Skocz do zawartości

Hermes1937

Społeczność Astropolis
  • Postów

    800
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Hermes1937

  1. Witam,

     

    Na pokazie w PTMA w Warszawie- na tarasie - było w sumie kilkadziesiąt osób. Sporo osób było też na dachu, w naszym obserwatorium, ale tylko ja z PTMA... Reszta to "inne" jakieś osoby...

     

    Pogoda średnia - tak jak kilkanaście lat temu, rozpogodziło się dopiero po

    fazie całkowitej (nie do końca, ale można było robić zdjęcia). Jeśli ktoś

    teraz chciałby powtórzyć obserwację zaćmienia, ma w Warszawie dobre warunki: teraz jest czyste niebo... :D

     

    Zrobiłem sporo zdjęć, wykorzystałem oddziałowy HEQ-5 i mój EDek, ale

    niestety, bez napędu... Może coś pokażę.

     

    Atrakcją były natomiast dwa przeloty ISS - pierwszy (godz. 21:40) na czystym niebie (w tym miejscu) i o jasności większej niż przewidywana (jaśniej niż -3 mag), drugi przelot (o 23:15) już poprzez chmury.

    Do tego trzy przeloty Iridium, w tym dwa o jasności ok. -4 mag, w tym samym miejscu i w odstępie ok. 90 sekund. Bomba !! Zrobiły wrażenie na uczestnikach pokazu... :shocked:

    Tyle na razie...

  2. Witam,

     

    podobno na Ursynowie jest jakaś górka - widać całą panoramę Warszawy

    nie znam dokładnie bo nie byłem ale ktoś pisał o tym na forum

     

    na Ursynowie jest górka znana jako Kopa Cwila (lub Kopiec Cwila) - w sobotę (18 czerwca) m. in. PTMA przeprowadzi tam pokaz nieba (o ile będzie pogoda). W środę - pewnie każdy będzie mógł tam pójść indywidualnie.

    Natomiast Oddział PTMA w Warszawie - w swojej siedzibie - przeprowadzi pokaz zaćmienia Księżyca (oczywiście należy pamiętać o moich uwagach wyżej).

    Tak na marginesie - PTMA w Warszawie prowadzi pokazy od ok. 80 lat :astronom: (a więc sporo przed II Wojną Światową !!), ale działalności PTMA prasa w stolicy nie widzi (albo nie chce widzieć...)

    Zdarzają się wyjątki - raz na kilka lat...

     

    Jakiś rok temu skanowałem swoje slajdy (na Ektachrome 400 ASA) z zaćmienia Księżyca z 1982 r (to zaćmienie to cała historia, opisywałem obserwacje w PTMA m. in. w "Uranii" z 1982 r).

    Niedawno pobawiłem się programem graficznym i zrobiłem komputerową modyfikację jednego slajdu.

     

    Co wyszło - pokazuję niżej...

    post-14903-0-29960900-1308014130_thumb.jpg

    • Lubię 1
  3. Witam,

     

    (...) Księżyc wzniesie się ponad południowy horyzont na stosunkowo niewielką wysokość. B) Jak wychodzi na to że pogoda dopisze i będą wyśmienite warunki do obserwacji zaćmienia Księżyca :astronomer2: Miłych i udanych obserwacji !!!

     

    moim zdaniem mała wysokość Księżyca (w momencie fazy maksymalnej ok. 7 st, Słońce będzie tylko -8 st) jest w sprzeczności z "wyśmienitymi warunkami". Może się okazać, że Księżyc będzie widoczny dopiero pod koniec zaćmienia całkowitego (i później), ew. przed zaćm. całkowitym, ale przy wysokości Księżyca zaledwie 2 stopnie !

    Te warunki przypominają mi częściowe zaćmienie Księżyca (o fazie ponad 0.8), które z kilkoma obserwatorami PTMA obserwowaliśmy (a ja także fotografowałem) także w czerwcu - 4.VI.1976 roku (opis jest w "Uranii" z tamtego roku).

    Wtedy też Księżyc był bardzo nisko nad horyzontem (dla niego to "normalne" - takie są pełnie w czerwcu...) Okazało się, że nie można było obserwować z naszego Pawilonu PTMA (drzewa zasłaniały tę część nieba do ponad 30 stopni :angry: ) i staraliśmy się wykonać obserwacje z dachu OA, u doc. Bielickiego. Tradycyjnie nie chciano nas wpuścić - w końcu wpuszczono nas na taras obok sali wykładowej, ale o piętro niżej...

  4. Na wstępie – krótkie wprowadzenie:

     

    W moich czasach szkolnych oceny zawierały się w przedziale od „2” (niedostateczna, inaczej: „lufa”, „cwaja”, „gała”, „bomba”, etc...) do „5” (czyli: bardzo dobry). Były tez oceny pośrednie – np. „3+” czy „4-”. Była też ocena „3=” – czyli „trója na szynach” (to prawie dwója, ale jeszcze nie pełna dwója...). Niektórzy nauczyciele uważali tę skalę za zbyt ubogą i ją rozszerzali – oczywiście głównie stronę ocen jeszcze gorszych... Kiedyś na klasówce z łaciny „zdobyłem” ocenę „2=” (dwóję na szynach) ale nauczycielka pocieszyła mnie, że było też sporo „1” (czyli – „pałek”).

    Jeśli z wypracowania z języka polskiego zrobiło się trzy (lub więcej) błędów ortograficznych, była „dwója”. Jaka by była ocena za co najmniej 18 błędów ? Pewnie „0” (zero) – sam widziałem w mojej klasie taką ocenę...

    Co to ma wspólnego z niniejszym postem ? Wkrótce wyjaśnię.

     

    W naszym (astronomicznym) środowisku spotkałem się z takim poglądem, że w polskich mediach jest tyle błędów z astronomii i astronautyki, że tylko optymista znajdzie w 5 zdaniach tylko 3 błędy merytoryczne (pesymista znacznie więcej...). :D

     

    Kilka dni temu, przeglądając film nagrany na magnetowidzie ponad 15 lat temu, z coraz większym zdziwieniem zacząłem wyłapywać błędy merytoryczne. Czy są one tylko w polskim tłumaczeniu ? – nie wiem, ale ich ilość i znaczenie były wyjątkowe.

     

    Pod tym linkiem (będzie dostępny kilka dni) można odsłuchać fragmenty filmu z polskim komentarzem.

    http://members.chello.pl/r.fangor/film-astro.mp3

     

    Poszczególne fragmenty są oddzielone sekundowymi przerwami. Podkreślam – to są błędy tylko w JEDNYM filmie !! Film, nadany kiedyś przez kanał „Discovery”, nosił tytuł „Rakiety w kosmosie”.

     

    Oto moje krótkie uwagi do tych „potknięć” - a jest co najmniej 18 !!

     

    1. Nie wiedziałem, że prom jest tak wielki (ciężki) !!! :o Okazuje się, że wystarczyły by pewnie 3 loty i stacja ISS była by zbudowana w ciągu roku...

     

    2. Czyżby w momencie odrzucenia SRB prom miał już 45% I Prędkości Kosmicznej ??

     

    3. A silniki wahadłowca, to nie silniki rakietowe wielokrotnego użycia ??

     

    4. Katastrofa „Challengera”: - to chyba najwolniejszy upadek z wysokości 50 metrów... :o

     

    5. Gdzie pojawił się czarny dym podczas startu „Challengera” ??

     

    6. Pogubiłem się w opisach zbiorników zewnętrznych i wewnętrznych...

     

    7. „Challenger” miał wtedy już 6500 km/godz ?? To wtedy USA straciły prymat w „podboju” kosmosu od 1956 roku ??

