwa ze swoich marzeń.
Rok wcześniej, dokładnie 13 lipca 2018 r. o godz. 13:00, ruszyła sprzedaż 300 biletów na imprezę organizowaną przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) w najstarszym obserwatorium tej instytucji w Chile – La Silla (czyt. La Sija). Punktem kulminacyjnym miało być całkowite zaćmienie Słońca, którego pas totality przebiegał właśnie przez La Sillę. Ponadto, w 2019 r. miało mieć miejsce 50-lecie tej placówki.
Biorąc powyższe pod uwagę pomyśleliśmy, że fajnie byłoby być obecnym w tym miejscu i o tym właśnie czasie. O godz. 13:02 udało nam się kupić wejściówki na event. O 13:03 miejsca się skończyły, więc po raz pierwszy (i nie ostatni) podczas tej wyprawy dopisało nam szczęście.
Przygotowania do całej wyprawy (z której relacja już niebawem) ruszyły tak naprawdę już sporo wcześniej, bo na początku 2018 r. Skład grupy wyjazdowej kilkukrotnie ulegał zmianie, ostatecznie udział wzięło 8 osób:
• Mateusz Błaszczak (alice)
• Krzysiek Dominiak (Krzycho226)
• Bartosz Makowski (maquu)
• Tomek Mrugalski (thomson)
• Marek Pacuk z synem Maksem
• Jakub Roszkiewicz (qbanos)
• oraz Bernie Volz (nasz nestor zaćmieniowy z USA).
Dzień wcześniej to właśnie Bernie, dla którego było to już 11 zaćmienie całkowite, przeprowadza z nami profesjonalny briefing w formie powerpointa opisując czego się spodziewać, na jakich zjawiskach się skupić i ogólnie co robić, żeby nie zwariować ze szczęścia i możliwie dobrze wykorzystać tę jedyną chwilę. Dzięki Bernie![fot. uczestników wyprawy: Tomka, Bartka, Berniego i moje]
----------------------------------------------------------------------------------
8:30
Bez większych kłopotów, pomimo obaw o korki, dojeżdżamy do bramy przy tzw. Camp Pelicano, zlokalizowanym 20 km od samego obserwatorium, do którego gości będą zabierały busy. Zostawiamy auto, przechodzimy przez security check, gdzie otrzymujemy opaski identyfikacyjne, butelki firmowe ESO wielokrotnego użytku (zakaz wnoszenia plastikowych) i okulary zaćmieniowe.
9:30
Jesteśmy na wysokości 2400 m n.p.m w obserwatorium. Ludzi jeszcze niewiele więc zajmujemy miejsca z dobrym widokiem na horyzont i kopuły La Silla (mirador public viewing). Temperatura zwolna podnosi się w okolice 10 stopni C, jednak wieje okrutny wiatr. Niebo czyste, widzialność ok 200 km. Trzeba tu wytrzymać jakieś 12 godzin, ale jesteśmy na to gotowi. Na wejście każdy dostał saszetkę z kremem UV o faktorze 50. Tego dnia bardzo się przyda. Na miejscu w specjalnym namiocie są także dostępne ciepłe napoje i przekąski, więc korzystamy.
10:00 – 14:00
Rozstawiwszy sprzęty obserwacyjne i fotograficzne część z nas bierze udział w atrakcjach zapewnionych przez ESO, tj.
- zwiedzanie 3.6 m teleskopu
- zwiedzanie teleskopu NTT
- spacer wokół nieczynnego już 15 m radioteleskopu SEST
-
zajęcia w Visitor Center:
-
wykłady
- projekcje dźwięków z ALMA
-
astronomiczne malowidła
-
muzeum instrumentów
- wystawa ESO
-
wykłady
-
Obserwacje teleskopem solarnym Coronado
W między czasie organizujemy własne atrakcje takie jak rozmowy z pracownikami ESO (Krzysztofem Czartem, Paulą Santos) oraz innymi astronomami amatorami – również z Polski. Dosłownie kilka metrów od nas rozstawia się inna ekipa z naszego kraju pod przewodnictwem znanego kolekcjonera meteorytów Jana Woreczko.
