Skocz do zawartości

sawes1

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 346
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sawes1

  1. W sumie to nawet jest prawdopodobne. Zobaczcie jaki wpływ na Io ma Jowisz. Rozciąga księżyc jakby był z plasteliny. Ruch Księżyca dookoła Ziemi wywołuje pływy. Dlaczego więc jego większe zbliżenie do planety, nie mogłoby wywołać ruchu płyt tektonicznych? Dzisiejsze trzęsienie ziemi w Japonii uprawdopodobnia taki scenariusz. Dodatkowo wzmożona atywność wulkanów. Najpierw Ejacośtamcośtam na Islandii, teraz Hawaje. To sugeruje, że coś chyba jest na rzeczy. A jeśli trzęsienie wydarzy się gdzieś indziej, to praktycznie można być pewnym, że to wina naszego satelity.

    Edit: Właśnie podano. Trzęsienie miało 8,8 w skali Richtera i wywołało tsunami o wysokości 4m, które uderzyło w wybrzeże Japonii.

  2. Temat odkopany, ale rzeczywiście opisany problem i mnie się przytrafił. Słynne dekielki do okularów. One to mają zdolność chowania się w trawie... :D Może aby nie było problemu ze świeceniem w ciemności wystarczy odznczyć elementy permanentnym pisakiem UV (takie coś można kupić np. na www.antyzlodziej.pl, link nie chce mi działać) , i do niego jakąś latarkę UV http://jme.com.pl/sklep/index.php?products=product&prod_id=22 . Nic nie świeci i nie trzeba ładować, a po skończonej obserwacji, jeśli czegoś brakuje, włączamy latareczkę i przeczesujemy okolicę.

  3. Fajne te fotki, mimo że rzeczywiście troszkę nie ostre. To moja wariacja na temat Twojego filamentu, widzianego pod innym kątem.

     

    pablito.jpg

     

     

    Właśnie obserwuję z balkonu potężną proturberancję. Jeszcze tak silnej nie widziałem.

    • Lubię 4
  4. Otworzył to, co kiedyś było okiem. Miliony lat ewolucji spowodowały przystosowanie tego organu do odbioru promieniowania elektromagnetycznego od podczerwieni po gamma. Spojrzał na dzienną gwiazdę. Zajmowała praktycznie cały horyzont. Nie dociekał czy jest to spowodowane bliskością planety od jej powierzchni czy wielkością obiektu. Przeciągnął się leniwie, przeżuwając rosnące w pobliżu jallu. Miało dziwny, metaliczny posmak. Inny niż zwykle. Było to dość niezwykłe. Ale nie tylko to zmieniło się w ostatnim czasie. Zbiorniki wody obniżyły znacząco swoje poziomy. Aby się napić, musiał wędrować wiele lebul, a i tak gdy rano się budził, po wodzie nie było śladu. Dzisiaj wcale nie było inaczej. Przeżuwając resztki jedzenia wyruszył w kierunku błyszczącego w oddali zbiornika. Gwiazda prażyła niemiłosiernie. W ciągu całego swojego życia, które trwało wiele magane, nie pamiętał takich upałów. Każda z trzynastu par stóp przenosiła jeden z cylindrycznych segmentów ciała. Stawianie odnóży przynosiło mu coraz większe zmęczenie. W dodatku to gorąco… Podniósł głowę i jeszcze raz spojrzał w niebo. Na wszystkich długościach Alhabal (tak nazywała się gwiazda) przejawiało niebywałą aktywność. Puchło w oczach, o ile tak można było nazwać ten organ. Patrząc tak w górę, stwierdził, iż gwiazda pęcznieje w bardzo szybkim tempie. Błyskawicznie wypełniła cały horyzont. Upał stał się wręcz palący. To było ostatnie odczucie w jego życiu, zanim planetę pochłonęła rozszerzająca się powierzchnia gwiazdy.

     

    Ok. 2 500 000 lat później.

     

    20 sierpnia 1885 r. Carl Ernst Albrecht Hartwig odkrył jedyną jak do tej pory znaną supernową w galaktyce M31, którą nazwano S Andromedae lub SN 1885A. Nie miał pojęcia jaką tragedię spowodowało zaobserwowane przez niego zjawisko.

