Skocz do zawartości

sawes1

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sawes1

  1. Po wczorajszym powrocie jakoś nie miałem weny, aby pisać cokolwiek na temat zlotu. Zmęczenie podróżą i nadmiar wrażeń spowodowały u mnie kompletną pustkę w głowie. Po pierwszej, spokojnie przespanej nocy od powrotu z wyjazdu wszystko jakoś samo ułożyło się w całość. Sensacją byłoby napisać, że zlot się nie udał, ale „tą razą” sensacji nie będzie. Adamo jak zwykle stanął na wysokości zadania organizując ciekawe prelekcje oraz umieszczając „właściwych ludzi we właściwych miejscach” :friends: . Choć w „Trolowni” sytuacja ciutko wymknęła się (w bardzo dużej mierze dzięki mojej osobie :lanie: ) spod kontroli, to całość była nadzwyczaj udana. Gry w karteczki i kalambury przebiły chyba wszystko co do tej pory widziałem. Ból brzucha i mięśni twarzy aż za nadto tłumaczył jakość tych zabaw. Mimo wszystko jednak doskwierał brak nieba… :( Głównie po to w końcu tam jeździmy.

    Adepci na trole jakoś przeżyli ten zlot. Angelscorpion, nie narzekaj, że nie spałeś. Istnieje dowód w postaci zdjęcia, że jednak spałeś. I to nie sam… :rofl:

    PS> Jako kierownik zamieszania w Trolowni, przepraszam wszystkich moich współlokatorów za moje może zbyt trolowe zachowanie, a jako pokutę, obiecuję na każdym kolejnym zlocie (o ile ktoś mnie jeszcze zapisze) robić Marlona. Ale tylko jeden raz, bo co za dużo to nie zdrowo. :D

    Pozdro, dzięki i do następnego.

    • Lubię 7
  2. Właśnie NASA podała konkretny termin startu misji na Czerwoną Planetę. Ma on nastąpić 29 lutego 2013 roku. Dlaczego ta data jest tak nieodległa? Ponieważ agencja pracowała nad statkiem przez ostatnie 12 lat. Robiła to w tajemnicy, aby nie zapeszyć. Dotychczasowa konstrukcja pochłonęła ok. 17 miliardów dolarów. Na dokończenie potrzeba jeszcze ok. 3 miliardów. Z tym nie będzie problemu, gdyż po ogłoszeniu tej wiadomości zgłosiło się wielu inwestorów zarówno instytucjonalnych, jak i prywatnych. Z przecieków wiadomo, że "Marsonauci" będą pracować na "Windows 7", a pragnienie będą gasić Coca-Colą, której dość spore zapasy zgromadzono już na ISS. Załoga ma składać się z czterech osób, które wyruszą w dwuletni rejs niczym Kolumb odkrywający nowe lądy. Będą to dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Niestety nie podano ich personaliów zasłaniając się tajemnicą. Podczas podróży, aby nie doskwierała im nuda, będą mieli do dyspozycji mnóstwo rozrywek. Gry, filmy, seriale itp. Szansę na swoją pozaziemską podróż ma "Moda na sukces", której jeden z kandydatów jest wielkim fanem. Co do statku, jego konstrukcję, montowano go po ciemnej stronie ISS, aby ukryć jego istnienie przed wścibskimi podglądaczami. Będzie miał ok. 40 metrów długości oraz eksperymentalny napęd, oparty na cząstkach antymaterii wyprodukowanej przez "Zderzacz Hadronów". Tak, tak, moi drodzy.... Te miliardy w niego zainwestowane przyniosły efekty. Na pokładzie znajdować się będzie kompletna baza, która stanowi osnowę dla przyszłych modułów marsjańskich. Pozwoli ona na przeżycie w atmosferze planety ok. dwóch miesięcy. Posiada również urządzenia do terraformingu. To będzie pierwsza próba zmiany środowiska innej planety. Wnioski zostaną uważnie przestudiowane na przyszłość, jako że planowana jest już kolejna misja na rok 2018. W czasie konferencji prasowej dziennikarze zadawali pytania odnośnie łączności z kosmonautami. Wiadomo, że będą dość duże opóźnienia w komunikacji. Jeden z inżynierów zaangażowanych w projekt, niechcący uchylił rąbka tajemnicy. Zgromiony przez pozostałych natychmiast umilkł. To co powiedział to: " Będzie realizowana grawitacyjnie...." Tu już można zostawić pole do popisu dla fanów S-F, co też ów naukowiec miał na myśli. Po tym stwierdzeniu natychmiast opuścił salę. Zresztą pozostali naukowcy również dość szybko zakończyli odpowiedzi na pytania. A wiele z nich pozostało bez odpowiedzi. Tak więc przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać na ich uzyskanie. Niemniej jednak ja trzymam kciuki za wyprawę.

