ad 1. A zasilacz impulsowy to nie jest czasem odizolowany od sieci 230V? Zastanów się jest trafo, poza tym patrząc na budowę to np. sprzężenia są optyczne lub indukcyjne chyba w jakimś celu - właśnie po to aby zachować tą izolację.
ad2. Ładowany był akumulator ołowiowy tzw. żelowy12V/15Ah - to on spuchł. A zasilacz padł bo sam go potem naprawiałem i konstrukcja była taka że jak przewaliło stabilizator to na wyjściu pojawiało się 35V. O ładowaniu akumulatorów ołowiowych koledzy z firmy wiedzą dostatecznie dużo tak że o błedzie w sztuce nie ma mowy .
Akumulatorki Ni-Cd są skonstruowane do ładowania prądem stałym. Ni-MH też można ładować prądem stałym (odpowiednio dobranym) co prawda normalnie skraca to życie ale jednorazowo jak masz nóż na gardle to nic się nie stanie.
Zagwozdka praktyczna: Ustawiam w zasilaczu dla akumulatora ołowiowego 7Ah napięcie 13,8V, prąd ograniczam do np. 1,2A i zostawiam to na noc. Jak myślisz jureq co rano zastanę?
ad3. ceny przemysłowych (nie z części zamiennych siemensa itp. firm gdzie liczą jakby to samo NASA je produkowało) to np: 800zł-1,5kzł (zależy jakie parametry i budowa), medyczne nie pamiętam ale to zależy w jakim wykonaniu kiedys widziałem ofertę ale na mniejsze które kosztowały 800zł - 2kzł.
Przede wszystkim trzeba obadać rynek bo jest kilka firm które sprzedaja takie zasilacze i mają przedstawicielstwa w Polsce.
Wszystko zależy jak bardzo Adam stawia na bezpieczeństwo. Generalnie z tą niestabilnością impulsowych (uwaga na tanie zasilacze z komputerów) to nie ma co przesadzać. Ja mam w domu zasilacz impulsowy chyba z drukarki i hula mi na nim napęd soligora, Autostar, grzałki. Poza tym używam go do testów elektroniki, zasilania odbiorników samochodowych podczas testów i jakoś wszystko żyje. Podstawa to odpowiednia wydajność tak żeby kompensacja nie musiała zbytnio szaleć i parę zabezpieczeń na wyjściu - ot cała filozofia.