Skocz do zawartości

dobrychemik

Społeczność Astropolis
  • Postów

    6 250
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez dobrychemik

  1. Przyszedł mi do głowy jeszcze jeden problem z teorią "płodnych czarnych dziur". O ile mi wiadomo to masa czarnej dziury jest masą materii, która ją utworzyła. Cokolwiek dzieje się z cząstkami elementarnymi w czarnej dziurze, to ich masa+energia zostają zachowane. Czymkolwiek jest osobliwość, to wywiera wpływ poprzez grawitację na nasz wszechświat. I to w stopniu odpowiadającym masie np. gwiazdy w momencie kolapsu. Znaczy to, że cała osobliwość mieści się w naszym Wszechświecie, a nie gdzieś na granicy wszechświatów (czymkolwiek miałaby być ta granica). Ale dziwne wydaje się, że osobliwość, która miałaby być niezbędna do utworzenia całego innego wszechświata w jakimkolwiek stopniu nie stała się jego częścią, lecz wciąż siedzi u nas i sobie spokojnie grawituje. Kolejna dziwna rzecz: dlaczego materia zapadając się w osobliwość i rodząc kolejny wszechświat tworzy go gdzieś indziej, a nie tu, gdzie już jest? Czyż nie byłoby to o wiele prostsze? Tyle czarnych dziur i wszystkie tak wycelowały ze swoim wielkim wybuchem, żeby nie "zderzyć się" z naszym Wszechświatem. Jak miło...
  2. Mam Morfeusza 9mm, mam też LVW 22. Wiadomo, zupełnie różne okulary, do innych powiększeń. Ale dla oka przyzwyczajonego do jakości LVW Morfeusz okazał się bardzo dobrym okularem. Trzeba jedynie pamiętać, żeby obserwować z założoną dodawaną fabrycznie przedłużką do muszli ocznej - dopiero wtedy jest wygodnie i obraz nie zanika przez złe ustawienie oka.
  3. Doradzam okular z dużym ER, nawet jeśli nie używa się okularów korekcyjnych. Obserwacje wizualne muszą być nade wszystko komfortowe, a nic tak nie pogarsza komfortu jak wciskanie sobie okularu w oczodół lub zamiatanie po nim rzęsami. Porównywałem własnoocznie pod tym względem ES 82st. i Morfeusze i wiem, że na pewno tych pierwszych nigdy nie kupię. Jak dla mnie w tym momencie Morfeusze są docelowymi, średniopółkowymi okularami. Tyle że ponoć ta nieszczęsna 14 im nie wyszła. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wziąć 12.5mm.
  4. Idea, że czarne dziury są nie tylko końcem i początkiem, choć na razie nieweryfikowalna, ma pewne zalety formalne, dzięki którym warto się nią zajmować. Przede wszystkim wydaje się ona naturalną kontynuacją naszego marszu od geocentryzmu do szerszego, mniej pyszałkowatego spojrzenia na wszystko co nas otacza. Nadal wielu fizyków na pytania o przyczyny Wielkiego Wybuchu lub też o to co było wcześniej odpowiada w sposób niewiele różniący się od odpowiedzi teologów, że zasadniczo nie ma sensu pytać. Ale pytać trzeba, bo jaka jest alternatywa? Przyjąć za pewnik, że nasz Wszechświat z całą pewnością jest jedyny? Jeszcze 100 lat temu nasza Galaktyka była całym Wszechświatem. Trochę wcześniej nasze Słońce było w centrum tego Wszechświata. A i ono nie zawsze tam było, bo dopiero od czasu, gdy usunięto stamtąd Ziemię… I nadal większość ludzi na świecie wierzy, że cały ten Wszechświat powstał po to tylko, byśmy mogli sobie w nim żyć i łaskawie nadawać mu sens. Piękno fizyki leży w jej prostocie. Jakkolwiek niezwykle skomplikowane twory i zjawiska byśmy w nim obserwowali i starali się opisać, to okazuje się że kryjące się u ich podstaw elementarne zjawiska są niezwykle proste. Prawa przyrody są proste. Dopiero mnogość