Skocz do zawartości

Kuba J.

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 787
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kuba J.

  1. Adam, popełniłem błąd. Nie doczytałem, że to w USA . Ale i tak miażdży to moje wyobrażenia Przyjmując jakąś średnią cenę biletów, ile mogłoby być już ich sprzedanych? Co posta o torrentach - żenada kompletna, w ogóle jak zobaczyłem ten wpis to o mało nie padłem. Przykre to jest. Pozdrawiam
  2. I can break these cuffs! Pamiętacie może kolesia, który gadał o chmurach hodowanych pod dachami? Tym razem trafiłem na inny filmik. Koleś ma gadane Raz na jakiś czas gościu walnie przekleństwem!
  3. To tak, żeby było ściśle Avatar w 15 dzień od premiery przekroczył magiczną kwotę zarobku w wysokości 300mln $ (o ile pamiętam to było to coś w okolicy 308 mln $). Tyle samo kasy Titanic zbierał przez 44 dni... Avatar w sam Nowy Rok zarobił 25 mln $ Myślę, że Avatar w kwestii zarobkowej przebije Niezatapialny statek. Pozdrawiam
  4. Wiesz, ja na swój pierwszy teleskop czekałem... ponad rok. Jednak było warto, bo przez ten rok wiele się nauczyłem i dowiedziałem w temacie astronomii i to nie tylko amatorskiej. Tak więc - cierpliwości i zaangażowania!
  5. Stawiam piwo osobie powyżej . Osobiście nie zgodzę się z jednym - mi muzyka bardzo się podobała, ale to kwesia gustu.
  6. Muszę to napisać. Dlaczego większość z Was w kółko krytykuje ten film, nazywa sezonowym, nieprzełomowym (nie mówię, że się nie zgadzam) a tylko nieliczni zawuażają jego piękno? Gdybym miał ten film oceniać tak jak Wy, dawno bym o nim zapomniał. Jest jednak w nim świat przedstawiony, który ma potężną moc. M.in. przez to, że jest taki prawdziwy. Każdy ma swoją opinię, ja Twoją szanuję, ale wg mnie, ten film miał taki być. Myślę, że Cameronowi chodziło o zaprezentowanie swojej wyobraźni, świata, który gdzieś tam może istnieć. Podejrzewam, że w samych założeniach ten film miał być przygodą do innej krainy, gdzie nie liczy się fabuła. A czy nie wymaga włączenia wyobraźni? To zależy w jakim sensie. Bo nie wymaga wyszukiwania iluś tam przesłań i den, ale widz po filmie może się zastanowić czy to, co pokazał Cameron to wszystko. Czy fauna i flora pokazana w filmie to wszystko, co znajduje się na planecie. Można sobie wyobrażać inne zwierzęta, roślinność. Film nie jest przełomowy owszem. Ale na pewno nie utonie za kilka miesięcy w niepamięci. Takie jest moje zdanie Pozdrawiam *Edytka* No to powiedzcie mi, dlaczego na Forum już tyle napisaliśmy o tym filmie.
  7. Wiesz, to nie jest wcale takie śmieszne. Są ludzie, którzy znając tylko jeden gwiazdozbiór - Wielką Niedźwiedzicę, chcą kupić o wiele droższy sprzęt. Moim zdaniem, kup sobie książkę, która pozwoli Ci wkroczyć w ten świat. "Niebo na Weekend"* będzie bardzo dobrym rozwiązaniem. Wraz z jej mapkami wychodź w pogodne noce i naucz się rozpoznawać gwiazdozbiory. Z zakupem teleskopu wstrzymaj się na jakiś czas. Dobrze Ci radzę . Pozdrawiam. *Atlas nieba - przewodnik młodego astronoma. To samo co Niebo na Weekend, tylko w nowym wydaniu.
  8. Drugi link nie kieruje do konkretnego teleskopu. Podstawowe pytanie - jakie masz niebo? W przypadku ciemnego, liczy się apertura. Jeżeli musisz gdzieś wyjeżdzać, bo w mieście możesz obserwować tylko z balkonu to liczy się też mobilność. Pozdrawiam
  9. A ja się mogę cieszyć Przy moim osiedlu remontują drogę (robią 4 pasmówkę + w przyszłości tramwaj) i przy okazji stawiają downlighty . Przynajmniej jedno źródło zniwelowane w okolicy.