- 11
-
-
Super! Choć widać, że ziemia jest wklejona
-
Nieaktualne.
-
1. Nieaktualne.
2. BTTF - rozm. L. kolor ciemny szary. Klatka 106 cm, długość całkowita 76 cm. Cena z wysyłką: 45 zł. -
Sprzedam dwa fajne t-shirty - astronomiczne, a przynajmniej pokrewne naszej branży :) Nowe, nigdy ich nie używałem, bo były na mnie za duże. Gruba, dobrej jakości bawełna. Każdy kosztował ok. 100 zł.
1. NASA - rozm. L, kolor jasny szary. Klatka 105 cm, długość całkowita 77 cm. Cena z wysyłką: 50 zł.
2. BTTF - rozm. L. kolor ciemny szary. Klatka 106 cm, długość całkowita 76 cm. Cena z wysyłką: 50 zł.T-shirty mogę dostarczyć na zlot z Zatomiu, wtedy cena -10 zł :)
Pozdrawiam
Kuba -
4 godziny temu, wessel napisał:
No to spróbujcie wyobrazić sobie co oglądałem w trzy bezchmurne noce w grudniu 1986 roku na wysokości 5500 mnpm w Base Camp Makalu w Nepalu. Niestety był to czas fotografii analogowej i zostało tylko to co mam w głowie i zdjęcia dzienne.
Zero osad ludzkich w promieniu 80 km a te co są po trasie dojścia nie mają prądu. Było tylko trochę zimno -25 przy bezchmurnym niebie
Maciek, niebo na pewno było i jest tam super, ale bez butli tlenowej nie da się tego docenić na tak dużej wysokości. Saturacja we krwi jest mizerna i wizualnie widać słabo. Dlatego obserwatoria buduje się znacznie niżej
-
2 godziny temu, MateuszW napisał:
Gdyby mieli w zwyczaju ważyć, to nie poleciałbym na żaden wyjazd astro. Na szczęście tego nie robią praktycznie nigdy.
No dobra, ale napisałeś to tak, jakby oczywistym było przekraczanie dozwolonej wagi bagażu. Nie wiem czy liczysz na naśladowców, ale warto byłoby przy okazji wspomnieć ile kosztuje nadanie bagażu do luku już przy gejcie jak się ktoś nie daj doczepi. Bądźmy obiektywni.
-
8 godzin temu, MateuszW napisał:
Limit bagażu... Ja ostatnio w Ryanair mając do dyspozycji duży i mały podręczny (opcja priority) wsadziłem tam 2 aparaty, 5 obiektywów, CEM25 ze statywem, TS65, ASI1600, statyw foto, ubrania na tydzień, laptopa, adventurera mini i kupę drobnicy. Także dla chcącego nic trudnego
No to się ciesz, że Ci tego nie zważyli, bo byłby problemik. Wielkość bagażu to jedno, ale waga też ma swoje granice - akurat w Ryanairze.
-
10 minut temu, Lukasz77 napisał:
Miniaturka bo mojej obróbce jeszcze daleko do ideału
Chętnie zobaczyłbym fotkę w skali 1:1, nawet z minimalną obróbką, by móc ocenić performance tego szkła na brzegach FF. Oraz warto porównać do Sigmy art 135 1.8.
Pozdr.
-
Sorry za odgrzewanie tematu, ale zorientowałem się właśnie, że EasyJet zamierza latać cały rok (w tym również letni sezon) z Berlina SXF na La Palmę. Zazwyczaj rozkład kończył się wczesną wiosną, a tu niespodzianka.
Ceny lotów zaczynają się od 300-400 zł return, co oznacza MEGA OKAZJĘ na odwiedzenie tej pięknej wyspy i obejrzenie np. Omegi Centauri
Korzystajcie, serdecznie polecam.