elementarnych cząstek wzajemnie oddziałujących z sobą w sposób nieprzerwany prowadzi do tak skomplikowanych układów fizycznych jak choćby życie. Patrząc na organizmy żywe nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich zachowania, nie dlatego że nie rozumiemy fizyki stającej za ich funkcjonowaniem. Chodzi jedynie o problem nieznajomości warunków początkowych i chaotyczności układów fizycznych. („Chaos” w fizyce znaczy coś innego niż w życiu codziennym. W języku codziennym chaos jest przeciwieństwem porządku, jest utożsamiany z brakiem reguł i praw. W fizyce „układ chaotyczny” jak najbardziej funkcjonuje zgodnie z prawami fizycznymi, ale z uwagi na swoją złożoność i zależność od warunków początkowych jest praktycznie nieprzewidywalny). Ale oddziaływania poszczególnych cząstek okazują się proste. Można by powiedzieć, że Przyroda nie lubi niepotrzebnych komplikacji, nie lubi epicykli. W czym przejawia się ta prostota fizyki? Choćby w tym, że na poziomie cząstek elementarnych na pytanie „Czy to jest możliwe?” otrzymujemy klarowne odpowiedzi: „tak” lub „nie”. Jeśli coś jest możliwe to w końcu to zaobserwujemy i na pewno nie raz, a jeśli niemożliwe, to żadne czekanie nie pomoże. Jeśli raz zaobserwujemy rozpad jakiejś cząstki, to wiemy, że nie będzie to ostatnia obserwacja tego zjawiska. Niepodważalnym faktem jest, że nasz Wszechświat powstał. Zaobserwowaliśmy to raz (nie sam Wielki Wybuch, ale jego konsekwencje). Choć teraz nasz Wszechświat jest niesłychanie skomplikowany, to analizując jego przeszłość dochodzimy do wniosku, że kiedyś, w swych początkach, był układem o wiele prostszym z racji nieporównanie mniejszej liczby cząstek. Apogeum tej prostoty był Wielki Wybuch. Dlaczego więc miałby to być absolutnie wyjątkowy, jednostkowy incydent? Tylko dlatego, że my tu jesteśmy? Litości… Właśnie dlatego od dawna rozważana jest koncepcja Wieloświata, jako naturalnej areny powstawania wszechświatów. Już słyszę głosy: „A co z Wieloświatem? Jak powstał?”. Słusznie, pytać trzeba, ale żądanie odpowiedzi na tym etapie jest przedwczesne. Fizyka postępuje krok za krokiem. Do poznania praw przyrody dochodziliśmy od wieków metodą kolejnych, coraz to lepszych przybliżeń. Szydzenie z Galileusza, że nie odkrył ogólnej teorii względności byłoby głupotą. Tak samo oczekiwanie wyjaśnień czym może być Wieloświat, gdy jeszcze nie uporaliśmy się z naszym własnym podwórkiem – Wszechświatem – jest zbyt wygórowane. Dajmy fizykom więcej czasu. Nasze fundamenty rozumienia Wszechświata to mechanika kwantowa (MK) oraz ogólna teoria względności (OTW). Dwa wielkie osiągnięcia dwudziestowiecznej fizyki, oba genialne, nieintuicyjne i znakomicie działające w swoich domenach, odpowiednio, w skali mikro i makro. MK udalo się już rozszerzyć na trzy podstawowe oddziaływania fizyczne, zaś OTW opisuje jedynie grawitację. Problemy pojawiają się dopiero na styku obu domen. Gdy mamy obiekty o niewielkich rozmiarach, a wielkich masach nasze rozumienie fizyki załamuje się. Od lat słyszymy o czarnych dziurach. Trudno chyba znaleźć człowieka, któremu byłoby obce to pojęcie. Słyszymy, że w centrum czarnej dziury jest osobliwość o nieskończonej gęstości. Stop! Nieskończona gęstość? Ależ Przyroda brzydzi się nieskończonością, wiemy to co najmniej od czasu, gdy odkryliśmy, że jest skwantowana. Materia nie jest nieskończenie podzielna, Wszechświat nie jest nieskończenie