  10. Ja już na swoim blogu napisałem. Są filmy, które wymagają głębokich przemyśleń i są filmy, które raczej nastawione są na efekty specjalne itp. Oba rodzaje bardzo lubię, tylko że ten pierwszy wolę oglądać w zaciszu domowym. Ten drugi - zdecydowanie w kinie. Tego się trzymam, a to, że Avatar mi się bardzo podobał nie znaczy, że zaraz należę do tzw. popcornowych mas. Pozdrawiam.
  11. Pepin, rysunek jest mega Taki prosty a tyle śmiechu przynosi. A co do dowcipu o fotografie - słyszałem go już kiedyś, ale w innej formie. Tak czy inaczej jest świetny
  12. Ja, podobnie jak Wimmer, miałem te same odczucia. Głębię było czuć w każdej scenie. Film oglądałem w Heliosie na Kazimierza Wielkiego w Dolby3D (kawał okularów ). Szczęśliwego
  13. Muszę się tu zgodzić z Ori co do jednego - prawie przez cały film miałem głupawy uśmiech, który nie chciał zejść . Mi się wydaje, że po Avatarze, filmy akcji, s-f i tym podobne - będą nagrywane techniką 3D. Avatar miał jakby pokazać, że to się opłaca.
  14. Nie wiem czym się będzie charakteryzowała Druga część pewnie będzie wyglądać tak: Na'vi spokojnie sobie żyją gdy nagle atakują ich rozwścieczeni Ziemianie i chcą ich tym razem całkowicie zniszczyć, żeby potem móc sobie wydobywać unobtanium (dobrze piszę?). Albo Cameron zrobi wszystkim chcącym akcji na złość i druga część będzie w charakterze filmu dokumentalnego. Tzn. Neitiri i Jake będą nas oprowadzać po świecie Pandory i opowiadać o faunie i florze
  15. W sumie, to nawet nie była mrożona zupa a kiwi . Ale kto tam patrzy na szczegóły
  16. Faktem jest to, co mówicie . Jednak wkurza mnie to, że taki krytyk mówi swoje i każdy ma mu bić pokłony, ale jak ktoś napisze, że film mu się podobał, to zaraz są teksty w stylu "jesteś jakiś głupi! Jak taka bajeczka może się podobać? Żal mi ciebie i twojego gustu". Więc widzicie. A nawiasem co do motywów. Powiedz mi, co da się jeszcze wymyślić NOWEGO, REWOLUCYJNEGO w filmie jeśli chodzi o motywy, fabułę? Dla mnie nowością było w motywach to, że ludzie sterowali swoimi Avatarami i tak szpiegowali mieszkańców planety. Moim zdaniem, można tak manipulować, sterować już sprawdzonymi motywami, żeby widz czuł się zaskoczony i nie mówił "łee to jest przewidywalne". Mi się film podobał, nie jestem wielkim krytykiem. Ale umiem odróżnić film, który skłania do głębokich przemyśleń od tego, który nie wymaga takich zachowań (naczy wymaga, ale to zajmuje 5 minut i wiemy, o co chodziło reżyserowi). Te pierwsze filmy wolę oglądąć w domu. Natomiast filmy pokroju Avatara - zdecydowanie w kinie.