    • Lubię 2
  5. Jeśli nie porównywałeś z żadnym innym sprzętem, to raczej trudno określić jego rzeczywistą jakość. To tak jakby wsiąść np. do Skody Favorit i się nią zachwycić, nie wiedząc, że jest też Skoda Octavia. Po przesiadce do tej drugiej, dopiero widać czym się jeździło do tej pory.

    PS. Kolor akurat jest najmniej ważny, choć na Alle... lansuje się prestiżowy, czarny. :lol:

  6. Witam,

    Pomimo usilnego wpatrywania się w Pana obrazek widzę kropki rozrzucone w nieładzie.

    Czy tak ma być czy mam monitor źle ustawiony?

     

    pozdr

    R

     

    Kartka jest całkowicie czarna. Proponuje umyć monitor, gdyż muchy go Panu ozdobiły. :rofl:

    Pozdrawiam

    P

    PS. Mycie mozna zamówić w najbliższej myjni. Orientacyjny koszt - 2 juany.

  7. Bycze opowieści.

    Kolejny bezchmurny wieczór wygonił mnie na działkę. Dwie godzinki wyścigu z gwiazdozbiorem, który nieuchronnie przesuwał się nad oświetlone centrum miasta. Pod koniec obserwacji, w obserwatorium zagościła sodówka, oświetlająca parking, na którym stoi jeden samochód. Tak czy siak, zdążyłem. Poruszałem się w trójkącie. Na pierwszy rzut poszła szkicowana już przeze mnie NGC 1647 (dwa posty wyzej). Kawałek fajnego nieba. A jako że już to prawdopodobnie pożegnanie z Bykiem, warto było sobie przypomnieć ten obiekcik. Następne w kolejce był dwie gromady otwarte NGC 1807 i 1817.

     

    NGC 1817 i 1807.jpg

     

    Nazywane są przez niektórych "Małymi Chichotami", Leżą bardzo blisko siebie. Okular Nagler 20T5 bez problemu ogarnął całość. Szkic robilem jednak przez 13T5. Zawsze to kilka gwiazdek więcej. Ciężko było, bo gwiazdozbiór pędził jak oszalały nad bardziej oświetloną część miasta. Po ukończeniu szkicu stwierdzilem, iż warto by było rzucić okiem na okolicę. Stellarium pokazało, że najbliżej znajduje się NGC 1746.

     

    NGC 1746.jpg

     

    Po szybkim najeździe doznałem opadu szczęki. Dawno nie widziałem tak rozleglej gromady otwartej. Ołówek i kartka poszły w ruch. Ostatnie kropki stawiałem już praktycznie z sodówą w środku. Policzki już zaczynały mnie lekko szczypać, a i palce w butach obsiadły mrówki. Był to koniec moich obserwacji na dzisiaj. Mogę dodać dwa kolejne szkice do kolekcji.

    • Lubię 4
  8. Dziękuję wszystkim za życzenia i obiecuję, jakiem Rżewski, stać dalej na pierwszej linii walki z chmurami, tworzyć szkice i czasem jakąś wycieczkę po DS-ach opisać. A jako że szykuje się zmiana sprzętu na większy, mam nadzieję, iż tematów mi nie zabraknie. Jeszcze raz dziękuję.

    PS. Komp w dalszym ciągu miele swoje bity, rozwalone przez jakąś odmianę ptasiej grypy, a ja korzystam z lapka żony, która zrobiła sobie chwilę przerwy.

    Ciemnego nieba.

    • Lubię 1
  9. Musiałem się wracać do domu spod bramy działki. Dwie godziny namierzania, wpatrywania się i szkicowania. Szkic nie jest może zbyt ładnie zrobiony, ale ciężko dokładnie rysować mając założone rękawiczki. Ciąg dalszy mojej podróży po Jednorożcu. Mam zaszczyt przedstawić państwu M50.

     

     

    M50a.JPG

     

     

     

    Gromadę otwartą o jasności 5.9mag i klasy II3r. Łatwa do namierzenia i ciekawa w obserwacji. Mogłem się za nią wziąć, gdyż dopiero teraz dałem radę tak nisko opuścić teleskop. A tu wariacja, z czym mi się kojarzy to zbiorowisko gwiazd. :lol:

     

     

    M50ab.JPG

     

     

    Sprzęt jak zwykle ten sam.