     

    8. Ale udźwig !! Rakieta „Energia” chyba wyniosła „krążownik” Federacji „Enterprise” (ten z serialu „Star Trek”) z powierzchni Ziemi i to z szybkością ponad 30 km/sek .??.. :o

     

    9. Zawody modelarskie w USA - modele rakiet osiągają 300 km ??

     

    10. Do tej pory wiedziałem, że to słynne przemówienie Kennedy’ego miało miejsce dokładnie 50 lat temu - po locie Sheparda, w maju 1961 roku...

     

    11. W rakiecie V2 utleniaczem był wodór ??

     

    12. Musiałem do tej pory nie zwrócić uwagi na to, że rakieta Wostok miała 4 silniki na paliwo stałe... :D

     

    13. Jeżeli lot Gagarina był „ostatecznym ciosem dla USA”, to kto w końcu pierwszy wylądował na Księżycu ?? :P

     

    14. Czyżby Amerykanie planowali załogowy lot na Księżyc przed 1960 rokiem ? A wymowa nazwiska twórcy V2 też nie najlepsza...

     

    15. Tyle lat uczę się astronomii, mam tyle książek i nie wiedziałem, że Księżyc jest tak blisko... :o

     

    16. Absolutny rekord świata w ilości zużytego paliwa przez rakietę... :o Brawo Wernher von Braun za „Saturna V” !

     

    17. Zdanie pada po informacji o locie „Apolla-11” Ilu było astronautów na powierzchni Księżyca ?? To chyba lądowały także załogi „Apolla”: 13, 18, 19, 20, a może i dalej ?? :o

     

    18. Po ewentualnym wybuchu silnika wahadłowca struga wodoru osiągnie wysokość 58 km ? Czegoś tu nie rozumiem...

     

    Na tym kończę znalezione najważniejsze błędy w polskim dialogu do w/w filmu i stawiam ocenę „2=”.

    A dlaczego nie „0” ? Bo są zdania i informacje, do których jakoś nie mogę się „przyczepić”...

    • Lubię 4
  5. Witam,

     

    w CAMKu (w Warszawie) 11 kwietnia (o godz. 17) będzie odczyt Kamila Złoczewskiego pt: "Wostok 1 - 50 lat człowieka w Kosmosie".

    Specjalne spotkanie po tym odczycie będzie także w PTMA (w tym również historyczne nagrania z tego lotu i powitania dwa dni później w Moskwie; pisałem o nich kiedyś w innym wątku).

     

    Wystawę poświęconą tej rocznicy będzie można zobaczyć (pewnie po 12 kwietnia) w Muzeum Techniki w PKiN (szczegółów tej planowanej wystawy nie znam). Prawdopodobnie także w muzeum zaprezentuję tę nagrania z lotu).

     

    Poniżej: dwa (z kilkudziesięciu, które mam w swoich zbiorach) zdjęcia Gagarina, :

     

    post-14903-0-47429700-1301448999_thumb.jpg

     

    post-14903-0-47638400-1301449009_thumb.jpg

  6. RADZIECKI PAWILON „KOSMOS 77” w WARSZAWIE*

     

    Największym zainteresowaniem zwiedzających w Warszawie wystawę „Osiągnięcia Radzieckiej Nauki i Techniki”, która odbyła się w I połowie 1977 roku, cieszył się pawilon „Kosmos 77”, w którym pokazano ponad 25 eksponatów astronautycznych. Swoim rozmiarem zwracał uwagę przechodniów w centrum Warszawy.

     

    post-14903-0-98082100-1300045072_thumb.jpg

    Widok pawilonu od strony Al. Jerozolimskich

     

    Uroczyste otwarcie wystawy odbyło się w dniu 4.IV.1977. Obecni byli przedstawiciele najwyższych władz państwowych i partyjnych PRL oraz goście radzieccy (m. in. kosmonauta Wiktor Gorbatko).

     

    post-14903-0-00673100-1300045060_thumb.jpg

     

    Następnego dnia pawilon „Kosmos 77” został udostępniony społeczeństwu.

     

    Od pierwszego dnia przed pawilonem ustawiały się tłumy ludzi zainteresowanych kosmonautyką radziecką. Ten dzień był dość trudny zarówno dla kierownictwa pawilonu, jak i przewodników. Duże ilości zwiedzających oraz brak wprawy przewodników w oprowadzaniu po tak dużej i trudnej wystawie spowodował na początku pewne zamieszanie wewnątrz pawilonu. Przed eksponatami ustawiały się długie „kolejki”, które utrudniały poruszanie się i oprowadzanie przez przewodników. Na dodatek panująca w pierwszych dniach kwietnia niska temperatura powietrza ( poniżej 0°C !) szczególnie dawała się we znaki wszystkim przewodnikom i służbie porządkowej.

     

    Po kilku dniach sytuacja wewnątrz „Kosmosu 77” była prawie taka, jak być powinna. Prawie, bo zamiast ok. 1000—1500 zwiedzających dziennie, przez pawilon przechodziło ok. 15 000 osób... Ale jak się później okazało, nie były to najcięższe dni. W piątek 8.IV. ilość zwiedzających nieco się zmniejszyła, a następnego dnia w godzinach południowych bramka wejściowa (czyli wejście) została otwarta i do końca tego dnia nie trzeba było jej zamykać (pawilon był otwarty w godzinach 10.00—17.30; ostatnia grupa zwiedzających mogła przebywać do godz. 18.00). W dwóch następnych dniach (Święta Wielkanocy) ilość zwiedzających znacznie wzrosła, kolejka przed „Kosmosem 77” ustawiała się już o godz. 9.00, w godzinach południowych miała ok. 70 m długości (przy znacznej „grubości”). Zaczęły się pierwsze kłopoty z utrzymaniem porządku przy wejściu.

     

    W Dniu Kosmonautyki 12.IV. przed pawilonem ustawiła się długa kolejka zwiedzających — wzdłuż „Kosmosu 77" aż do Muzeum Techniki. Tego dnia ilość zwiedzających znacznie przekroczyła 20 000.

     

    post-14903-0-76248400-1300045083_thumb.jpg

    To tylko część tej kolejki...

     

    Aby mimo wszystko sytuacja wewnątrz pawilonu stwarzała jakieś możliwości obejrzenia eksponatów, zwiedzający wpuszczani byli w grupach (po 50-100 osób ) w odstępach co 3-5 minut. Była to jednak jedna z „najszybszych” kolejek zwiedzających: biorąc pod uwagę długość (w dniu 12.IV. ponad 150 m) i ilość osób (rzędu 2000) — czas oczekiwania nie przekraczał na ogół jednej godziny. *

    Od 13 do 20 kwietnia nastąpił najtrudniejszy okres dla kierownictwa pawilonu i przewodników. Po „zniesieniu” przez tłum poręczy przy wejściu, złamano następnie drewniane bariery przed pomostem wejściowym i zerwano żelazne kraty w bramce wejściowej. Trzeba było zamykać pawilon, aby uniknąć stratowania przez żądny kosmicznych wrażeń tłum zwiedzających. Kilkakrotnie wzywano MO, aby opanować sytuację i umożliwić dalsze zwiedzanie. W sumie co najmniej kilkanaście osób zostało przewróconych i poturbowanych (spadali z pomostu, z którego „zniesiono" poręcze - na szczęście wysokość nie przekraczała 1,5 m). Około 10 zwiedzających (na ogół kobiety) zemdlało przed i w pawilonie - wtedy wzywano Pogotowie Ratunkowe.

