-
Postów
800 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Hermes1937
-
-
Witam,
a propos globalnego ocieplenia...
Podobno odwołano Konferencję w sprawie Globalnego Ocieplenia Ziemi, ponieważ jej uczestnicy utknęli w zaspach śniegu i lodzie...
- 2
-
Witam,
A czy przypadkiem na tym filmie nie zostały zarejestrowane satelity LRO?
(...)
prawie godzinę szukałem na Forach tego tematu, bo pamiętam dyskusję na ten temat. Wreszcie znalazłem - na innym Forum, pod adresem:
-
Witam,
sam kiedyś - także w ramach zajęć fotograficznych - wykonywałem zdjęcia na bromowym papierze fotograficznym (można było także na tzw. "chlorowym" - do odbitek stykowych), ale wywołując go w wywoływaczu.
Przeglądając to zdjęcie tego muzeum mam kilka wątpliwości.
1. Odblaski na szybie wskazywały by na niemal stałe położenie Słońca; tymczasem gdyby wykonywano to zdjęcie non-stop, odblaski były by rozmyte. Chyba, że zdjęcie składa się z wielu ekspozycji, wykonywanych w kolejnych dniach, o tej samej porze dnia.
2. Na pewno nie było tu przesłony otworkowej - kształt tych odblasków wskazuje na diafragmę złożoną z sześciu listków (chyba, że ktoś robił miniaturowy otworek nie okrągły, ale sześciokątny).
3. Również oświetlenie jezdni wskazuje raczej na oświetlenie jej z jednej strony, a nie zmieniające się z upływem godzin.
4. Oświetlenie pewnych fragmentów budynków wygląda tak, jak gdyby zdjęcie wykonywano podczas pochmurnej pogody.
Nie mam więc pewności, czy te 3 lata naświetlania to ciągła ekspozycja; raczej to złożenie ok. 1000 zdjęć stosunkowo krótko naświetlanych.
-
Witam,
a propos odległości.
Fale sejsmiczne poruszają we wnętrzu Ziemi z dużą prędkością kilka km/sek) i mogą przebyć duże odległości.
Kiedy w 1986 roku, w ramach konferencji SOPiZ byliśmy w Łodzi, w jednym z pałaców zaczęły brzęczeć wiszące duże szklane żyrandole. Kiedy zapytałem się przewodnika, czy to mogą powodować przejeżdżające tramwaje odparł, że nic nie zauważył (nie usłyszał). Kiedy ponad godzinę później wracaliśmy do Warszawy, Polskie Radio podało po raz pierwszy informację o wielkim trzęsieniu Ziemi w którejś z republik ZSRR.
W Polsce odczuto także trzęsienie ziemi w Skopje (Jugosławia) w 1963 roku - w Warszawie, w niektórych wieżowcach przewracały się niektóre wyższe przedmioty. Odczuto to także podczas koncertu (chyba w Filharmonii).
-
Witam,
(...) Swoją drogą zadziwia mnie niechęć niektórych miłośników do zawodowych astronomów...(...)
Od końca lat 50 ub. wieku, kiedy przychodziłem na odczyty i spotkania, wtedy jeszcze w Obserwatorium Astronomicznym UW, - a dodam, że często było tak wielu słuchaczy, że nie mieścili się z Auli Kopernikańskiej OA i niektóre odczyty powtarzano - miałem (nie tylko jako student) częste kontakty z astronomami zawodowymi. Nie wymienię tu wielu (znam oczywiście wielu).
Wymienię tu dwóch, których szczególnie ceniłem (i cenię) i miałem dobre kontakty z nimi: doc. Maciej Bielicki, którego znałem przez ponad 25 lat i wspólnie prowadziliśmy obserwacje, i dr Krzysztof Ziołkowski, wieloletni Redaktor "Uranii", wiceprezes PTMA i Oddziału PTMA w Warszawie. Nawet prof. W. Zonn, który bywał czasami "ostry", nigdy nie wyrzucił mnie za drzwi.
