Trochę nabroiłem, na szczęście dane mi było wrócić na forum i kontynuować moje astronomiczne wspominki, dziś będzie trochę mało chronologicznie, ale mam nadzieję, że równie ciekawie jak na początku tego tematu.
Kometa PanSTARRS
Wieczorkiem 23.03.2013 roku, postanowiłem wybrać się na wycieczkę, by zrobić zdjęcia komecie C/2011 L4 (PanSTARRS). W sumie zrobiłem ponad cztery kilometry na nogach, taszcząc potrzebny sprzęt który w miarę robionych kilometrów robił się coraz cięższy. Byłem trochę zmęczony gdy pojawiłem na zaplanowanym miejscu obserwacji, ale było warto się przejść. Na szczęście na brak towarzystwa nie mogłem narzekać, gdyż robione kilometry dzielił ze mną mój dobry znajomy. Nie jestem typem samotnika, rozmawiać z kimś o wspólnej astro-pasji było naprawdę fajnie. Chciałbym mieć taką pracę, opowiadać o astronomii i zarażać ludzi moją astro-chorobą, tak jak już zdążyłem nią zarazić sporą część mojej rodziny, a ostatnio zarażam mojego dużo młodszego kuzyna.
Również przeczesywanie nieba w poszukiwaniu komety było efektywniejsze, co dwie pary oczu to nie jedna. Kometę namierzył znajomy i od razu radocha. Aparat z teleobiektywem powędrował na statyw, i wiadomo co dalej, fotka szła jedna za drugą. Potem lornetka poszła na statyw i nacieszyłem swój wzrok widokiem tej komety w powiększeniu dwudziestokrotnym, dobrze, że ją wziąłem. W czasie obserwacji było paskudnie zimno, ale dałem radę, rozgrzewała mnie myśl, że jako dzieciak kąpałem się w górskim strumieniu, to jest dopiero zimno. W końcu nadszedł czas by się zwijać i gdy wracaliśmy do domów przez pewien czas Księżyc robił za latarkę, inaczej naprawdę ciężko by było wyjść z tych cholernych pól. Wycieczka się udała, statyw spisał się świetnie, bateria w aparacie cyfrowym nie padła od zimna (co innego, ta w moim telefonie komórkowym), lornetki spełniły swoje zadanie, było super. Poniżej, jedna z wielu fotek komety.
Na koniec chciałbym dodać, że jeżeli komuś uda się znaleźć podobny post w necie, to niech wie, że napisała go jedna i ta sama osoba, ja.
CDN, albo i nie ;-)