     

    W dniu 17.IV. ustawiła się bardzo długa kolejka ludzi, sięgająca aż do kas Sali Kongresowej (ok. 200 m = 3000 osób). Tego dnia zanotowano pierwszy rekord zwiedzających - ok. 25 000 osób.

     

    post-14903-0-01031800-1300045243_thumb.jpg

    Widok od strony Dworca Centralnego - kolejka sięga do Sali Kongresowej...

     

    Aby zmniejszyć ilość osób, które nie zdążyły by wejść do pawilonu przed zamknięciem, od ok. 17.00 wpuszczono większą ilość osób w grupach, ale bez oprowadzania przez przewodników.

    Ostatniego dnia głównej części wystawy w Pałacu Kultury (24.IV. 1978) przed pawilonem ustawiła się rekordowa kolejka — po dojściu do Sali Kongresowej skręcała w stronę Dworca Centralnego... A niektórzy zajmowali „miejsca” w kolejce już o godz. 7 rano... Dość niesamowity widok sprawiały wyłaniające się z podziemnych przejść od Dworca Centralnego kilkudziesięciometrowej długości „tasiemce” szybko zdążające w stronę „Kosmosu 77”. A od strony Śródmieścia Warszawy sunęły podobne „tasiemce”...

     

    Po zamknięciu wystawy w Pałacu Kultury pozostał tylko pawilon „Kosmos 77” - ze względu na wyjątkowo duże zainteresowanie przedłużono możliwość zwiedzania do 9 maja. Od 26.IV. nastąpił nagły spadek frekwencji. Nieliczną kolejkę, która ustawiała się przed otwarciem, „rozładowywano” na ogół już do godz. 12 i następnie otwierano bramkę wejściową do końca każdego dnia. Znacznie zmniejszyła się ilość uczniów szkolnych, którzy początkowo przeważali w kolejce. Ilość oprowadzanych przez przewodników grup była znikoma. W ostatnich dniach kwietnia zaczęła dawać się we znaki wysoka temperatura powietrza, związana ze słoneczną i prawie bezchmurną pogodą. W dniu 2 maja temperatura wewnątrz pawilonu wynosiła ponad +35°C, a w tzw. rękawie, którym wchodziło się do środka, przekraczała 42°C !

     

    post-14903-0-43588100-1300045149_thumb.jpg

    Kiedy akurat trwało odliczanie na "Bajkonurze", zwiedzający biegli tym rękawem, aby zdążyć na start...

     

    Pod koniec trwania wystawy „Kosmos 77” zaobserwowano ponowny, choć już nie tak duży jak poprzednio, wzrost ilości zwiedzających. Mimo znacznego ochłodzenia i opadów deszczu, w dwóch ostatnich dniach przez wystawę przewinęła się duża ilość osób: według moich obliczeń w niedzielę 8.V. przechodziło ok. 240 osób w 6 minut, a w poniedziałek 500 osób w 10 minut. Z tego powodu całkowicie przerwano oprowadzanie grup — ilość zwiedzających wpuszczana jednorazowo dochodziła do 500 ! Tego dnia pawilon „Kosmos 77" zwiedziło ponad 25 000 osób. Ostatni wpuszczony zwiedzający otrzymał od organizatorów wystawy katalog oraz inne drobne upominki. Tak w skrócie wyglądał przebieg wystawy kosmonautyki radzieckiej widziany jakby „z zewnątrz". A w środku pawilonu?

     

    Jak wspomniałem na początku tego sprawozdania, na wystawie pokazano ponad 25 eksponatów. Największym zainteresowaniem cieszyły się: „Łunochod 2", kosmodrom „Bajkonur" oraz statki załogowe „Sojuz”.

    Dwa pierwsze eksponaty były ruchome:. Na kosmodromie „Bajkonur” pokazywano wszystkie czynności przedstartowe rakiet „Wostok” łącznie z imitacją startu oraz później tzw. zdejmowanie rakiety ze stanowiska startowego. Oba pokazy były na pewno widowiskowe. Nic dziwnego, że na długo przed każdym pokazem ustawiały się tłumy, aby jak najlepiej obejrzeć przebieg wszystkich czynności. Niektóre pokazy (zwłaszcza „Bajkonuru”) oglądało jednocześnie do 500 osób.

     

    post-14903-0-66968100-1300045032_thumb.jpg

    Rakieta "Wostok" dojeżdża na stanowisko startowe...

     

    post-14903-0-86855400-1300045042_thumb.jpg

     

    Stosunkowo najlepszą widoczność w czasie pokazów miały małe dzieci, które znajdując się na ramionach ojców widziały wszystko z większej wysokości. Sprawniejsi wchodzili nawet na żelazne konstrukcje pawilonu, aby dokładniej zobaczyć pokazy (dot. zwłaszcza „Bajkonuru”).

     

    post-14903-0-74845100-1300045051_thumb.jpg

     

    Już w ciągu pierwszego tygodnia barierka ochronna przed „Bajkonurem” została „zniesiona” przez tłum. Trzeba było zamknąć tę cześć pawilonu, aby wykonać nową, znacznie bardziej wytrzymałą, która tylko z trudem dotrwała do końca wystawy.

     

    Dużym zainteresowaniem cieszyły się statki załogowe, zwłaszcza oba „Sojuzy”: „Sojuz 4” i „Sojuz 5” (modele w skali 1:1 robiły duże wrażenie), które utworzyły na orbicie pierwszą mini-stację kosmiczną,

     

    post-14903-0-77732900-1300045185_thumb.jpg

     

    post-14903-0-72398600-1300045208_thumb.jpg

     

    a także ich części: człon orbitalny i lądownik, w którym można było zobaczyć manekiny trzech kosmonautów w pozycjach zajmowanych przez nich w czasie startu i lądowania.

     

    post-14903-0-74416800-1300045218_thumb.jpg

     

    post-14903-0-78619800-1300045231_thumb.jpg

     

    Interesującymi eksponatami były także sondy międzyplanetarne „Mars 3”, „Wenera 4” i lądownik „Wenera 7” sondę księżycową „Łuna 16”. Uwagę zwracały również posiadające duże baterie słoneczne satelity Ziemi — „Prognoz 2” i „Mołnia 2”. Odpowiednią „atmosferę” wewnątrz pawilonu stwarzały efekty dźwiękowe i świetlne oraz „kosmiczna” muzyka.

     

    post-14903-0-12868700-1300045095_thumb.jpg

    Łuna 16 - pierwsza sonda, która wróciła z próbkami gruntu księżycowego

     

    post-14903-0-55439000-1300045164_thumb.jpg

     

    post-14903-0-05633500-1300045174_thumb.jpg

     

    Duża ilość osób znajdująca się równocześnie w pawilonie nie ułatwiała „płynnego” oprowadzania. Zwłaszcza część księżycowa wystawy stanowiła przysłowiowe „wąskie gardło”: oprócz „Łunochoda” znajdowały się tam dwie sondy kosmiczne, na dużym ekranie wyświetlano przezrocza i filmy astronautyczne. Ten dział był wstępem do pozostałej części wystawy i trzeba było przejść przez niego. Pokaz „Łunochoda” prawie natychmiast powodował zatarasowanie przejścia. Było to także miejsce, w którym przewodnicy „gubili” większość swoich grup, które zaczęli oprowadzać po wystawie.

     

    Co półtorej godziny „Łunochod” jeździł po „Księżycu” (czytaj - piasku rzecznym), wykonywał zwroty w miejscu, badał twardość gruntu. Sporo osób zwiedzało pawilon kilkakrotnie, ponieważ nie miało szczęścia trafić na jeżdżącego „Łunochoda”. Odgłos przesypującego się po ażurowych kołach pojazdu piasku działał niczym magnes ściągając wszystkich do „księżycowej” części wystawy.