Tylko dwa razy poczułem się Jurand ze Spychowa czekający na wpuszczenie do zamku w Szczytnie (i mam nadzieję, że będą tylko te dwa razy):
Pierwszy raz – kiedy wspólnie z dr Markiem Zawilskim przygotowywaliśmy odczyt o Wielkich Europejskich Zaćmieniach Słońca (a było to tuż przed całkowitym zaćmieniem Słońca 11 sierpnia 1999 roku), pamiętając pewną ciekawą, wręcz niezwykła historię z zaćmienia Słońca z 30 czerwca 1954 (opowiedzianą przez M. Bielickiego), poszedłem do OA, do jednego z astronomów – uczestnika obserwacji tamtego zaćmienia – aby uzupełnił moją zapamiętaną historię. Czekałem na przyjęcie przez niego prawie półtorej godziny. Nie wiem, czy był aż tak zajęty, czy portier go nie poinformował go, że chcę się z nim zobaczyć – nieważne.
Kiedy wreszcie się z nim spotkałem i powiedziałem w jakiej sprawie się do niego zwracam, odparł:
„... Nic panu nie powiem – do widzenia...”.
Może byłem w jego gabinecie minutę...
Drugi raz – a było to „kiedyś” – poszedłem (jeszcze z kimś z PTMA) do innego astronoma w ważnej sprawie; kiedy weszliśmy i powiedzieliśmy, w jakiej sprawie przyszliśmy, usłyszeliśmy:
„... Proszę wyjść za drzwi i tam poczekać, aż panów poproszę...”
Po jakiś 15-20 minutach czekania – zrezygnowaliśmy; czekały na nas inne osoby i praca obserwacyjna w PTMA.
(...) Warto pamiętać, że są osoby, które są jednocześnie i jednym i drugim. (...)
Tym, którzy nie znają dawnych czasów PTMA i PTA, przypomnę – prawie każdy astronom zawodowy był także w PTMA, i tak jak doc. M. Bielicki, który mówił: „od kilkudziesięciu lat jestem astronomem zawodowym i miłośnikiem astronomii i tego się nie wstydzę”, należeli (i niektórzy należą nadal) do PTMA tacy astronomowie, jak (pominę tytuły) M. Kamieński, W. Zonn, E. Rybka. F. Kępiński, K. Ziołkowski, T. Kwast, J. Smak (i wielu innych).
Ale teraz się nieco zmieniło. Może kilkanaście lat temu do Oddziału PTMA w Warszawie przyszedł młody mężczyzna – wtedy od kilku lat w PTMA, potem poszedł na studia – i powiedział: „...Przykro mi, ale muszę się wypisać z PTMA, bo koledzy z PTA śmieją się ze mnie, że jeszcze jestem w PTMA...”
To wszystko, co dodam w tych sprawach.
P.S. Cały czas uzupełniam swoją opinię o "Uranii-PA", ale wiem już, że nie będę napiszę tego wszystkiego, co może powinienem...
- 3
-
Tylko, że pisząc obszerniej o zjawiskach w każdym miesiącu spowodujemy rozszerzenie Kalendarzyka do objętości połowy numeru.
W "Uraniach" sprzed np. 40 lat, niezależnie od Kalendarzyka, był artykuł o danym zjawisku i poradnik obserwatora, jak to obserwować (np. gdy chodziło o zaćmienia - pisali M. Zawilski i A. Udalski, gdy o inne zjawiska zakryciowe - Zawilski, czasem ja, a wcześniej - M. Bielicki, E. Rybka, itd)
-
Witam w Nowym Roku,
Hermes, obiecałeś ... Nie będę niczego komentować, po prostu chcę poznać Twoje zdanie.
wiem... mam napisany prawie cały tekst. Często musiałem sięgać do dokumentów sprzed kilkudziesięciu lat i potem wszystko "jakoś" to poukładać.
