Skocz do zawartości

[Cytadela] Czerwona Planeta na sucho


Rekomendowane odpowiedzi

Zakładając nierealistycznie, że niewyobrażalne lenistwo autora tych słów dopuściłoby do przedstawienia na tej stronie ankiety (czegoś, co pamiętają już tylko najwytrwalsi bywalcy jeszcze z zamierzchłych czasów, kiedy blog wegetował na nieszczęsnej platformie Bloggera), której pytanie brzmiałoby : z jaką charakterystyczną cechą kojarzy Ci się sąsiad Ziemi w Układzie Słonecznym, planeta Mars, z pewnością nie ryzykowałbym wiele, stawiając cały swój mikry majątek na znaczącą przewagę odpowiedzi “czerwonawa barwa”. Nie przypadkiem też Mars, który w końcu zresztą swą nazwę własną pochodzącą od rzymskiego boga wojny uzyskał w efekcie wizualnej percepcji planety, ma nieoficjalną etykietkę “Czerwona planeta”; przyglądając się planecie przez teleskop nietrudno zauważyć, że dominującą barwą powierzchni Marsa jest odcień rdzawo-czerwony.

 

O ile świadomi jesteśmy tego, skąd barwa ta się w ogóle bierze – powierzchnia planety pokryta jest różnej maści tlenkami żelaza, które nadają jej charakterystyczny przybrudzony odcień – to co do pierwotnych tego przyczyn zdania są mimo wszystko podzielone. Dość szeroko co prawda akceptowana jest hipoteza, która wiąże barwę Marsa z dawną obecnością płynnej wody na planecie, która miliardy lat temu swobodnie płynęła na planecie i całkiem zwyczajnie sprawiła, że Mars “zardzewiał”, jednak nie jest to jak się okazuje jedyne możliwe rozwiązanie.

 

Inspiracją do poszukiwań innych alternatyw stały się swego czasu się wyniki badań powierzchni planety, które zawdzięczamy wylądowaniu na niej w 2004 roku dwóch łazików: “Opportunity” oraz “Spirit”, wydelegowanych na pobliską planetę w ramach amerykańskiej misji “Mars Exploration Rover”. Sporym zaskoczeniem dla badaczy było wówczas odkrycie na powierzchni planety minerałów, które – zgodnie z naszą obecnym stanem wiedzy – musiałyby ulec zniszczeniu przez kontakt z wodą, mamy więc pewną sprzeczność pomiędzy najpopularniejszą teorią a zebranymi danymi empirycznymi. Jak to często bywa sprzeczności takie zazwyczaj motywują naukowców do wytężonych wysiłków w celu ich eliminacji.

 

Jonathan Merrison oraz jego koledzy z Aarhus Mars Simulation Laboratory w Danii postanowili podjąć się ciekawego, pozornie banalnego eksperymentu – zamknęli szczelnie w szklanych kolbach próbki zwykłego piasku kwarcowego i przy pomocy odpowiedniej maszynerii (bo ręczne wykonywanie tej czynności mogłoby być cokolwiek nużące i męczące) przez siedem miesięcy obracali owe kolby z piaskiem to w górę to w dół (tak przynajmniej rozumiem angielski zwrot “to tumble”, który ma jak na moją słabą znajomość języka zbyt wiele równoprawnych znaczeń). Spokojnie przesypujący się piasek, jak sugerują naukowcy, zachowywał się podobnie, jak analogiczny materiał na powierzchni Marsa, muskany leniwymi i delikatnymi wiatrami owiewającymi planetę. Naukowcy zauważyli po owych długachnych miesiącach, że takie smętne przesypywanie materiału wystarczało do tego, by spowodować postępującą erozję piasku, redukującą ok. 10% całości do bardzo drobnych cząstek pyłu. Swoją drogą, dodam tutaj, mam nadzieję, że w międzyczasie zajmowali się czymś innym poza przyglądaniem się kolbom…

 