     

    post-14903-0-96796100-1300045101_thumb.jpg

    Tłum ogląda "Łunochoda". Widać odbicie flesza w laserowym odbłyśniku, jaki miał pojazd

     

    post-14903-0-16728900-1300045111_thumb.jpg

     

    post-14903-0-33455100-1300045127_thumb.jpg

    "Oko w oko" (kamery) z "Łunochodem" na "Księżycu"...

     

    Sam pokaz jazdy „Łunochoda” trwający ok. 3 min. był oczywiście dla zwiedzających znacznie za krótki, a przerwy między pokazami za długie.

     

    Praca przewodników w „Kosmosie 77” była trudna i wyczerpująca (byłem jednym z 8, a później 10, przewodników po pawilonie „Kosmos 77”). Wielogodzinne oprowadzanie zwiedzających w ciężkich warunkach (najpierw dokuczliwe zimno, później upały), konieczność szybkiego przechodzenia od eksponatu do eksponatu i jednocześnie w miarę dokładnego wyjaśniania wątpliwości zwiedzających dały się we znaki wszystkim przewodnikom.

     

    post-14903-0-64008400-1300045140_thumb.jpg

    Prawie wszyscy przewodnicy pawilonu "Kosmos 77". Oczywiście - bez fotografującego...

    Po pierwszych dniach „docierania" się jako przewodnika, nabrałem pewnej wprawy, mogłem też skrócić czas potrzebny na przejście z grupą po całym pawilonie. Pierwsze oprowadzania trwały po ok. 20 min., późniejsze tylko ok. 10 min. (Warto zwrócić uwagę na fakt, że oprowadzając w ciągu 10 min. trzeba było powiedzieć o każdym eksponacie jak najwięcej w niespełna 30 sekund !). To „kosmiczne tempo” oprowadzania, jak kiedyś zwrócono na to uwagę, było jednak konieczne. Trzeba było natychmiast po zakończeniu jednej rundy wracać po następną grupę. W ciągu jednego dnia oprowadzało się nieraz 20—30 razy.

     

    Oczywiście codziennie przychodziłem do pawilonu z dwoma aparatami fotograficznymi - małoobrazkowym i lustrzanką 6x6. Robiłem dokumentację fotograficzną tej wystawy - w sumie zrobiłem ponad 100 zdjęć - zarówno czarnobiałych, jak i kolorowych na slajdach ORWO. Dopiero niedawno, po zeskanowaniu tych przeciętnych (pod względem jakości barw) błon, można było poprawić jakość i nasycenie kolorów (co tutaj chyba widać...)

    Większość zdjęć pokazuję publicznie po raz pierwszy (nie licząc publikacji w "Uranii")

     

    Stały kontakt przewodników ze zwiedzającymi pozwolił na ciekawą obserwację (tym razem nie astronomiczną!) reakcji ludzi podczas zwiedzania wystawy. Najczęstszą pomyłką (zwłaszcza młodzieży) było traktowanie dwóch „Sojuzów” jako połączonych ze sobą „Sojuza” i „Apolla”. Niektórzy byli nawet oburzeni, że na wystawie pokazano „Apollo” tak podobnego cło „Sojuza”, mimo iż w rzeczywistości znacznie się różnią...

    Wielu zwiedzających, którzy przyjechali do Warszawy niemal z całej Polski, mając mało czasu na obejrzenie wystawy a zwłaszcza na czekanie w kolejce przed pawilonem, próbowało różnych sposobów, aby szybciej dostać się do środka. Pokazywali nawet bilety lotnicze jako dowód swego przybycia spoza Warszawy i traktując je jako kartę wstępu uprawniającą do wejścia poza kolejnością. Na ogół jednak kolejka „pilnowała” dobrze swego „interesu” i tylko nielicznym udało się wtargnąć bez kolejki. Zwłaszcza po zamontowaniu nowych masywnych barier przed wejściem, które zostały „wbetonowane” w asfalt i płyty chodnikowe, sytuacja w kolejce została opanowana.

     

    Ale co można sądzić o młodej matce, która w najcięższych dniach, kiedy ludzie spychani przez nacierający z tyłu tłum spadali z pomostu, podjeżdża z małym dzieckiem w wózku do wejścia i pyta się służby porządkowej, czy wygodniej będzie dziecku w wózku, czy na ręku? Niektórzy z uporem zaglądali do reflektorów oświetlających „Sojuzy”, inni „musieli” wszystkie eksponaty ostukać (typowe niemal we wszystkich muzeach...).

    Częstym zjawiskiem w pawilonie były długie kolejki ciągnące się nieraz wzdłuż 5—6 pojazdów kosmicznych. Przedłużało to czas zwiedzania, powodowało konieczność robienia przerw w puszczanych do środka grupach ludzi. Często nie było na to rady, zwłaszcza po „argumentach” kolejki: ...„Czekaliśmy dwie godziny przed pawilonem, to i tu możemy jeszcze postać w kolejce”...

    Ostatniego dnia wystawy „Kosmos 77” pokazy „Łunochoda” i „Bajkonuru” przeprowadzono w krótszych odstępach czasu. Na podstawie „mini-wywiadów” (i nagrań na magnetofonie) ze zwiedzającymi uzyskaliśmy opinie i wrażenia na temat wystawy. Wystawa się podobała, a sposób pokazania (ze strony widowiskowej) oceniono pozytywnie. Z nielicznych minusów warto odnotować skargi na złą wentylacje, i za małą ilość informacji i przewodników; wyrażano natomiast życzenie zorganizowania podobnej wystawy prezentującej osiągnięcia kosmonautyki amerykańskiej.

     

    Ile osób zwiedziło wystawę „Kosmos 77” ? Dokładnie nie wiadomo, ponieważ wystawa była bezpłatna i oczywiście nie sprawdzano biletów. Ale na podstawie obliczeń, uwzględniających ilość grup wpuszczanych każdego dnia i średnią ilość osób w grupach, można powiedzieć, że wystawę „Kosmos 77” zwiedziło ok. 600 000 ludzi (niektóre obliczenia dawały nawet ponad 700 000).

    Chciałbym jeszcze raz podziękować Muzeum Techniki za opiekę nad wszystkimi przewodnikami, zorganizowanie napojów chłodzących w upalnych dniach (i ciepłych kożuchów w zimnych dniach kwietnia), oraz załatwienie obiadów, które dodawały nam sił w tej wyczerpującej robocie.

     

    I na zakończenie ciekawostka: pawilon miał żywą „maskotkę”. Była nią kotka, która urodziła 5 kociaków. A zamieszkała... pod kosmodromem „Bajkonur”. Nie przeszkadzały jej ani tłumy ludzi, ani głośne starty rakiet. Nic też dziwnego, że po zakończeniu wystawy szybko znaleźli się chętni na „kosmiczne” kociaki.

     

    ------------------------------------------------------

     

    * Nieco uproszczona relacja (z ok. 10 czarnobiałymi zdjęciami) z tej wystawy ukazała się w „Uranii” z 1977 roku.

    ** „Zwiedzałem” kiedyś Muzeum w Wilanowie. Po trzech godzinach stania w upale i przesunięciu się kolejki zwiedzających o 50 m (zostało jeszcze ok. 100 m) musiałem zrezygnować z dalszego czekania...

    • Lubię 8
  7. Witam,

     

    zagadka nie była trudna - o godz. 18:24 przelatywała na prawie czystym niebie ISS.

