Właśnie dzisiaj wstałem po nieprzespanej nocy i poczułem się trochę dziwnie. Nie miałem kataru, bólu gardła, kaszlu czy innych doegliwości tylko bolała mnie głowa. Wziąłem więc termometr, zmierzyłem sobie temperaturę, odczytuję wynik i co? 38,3 stopni Celcjusza - wolnego sobie!
Wziąłem aspirynę, położyłem się do łóżka, po godzinie mierzę sobie temperaturę 37 stopni - no, już lepiej. Ułożyłem się wygodnie, zasnąłem, wstaję i znowu sobie mierzę temperaturę - 38,8 stopnia - do lekarza.
I na koniec werdykt - to grypa, zaraziłem całą rodzinę, mam brać antybiotyki i przez tydzień leżeć w łóżku.
Niezła perspektywa przed rozpoczynającym się we wtorem semestrem