stary, nieskończenie wielki, ani nie jest wypełniony nieskończenie wieloma gwiazdami. Nieskończoność jest tworem matematycznym, bardzo użytecznym, ale w rzeczywistości nigdzie jej nie odnajdujemy. Jest po prostu nierealna. Co to oznacza dla OTW? Że mamy dalej mówić o nieskończonej gęstości? Nie. Trzeba po prostu jasno powiedzieć: OTW, jako teoria niekompletna, nie jest w stanie udzielić sensownej odpowiedzi na pytanie o naturę osobliwości we wnętrzu czarnej dziury. To już nie jest jej dziedzina. Podobnie zresztą MK niewiele nam tu pomoże. Możemy co najwyżej określić warunki brzegowe, ale konkretów na razie brak. Najbardziej błyskotliwe umysły świata od lat głowią się nad problemem jak połączyć MK i OTW w spójną teorię. Powstają przedziwne koncepcje, przy których najbardziej odjechane pomysły scenarzystów z Hollywood wypadają blado. I dobrze. Te pomysły ewoluują na wzór ewolucji biologicznej: nowe pomysły naukowców są odpowiednikiem mutacji, a recenzenci czasopism naukowych odpowiadają za dobór naturalny. Pomysł z wszechświatami powstającymi w czarnych dziurach jest atrakcyjny, bo oferuje bardzo spektakularne zjawiska. Trzeba uważać, żeby nie wpaść tą pułapkę: „Co zrobić z czarnymi dziurami? Pełno ich się panoszy po naszym Wszechświecie. Na dodatek nie wiemy skąd się wziął ten cały Wszechświat. A może weźmy jedno z drugim, sklejmy Wielkim Wybuchem i mamy bardzo medialny produkt”. Koncepcja jest fajna, ale trochę kojarzy się z wyciąganiem królika (właściwie to cholernie wielu królików!) z kapelusza. Podoba mi się, że fizycy chcą „ugryźć” problem wnętrza czarnych dziur, ale ilość skutków ubocznych (tj. kolejnych wszechświatów) przytłacza. Ciekaw jestem jak zwolennicy tej hipotezy godzą ją ze zjawiskiem parowania czarnych dziur. Albo jeszcze lepiej: jak wytłumaczą co się dzieje z całymi wszechświatami potomnymi, gdy ich rodzicielskie czarne dziury w naszym Wszechświecie połączą się. Przyznam, że jakkolwiek teoria wygląda bardzo atrakcyjnie, to zalatuje mi epicyklami.
  5. Kupię okulary Baader Morpheus o różnych ogniskowych, z wyjątkiem wersji 9mm. Nówki w sklepie kosztują 800 zł, więc propozycje w cenie 700+ za używane okulary traktuję jako bardzo niepoważne. Proszę tylko o sensowne oferty.
  6. Zgadza się, drobna odpłatność to najlepsza opcja. Z informacji na stronie projektu wiadomo, że na ten rok fundusze już mają, a zbierają na rok następny. O wiele prościej byłoby w kolejnym sezonie zmienić nieznacznie formułę finansowania na odpłatność np. z funduszu rady rodziców (czy jak to tam w danej szkole nazywają - komitet rodzicielski? - wiadomo o co chodzi). Dyrektor będzie zadowolony, że kawy nie straci, a uczeń nie będzie musiał przynosić dodatkowych pieniędzy, więc rodzice chętniej pozwolą na udział.
  7. Takie akcje nie powinny być finansowane przez Państwo. Generalnie, żeby Państwo przeznaczyło na coś złotówkę, to musi najpierw wziąć dwa złote podatków. Im mniejszą ilością spraw się zajmuje administracja centralna tym lepiej. Co innego szkoły. To one, konkretnie ich dyrektorzy, mają za zadanie uatrakcyjniać i poszerzać ofertę szkoły. Każda szkoła ma rezerwę finansową na różne, nieprzewidziane lub drobne wydatki. Albo środki te pójdą na zorganizowanie tego typu spotkań, albo np. na dobrą kawę w sekretariacie i pokoju nauczycielskim. No ale bez kawy nie da się żyć, a o astronomii to pani Zosia coś opowie na lekcji fizyki.
