Szymku, o optykę się nie martwię. Nie zamierzam wychodzić poza to, co mam, czyli 70-200 i 400 f5.6. Jak na razie, bawi mnie szerokie astro. Pogoń za malutkimi galaktycznymi obłoczkami nie dla mnie. Nie mam cierpliwości, czasu oraz... środków finansowych. Poczytałem dość, żeby wiedzieć jakich umiejętności i nakładów wymagają dobre zdjęcia małych obiektów.
Dlatego rozpytuję o kamerę, bo boli mnie, że spora część pasma nie jest rejestrowana, a w szerokich kadrach liczy się każdy obłoczek i każdy wodorowy dymek.
Nawiasem mówiąc, nazwa "kamera" to jakaś naleciałość z j. angielskiego, bo jak rozumiem, urządzenia te rejestrują tak samo jak aparat - pojedyncze klatki, długie ekspozycje. Czy tak?