    Źródło www.nasa.com.ru

    • Lubię 2
  3. Okolice Wisły są częstym kierunkiem moich eskapad rowerowych z synem. Parę lat temu, gdy poziom był wyjątkowo niski, pod mostem Śląsko-Dąbrowskim wynurzyły się resztki starego, wysadzonego mostu. Z zaciekawieniem oglądaliśmy je z młodym. Była to jedyna okazja, gdyż złomiarze byli bardzo szybcy. Tydzień później nie było po nich śladu. A szkoda, że nie zainteresowało się nimi miasto.

  4. Za każdym razem, gdy przejeżdżam którymś z mostów, obserwuję poziom rzeki. Czy widać pirsy czy też nie. Tempo poruszania się samochodem dodatkowo sprzyja takim obserwacjom. Kolorowo oświetlone mosty początkowo mnie drażniły i prowokowały do pytań: "Kto za to płaci?". Teraz jakoś nie wyobrażam sobie nitki mostu snującej się gdzieś w oddali, o której tylko wiesz, że jest, bo jej nie widzisz. Dodało to kolorystyki miastu. Port Praski... Czego to tam miało nie być... Osiedle, centrum handlowe, hotele... A są krzaczory, w których wielokrotnie widziałem bażanty. W czasie powodzi na zdjęciu uwieczniłem również bobra wypływającego z portu w kierunku rzeki. Dzikie bestie :D potrafią dostosować się do warunków panujących w mieście, co nie jest niczym niczym nowym. A propos bobrów, jedna rodzina zamieszkała w Parku Skaryszewskim. Wracając do Wisły. Prawobrzeżna Warszawa ma niepowtarzalną na skalę europejską szansę, na zagospodarowanie brzegu, aby jak najmniej ingerować w środowisko i jednocześnie jak najbardziej uczynić je przyjazne mieszkańcom. Na przeciwko ZOO powstał już świetny "małpi gaj", a szykowane są plaże. Mam nadzieję, że wiosenne wylewy rzeki nie zniszczą tych przygotowań do lata. A jako, że mieszkam dwa strzelania z łuku od rzeki jestem żywotnie zainteresowany rozwojem tej części miasta. Miasta z którego ciężko byłoby mi się wyprowadzić na stałe.

    • Lubię 2
  5. Będąc dzieciakiem, przeprowadzono akcję oszczędzania energii. Wieczorem o określonej godzinie poproszono naród, aby zgasił niepotrzebne światła i wyłączył niepotrzebne urządzenia. W telewizorni pokazano wskaźnik zużycia prądu w całym kraju. Wskazówka drgnąła i widać było, że jednak oszczędność jest. Nie wiem na ile był to fakt, a na ile propaganda, nie mniej jednak ja zacząłem gasić światło. I tak zostało mi do dzisiaj.

  6. Tomku, jeśli jakiś kraj nie produkuje czegośtam lub nie ma jakiegoś surowca, to jest uzależniony od innych. To posiadacze tych dóbr dyktują ceny i sterują podażą. W wypadku jakiegoś kataklizmu ów kraj w pierwsze kolejności ratuje swój rynek wewnętrzny. Przykład z 2007 roku na rynku bankowym. W pierwszej kolejności banki zamykały swoje zagraniczne oddziały i w miarę możliwości transferowały kasę do kraju. Inny przykład - zboże. Rosja w wyniku pożarów praktycznie zlikwidowała eskport zbóż. Co się dzieje z cenami na rynku - widzimy. Dlatego NIE MOŻEMY!!! polegać na innych w tak ważnej dziedzinie gospodarki jak energetyka. MUSIMY!!!! być samowystarczalni, bo inaczej przyjdzie pan właściciel z np. Szwecji i wyłączy światło. Wtedy, przy świecach, będziemy zjednoczeni duchem z ekologami z całego świata.

     

    EDIT: Japonia to bardzo bogaty kraj. Zwróciliście uwagę podczas migawek z kataklizmu na samochody? Wszystkie czyściutkie, nowiutkie, jakby wczoraj z fabryki wyjechały. Mimo starań nie zauważyłem pojazdów, które wyglądem zewnętrznym przypominaly te poruszające się po naszych drogach. Samochody po tsunami bardziej je przypominały.

     

    EDIT 2: Podczas rozpatrywania ofert na budowę, powinno się poważnie rozpatrzyć oferty z Japonii. Mimo iż japońskie firmy konstruujące takie elektrownie dołują, to trzeba wziąć pod uwagę, że te Fukushimy maja po 40 lat i miały być na dniach zamknięte. Jeśli czterdziestoletnie elektrownie po takim katakliźmie dają jakoś radę, to jak muszą być konstruowane dzisiaj japońskie atomówki? Nie można na nich stawiać krzyżyka, bo będzie to równoznaczne z powodzią w Polsce. Na taki jej rozmiar nikt nie był przygotowany, bo po prostu nigdy takiej nie było.