  8. Przez coraz powszechniejsze stosowanie lamp diodowych zamiast sodowych użyteczność tego filtru zdecydowanie zmalała i będzie dalej spadać.
  9. Mawmarecki, celna uwaga, powiniem był lepiej zdefiniować dokładność i precyzję wagi. Celowo wspominam o obu parametrach, bo mają one swe konkretne, różne fizyczne znaczenie. Dokładność mówi o różnicy między wynikiem pomiaru (a lepiej wielu, uśrednionych pomiarów) a wartością rzeczywistą. Z kolei precyzja jest parametrem określającym rozrzut wyników wokół wartości średniej. Można sobie wyobrazić dowolne kombinacje możliwych pomiarów, np. dokładny, ale nieprecyzyjny lub też niedokładny, ale precyzyjny. W naszym przypadku zakładamy maksymalną możliwą dokładność sięgającą kwantowej natury Wszechświata oraz maksymalną możliwą precyzję, czyli zerowy rozrzut wyników.
  10. Behlur, piszesz, że gdy obiekty nie zmianiają położenia względem siebie, to nie ma miejsca na efekty STW. Rozumiem, ale pozwól, że przedstawię kolejny eksperyment myślowy nawiązujący do poprzedniego i proszę o wyjaśnienie. Mamy trzy obiekty: masywny obiekt nr 1, obiekt nr 2 krążący wokół jedynki z prędkością powiedzmy 0.99c, oraz obiekt nr 3 krążący wokół jedynki tak, aby zawsze znajdować się w połowie odległości pomiędzy 1 i 2. Wszystkie trzy obiekty będą nieruchome względem siebie. Czy na pewno nie będzie tu efektów relatywistycznych pomimo tego że dwójka leci jak szalona? (Przy okazji analogia z chemii: modelowanie molekularne cząsteczek zawierających ciężkie atomy jest zdecydowanie mniej dokładne i o wiele bardziej czasochłonne, gdyż trzeba uwzględniać poprawki relatywistyczne na ruch elektronów w pobliżu jądra atomowego).
  11. Przyznam, że jako niefizyk czuję, że stąpam po cienkim lodzie, ale spróbuję... Jak będzie trzeba, to chętnie przyznam się do błędu, nie mam z tym problemu Układ Ziemia-waga nie jest układem inercjalnym, a to zdecydowanie komplikuje sprawę. Gdyby nasza planeta raczyła się nie kręcić byłoby prościej. Przychodzi mi do głowy analogia z czarnymi dziurami - właściwości dziur silnie zależą od ich momentu pędu, mimo że na pierwszy rzut oka wcale nie powinny. Sposób akrecji materii na czarną dziurę mówi o momencie pędu czarnej dziury. Ponieważ czarna dziura oddziałuje w praktyce jedynie grawitacyjnie, to można to ująć inaczej: ruch obrotowy wywiera wpływ na oddziaływania grawitacyjne. A o to chodzi też w naszym przypadku, tylko oczywiście na nieporównanie mniejszą skalę.
  12. Właśnie nabyłem Newtona, a mam jedynie okulary kupowane do Maka127. Wydaje mi się, że mógłby mi się przydać ten barlow. Proszę o rezerwację.
  13. Behlur: 1. To jest Einstein, konkretnie szczególna teoria względności. Dla obiektów w ruchu nie tylko czas płynie wolniej, ale zachodzą jeszcze dwa dodatkowe efekty: rośnie masa (tak, masa, a nie ciężar) oraz maleje wymiar liniowy zgodny z kierunkiem ruchu. Jedno i drugie wpłynie na wynik pomiaru, ponieważ nie tylko odważniki są w ruchu, ale i sama waga się porusza w sposób zmienny. 2. Zgodnie z Twoją argumentacją wszystkie obiekty na naszej planecie miałyby ten sam ciężar - zerowy, bo do wszystkich stosuje się druga zasada dynamiki (Ty przyciągasz Ziemię siłą równą sile z jaką ona orzyciąga Ciebie tyle że przeciwnie skierowaną. Mimo to jak staniesz na wadze to waga zareaguje). Grawitacja i siły Van der Waalsa pod tym względem się nie różnią.