     

    A między 18:20 a 18:28 miałem kilka samolotów startujących z Okęcia i przelatujących nad Jowiszem i Księżycem (zdjęcie górne), a po nawrocie - już pod nimi (zdjęcie dolne; samolot był znacznie dalej i mimo jego większej wysokości, był niżej nad horyzontem)

     

    post-14903-0-48962100-1299440139_thumb.jpg

     

    Górne zdjęcie: czas naświetlania 1/4 sekundy, dolne 4 sekundy

  8. Zdjęcie "gorące" (mimo zimna na dworze), bo wykonane zaledwie pół godziny temu, 6 marca 2011 o godz. 18:24 CSE.

     

    post-14903-0-41797200-1299434435_thumb.jpg

    Co wchodzi w "skład" tej poczwórnej koniunkcji ?

    Oczywiście, Księżyc jest łatwy do odgadnięcia, :D ale pozostałe trzy obiekty ?

    • Lubię 1
  9. Z tego co wiem (nie tylko od doc. Bielickiego, ale i kogoś z archeologii śródziemnomorskiej, a teraz - z historii Majów), chodziło także o liczbę podzielników liczb. Warto zauważyć, że zarówno 24 (godziny), 60 (np. minut w godzinie) czy 360 (stopni okręgu) to wielokrotności liczby 12, a ta ma najwięcej podzielników z liczb stosunkowo małych. Liczba 12 ma ich 6 (1, 2, 3, 4, 6, 12), a liczba 60 - aż 12 (1, 2, 3, 4, 5, 6, 10, 12,15, 20, 30, 60). Łatwiej było dzielić np. godziny na kwadranse, a kiedyś i na inne części.

    • Lubię 2
  10. O tym, że wykonanie samemu teleskopu, a zwłaszcza zwierciadła (szlifowanie, polerowanie i figuryzacja) nie jest łatwe wiedziano także kilkadziesiąt lat temu. Główną (jeśli nie jedyną) literaturą w tej dziedzinie były poradniki wydane przez PZWS (w 1958 r) i PTMA (w 1990 r):

     

    post-14903-0-78288200-1298947038_thumb.jpg

     

    Dlatego w jednym z numerów „Uranii” ukazał się dodatkowy artykuł, nie jak wykonać, ale jak... wyhodować teleskop.

    Zanim przybliżę ten niezwykły artykuł, najpierw przybliżę historię tego numeru „Uranii”. W tym - 2011 roku - ukazał się już 750 numer „Uranii”. Oprócz nich jest kilka numerów, nieosiągalnych na rynku, zaliczanych do „białych kruków” - są to głównie numery sprzed 1922 roku, wydane na powielaczu.

     

    Krótka historia „Uranii” nr 13/1955:

     

    W 1973 roku, z „okazji” 500 rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika, wyrzucono Oddział Warszawski PTMA z lokalu, jaki zajmował w Obserwatorium Astronomicznym UW od 1950 roku. Prawie cały dobytek Oddziału (w tym ok. 2000 książek i czasopism) znalazł się w nieogrzewanym zimą Pawilonie Obserwacyjnym. Podczas likwidacji pawilonu (w ok. 1981 roku), w znajdującej się tam starej skrzyni, wśród rzeczy przeznaczonych na śmietnik, znalazłem także maszynopis „Uranii”, napisany na rozpadających się kartkach przebitkowych. Kilka lat później obejrzałem to „znalezisko” i okazało się, że jest to 13 numer („Uranii”) z 1955 r.

     

    W styczniu 1990 roku, na komputerze "ZX Spectrum" przygotowałem „2 wydanie”. Zachowałem całą treść oryginału, poprawiając tylko błędy maszynowe tekstu i drukując w formie zbliżonej do wyglądu „Uranii” z 1955 roku.. Jeden z kilku wydanych egzemplarzy otrzymał wtedy prof. Józef Smak - jego nazwisko widniało wśród autorów artykułów tego numeru „Uranii”.

    W „Uranii” Nr 9 z 1990 roku prof. Józef Smak przedstawił historię powstania tego zabawnego numeru, podając również nazwiska autorów tekstów, rysunków i fotografii: dr Jerzy Ginter, prof. Andrzej Kruszewski, prof. Konrad Rudnicki, dr Krzysztof Serkowski, prof. Józef Smak i prof. Włodzimierz Zonn. Jak się okazało, istniały tylko 3 egzemplarze tej „Uranii” - jeden z nich posiada prof. Józef Smak. Czy zachował się jeszcze trzeci egzemplarz - nie wiemy.

    Prof. Smak napisał także: „...Większość tekstów, rysunków i fotografii miała charakter parodii prawdziwej Uranii, bądź też nawiązywała do ówczesnych postaci i wydarzeń. Niemal wszystko to przestało być nie tylko zabawne, ale nawet zrozumiałe dla dzisiejszego czytelnika...”

    Czy rzeczywiście ? Mam nadzieję, że dla tych, którzy chcą samemu zbudować (przepraszam - wyhodować...) teleskop, ten artykulik będzie jednak zabawny.

     

    19 lutego 2002 roku w CAMKu, podczas specjalnej Sesji z okazji 80-lecia „Uranii”, przedstawiłem „3 wydanie” 13 numeru "Uranii" z 1955 roku.

     

    post-14903-0-45124100-1298947079_thumb.jpg

    Egzemplarze otrzymali dawni i obecni redaktorzy „Uranii” oraz członkowie ZG PTMA

     

    post-14903-0-74955100-1298947093_thumb.jpg

    Prof. A. Wróblewski podczas swojego odczytu o 80 latach „Uranii” (z nagrania wideo)

     

    Stałymi punktami dawnej „Uranii” były także działy Z KORESPONDENCJI, ERRATA, KOMUNIKATY KÓŁ PTMA i przede wszystkim - KALENDARZYK ASTRONOMICZNY. W nr 13/1955 są pozycje w każdym tych działów. Nawet spis treści „Uranii” jest zabawny. Tym razem nie w języku rosyjskim i angielskim (jak jest w „normalnej” „Uranii”, ale... po łacinie. Oto przykład: tytuł artykułu J. Gadomskiego „Jakie korniki zjadły łóżko Mikołaja Kopernika”, po łacinie brzmi: „Johannes Gadomski: Quandos cornicos consumo wyro de Mikołajo Koperniko”.

    A w dziale „Obserwacje” jest artykuł (zachowałem oryginalną pisownię i rysunki):

     

     

    A. Rybarski

    K. Serkowski

     

    AMATORSKI TELESKOP ZWIERCIADLANY



    (Część VI - dodatek)

     

    Każdy miłośnik astronomii, marzący o dokonaniu dostrzeżeń astronomicznych musi posiadać własny teleskop. Jedynym naprawdę łatwym sposobem zdobycia naprawdę dobrego teleskopu, jest wyhodowanie go samemu. Jest to metoda znacznie doskonalsza, niż opisane w poprzednich odcinkach arcynudne szlifowanie i polerowanie wszystkich zwierciadełek. Hodowla teleskopu nie może „nie udać się” Wysiew można powtarzać dowolną ilość razy - dotąd, aż otrzymany wynik będzie w zupełności zadowalający.

    Nasiona teleskopów nabywamy w torebkach stugramowych w każdym (nawet krzywym) kole PTMA, lub u miłośników, którym teleskopy już obrzydły. Nasiona powinny być wiotkie, przejrzyste i lekko śmierdzące. Co do wysiewu, to spośród wielu istniejących metod opiszemy tylko te, które zostały przez nas wypróbowane i dały dobre wyniki.