Co ta mało frapująca zapewne zabawa – nie zapominajmy, że opłacana przez podatników, a jakże – ma jednak wspólnego z wspomnianą wcześniej barwą Marsa? Otóż po  siedmiu miesiącach duńscy badacze dodali do częściowo rozdrobnionego piasku sproszkowany magnetyt, rudę żelaza na Ziemi bardzo pospolitą i szeroko rozpowszechnioną, obecną również w dużych ilościach na Marsie. Obracanie butelek stoicko kontynuowano dalej i z czasem okrągłym jak spodki oczom naukowcom ukazał się niezwykle fascynujący widok – mieszkanka piasku i hematytu zaczęła stawać się coraz bardziej czerwona.

 

Jeśli ktoś nabrał w tej chwili ponurych podejrzeń, że sobie z biednych naukowców prostacko żartuję, ma po części oczywiście rację – żarty te jednak są wynikiem raczej dobrego nastroju autora jako takiego niż specyfiki opisywanych badań. Co prawda mechanizm zabarwiania piasku może wydawać się trywialny, jednak pozory jak to zwykle bywa znów nas nieuków mylą – tak naprawdę nie jest to takie banalne, jak na pierwszy rzut (a nawet i drugi) mogłoby się zdawać. Wedle badaczy obracające się w butelce niezliczoną ilość razy ziarna piasku uderzając o siebie rozpadają się na kawałki, odsłaniając “gołe” powierzchnie, które w kontakcie z magnetytem “oddają” atom tlenu na jego rzecz, prowadząc do powstania kolejnego minerału, tym razem hematytu. Hematyt po sproszkowaniu ma intensywnie czerwony kolor, i co ciekawe, bardzo niewiele tego minerału potrzeba, by całość mieszanki zabarwić dość silnie na czerwono.

 

Wyniki doświadczeń skłoniły Merrisona i spółkę do zaproponowania alternatywnej “historii” poczerwienienia Marsa – o ile dotąd zakładano, że planeta ma swoją charakterystyczną barwę od miliardów lat (czyli od czasów, gdy prawdopodobnie po jej powierzchni płynęła ciekła woda), o tyle Merrison uważa, iż Mars niekonieczne musi być czerwony od tak dawna. Możliwe nawet, że “poczerwienienie” Marsa to kwestia milionów, a nie miliardów lat (proces obserwowany przez grupę badaczy zachodzi względnie szybko), trudno jednak tutaj dopatrzeć się zaprawdę powodów, dla których nie mogłoby do niego dojść wcześniej – brak argumentów naukowców odmawiających procesowi racji bytu miliardy lat temu i trochę niejasne jest, skąd biorą się takie założenia naukowców.

 

Idąc dalej płynna woda na Marsie przestaje być w takim wariancie przebiegu zdarzeń koniecznością, co nie ucieszy chyba wielu wielbicieli prehistorycznych oceanów pełnych fantazyjnych stworzeń na Czerwonej Planecie. Co prawda nie sposób udowodnić póki co, że wszystko przebiegało tak jak opisują to Merrison i koledzy, jednak pomysł wydaje się całkiem ciekawy i godny rozpatrzenia. Pozostaje jednak kilka co najmniej wątpliwych kwestii, o których duńscy badacze nie pisnęli ani słowa – weźmy choćby na pierwszy ogień atmosferę, w jakiej w ogóle doświadczenie realizowano: nie wiadomo nic o tym, czy piasek znajdował się w próżni czy też w mieszance gazowej zbliżonej zawartością do marsjańskiej, czy też w jeszcze innym środowisku. Trudno z tego względu ocenić, w jaki sposób atmosfera mogłaby wpłynąć na wyniki badań.

 

Niezależnie od wątpliwości związanych z badaniami trzeba jednak przyznać, że proponowane rozwiązanie jest godne rozpatrzenia. Trudno mi tylko ocenić w jaki sposób można by je zweryfikować.

 

 

Żródło:

 

Link 1

Wyświetl pełny artykuł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.