    • Lubię 4
  10. Próbowałem wymyśleć dlaszy ciąg opowieści o Jonnym, ale kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Na siłę też nie chciałem niczego pisać. Przyszedł mi do głowy inny temat. Mam dziwne wrażenie, że kiedyś, dawno temu, czytałem opowiadanie o podobnej treści, tak coś mi się niespokojnie tłucze po głowie... Jeśli ktoś takowe zna, niech da znać. Na wszelki wypadek: pomysł nie jest mój. Moja jest treść. Mam też temat na inne opowiadanko, które na pewno przeczytałem z ćwierć wieku temu i baaaaardzo mi sie podobało. W tej chwili nie przypomnę sobie jaki był tytuł i kto je napisał. Treść z pewnoscią przytosuję do naszych czasów.

     

    Mały Nicky

     

    Mały Nicky nie lubił chodzić do szkoły. Nauczyciele się na niego uwzięli, a koledzy dokuczali. Ten dzień wcale nie miał być inny. Z ciężkim plecakiem i sercem przekroczył próg budynku. Pierwsza lekcja - geografia. Wyjątkowo jej nie lubił. Te wszystkie wyżyny i niziny, morza i oceany, tylko mieszały mu w głowie. Co innego chemia… Jedyny przedmiot, który lubił. W swoim domku na drzewie miał nawet zestaw „Małego chemika”. Za jego pomocą robił fikuśne rzeczy sąsiadom…

    -… Półwysep Iberyjski – dotarły do niego strzępki wykładu nauczycielki. Przed nim, na ławce leżał atlas geograficzny. Wielokrotnie przeglądany, z pożółkłymi kartkami.

    -Otwórzcie atlas na stronie szesnastej – niczym kara, znowu zabrzmiały w jego uszach słowa belferki. -Piętnasta…szesnasta…jest. Na mapie ukazany był półwysep, o którym nauczycielka tak dziś zawzięcie prawiła.

    -Madryt, Lizbona, Barcelona… Nic nie mówiące nazwy, o których wiedział, że będzie musiał się ich nauczyć. Złość na ten fakt wezbrała w nim niczym powódź.

    - La Coruna, Kraj Basków… Po diabła mi te informacje…

    Wściekły otworzył piórnik i wyjął cyrkiel. Z lubością wbił igłę w stolicę Hiszpanii. Poczuł, że złość spływa z niego niczym wodospad. Natychmiast lepiej się poczuł…

    - Przerywamy nasz program, aby podać państwu najświeższe informacje – widać było, że prezenter na ekranie telewizora jest czymś bardzo przejęty. Mama małego Nickiego oderwała wzrok od książki i spojrzała w telewizor. Na telebimie za plecami sprawozdawcy widać było olbrzymi lej oraz morze płomieni.

    -Wydarzyła się niespodziewana katastrofa…

    Nicky ze znużeniem przysłuchiwał się geograficzce.

    - Jutro nie zapomnijcie zabrać atlasów na lekcję. Będziemy rozmawiać o naszym mieście i najbliższej okolicy.

    Na ekranie dziennikarz rozmawiał z jakimś ocalonym. Mężczyzna utytłany kurzem i sadzą mówił w jakimś niezrozumiałym dla mamy Nickiego języku. Domyśliła się, że to hiszpański. Na pasku, na spodzie ekranu przewijało się tłumaczenie.

    - Świadkowie, którym udało się przeżyć mówią o olbrzymim, stalowym stożku, który nagle wychynął z chmur i z ogromną siłą uderzył w miasto. Następnie szybko zniknął. Ludność twierdzi, iż był to niespodziewany atak kosmitów…

    -Dziękuję Ci, Steve – spiker w studiu zakończył relację reportera. – Z Madrytu dla państwa Stevie Morgan.

    Dzwonek zabrzmiał na zakończenie lekcji. Mały Nicky spojrzał na atlas i cyrkiel. Uśmiechnął się złowieszczo. Już wiedział, czym będzie się zajmował na jutrzejszej lekcji geografii…

    • Lubię 5
  11. Właściwie to nie przewidywałem ciągu dalszego tej historyjki, ale skoro już jest... :D Tworząc ów wątek inspirowałem się krótkimi opowiadankami SF, które kiedyś były zamieszczane w "Młodym Techniku". Bardzo mi się podobały, a do ich przeczytania wystarczało góra 10 minut. Myślę, że każdy, kto będzie miał ochotę, niech wrzuca tutaj swoją twórczość. Czy to wiersze czy opowiadania. Może nie koniecznie związane z astro, ale chociaż ocierające się o nie. Miałem w zapasie napisane kiedyś opowiadanko (to o Jonnym jest dzisiejsze), ale nie wiem czy tu będzie pasować. Aaaaa....co mi tam... Publikuję.