    W miejscu, gdzie zamierzamy dokonywać obserwacji, a więc np. na tarasie lub dachu należy nasypać 11.5 cm warstwę świeżego, wilgotnego nawozu wieprzowego. Robimy w nim dziurki palcem i wpuszczamy nasionka. Niektóre z nich czasami kiełkują (rys. 1). Kiełki po pewnym czasie zrastają się po trzy, tworząc rodzaj statywu (rys. 2).

     

    post-14903-0-65681300-1298947048_thumb.gif

     

    Po zrośnięciu się kiełków wytryskuje z nich zalążek tubusu przypominający z pozoru krzywe jajo (rys. 3). Z czasem staje się ono coraz bardziej drewniane i czworoboczne. Jednakowe, płatki jego ścian zamykają jeszcze wstydliwie ciemne wnętrzności tubusu przed okiem ciekawego miłośnika (rys. 4).

     

    post-14903-0-66958900-1298947055_thumb.gif

     

    Jeżeli w tym okresie rozkwitu usilnie podlewać teleskop naparem z szukaczy, płatki tubusu delikatnie rozchylają się i przy pewnym wysiłku dostrzegamy w głębi Zwierciadło Główne.

    Z niego, jak słupek w kwiecie, wyrasta Malutkie Zwierciadełko. Teleskop w okresie kwitnienia (2-3 tyg.) służyć może do prowadzenia obserwacji. Nadmienić należy, że teleskopy znacznie łatwiej hoduje się w lecie i temu zapewne należy przypisać fakt że prace w Obserwatoriach Polskich prowadzi się niemal wyłącznie w tym okresie.

    Gdy teleskop przekwitnie, łatki rozchylają się nadmiernie (rys. 5), a następnie opadają i zostaje owoc - Zwierciadło Główne. Miłośniczki i Miłośnicy pragnący kontynuować hodowlę muszą dojrzałe już, zmętniałe i zwiędnięte Zwierciadło Główne starannie opukać młotkiem. Rozpękuje się ono na drobne sześciokąciki (rys. 6). Są to nasionka teleskopu.

    post-14903-0-47728400-1298947062_thumb.gif

     

    Ostatnia, 5 część artykułów w „Uranii” (czerwiec 1954 r) o budowie teleskopu kończy się następującą zachętą:

    „...Po przeczytaniu niniejszego artykułu niektórym czytelnikom może się wydać, że własnoręczne zbudowanie teleskopu zwierciadlanego jest rzeczą bardzo trudną. Wystarczy jednak tylko przystąpić do pracy, a okaże się, że w praktyce wszystko jest łatwiejsze niż w teorii, a zbudowany teleskop nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei...”

     

    A tak kończą autorzy tego dodatkowego artykułu:

     

    ...Po przeczytaniu niniejszego artykuliku niektórym naszym Miłośniczkom i Miłośnikom może się wydawać, że uprawianie teleskopów jest rzeczą bardzo trudną. Wystarczy jednak tylko przystąpić do zasiewów, a okaże się, że co w praktyce jest łatwe, w teorii jest znacznie trudniejsze, zaś częste w Polsce urodzaje na teleskopy nie zawiodą pokładanych przez nas nadziei...

     

     

    Na tym kończę tę ciekawostkę z tej „Uranii”. Trzeba jednak przejrzeć cały numer tej "Uranii" (i znać ówczesną "Uranię"), aby docenić pomysł i realizację tego numeru-parodii przez jego autorów.

    • Lubię 2
  11. Witam,

     

    gdyby to był konkurs, to Ax dostał by punkt - tak, to był fragment początku informatora o zaćmieniu Słońca z 30 czerwca 1954 roku.

    Po koniec czytamy między innymi także o zaćmieniu: :banan:

     

    Oprócz astronomów i członków PTMA, w Suwałkach zjawią się liczne wycieczki turystyczne i rajdy, zarówno piesze, jak i kolarskie. (...)

    26 czerwca zjechała do Suwałk duża grupa operatorów filmowych (...) Efektowne barwne zdjęcia dokonane zostaną z koncertu chóru „Suwalszczyzna” na placu dawnych koszar Armii Czerwonej (...)

    Dla ułatwienia obserwacji (zorganizowane zostały 4 punkty obserwacyjne (...) Omawiane punkty stanowione zostały:

    1) na poligonie ćwiczebnym koło Papierni,

    2) na „Górze szubienicznej” za cmentarzem koło szosy,

    3) pod lasem, gdzie uczestnicy obejrzą grodzisko obronne i cmentarzysko prehistoryczne,

    4) przy szosie, pod lasem, obok grobów żołnierzy radzieckich.

    Informatorzy PTTK wskażą dokładnie miejsce zbiórek (...) Kursować będą autobusy, które za niewielką opłatą przywiozą publiczność w obie strony. Do „Góry szubienicznej” autobusy kursować nie będą (...)

     

    Przyznacie chyba, że do pokazów wybrano miejsca niezbyt kojarzące się z astronomią i "romantycznym wzdychaniem do gwiazd"...

     

    Dodam, że autorem tego informatora nie było PTMA (ich folder był bardziej merytoryczny...)

    A kto wydrukował ten, którego fragmenty przytaczam ? Wyjaśnią dwa ostatnie zdania:

     

    "...Przyjmijmy naszych gości z pełną godnością

     

    Komitet powiatowy PZPR

    w Suwałkach
    ..
    ."

  12. Witam,

     

    jakaś cisza zapanowała po moim poście o zaćmieniu Słońca... więc teraz coś dla "rozruszania":

     

    Kiedyś "wpadł" mi w ręce pewien tekst - oto jego fragment:

     

    .. Mamy gliny o dużej wartości ceramicznej. Mamy miliony ton cennego kamienia budowlanego i żwiru (...) Mamy ogromne ilości torfów. (...)

    Dopiero Rząd Polski Ludowej przyszedł z pomocą dawnej „Polsce B”, a więc i Suwalszczyźnie. Powstały na terenie naszego powiatu nowe zakłady, takie jak Kamieniołomy, Tuczarnia i Gorzelnia, które zatrudniły tysiące dawnych bezrobotnych (...)

    W powiecie mamy zaledwie 10 spółdzielni produkcyjnych, chociaż niedawno założone mają też i osiągnięcia. W spółdzielni w Połuńcach ob. Staśkiewicz za przepracowane 428 dniówek otrzymał 20 q zboża, 64 q ziemniaków, 32 q siana, 20 q słomy i 3618 zł w gotówce. Oprócz tego ob. Staśkiewicz ma dochody z działki, na której ma 2 krowy, świnie, owce i drób....:ha:

     

    Czy może mi ktoś powiedzieć o czym naprawdę jest ten tekst i co on ma wspólnego z astronomią ? :D

  13. Częściowe zaćmienie Słońca - 15 lutego 1961 roku



    czyli pół wieku mojego fotografowania zaćmień...

     

    Nie było to moje pierwsze zaćmienie Słońca - 30 czerwca 1954 roku, będąc „świeżo upieczonym” uczniem III klasy szkoły podstawowej, oglądałem to zaćmienie, które było ostatnim całkowitym zaćmieniem Słońca widocznym w Polsce. Wtedy to były moje początki astronomii, nie miałem jeszcze aparatu fotograficznego i ograniczyłem się jedynie do oglądania. Na temat tego zaćmienia mogę dodać, że zgromadziłem relacje i zdjęcia (ofiarowane przez kogoś biorącego udział w tamtych obserwacjach) na kilkustronicowy artykuł. Dopiero prawie 7 lat później mogłem oglądać (i fotografować) następne zaćmienie Słońca.