  14. To dodam jeszcze coś od siebie: 1. Einstein: odważnik sześcienny jest dalej od środka Ziemi, więc jego szybkość ruchu jest większa, zatem jego masa/energia również. 2. Van der Walls: odważnik sześcienny ma większą powierzchnię styku z szalką, zatem mamy więcej przyciągających oddziaływań VdW, zwiększających ciężar odważnika. Natomiast fluktuacje kwantowe wspomniane wcześniej raczej należy wykluczyć, gdyż skala czasowa pomiaru jest zbyt długa.
  15. Tu chodzi o coś innego: ilość pochłoniętych neutrin jest skwantowana - musi być liczbą naturalną. Niemal na pewno będzie zerowa. Ale istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że akurat jednak w którymś z nich nastąpi absorpcja. Dlatego właśnie pisałem o "niemal zerowym prawdopodobieństwie niemal zerowego efektu". A poza tym zapewne podczas pomiarów jeden z odważników był nieco bliżej Słońca (ruch obrotowy Ziemi). Im bliżej źródła tym większy strumień neutrin. Zatem jeden z odważników miał większą szansę na oberwanie.
  16. Fajnie kombinujecie. Po kolei skomentuję Wasze propozycje. 1. Neutrina. Obawiam się, że ten efekt akurat będzie niezauważalny, gdyż prawdopodobieństwo, że w trakcie pomiaru zostanie zaabsorbowane chociaż jedno neutrino jest niezwykle małe. Teoretycznie jednak może się zdarzyć że jedno akurat zostanie zaabsorbowane... Niemal zerowe prawdopodobieństwo niemal zerowego efektu 2. Dyfuzja. Glin w normalnych warunkach nie będzie dyfundował. Zerowe prawdopodobieństwo. 3. Fale grawitacyjne. Dość ogólnikowe stwierdzenie, ale rzeczywiście fale te mogą zaburzyć pomiary. Ponieważ nie sposób przewidzieć skąd, kiedy jaka fala nadleci, o jakieś częstości (nawet faza byłaby istotna) efekt absolutnie nieprzewidywalny. 4. Izotopy. Chemia - to lubię. Bardzo dobry pomysł, ale... glin ma tylko jeden trwały izotop Jest co prawda znany izotop o okresie połowicznego rozpadu ok. 740000 lat, ale wytwarzany tylko sztucznie. Źródła podają, że jego zawartość procentowa na Ziemi jest zerowa. Zatem chyba ten efekt trzeba wykluczyć. 5. Nieregularności ruchu obrotowego Ziemi. OK, efekt realny, ale raczej nie chodzi tu o energię kinetyczną. Waga mierzy ciężar, a nie masę. Szybkość obrotowa nie wpływa na masę, ale na ciężar już jak najbardziej. 6. Przekazywanie ciepła. Warunki mamy izotermiczne, więc nie ma jakiegokolwiek przepływu ciepła do lub od odważników. Efektu brak. 7. Objętość odważników. Pomysł dobry, ale wytłumaczenie trochę inne. Przede wszystkim realna "kula" z glinu nie jest kulą w sensie matematycznym, a jedynie jej przybliżeniem. Nie warto zastanawiać się na niewymiernością liczby Pi. Tak samo "sześcian" z glinu nie jest prawdziwym sześcianem matematycznym. Trzeba dokładniej przeanalizować które ułożenie atomów tej samej liczby atomów glinu da łącznie większą objętość. Wnętrza obu brył będą miały identyczną gęstość. Ale różnica tkwi w warstwie powierzchniowej. Im atom metalu ma więcej sąsiadów, innymi słowy im więcej wiązań metalicznych tworzy, tym odległości między atomami są mniejsze. Sześcian będzie miał więcej atomów glinu na powierzchni, zatem powinien mieć minimalnie większą objętość i mniejszą gęstość. Ale uwaga, jest jeszcze jeden efekt: każdy przedmiot z tego metalu bardzo szybko ulega pasywacji polegającej na pokryciu się monowarstwą tlenku glinu. Ta warstwa zwiększa objętość obu odważników ale i ich masę. Ten drugi efekt również będzie zmniejszał gęstość obu odważników, w większym stopniu dla tego sześciennego. A różna objętość to różna siła wyporu. Archimedes... 