Do działu kadr w pewnej firmie przyjęto nową pracownicę. Aby dziewczyna szybciej się "zaaklimatyzowala", główna kadrowa zaprosiła ją do siebie do domu na kolację ( taki lekki marketing).
Wieczorem przyszła "nowa". Kadrowa przedstawia swoją rodzinę:
- To moja mama a to mój mąż ( niestety jest niemową - dodaje)
Siadają za stołem i w tym momencie gospodyni dostrzega, że na stole brak jest chleba. Mówi więc do męża :
- Roman skocz do Marketu i kup kilka bułek.
Mąż popatrzył na okno, za którym szalał jesienny, zimny deszcz zerwał się z krzesła i zadarł sukienkę swojej teściowej, rzucił ją na kanapę, wyruchał ją, postukał palcem czoło, potem złapał leżącą w przedpokoju siatkę na zakupy, wbiegł do łazienki odkręcił prysznic i stanął pod nim całkowicie ubrany.
- Co mu się stało ? - zapytała trochę przerażona,nowa pracownica - Zwariował ?
- Nie - odpowiedziała kadrowa - On tylko powiedział w języku migowym " ku*wa twoja mać, głupolu, kto chodzi do sklepu w taką pogodę ?"
Po lekcji religii rozmawiają dwie uczennice...
- Wyobraź sobie, że wczoraj wieczorem przypadkowo nakryłam moich starszych jak się kochali.
- Moi są tacy wierzący, że chyba wcale tego nie robią.
- Żartujesz.
- Nie ! - bo nigdy nic podejrzanego nie było słychać.
- Nie słychać ? - bo oni pewnie używają moherowych prezerwatyw !