Dwa tygodnie temu idąc przez park około godz. 17.00 zostałem okradziony przez trzech typów z kurtki i telefonu kom. Myśle, że chodzilo tylko o kurtke a kom. wzięli "przy okazji" poniewaz nie wyjmowalem jej a siedziala w kieszeni.
Co do paralizatora i ręcznych miotaczy gazu. Polecam przeczytać archiwum grup dyskusyjnych (za pomocą google.pl). Lektura zapewniona na tydzień
Absolutnym głupstwem jest kupowac ręcznego miotacza psikającego zwyklym gazem paraliżującym ponieważ takie coś jest podatne na chociażby najmniejsze podmuchy wiatru. Prędzej samemu można nieźle dostać po oczach używając takiego czegoś. Również w pomieszczeniach gaz szybko rozprzestrzenia się co przynosi dwa nieciekawe skutki: mniejsze obrażenia u napastnika oraz ze względu na rozprzestrzenianie w powietrzu wlasne duszenie się. Jedyny sensowany zakup jesli chodzi o miotacze to gazy żelowe. Sam taki posiadam (jednak czlowiek mądry po fakcie, podczas kradzierzy go nie mialem) który teraz wszędzie noszę. Gazy żelowe są w postaci cieczy, mają wiekszy zasięg i nie są tak podatne na wiatr. Jednak obrona nie polega na "damskim psik-psik" jak to gdzieś wyczytalem z czyjejs wypowiedzi. Aby skutecznie wykorzystac takie coś trzeba naprawdę solidnia trzaskać po gałach i to z zaskoczenia!
Co do paralizatorów, nierealne jest to aby jakikolwiek paralizator mial zasięg kilku metrów. To chyba logiczne. Nie wyobrażam sobie dzialania takiego czegoś. Mialoby trzaskac prądem na kilka metrów :shock: Niemozliwe (przynajmniej taki, który nie wymaga zezwolenia) :!: Niestety, prawda jest równiez taka że obrona takim czymś nie polega na trzasku prądem i gościu leży. Nawet po nielegalnym tuningu paralizatora (wymianie kondensatora na mocniejszy) czytałem, że trzeba przytrzymac czlowieka przez dobrych kilka chwil zanim zostanie unieruchomiony na dlugi czas. Również grube zimowe ciuchy stanowią skuteczna zaporę przed prądem.
Co do broni palnej. Osoba nie posiadająca niebezpiecznej pracy ma bardzo małe szansę na pozwolenie.