Myślę, że teraz to naprawdę sprawa kilku dni do ukończenia.
-
Większość komet z grupy Kreutza nie przeżywa przejścia przez peryhelium. W zasadzie wszystkie komety obserwowane za pomocą sondy SOHO wyparowują. Ten przypadek jest podajże pierwszym aby kometa Kreutza przeżyła peryhelium. (...)
Raczej sądzę, że ta kometa była jedną z niewielu, która przetrwała tak bliskie spotkanie ze Słońcem (a nie była "gigantem"). Komety wymienione przez Piotrka były w peryhelium na ogól nieco dalej, od Lovejoy.
Oto znalezione przeze mnie komety, które przeszły bardzo blisko Słońca:
Wielka Marcowa 1843 - 0.00553
Wielka Południowa 1887 - 0.00483
Wielka Wrześniowa 1882 - 0,00775
Ikeya-Seki 1965 - 0.00779
Pereyra 1963 - 0.0051
przypomnę: Lovejoy - 0.00551
- 4
-
Hermes, obiecałeś napisać ! Wypada się wywiązać ...
obiecałem - i napiszę...
Teraz w Święta miałem inną robotę (montowanie 3 filmów ze spotkań z kosmonautami rosyjskimi), ale jeszcze w tym roku na pewno napiszę o "Uranii". Poza tym chciałem trochę ochłonąć po tej gwałtownej dyskusji, czasami nawet - delikatnie mówiąc - niestosownej wobec niektórych astronomów.
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Kometa McNaughta (C/2006 P1)
14 styczeń 2007 roku nie zapowiadał takiej niespodzianki, jaka czekała obserwatorów komety McNaughta. Przed południem dostałem informację, że kometa może być widoczna w dzień nawet gołym okiem - a to było dokładnie 2 dni po przejście komety przez peryhelium.
Prędko "złapałem" aparat i wyszedłem przed dom. Wiedziałem, gdzie jest kometa względem Słońca - na podobnej wysokości co Słońca, 6 stopni na lewo od niego. Niestety zaczęły się problemy ze wybraniem właściwego miejsca do znalezienia komety przez lornetkę czy jej sfotografowania. Niskie domy nie dawały osłony przed Słońcem, a prawie wszystkie wieżowce były tak położone względem ulic i chodników, że znajdowały się na lewo od Słońca (czyli zasłaniały kometę, a nie Słońce). Jak już znalazłem "odpowiedni" wieżowiec, to obok niego rosły drzewa... Wreszcie znalazłem jeden 10-piętrowy budynek, który zasłonił Słońce, a nie miejsce, gdzie była kometa. Znów pechowo - Słońce ledwo się chowało za krawędź budynku (a nie mogłem się przesunąć jeszcze bardziej w bok, bo stałem przy ogrodzeniu posesji...)
Niestety pogoda zaczęła się "psuć" i mimo w miarę czystego nieba musiały pojawić się rzadkie cienkie chmury (lub wilgoć w powietrzu), bowiem niebo w promieniu wielu stopni od Słońca było jasne i białe...
Obserwacje lornetką nie dały wyników, a więc skupiłem się na zdjęciach, które robiłem seriami po kilka, zmieniając czas naświetlania. Po kilkunastu minutach obszedłem całe osiedle w poszukiwaniu lepszego miejsca - niestety widoczność nieba była coraz słabsza, pojawiło się więcej chmur.
W domu zacząłem uważnie przeglądać zdjęcia i ku zdumieniu na prawie każdym zdjęciu zauważyłem nie jedną kometę, a co najmniej kilka i to dość jasnych i dużych... Wyglądało to na pyłki, ale nie z drzew - był przecież styczeń. Być może ktoś trzepał na balkonie poduszki...
Dopiero porównując kilka zdjęć zauważyłem, że jedna "kometa" jest na tym samym miejscu na różnych zdjęciach, a w powiększeniu widać było głowę komety i słaby warkocz.
