No właśnie, tym bardziej we Wrocławiu. Wystarczy nam epidemia ptasiej grypy w Toruniu. Piotr, Oskar, Rerekumkum - może po prostu zamieńcie się żonami na jakiś czas i wszystko zostanie w rodzinie? Albo przekonacie się, że cokolwiek uczynicie, żałować będziecie?
Ja, oczywiście, nie wtrącam się w żadnym przypadku do Waszego życia i osobistych decyzji, ale uważam, że złożonych obietnic/przysiąg należy dotrzymywać. Może nie za wszelką cenę, ale poddać się można dopiero wtedy, gdy naprawdę, ABSOLUTNIE jesteśmy pewni, że nie da się znaleźć innego wyjścia.
Zauważcie, że łatwiej nam okazać konsekwencję np chodząc po górach, gdy mówimy sobie, że mimo zmęczenia nie poddamy się i zdobędziemy kolejny szczyt, niż spróbować dogadać się z człowiekiem, z którym kiedyś przysięgaliśmy sobie miłość. Dlaczego? Czy dlatego, że przyroda jest przeciwnikiem obiektywnym i nie możemy przypisać jej złej woli? Najłatwiej w razie kryzysów małżeńskich przyjąć założenie o złej woli drugiej strony, wzajemnie nakręcać spiralę nienawiści aż do rozwodu.
BTW, może warto przenieść ten wątek do Hyde Parku?
Nawiązując do tematu życzę ,Piotrze, powodzenia w sprzedaży. A jak już zupełnie nie będziesz miał co zrobić z 60-tką, to podaruj ją Instytutowi Astronomii UWr, bo ten wiązany spinaczami zabytek sprzed 100 lat, na którym robią pokazy nieba, to tylko zniechęca do obserwacji astronomicznych.