Grzegorz, trochę twojego posta odebrałem jako swego rodzaju plotkowanie, które od kilku lat dominuje na naszej scenie politycznej: "mówi się, że on jest powiązany z ludźmi z miasta...", "podobno powiedział, że bierze lewe pieniądze...", "słyszałam, że już gotowy jest skok na przejęcie władzy..."...idealnie wpisał się w to Macierewicz po katastrofie:
"- Otóż na pewno swoją rolę odegrały tutaj też te media, które wykpiwały prezydenta, które wyśmiewały się, które mówiły, że niepotrzebnie używa samolotu, które przeszkadzały w kupnie sprzętu, który by zagwarantował bezpieczeństwo - kontynuował po przerwie Macierewicz. - W istocie prezydent mógł wybłagać co najwyżej jeden samolot i tak było w tym wypadku. Dlatego wszyscy znaleźli się w tym jednym samolocie, że to było jedyne co Kancelaria Prezydenta otrzymała od rządu. Tak się straszliwie zemściły te zachowania, z którymi mieliśmy do czynienia." (nie wspomina, że drugi Tu jest w remoncie, a Jaki są za małe, oraz że dosłownie w ostatniej chwili okazało się, że chętnych na ten samolot jest tylu, że dziennikarze musieli lecieć właśnie Jakiem)
i dalej (rozmowa z Rydzykiem):
"- Słyszałem też, nie wiem czy to prawda, że jeden z ministrów radził panu prezydentowi, podobno minister spraw zagranicznych radził przed paroma dniami, żeby nie leciał do Katynia? - drążył o. Rydzyk.
- Ja też słyszałem, sam nie byłem tego świadkiem, rzeczywiście o tym mówiono - wskazał Macierewicz.
O.Rydzyk: - No i jeszcze inne były sformułowania. Jeden z posłów Platformy miał się wyrazić przed paroma dniami, że prezydent jest trupem. Nie wiem w jakim znaczeniu to mówił ...
Macierewicz: - Inny poseł Platformy stwierdził dzisiaj, że sprawa się sama rozwiązała. To są wszystko być może emocjonalnie sformułowane opinie i nie odpowiadające prawdzie, nic chciałbym nikogo podejrzewać."
"Słyszałem...", "Podobno...", "Mówiono..."...
Nie mówię, że ci nie wierze. Nie dowierzam.
Swoją drogą to też takie dzisiejszopolityczne: "Zaproponowano miejsce w Warszawie, godniejsze ale za życia niebyt lubiane przez LK a na inne miejsce w Warszawie nie wyraził zgody hmmm... dysponent. A właściwie wyraził ale bez żony, co z kolei nie było do przyjęcia przez rodzinę Prezydenta.". Niby wszystko wiadomo "bleee, zły hmmm... dysponent,nie pozwolił". Ale nie napisałeś np. o jakie miejsce chodziło- może gdybyś napisał okazałoby się, że rzeczywiście nie można/powinno się chować tam Pani Prezydentowej...