Oczywiście, trudno się zachwycać tym zdjęciem, ale na przestrzeni kilkudziesięciu lat - począwszy od mojej pierwszej - z kwietnia 1957 roku (kometa Arenda-Rolanda) widziałem już kilkadziesiąt komet (oczywiście wizualnie, nie na zdjęciach w internecie !!), ale żadnej w dzień, tak blisko Słońca. Pomijam kometę Ikeya-Seki z 1965 roku - w Polsce chyba nie widział jej nikt: lepsze warunki były np. w Japonii (a nie w Europie), poza tym żadne media o tej komecie nie poinformowały "na czas"
Również o komecie McNaughta media nie poinformowały "na czas" (może były jakieś wyjątki). W Warszawie pierwszą widoczną informacją był artykuł zaczynający się: "Przeleciała nad Krakowem - widoczna w Australii" i zdjęcie komety widocznej na płd, półkuli Ziemi. Napisałem do redakcji tej gazety, dlaczego nie poinformowali o niej wtedy, kiedy na początku stycznia była widoczna (wieczorem) gołym okiem. Po kilku dniach dostałem odpowiedź - jeden z powodów: nie mieli miejsca na taką informację...
Widziałem już
- jasną kometę, której jądro rozpadło się na 4 części (pośrednio widziałem to w teleskopie - podczas analizy obserwacji pozycyjnych, jakie wykonywałem wówczas w SOPiZ PTMA, pod naukową opieką doc. Macieja Bielickiego),
- kometę, której ruch własny był większy od Księżyca, a głowa miała rozmiar (widomy) większy od tarczy Księżyca,
- kometę która była tak jasna, że jej warkocz był widoczny w samochodzie w centrum Warszawy,
- słynna kometę, obserwowaną od kilku tysiącleci (którą badało w pobliżu aż 5 sond kosmicznych !),
ale to była pierwsza, podczas której fotografowania musiałem stosować migawkę... 1/4000 sek, aby jej nie prześwietlić (właściwie tła nieba).
Na zakończenie przypomnę najważniejsze parametry orbity komety McNaughta:
T = 12-01-2007 (data peryhelium)
q = 0.17109 AU (odległość peryhelium)
e = 0.99994
i = 77.8 st,
z tych danych wynika odległość komety w aphelium - aż 5900 AU i "spory" czas obiegu P = 160200 lat.
Na zdjęciu - kometa McNaughta o godz. 12:52 CSE.
Na dole zdjęcia powiększony i skontrastowany obraz komety którą wskazuje cienka czerwona linia (lepiej widać kometę, kiedy jej obraz przesuwa się w pionie na monitorze). Słońce było tuż za brzegiem budynku.
- 12
-
Z tego co wiem, to kometa była widoczna w dzień, gołym okiem (oczywiście po zasłonięciu czymś tarczy Słońca) nawet przy elongacji 1 stopień (mogło się wydawać, że to Słońce ma taki warkocz ).
I z tego co pamiętam, żadna gazeta w Polsce nie napisała wtedy o niej ani słowa. Dowiedziałem się o komecie dopiero z "Uranii" - znacznie później.
- 1
-
Witam,
oglądając piękne zdjęcia tej komety, nie sposób nie wspomnieć słynnej komety Ikeya-Seki z 1965 roku.
Patrząc na poniższe zdjęcie aż trudno uwierzyć, że ta kometa w momencie wykonania tego zdjęcia miała jasność (wg Guide'a) tylko +4 mag (przy elongacji 33 st).
Kilka dni wcześniej, podczas przejścia przez peryhelium, przy elongacji... 0.3 stopnia miała jasność ok. -12 mag...
- 5
-
Witam,
Muszę się przyznać, że liczyłem na zdecydowanie większy odzew Dosłownie parę głosów, mam wrażenie, że raczej podobnych do mojego choć zdecydowanie bardziej stonowanych. Jedna odpowiedź na priv, podobnie krytyczna jak moja. Zero pozytywnych opinii.