    Niedawno obchodziłem 50-lecie mojego członkostwa w PTMA, kilka dni temu minęło pół wieku od wykonania pierwszego zdjęcia zaćmienia Słońca.

     

    !5 lutego 1961 roku przez kilka krajów europejskich przeszło całkowite zaćmienie Słońca.

     

    post-14903-0-42502600-1298147573_thumb.gif

     

    Był to środek zimy, ale pogoda była dość łaskawa i było wyjątkowo ciepło, jak na połowę lutego.. Po raz pierwszy mogłem zaćmienie fotografować. Jedynym posiadanym wówczas aparatem był „Lubitiel” – tzw. pseudo-lustrzanka formatu 6x6, prymitywny aparat, choć w porównaniu z „Druhem” miał kilka migawek (do 1/200) i kilka wartości przesłon (4.5 – 22). Nie miał jednak matówki (tak jak np. polski „Start”), więc ustawianie ostrości było nieco utrudnione. Wielkiego wyboru nie miałem – niskoczuła błona Agfa Isopan F o czułości 17°DIN i krótka migawka. Wiedziałem, że zdjęcie będzie prześwietlone, a obraz Słońca maleńki (0.07 mm). Dlatego skorzystałem z „porządnej” lornetki 10x50. Dziś taka lornetka jest skromnym sprzętem ale 50 lat temu... Zwłaszcza, że na lornetce jest nazwa firmy w Niemczech i rok produkcji... 1942. Wykonanego takiego (pod względem jakości) zdjęcia dziś był w ogóle nie pokazał, ale tamto zdjęcie już historia... Przykładałem aparat do lornetki i robiłem zdjęcia. Dołączam zdjęcie wykonane o godz. 9h 03.0m (CSE), kilka minut po maksymalnej fazie = 0.90, migawka 1/200s, F = 11. Dla porównania – skan oryginalnej małej odbitki z 1961 roku. Z tego malutkiego (ok. 0.7 mm) obrazu tarczy Słońca dziś, stosując zaawansowana korektę komputerową, można wyciągnąć więcej szczegółów.

     

    post-14903-0-84506300-1298147593_thumb.jpg

     

     

    W „Uranii” były relacje z obserwacji z kilku innych miejscowości; oto skróty z jednej z nich:

     

    Obserwatorium Astronomiczne PW w Józefosławiu (koło Warszawy)

    „...W dniu 15 II 1961r Antoni Piaskowski i Grzegorz Sitarski (autorzy relacji - przyp. mój), korzystając z pomocy kierownika Pracowni Czasu G. U. M., mgr Ludwika Zajdlera oraz mgr inż. Barbary Kołaczek, przeprowadzili na terenie stacji obserwacyjnej obserwacje częściowego zaćmienia Słońca, wykonując przy tym 126 zdjęć fotograficznych.

    Początkowo niebo pokryte było chmurami, przez które jedynie chwilami widoczne były fragmenty tarczy Słońca. Dopiero około godz. 8:30 zaczęło się przejaśniać i pierwsze zdjęcie wykonane zostało o godz. 8:47; w miarę upływu czasu pogoda szybko się poprawiała i po godzinie dziewiątej niebo było już prawie całkowicie wolne od chmur. W sumie jednak, chmury nie wiele przeszkodziły (...)

    Do zdjęć .wykonanych na błonach Isopan FF o czułości 10°DIN służył wizualny apochromat firmy C. Zeiss, o średnicy 110 mm i ogniskowej około 2 m; przed ogniskiem obiektywu włączono w bieg promieni odpowiedni filtr wygaszający. W momencie każdorazowego uruchamiania migawki aparatu (lustrzanka „Praktica") przesyłano równocześnie sygnał na taśmę chronografu ,,Favag", na której rejestrowane były również sygnały sekundowe zegara wahadłowego firmy Riefler; na taśmie tej zapisywane były ponadto numery poszczególnych zdjęć. Chód wymienionego zegara kontrolowany jest na bieżąco w Pracowni Czasu Głównego Urzędu Miar przez porównywanie z chodem zegarów kwarcowych, przy czym sygnały rejestrowane są za pomocą chronografów. (...) Po odczytaniu taśmy chronografu możliwe będzie wyznaczenie momentów poszczególnych zdjęć z dokładnością nie mniejszą niż 0s,02 (suma błędu odczytu oraz błędów wyznaczenia poszczególnych poprawek). Dokładność tę uznać można za bardzo dobrą, gdyż wartości 0s,02 odpowiada zmiana topocentrycznej odległości środków tarcz Słońca i Księżyca mniejsza na ogół niż 0,01 sekundy łuku.

    (...) Celem opisywanych obserwacji jest ustalenie poprawki efemerydy Księżyca. Szczególnie dobrą dokładność uzyskać tutaj można przez obserwowanie całkowitych zaćmień Słońca metodą chronokinematograficzną opracowaną przez doc. dr K. Kordylewskiego; dobrą jednak dokładność uzyskać można również przez obserwację zaćmień częściowych, przy czym według A. A. Michajłowa optymalnym warunkom odpowiadają zaćmienia o fazie 0,8-0,9 (takim było właśnie obserwowane zaćmienie)...”

    (...)

    Dalej mamy ciekawe informacje:

    ...Z uzyskanych negatywów nie robi się z zasady odbitek, szczególnie zaś przed wykonaniem pomiarów, gdyż grozić to może deformacją obrazu, nieistotną w fotografii amatorskiej, lecz mogącą być przyczyną poważnych błędów przy dokładnych pomiarach. W ogóle, przy wykonywaniu pomiarów trzeba zwrócić szczególną uwagę zarówno na uniknięcie błędów systematycznych.

    (...) Ze wspomnianego wyżej względu na ogółem 1110 zdjęć 4 zaćmień (25.II.1952, 30.VI.1954, 2.X.1959 oraz 15.II.1961 - fotografował A. Piaskowski) wykonane zostały jedynie bardzo nieliczne odbitki (powiększenia). Dwa zdjęcia wykonane w Sejnach ukazały się w Dodatku Naukowym do Uranii (Nr 2), lecz niestety zostały silnie zniekształcone przez fatalny druk oraz niedopuszczalny retusz przeprowadzony przez drukarnię...”

     

    Oto zdjęcie wykonane o godz. 9h 05m 13.90s (CSE) wspomnianym refraktorem 11/200 [cm] :

    post-14903-0-75456700-1298147581_thumb.jpg

     

     

    Obserwacja zaćmienia Słońca w Planetarium Śląskim

    Obserwacje wykonywały trzy grupy:

     

    Pierwsza dwuosobowa grupa (J. Sałabun i M. Pańków) zaopatrzona w mały refraktor (D = 80 mm, F = 120 cm) oraz aparat fotograficzny marki Exakta Varex udała się do Bułgarii, gdzie miała do łączyć do grupy naukowców z Obserwatorium Krakowskiego i PTMA i tam obserwować przebieg zaćmienia całkowitego.

    Druga grupa realizowała swój program na miejscu w Planetarium Śląskim. W skład tej grupy wchodziło 10 osób (z autorem relacji, Bernardem Krygierem). Jeszcze poprzedniego dnia złe warunki atmosferyczne (duże zachmurzenie i częste opady deszczu) nie nastrajały optymistycznie. Przełom nastąpił dosłownie na kilkanaście godzin przed zaćmieniem.(...).

    15 lutego Słońce pokazało się niebie pokrytym miejscami chmurami. Na 15 minut przed pierwszym kontaktem Słońce zakryte zostało dość gęstymi chmurami, które nie pozwoliły realizować początku programu. Trwało to na szczęście nie długo, bo tylko do 8h20m. Od tego momentu Słońce wędrowało dalej po bezchmurnym niebie.