  17. Tiaa... Nie wiem co mnie nakłoniło do napisania tego krótkiego, ale dosłownego wpisu... Może to, że nienawidzę być obojętnym w wielu sprawach. Nie będę się tutaj rozpisywał na niewiadomo ile. Będzie krótko, bo wiem, że zrozumiecie . Internet schodzi na psy, to widać. Chciałem tutaj nawiązać do FilmWeb i komentarzy dotyczących filmu... Tak, zgadliście - Avatar. Otóż wielcy panowie, krytycy filmowi, co nie znają nawet podstawowych zasad składni zdania w języku polskim, uważają ten film za bezwartościowy, wypełniony efektami. Samego Jamesa Camerona uważają natomiast za "Pana bez wyobraźni z impotencją". Sami za to wychwalają filmy, w których trzeba doszukiwać się 68 dna. Otóż panowie "krytycy" popełniają podstawowy błąd. Porównują film S-F do innych gatunków co jest równoznaczne ze strzeleniem sobie w łeb. Ponadto nie wiedzą, że nurtów S-F jest kilkanaście. Druga sprawa. Kto kiedykolwiek powiedział, że Avatar to film, gdzie człowiek ma wyjść zdołowany*? Ta produkcja pozwoliła mi się odprężyć, związać z bohaterami. W dodatku pięknie przedstawiony (i spójnie - co "krytycy" uważają za fałsz, bo jedyne ich źródło informacji to Łojnet) świat spowodował, że poczułem się jak we śnie. Uwierzcie mi. Do tej pory dziwnie się czuję i żałuję, że przygoda nie trwała dłużej. 2,5 godziny przy tym filmie zleciało bardzo szybko. Ja wiem, że są filmy, które mają odprężać i są filmy po których wychodzi się smutnym*. Avatar jest pomiędzy tymi dwoma punktami. Dlaczego? Bo jest doskonały, żeby się odprężyć, ale również zawiera ukryte przesłanie, którego zdaje się, że tak często wymieniani przeze mnie "krytycy", nie są w stanie pojąć. Kurcze, rzeczywiście jest tak trudno. Fakt. Aż 3/4 dzieci w wieku 12 lat po seansie zrozumiało, co było tym przekazem ukrytym. Więc kim Ci ludzie (krytycy - już bez cudzysłowia)są? Niemowlakami? Czy może udają tylko takich poważnych pisząc w Internecie pierdoły? A może zatracili tą specyficzną wyobraźnię? Wiem, że można filmu nie lubić, nie trawić z różnych powodów. Ale zachowywać się jak gówniarz i obniżać ocenę filmu, zakładając po 156 kont na FilmWebie? Tylko dlatego, że mój ulubiony film z 42 dnami spadł z Top10? Proszę was bardzo serdecznie. Już w piaskownicy dzieci lepiej się zachowują. A tak właśnie robią Ci... "Krytycy". Ktoś mi powiedział paręnaście minut temu "Stary, nie przejmuj się liczbami! Jak film ci się podoba to podoba!". No tak, ok. Tylko jeżeli chcę zebrać ekipę na ciekawy film, dam im link, żeby zobaczyli... to co otrzymam? Odpowiedź w stylu" Łee! W życiu nie pójdę na taki szit, co ma ocenę 6,50/10". Dziękuję trollom. Udowodnić? Ok. Jak mnie pamięć nie myli, Avatar miał na Filmwebie przed premierą (dwa dni bodajże) w Polsce, średnia 9.34/10. W dniu premiery. 9.14/10. A dzisiaj? 8.75/10. Dziwne? Bardzo. 31-23= 8. W ciągu 8 dni spadł o ponad połowę punktu. Więc podsumowując. Po pierwsze, przerzuciłem się na Internet Movie Database (przynajmniej angielski sobie podszkolę). Po drugie, jeżeli ktoś nie weźmie się za ten bałagan, to w końcu Internet będzie jak śmietnisko (jeżeli już się nim nie stał). *Cóż, nie chodziło mi tutaj o zdołowanie w dosłownym znaczeniu. To samo tyczy się smutku. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie P.S. Mam nadzieję, że tym wpisem nikogo nie uraziłem/wkurzyłem/rozwścieczyłem/wywołałem nienawisć do mojej osoby/zrobiłem wrażenie debila (niepotrzebne skreślić). Chcę po prostu opisać swoje uczucia. Robię to trochę chaotycznie. Ale ponoć blog to taki mały światek...
  18. Dla chcącego nic trudnego Nie chciało mi się czytać całego artykułu. Jak ktoś ma dużo czasu, może spróbować przebrnąć . *EDYTKA* No i na angielskiej Wiki, gdzie jest multum informacji, można przeczytać, że jeżeli Avatar odniesie sukces to Cameron nakręci sequele. Pytanie tylko... czy będą tak samo dobre?