Ludzie, kogo lub czego się tak boicie ?
Pozdrawiam,
V
po moich doświadczeniach na Forach, kiedy zabierałem głos w dyskusjach i zdarzało się, że dawano mi do zrozumienia, abym siedział cicho, staram się nie brać udziału w takich rozmowach.
Ponieważ jednak znam "Uranię" od kilkudziesięciu lat, kilku Redaktorów "Uranii", mam wszystkie numery od 1946 roku i większość sprzed II W.Ś., a na jednym z Forów znalazły sie posty nie tylko krytyczne, ale nawet obrażające niektórych astronomów, przygotowuję odpowiedź w sprawie "Uranii".
Jeszcze trochę cierpliwości...
-
-
Dzisiaj Delta zaprezentowała nowe teleskopy z Officina Stellare (Riccardi-Honders - Veloce oraz RC) i PlaneWave (CDK). Było sporo osób z sektora instytutów / sektora naukowego. (...)
Też tam byłem i zdjęcia robiłem...
Spotkałem także wielu znajomych z Forum, PTMA i PTA...
Oto "garstka" zdjęć (z ok. 100), które zrobiłem:
"trochę" sprzętu...
zaczyna się uroczystość...
odsłanianie największego teleskopu...
Janusz robi zdjęcia w zbliżeniu
przemawia redaktor "Uranii-PA"
oko można było na czymś "zawiesić"...
- 9
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Witam !!
Co potrafią komety z rodziny Kreutza - to znamy na przykładzie słynnej Wielkiej Wrześniowej 1882 (pisałem o niej w innym wątku - niestety po modernizacjach Forum znikło wiele zdjęć... )
Ta kometa przeszła przez peryhelium 17 września 1882, będąc tylko nieco dalej (q=0.0077 AU) niż tak obecna kometa i miała jasność oceniana na -16 mag
W posiadanej przeze mnie książce z XIX wieku są jej rysunki, a w książce z 1907 roku jej fotografia
Oto zestawienie rysunku i tego zdjęcia, wykonanego w 7 listopada (1.5 miesiąca po peryhelium !!)
Miałem kłopoty z identyfikacją gwiazd, ponieważ ówczesne błony zwykle "ślepe" (tzn, nieczułe na barwę czerwoną - taki Antares ledwie wychodził na zdjęciu... ) Podałem nazwy według SAO najjaśniejszych zidentyfikowanych gwiazd - np. SAO 155713 ma jasność 4.6 mag. Jasność komety - według Guide'a - to ok. +2.5 mag. Nie sądzicie, że była znacznie jaśniejsza ? Długość warkocza na zdjęciu - ok. 18 stopni.
- 11
-
Moje podsumowanie tych spotkań:
Na trzech spotkaniach, na których byłem, zrobiłem w sumie kilkadziesiąt zdjęć. Z dwóch pierwszych spotkań zdjęcia dostali ode mnie obaj rosyjscy goście; gen. M. Hermaszewski dostał zdjęcia ze spotkania w Empiku podczas Jego kolejnej wizyty w Muzeum Techniki.
Głównie nastawiłem się na filmowanie tych spotkań i tak mam:
20.XI - CNK - ok. 85 minut nagrań,
21.XI - Politechnika - ponad 2 godziny,
22.XI - Empik - ok. 45 minut.
Z tego ostatniego spotkania pierwszy egzemplarz filmu otrzymał już Hermaszewski (i być może egzemplarz taki dostanie także Baturin) oraz podpisał moją kopię:
(Teoretycznie te filmy mógł bym pokazać w Oddziale PTMA w Warszawie, ale biorąc pod uwagę ich rozmiar oraz małe zainteresowanie sprawami astronautyki, jest to mało prawdopodobne.)
Przy okazji ciekawostka:
Prawdopodobnie wywiad z Hermaszewskim, nagrany w Muzeum Techniki przez jedną ze stacji TV, ukaże się na antenie 17 grudnia.