- 2
-
2 godziny temu, wessel napisał:
Czy ta torba to ma być bagaż kabinowy? Może głupie pytanie ale jeśli zamierzasz oddać to do luku bagażowego to raczej lotu nie przeżyje. Szkoda sprzętu.
Racja. Patrząc na wagę to trzeba rozbijać zestaw pomiędzy podręczny i rejestrowany. Zawsze w takiej sytuacji martwiłem się, czy np. statyw dojedzie na czas, czy go nie zgubią i sobie w tym Chile nie pofocę itp. Aha, ubezpieczenie bagażu rejestr. nie działa, jeśli przewozisz tam optykę i inne drogie rzeczy.
Zwykle limit podręcznego to 10 kg, ale czasem limitu nie ma (tzn. trzeba móc o własnych siłach umieścić go w schowku nad głową). Ja leciałem z podręcznym 22 kg, ale nośność schowka to 25 kg, więc się mocno uginał..
-
230 zł + przesyłka
-
Nieaktualne.
-
Nieaktualne.
-
Cena 460 zł + przesyłka
-
Cena 270 zł + przesyłka
-
Cena 400 zł + przesyłka
-
W dniu 8.10.2018 o 01:22, MateuszW napisał:
Jeśli ktoś dysponuje bardzo szerokim zdjęciem tego obszaru, to byłbym wdzięczny - wskaże mi to sensowne kierunki dla rozwinięcia mozaiki.
Myślę, że tu coś znajdziesz:
https://www.flickr.com/photos/hiroc/albums/72157601895409211
Pozdr.
-
Cena: 500 zł + przesyłka
Chile 2019
w Spotkania, zloty, wyjazdy i imprezy
Opublikowano · Edytowane przez qbanos
Dalekie obserwacje za dnia były jednym z dodatkowych aspektów wyprawy - dzięki Alicji, naszemu ekspertowi w tym zakresie Na dowód zamieszczam kilka zdjęć Lornetkowicza (Alicja zawsze miał przy sobie Fujinona )
Oraz zdjęcie Świętego Wulkanu Llullaillaco (czyt. Jujajaco, ten po prawej - 6739 m n.p.m) z obiektywu 200 mm . To najwyższy czynny wulkan na ziemi! Odległość do góry z miejsca wykonania zdjęcia wg PeakFinder wynosiła 243 km... Po lewej wulkan Socompa.
Od siebie dodam jeszcze kilka zdjęć.
Bartek, Alicja i ja (od lewej) w Atacama Cosmology Telescope na Cerro Toco. Alicja własnie zażył tlenu z butli - stąd ten banan na twarzy Ja żułem liście koki - banan mniejszy. Bartek to nie wiem co zażywał
Bratanie się z lokalną społecznością.
Ostatniej soboty pobytu uczestniczyliśmy w obchodach Święta San Pedro i San Pablo (Piotra i Pawła). Procesje, tańce, śpiewy, muzyka - świetne doświadczenie lokalnego folkloru.
Cinco Amigos nad Laguną Tebinquiche (od lewej Krzysiek, Bernie, Bartek, Alicja i Tomek).
Skrzyżowanie w Vallenar
I jeszcze trochę folkloru - apacheta czyli kamienny kopczyk. Wiele takich w Andach, a także innych górach świata. Nazwa wywodzi się z j. keczua i ajmara. Są one z reguły częścią starych dróg inkaskich, jako drgowskazy i oznaczenia. Wierzono, że wędrowiec, który zostawi kamyk i np. liście koki w ofierze Matce Ziemi (Pachamama) będzie chroniony podczas swojej podróży. A musicie wiedzieć, że tamtejsi indianie to bardzo wytrzymali piechurzy - wiele razy widzieliśmy idących wzdłuż drogi (Ruta 5 - Panamericana) ludzi, nierzadko kilkadziesiąt kilometrów od najbliższego miasta.
Pozdrawiam