  19. No to ja też trochę napiszę o Avatarze. Najpierw od strony technicznej. Wchodząc na salę kinową miałem mieszane uczucia. Kilka lat temu byłem na filmie w 3D i jakość efektów była - nie okłamujmy się. Średnia. Dzisiaj jednak zobaczyłem, co to znaczy głębia na scenie. Podam prosty przykład. Kamera zza pleców żołnierza, który strzela. Na normalnym filmie pociski leciały by, jakby to określić... wzdłuż ekranu. Tutaj natomiast było ewidentnie widać, że pocisk leci w głąb sceny i ma zamiar coś trafić a nie jak w przypadku innych produkcji bez techniki 3D - poszło 1000 kul a w ogóle tego nie widać. Poza tym dobrze, że nie przesadzono z liczbami efektów "poza ekranem". Mi w zupełności wystarczyły latające nasiona czy wytryskująca woda. Reszta niech się dzieje na ekranie, ważne, że rezultat końcowy można porównać do tego, jakby to wszystko widziało się przez okno na Pandorze. Motion Capture odegrał bardzo dużą rolę. Specjalnie przyglądałem się scenom, gdzie liczyły się drobne detale. Na przykład scena, w której Sully i Neitiri się całowali wyglądała naturalnie. Nie było jakiegoś drętwych ruchów czy całych sekwencji. Wszystko było płynne. Ale jak motion capture to nie tylko takie detale. Sceny bijatyk czy tańców - miodzio . Ktoś wcześniej wspomniał, że te sceny odgrywali aktorzy i nie było wszystko w 100% zsynchronizowane. I dobrze! W tym wypadku idealnie = sztucznie. Jeśli chodzi o muzykę to nie mam jej nic do zarzucenia. Ciekawe brzmienia, dobrze dopasowane do filmu. Poza tym, system surround w kinie świetnie w tym filmie się spisał. Avatar oglądałem w Dolby3D. Muszę powiedzieć, że siedząc w 8 rzędzie, na nic nie narzekałem. Jak już wspomniałem, głębia scen była naprawdę niesamowita. W połączeniu z dźwiękiem przestrzennym otrzymałem niesamowite wrażenie interaktywnego uczestnictwa w produkcji. Dobra, rozpisałem się o stronie technicznej to teraz od strony fabularniej. Wiem, że fabuła jest płytka i przewidywalna. Czuć było trochę amerykanizmu w niektórych scenach, ale jakoś nie specjalnie zwracałem na to uwagę. Czego nie można powiedzieć o florze, faunie i mieszkańcach Pandory. Tutaj możnaby było z 10 książek napisać a i tak byłoby mało. Począwszy od roślin, przez Ikrany (dobrze piszę? - dziwny był język Na'vi ) a kończąc na samych mieszkańcach i ich religii, obrzędach. To chyba pierwszy film w moim krótkim życiu, w którym wszystko jest tak dopracowane. Naprawdę. A sami mieszkańcy... Hm... Tutaj szacunek dla osób, które miały niezłą wyobraźnię. Wszystko było bardzo spójne, ich zachowania, obrzędy i rytuały. Można powiedzieć, że byli bardzo ludzcy, podobni do Indian. A główna bohaterka, Neitiri... Hm... Nie dość, że (jak już wcześniej wspomniano) sexy to jeszcze strach do takiej podskoczyć . Mówiąc o przesłaniu. Ja tu się, możliwe że bardzo naiwnie, doszukałem przesłanie do ludzi, żeby przestali patrzeć na Ziemię jako własność i zaczęli szanować to, co na niej jest. Na filmie jest to mniej więcej pokazane tak: 1. Armia - korporacje za wszelką cenę chcące dojść do celu, nie patrzą na innych. Liczą się tylko oni i kasiora. 2. Na'vi - ludzie, którzy wiedzą co może się stać w wyniku takiego działania i starają się do tego nie dopuścić. Gdy U.S Marines (elo koksy ziomy i w ogóle ) wkraczali na teren dżungli, walka mieszkańców Pandory mogłaby być potraktowana jako protesty i bunty przeciwko anty-ekologicznym działaniom w rzeczywistości, na Ziemi. Ja tak to widzę. Ale mówię, to może być naiwne. . Cóż, kończę. Trochę przynudziłem. Mam zamiar jeszcze raz wybrać się na film w styczniu, w 3D. Ktoś się wybiera jeszcze raz? Pozdrawiam.
  20. Wejdź na www.heliosnet.pl i wybierz swoje kino. Tam się dowiesz
  21. Narzekacie na Polskę i jej autostrady? Wczoraj przeczytałem, że na Ukrainie w ciągu roku za kwotę (po przeliczeniu) około 110 mln $ wybudowano... 7,8km autostrad!
  22. Dlaczego tak sądzisz?
  23. Tutaj link dla tych, którzy są ciekawi jaki procesor graficzny został wykorzystany do obliczenia tylu postaci na raz: KLIK
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.