A podczas realizacji tej audycji miała miejsce ciekawa sytuacja:
Właśnie wychodziła z Planetarium grupa uczniów, która miała seans podczas tych nagrań. Hermaszewski siedzi na krześle (między Planetarium, a wyjściem z sali). Mija go jeden z uczniów - Hermaszewski pyta:
- Podobało Ci się ? (chodzi o seans)
- Tak !!
- A wiesz, kim jest ten pan ? (pyta jeden z operatorów z ekipy TV)
- Nie - odpowiada uczeń
- To nasz pierwszy kosmonauta - wyjaśnia operator
- Woooow !! - zaskoczony uczeń powiedział tylko tyle...
A niżej wspólne zdjęcie uczniów z kosmonautą (dodam, że w sali było wygaszone prawie całe oświetlenie - świeciły głównie reflektory TV, które dawały duży kontrast obrazu)
-
W książce "Kto, kiedy, dlaczego" (z roku 1960) mam zdjęcie po eksplozji amerykańskiej bomby wodorowej (może to Ivy Mike; tego nie napisano) - widzimy "grzyb" o średnicy "kapelusza" 160 km i wysokości 40 km. dodatkowe wrażenie robi wyraźnie widoczna krzywizna Ziemi (zdjęcie zapewne robione ze znacznej wysokości).
Oto to zdjęcie:
(zdjęcie musiałem nieco "poretuszować" - jakość zdjęcia w książce jest słaba; możliwe że to także reprodukcja z gazety).
-
Witam,
Najbardziej bedę czekał na kogoś kto to pamięta a to wymaga min. 65lat a najlepiej ze 75 a wtedy poczytamy jego relacje.
(...)
akurat mieszczę się w tym przedziale wieku, ale tego wydarzenia nie pamiętam.
Należy jednak pamiętać, że wówczas eksplozję jądrowe w ZSRR były tajne i wątpię, aby opinia publiczna była informowana o takim wybuchu. Oczywiście - o bombach wodorowych amerykańskich informacje były podawane bardzo szybko, z odpowiednimi komentarzami. O próbach radzieckich - znacznie później i bez rozgłosu.
Wracając do tej konkretnej bomby - mam gdzieś film pokazujący przebieg wybuchu. Na początku niebo w całej okolicy jest pochmurne; kilka minut później - na niebie nie ma ani jednej chmury (wyparowały...)
Mam też ciekawą publikację dotyczącą tych prób. Jest tam wymieniona nie jedna taka eksplozja, ale kilka (nie tego samego dnia i nie tej mocy, ale wszystkie ponad 25 MT). Wrażenie robi inny dzień - też chyba z lat 1960-1964, kiedy jednego dnia było kilka sporych eksplozji. Jak znajdę tę publikację, to może coś zamieszczę.
A co do zmiany orbity Ziemi - aby była zauważalna, to przy masie Ziemi 6x1021 ton, w koismos musiały by być wyrzucone (i to ze znaczną prędkością) miliony ton (jeśli nie znacznie więcej).
Kiedyś czytałem artykuł, w którym ktoś rozwiązał zagadkę, dlaczego jesienią obrót Ziemi jest szybszy, a na wiosnę maleje. Jak podał autor tego artykułu, jesienią na Ziemi spadają liście z drzew, a według pewnego prawa fizyki, skoro masa (liści) znajduje się o kilkanaście metrów bliżej środka Ziemi, to ta obraca się szybciej, a na wiosnę rosną liście na drzewach, to Ziemia zwalnia. Autor tego artykułu o czymś zapomniał, ale to drobnostka...
-
Witam,
Wczoraj (tj. we wtorek) o godz. 18 zaczęło się kolejne spotkanie z tego cyklu, tym razem w EMPIKu (w Warszawie) przy ul. Marszałkowskiej.
Gośćmi byli Jurij Baturin i nasz kosmonauta, gen M. Hermaszewski; spotkanie prowadził Karol Wójcicki z CNK.