     

     

    Na jego czole pojawiły się krople potu. Przyspieszone bicie serca zwiastowało trzęsienie rąk. - Nie, nie teraz – próbował się uspokoić. Wiedział jednak, że to czcze życzenia. Chwilę później dłonie również pokryły się potem. Odpowiedzialność jaka na nim spoczywała wywołała właśnie takie reakcje organizmu. Czuł, że zbiera mu się na wymioty. Czyżby to był już koniec? Nie, jeszcze nie… Wyciągnął drżącą dłoń w kierunku środka. - Co za odpowiedzialność – pomyślał zatrzymując dłoń w połowie drogi. Mieszkańcy milionów mikroświatów w tej właśnie chwili zadzierali w górę swe malutkie główki, modląc się głośno, aby nie popełnił błędu. Od niego zależało ich życie. Niewprawny ruch mógł pozbawić życia miliardy istot. Czy był Bogiem? Chyba nie… Stwórcą? Zastał ten układ gdy przybył na miejsce. Rola stwórcy należała więc do kogoś innego. Ale i tak był za nich odpowiedzialny. Kogo ratować? Kogo pogrzebać? Wiedział, że musi dokonać takich wyborów. Wszystkich nie da się uratować. Drżąca dłoń zawieszona w próżni cofnęła się. Światy odetchnęły. Jeszcze nie teraz… Jeszcze nie nadszedł ten czas…- Bóg? Czy to on? – zastanawiały się miliardy istot. Powoli uspokajał oddech, drżenie dłoni również ustawało. Skupienie wywoływało ból w skroniach i pęcznienie żył. A jednak… Tętno nieustannie zwalniało, a pot odparowywał. Gdy wszystko wróciło do czasu zanim zaczął, ponownie wyciągnął rękę. Mikroświaty wstrzymały oddech. W tej właśnie chwili ich losy zostały przypieczętowane. Ci, którzy mieli przeżyć będą mieli szczęście. Po pozostałych nie zostanie nawet wspomnienie. Szybkim ruchem pochwycił w palce jeden w wielu światów. Minimalizując zniszczenia przeniósł go w inne miejsce. Miliardy odetchnęły z ulgą. Straty, choć nieuniknione, były minimalne. Radość zapanowała wśród tych , którzy ocaleli. Wiedzieli jednak, że nie potrwa ona zbyt długo. Wkrótce zjawi się kolejny, który zdecyduje o ich „być albo nie być”. Takie są niestety nieubłagane zasady gry w bierki…

     

    Edit: Będę musiał wymyśleć coś o Jonnym... Nie ma to jak praca pod presja... :D

    • Lubię 5
  12. -Nuda, nuda i jeszcze raz nuda – pomyślał Jonny. Siedział za sterami olbrzymiego, kosmicznego odkurzacza o dumnej nazwie „ Star Cleaner”. Zatrudnił się w spółce „Astrocorps” jakieś trzy lata temu.

    - Trzy lata… - zastanowił się – Trzy lata na tej zatęchłej, rozpadającej się balii. A miało być tak pięknie… Zwiedzisz kosmos… Czeka Cię przygoda… Tak zachwalały tę robotę foldery firmy. A tu? Rutyna i NUDA!!!!!!!