  7. To jest właśnie to. Europa namawia Polskę, aby nie budowała atomówki. To może podnosą nam limity na CO2? Jakoś nic nie słychać w tym temacie. Zachód klepiąc nas po plecach i chwaląc, że jesteśmy proekologiczni, będzie sprzedawał nam swoją enerię produkowaną właśnie w tego typu elektrowniach. A w związku z awarią w Japonii (absolutnie nie jestem przeciwnikiem energetyki atomowej) może wprowadzić opłaty od "atomu"? Coś na kształt limitów CO2 dla energetyki konwekcjonalnej.

  8. Mateusz (lat 5) dzień przed trzęsieniem przez cały wieczór puszczał potwornie śmierdzące bąki. Jednakowoż te bąki

     

     

    pozdrawiam

    Zbyszek

     

    To że były powiązane bardzo łatwo udowodnić. Mateusz (lat 5) puszczając bąki, produkował gazy. Cieplarniane w dodatku. Jako że grawitacja planety nie pozwala uciec atmosferze w kosmos, gazy te kumulowały się podnosząc ciśnienie panujące na Ziemii. Gdy Mateusz (lat 5) puścił ostatniego bąka, napór atmosfery na wodę był ogromny. Woda jako ciecz nieściśliwa wywarła olbrzymi nacisk na płyty tektoniczne wgniatając je w skorupę ziemską. Efekty podziwialiśmy przez ostatnią dobę. I pomyśleć, że to wszystko wina Mateusza (lat 5). :szczerbaty:

    • Lubię 3
  9. Nie wiadomo po raz który dokonywał obiegu dookoła planety. Trwało to od miliardów lat. Każdy następny obieg był podobny do poprzedniego. Teraz jednak coś zaczynało się zmieniać. Zbliżanie się do planety powodowało na niej uciążliwe zjawiska pogodowe. Huragany i powodzie stały się chlebem powszednim dla jej mieszkańców. Do kaprysów pogodowy doszły zjawiska geologiczne. Wybuchy wulkanów i ruchy płyt tektonicznych w istotny sposób zaczęły wpływać na życie mieszkańców planety. Dochodziło dodatkowo zjawisko „zmęczenia materiału”. Płyty od niepamiętnych czasów szarpane zmiennymi siłami zaczęły się kruszyć. Nie zagojone rany z czasów gdy planeta powstawała, wyrzucały z siebie magmę i trujące gazy. Owe obszary zwane były przez mieszkańców „pierścieniem ognia”. Podczas ruchów skorupy masy cieczy wypełniającej niecki planety, przelewały się zgodnie z prawami fizyki. Gdy na lądach nie było życia rozumnego, nikogo to nie obchodziło. Teraz jednak małe istotki zasiedliły praktycznie cały glob i nie w smak im były takie kaprysy planety. Księżyca jednak to nie interesowało. Krążył wokół po orbicie, którą nakazywała mu grawitacja. Dodatkową komplikacją była wzmożona, okresowa aktywność gwiazdy macierzystej owej planety. Wyrzucane promieniowanie uginało pole magnetyczne planety, jonizując atmosferę potężnymi dawkami energii. To, co było w stanie się przebić, uderzało w jej płynne jądro, wywołując drgania. Wyzwolona w ten sposób energia, musiała znaleźć ujście. Połączenie bliskości satelity z aktywnością gwiazdy, spowodowało potężne tąpniecie na dnie. Ulegając siłom zdolnym zmiażdżyć wszystko co znane, uniosło się w górę, pędząc masy wody. Kręgi niczym te powstające po wrzuceniu kamienia rozeszły się promieniście po całym zbiorniku. Wszędzie gdzie dotarły, siały śmierć i zniszczenie. Szczęściarze mieli czas, aby się schronić. Wielu innych go nie miało. To był 11 marca 2011 roku, godzina 14.46 czasu lokalnego.

     

    Z dedykacją dla Tomka_P za prowokację w "statusie" :P

     

    PS. Zbieżność zdarzeń całkowicie przypadkowa. Autor nie odpowiada za "naukowe fakty" :Boink: zawarte powyżej.

    • Lubię 1
  10. Do Obserwacji nieba nie używaj soczewki odwracającej. Jak każdy element optyczny powoduje utratę ilości światła dochodzącego do oka. Na początku ciężko się przyzwyczaić, do odwróconego w obie strony obrazu. Potem to nie będzie miało znaczenia. Dla ułatwienia w "Stellarium" masz opcję odwracania obrazu. To pomoże Ci przestawić się na inny niz w atlasie widok i nawigację po niebie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.