Oprócz spraw związanych z rosyjską kosmonautyką, było również o locie Hermaszewskiego (który przypomniał swój lot) i sporo mówiono o rakietach Sojuz, ich konstrukcji i niezawodności. Jak przypomniał Baturin, w sumie było ok. 900 startów tej rakiety (w różnych konfiguracjach) i przy tej ilości ilość niepowodzeń (związanych z rakietą, nie z "ładunkiem") była minimalna.
Dołączam trzy stop-klatki z tego spotkania:
Widok ogólny
Pyta Karol Wójcicki
Odpowiada gen. M. Hermaszewski
-
Ciekaw jestem, jakiej jakości jest ta optyka (chodzi o dokładność kształtu zwierciadła).
Ostatnio trafiają się w Oddziale PTMA w Warszawie do sprawdzenia gotowe zwierciadła i... wychodzi to różnie. Już raz opisywałem zwierciadło do Newtona o F = 1/4, które miało kształt... sferyczny !!
Z lewej strony wygląd zwierciadła fabrycznego, z prawej po korekcie zrobionej przez L. Newelskiego
.
-
Witam,
byłem na dzisiejszym spotkaniu na Politechnice Warszawskiej z J. Baturinem i J. Siłajewem.
Zupełnie inne niż w CNK - bardziej kameralne, za to o wiele więcej informacji o rosyjskich lotach (od Sputnika 1 do Burana i do Fobos-Grunt) i pytania zadawane przez słuchaczy (tego niestety zabrakło w CNK).
W sumie trwało aż 2.5 godziny !! - skończyło się grupowymi zdjęciami po godz. 21:30.
Nakręciłem "trochę" filmu wideo i zdjęć: - tak "na gorąco" załączam trzy z nich:
Goście i organizatorzy spotkania;
wypełniona słuchaczami sala (kilka osób stało na korytarzu);
zdjęcie grupowe studentów z Baturinem i Siłajewem.
Ja mam jeszcze jedną pamiątkę z tych spotkań - ale o tym przy okazji...
-
Witam,
właśnie wróciłem z tego bardzo ciekawego spotkania. Chociaż nie było dwóch wyjątkowych gości - A. Leonowa i naszego kosmonauty, gen. M. Hermaszewskiego, to informacje, jakie przekazali Baturin i Siłajew były niezwykle ciekawe (zwłaszcza dotyczące szczegółów związanych ze startami Sputnika 1 i 2 - pytałem się o to osobiście).
Tak jak Janusz Wiland, zrobiłem trochę zdjęć i nakręciłem część debaty na wideo (może coś wyjdzie...)
P.S. dołączam jedno zdjęcie - jeszcze przed właściwym spotkaniem, gdy gości otoczyły media. Nie oddaje ono atmosfery - w rzeczywistości było tak ciemno, że podczas dalszego spotkania nie mogłem robić zdjęć - bez flesza nic nie wyszło, a z fleszem nie można było robić...
Dołączam jeszcze stop-klatkę z filmu wideo:
Syriusz
w Obserwacje astronomiczne
Opublikowano
Ok. 1975 roku, po wzbogaceniu wyposażenia w teleskopy Oddziału PTMA w Warszawie o teleskop TN350/1800, były próby dostrzeżenia Syriusza B, ale - o ile pamiętam - bez powodzenia.
Z pawilonu PTMA zasłaniały go niemal całkowicie tuje, a w obserwatorium w PAXie nie mieliśmy dobrych warunków. Sukcesem było zobaczenie Rigela B.
Najłatwiej było by zobaczyć Syriusza B podczas zakrycia tego układu przez Księżyc - szkoda tylko, że "chwilowo" Syriusz jest za daleko od ekliptyki...
Ale jest możliwe zakrycie planetoidalne Syriusza !! To był by "bajer" - móc powiedzieć: "...widziałem Syriusza B przez dużą lornetę..."