    Odezwał się alarm zbliżeniowy. Właśnie podchodził do niewielkiej, raptem trzystupięćdziesięciometrowej asteroidy, gdzieś w pasie między Marsem i Jowiszem. Według odczytów musiał ją przeciągnąć w kierunku Jupitera. Naukowcy tylko sobie znanymi metodami wyliczyli, iż kamyk ma chęć polecieć w kierunku Ziemi. Nie interesowało go w jaki sposób jajogłowi doszli do takich wniosków. Jego zadaniem było przestawianie takich paprochów na inne orbity lub kierowanie ich w kierunku Jowisza w celu unicestwienia. Ten należało akurat pchnąć w objęcia gazowego olbrzyma. Westchnął i rozpoczął procedury. Armia sterowanych przez sztuczną inteligencję robotów obsiadła asteroidę niczym rój pszczół. Komputer po dokonaniu obliczeń zaczął po kolei odpalać silniki w automatach. Gdy obiekt zaczął ruch, Jonny statkiem oparł się o kamień i mozolnie zaczął popychać go w kierunku wskazanym przez naukowców. Silniki zawyły, gdy inteligencja zażądała od nich pełnej mocy. Pilot wykonywał tę robotę tyle razy, że nawet nie za bardzo zwracał uwagę na to, co dzieje się w przestrzeni. Myślami był przy wieczornej relacji meczu ligowego w cobasketa. Grała jego ukochana drużyna – Olympus Mons. Cała reszta w porównaniu z tym nie miała żadnego znaczenia. Specjalnie na tę okazję zamienił się z Ruudem na zmiany. Wieczór, piwo, bar i mecz. Na tę myśl roześmiał się w duchu. Od czterech godzin transportował głaz nadając mu przyspieszenie. Z zadowolenia wyrwał go pikający cicho alarm. Spojrzał na zegarek i twarz nabrała radosny wyraz. Właśnie kończyła się jego zmiana. Wstał i ruszył w kierunku małej szalupy, aby wyruszyć w powrotną podróż na stację „Mars V” – jego teraźniejszy dom. Zgodnie z przepisami, mógł odlecieć dopiero, gdy Ruud był na pokładzie, ale często już tak się zmieniali. Poza tym nie zdążyłby na mecz. Kontrolerzy też na to przymykali oko. W końcu kilku z nich było jak on, zagorzałymi kibicami Monsów. Zajął miejsce w stateczku i wyruszył w kierunku bazy. Nie wiedział jednak, że Ruud w dokach stacji pośliznął się łamiąc rękę oraz obojczyk. Leżał teraz w ambulatorium naszpikowany środkami nasennymi i przeciwbólowymi. Coś bełkotał o pracy, zmianie, pustym statku i asteroidzie. Nikt jednak nie rozumiał o co mu chodzi i nie wnikał też w treść słów. Teraz trzeba było zrobić mu szybką operację, zanim w organizmie zaczną się nieodwracalne zmiany. Tymczasem „Star Cleaner” odbił się od górnych warstw atmosfery Jowisza i skierowany grawitacją planety, całą mocą pracujących silników ruszył wraz ze swoim ładunkiem w kierunku Ziemi…

     

    Gdy ludzie się nudzą, to do głowy przychodz im różne rzeczy...

    • Lubię 8
  13. Możesz wierzyć lub nie, ale nigdy nie zawracałem sobie głowy obliczaniem powiększenia w moim teleskopie (ogniskowa 1270mm). Mam cztery okulary do konkretnych obserwacji:

    30mm - przegląd nieba

    20mm - przegląd nieba i otwarte

    13mm - szczegóły w otwartych, kulki i planetarki (czyli ogólnie DS-y)

    8mm (docelowo będzie zamieniony na 7mm) - planety, Księżyc i szczegóły w jasnych DS-ach.

    Barlowa nie posiadam

    Będę zmieniał sprzęt na większy, wydłuży się ogniskowa, zmienią sie powiększenia, ale okularki i tak zostaną te same. Powiększenie naprawdę nie jest istotne. Patrz na przedziały ogniskowych okularu do konkretnych zastosowań.

    PS. Do PST używam 13mm. Mniejsze ogniskowe okularów jakoś mi nie pasują.

     

    Edit: Z podanych przez Ciebie wartości wybrałbym okularki 6,7mm, 14mm i coś z przedziału 20-24mm (ale tu niczego nie podałeś). Praktycznie cały zakres masz obstawiony.

  14. Wizualowcy (mówie o takich jak Ty czy ja) w skali świata odkrywają zaledwie kilka sztuk rocznie. Podejrzewam, że bardziej przypadkiem niż zamierzenie. Przytłaczająca większość odkryć to olbrzymie teleskopy i zdjęcia. Gdybyś Syntą trafił w taki obiekt, to wg. mnie zapisałbyś się do baaaaardzo elitarnego klubu.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.