8. Zmiana masy Ziemi. Jak najbardziej, masa naszej Planety cały czas się zmienia, więc pomiary wykonane w innym czasie będą też zmienne. Efekt zaliczony. Mam jeszcze kilka efektów w głowie. Mógłbym podpowiedzieć pewne znane nazwiska, ale na pewno sami wykombinujecie
  17. Masz rację, Księżyc powoduje realne zmiany, przy czym efekt trzeba uogólnić również na inne obiekty. Przede wszystkim ruch obrotowy Ziemi powoduje zmiany kierunku i wartości siły pochodzącej od Słońca. Swój wkład, choćby niemal infinitezymalny (nasza waga i tak to wykryje), będą miały też wszelkie inne obiekty, kolejno Układu Słonecznego, Drogi Mlecznej itd. Zatem na razie mamy dwa zaliczone efekty, oba newtonowskie. Czekam na kolejne
  18. MaciejK87: Masz oczywiście rację, ale tutaj założeniem jest niezmienna doskonałość wagi. Izonix: Musisz sprecyzować. Zastanów się czy a) objętość odważników jest taka sama?, b) siła wyporu jest taka sama?
  19. Literówkę poprawiłem. Tak, dopuszczalne są wszelkie efekty fizyczne/astronomiczne/chemiczne. Byle uzasadnione.
  20. Witam i zapraszam do eksperymentu myślowego. Rzecz dzieje się w podziemiach Międzynarodowego Biura Miar i Wag w Sevres. Wyobraźmy sobie, że posiadamy arcy-hiper-ultra-dokładną* i precyzyjną wagę. Waga ta została przymocowana do solidnego postumentu, temperatura, ciśnienie, wilgotność powietrza, oświetlenie są w pełni kontrolowane i niezmienne. Krótko mówiąc: oaza spokoju i martwoty. Oprócz wagi mamy dwa jednokilogramowe odważniki aluminiowe – jeden w formie sześcianu, a drugi kuli. Oba zostały wykonane przez producenta naszej wagi z najwyższą możliwą dokładnością - zawierają identyczną liczbę atomów glinu, co do sztuki. I teraz przystępujemy do właściwego eksperymentu. Zdalnie sterując stosownym robotem ważymy najpierw jeden z odważników, a następnie drugi. (Czynności odbywają się z taką delikatnością, że odważniki nie tracą ani jednego atomu, z których są zbudowane). I… O zgrozo! Nasza waga pokazała różne wskazania! Trzeba to wyjaśnić! Zadanie polega nie tyle na znalezieniu jakiegoś wyjaśnienia, ale znalezieniu ich jak największej liczby. Chodzi mi o efekty wynikające z realnych praw fizycznych, a nie błędów ludzkich. Przypomnę: waga jest arcy-hiper-ultra-dokładna, więc należy rozpatrywać nawet arcy-hiper-ultra-znikome efekty. * chętnie dodałbym jeszcze kilka innych modnych przedrostów, jak nano, bio, eko i mega, ale jakoś mi tu nie pasują
  21. Dzięki, ale jestem zdecydowany na GSO, a nie na SW.
  22. Kupię zestaw: - tuba GSO 200/1000 - montaż klasy EQ5 z napędem Przed zakupem chciałbym osobiście sprawdzić sprzęt, więc interesują mnie oferty z Małopolski. Proszę tylko o sensowne oferty, a nie propozycje starego sprzętu 100 złotych poniżej cen sklepowych (obecnie tuba 1400 zł, montaż z napędem 1800 zł).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.