    Plan obserwacji przewidywał m. in. wykonanie następujących obserwacji:

    1) Wyznaczenie fazy - głównym przyrządem był tu refraktor Zeissa o średnicy obiektywu 80 mm i ogniskowej 120 cm oraz układ projekcyjny, który powiększał obraz ogniskowy Słońca 2.5x. Zamiast okularu zamontowany został aparat fotograficzny typu „Exakta Varex”. Fotografowano na błonach drobnoziarnistych Isopan FF 10°DIN. Ogółem tym instrumentem wykonano 63 zdjęcia.

    2) Pomiar szumów radiowych. Stanowisko to dysponowało odbiornikiem komunikacyjnym typu „Tesla”. Pracowano w dwóch pasmach: 12 MHz i 18.83 MHz. Pomiary wykonywano co l minutę. Odczyty robiono na przyrządzie uniwersalnym Goertza. Ogółem wykonano 208 odczytów.

    3) Pomiary temperatury wykonywano na dwóch stanowiskach. Jedno umieszczone było w słońcu na otwartej przestrzeni, a drugie w cieniu. Odczyty na czułych termometrach rtęciowych wykonywano dokładnie co 2 minuty. Dokładność odczytów 0.1°C. Ogółem na każdym z tych stanowisk wykonano po 78 odczytów.

    4) Przy pomocy kamery filmowej fotografowano przebieg zaćmienia, aparaturę oraz pracę na poszczególnych stanowiskach. Na ten cel zużyto około 100 m taśmy.

    (...)

    Trzecia grupa popularyzatorska składała się z czterech osób. Miała ona do dyspozycji duży refraktor Planetarium, gdzie prowadzono pokaz metoda ekranową oraz mały refraktor ustawiony na tarasie, gdzie prowadzono obserwacje wizualne. Na pokazie w czasie zaćmienia było około 400 osób.

    Grupa ta zakończyła swą pracę w sali Planetarium specjalnym seansem „Zaćmienie Słońca”', połączonym z odczytem „Zaćmienia Słońca wczoraj, dziś i jutro”.

     

     

    Zaćmienie i prasowe gafy...

    Media popełniają pomyłki i gafy - nie tylko dziś, ale i 50 lat temu. W. Jodłowski wybrał z polskiej prasy takie „kwiatki” świadczące o tym, że dziennikarze otrzymawszy informacje od astronomów i uczestników obserwacji publikują je pod swoim nazwiskiem i zapewne dostają za to honorarium. A ponieważ język astronomiczny wydaje im się za trudny, przerabiają go na „polski - gazetowy”. I tak powstają poniższe artykuliki:

     

    Jeszcze przed zaćmieniem:

     

    „Kurier Polski”, z 11/12.II. :

    „...Już wkrótce (...) obserwować będziemy zaćmienie Słońca. Księżyc (...) zacznie się wsuwać między Ziemię i Słońce, aż zaćmi je całkowicie. Zapadnie zmierzch, na niebie ukażą się gwiazdy, nad zasłoniętą tarczą słoneczną (na którą tradycja każe patrzeć przez okopcone szkiełka) ukaże się korona słoneczna, na krawędzi tarczy pojawią się wypryski rozżarzonych gazów... zwanych perturbacjami...”

     

    „Express Wieczorny”, z 11/12.II :

    ...Jeżeli pogoda dopisze, we środę, 15 lutego br. będziemy obserwować przez ciemne okulary lub okopcone szkiełka i lornetki słoneczko. które zajdzie nam w biały dzień...”

     

    „Świat Młodych”, z 14.II :

    „...15 lutego będziemy świadkami niecodziennego zjawiska - w biały dzień zrobi się mrok, tak jakby Słońce przestało nagle świecić... W tym bowiem dniu Księżyc zasłoni tarczę Słońca. (...) Codziennie oglądamy Słońce w postaci świecącej kuli (...) jednak silne jego światło nie pozwala na prowadzenie obserwacji. Zaćmienie jest więc kapitalną okazją do przyjrzenia się naszej dziennej gwieździe. Okazuje się, że Słońce otoczone jest atmosferą rozżarzonych gazów, grubości setek kilometrów. Uczeni nazywają ją koroną Słońca. A w koronie tej dzieją się niezwykłe wprost rzeczy. Wszystko tam kotłuje się i wrze, jak w gigantycznym tyglu na Ziemi...”

     

    „Życie Warszawy” z 15. II - podaje rysunek maksimum zaćmienia, przedstawiający zjawisko odwrotnie niż w rzeczywistości. Co ciekawe, rysunek ten zamieszczono poprzedniego dnia w artykule o... Wenus !

     

    Po zaćmieniu, „Express Wieczorny” z 15 II ogłosił :

    ...Na terenie całego kraju zamglenia uniemożliwiły obserwacje antagonizmu miedzy Słońcem a Księżycem...”

     

    Ale „Kurier Polski” tego samego popołudnia doniósł :

    „...O godz. 10.06 Słońce nad Wrocławiem uwolniło się od cienia Księżyca (...) naukowcy śląscy (...) dokonywali w Planetarium w Chorzowie astrozdjęć. Przy pomocy refraktorów rejestrowano stopień nasłonecznienia i widzialności oraz przeprowadzono inne próby i pomiary...”

     

    Tymczasem 16.II. „Express Wieczorny” :

    „...Słońce zmienia swój kształt z okrągłej kuli na coraz mniejszy rogalik (...) ten pan na zdjęciu przygląda się coraz mniejszej tarczy słonecznej...”

     

    Jeśli ktoś chciałby przeczytać te (i inne) relacji w całości, zapraszam do „Uranii” Nr 5/1961

     

    Na następne moje obserwacje zaćmienia Słońca musiałem czekać ponad 5 lat... Ale warto było ! Świetna pogoda i zrobione ostre (i kontrastowe) zdjęcia zaćmienia z 20 maja 1966 roku, po połączeniu w panoramę o formacie ponad 80x80 cm, robiły wrażenie na pewnej wystawie astronomicznej. Ale to już inna historia...

    • Lubię 5
  14. Witam,

     

    nie wiem, czy to już było, ale licznik odwiedzin pokazuje nieprawidłową wartość. Jeśli wchodzę na np. "Dzieje Astronomii...", kiedy pisałem posty o "Obserwacjach zakrycia Saturna" i na początku jest np. 200, to po wyjściu z tej strony pokazuje już 203. Sprawdzałem to wielokrotnie - przy czym w tym momencie, poza mną, nie było na tej stronie nikogo innego. Jeśli tak jest i przy innych postach (i innych osobach), to wszystkie wartości odwiedzin należy obniżyć trzykrotnie... :no:

     

    P.S. Zauważyłem, że ma to chyba związek z momentem, kiedy, na dolnym pasku informacje zatrzymują się na komunikacie "przesyłanie danych z gazeta.hit.gemius.pl" - czy naciśnięcie "zatrzymaj wczytywanie bieżącej strony" w Firefoxie" może spowodować skok licznika o 3 jednostki ?

  15. Witam,

     

    od wtorku (1 lutego 2011) można oglądać w Muzeum Techniki w Warszawie wystawę poświęconą 400 rocznicy urodzin Jana Heweliusza. Są na tej wystawie ilustracje (rysunki) Heweliusza przedstawiające Księżyc (ile szczegółów na nim umieścił !), mapy nieba, jego słynne obserwatorium w Gdańsku, oraz - dodatkowo - reprinty jego wybitnych dzieł: "Selenographia" oraz "Machinae Coelestis".

    • Lubię 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.