-
Postów
22 567 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
24
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Adam_Jesion
-
-
12 godzin temu, Behlur_Olderys napisał:
Fajny pomysł, nawet abstrahując od sensowności - jeśli się uda to będziesz przekozakiem
To już nie jest pomysł - praktycznie wszystkie nowe produkty astro dedykowane dla szerszego odbiorcy są w ten sposób budowane. Jeżeli chce się zbudować coś dla "normalnego" usera, który niekoniecznie chciałby przebudowywać dopiero co zakupiony teleskop (jak to ma miejsce w naszej branży), to nie ma innego wyjścia. Trzeba połączyć matrycę z newtonem usuwając wtórne i typowy wyciąg.
W zasadzie można powiedzieć, że w kwestii sprzętu astro aktualnie istnieją dwie branże - jedna bardzo ortodoksyjnie-ATM/DIYowa (to my), druga innowacyjna-konsumencka (ta, której totalnie nie znamy i nawet nie wiemy, że istnieje, ale rozwija się ekstremalnie szybko).
-
10 minut temu, Patryk Sokol napisał:
A tu się zgadzam - jest powód dla którego evScope jest tak zrobiony (bo można lubić, można nie lubić, ale to jest nieźle przemyślany sprzęt)
Mówiąc o tym, że nie jest to wyjątkowo mądre to mam na myśli przerabianie w ten sposób posiadanej tuby.
Lata temu, kiedy traciłem swoje życie na walkę ze sprzętem, kolimację, modyfikacje, etc. (włącznie z tzw klasą premium), naszkicowałem projekt konstrukcji teleskopu, który byłby idealny pod moje potrzeby, czyli osoby, której konkretny zestaw ma służyć tylko do fotografii, a nie obserwacji wizualnych. Od ręki elimnuje to konieczność posiadania typowego wyciągu, a stąd prosta droga do konkluzji, że wtórne lustro jest tym bardziej zbędne. Chciałem taki astrograf zbudować, ale odłożyłem projekt do szuflady.
W międzyczasie inni się za to wzięli i zaczynają budować te astrografy jak należy. Niestety póki co jest to bardzo wysoka półka cenowa (40-50K euro), ale nie mam wątpliwości, że da się to zrobić taniej (bardziej w filozofii ATM/DIY). Przykład - Hyperia: https://vaonis.com/hyperia/en/
To dosyć typowy apochromat 150 f7 (triplet), ale zaprojektowany tak, że wszystko jest "razem" - włącznie z rotująca matrycą Sony IMX455 (dobry wybór, pewnie sam bym na nią dzisiaj postawił w takiej konstrukcji). Do tego "odwrócony" sposób montażu, co pięknie "zamyka" optykę na warunki atmosferyczne (deszcz).
To dopiero początek, ale myślę, że od tego miejsca pójdzie już dosyć szybko (w astro szybko oznacza 5-10 lat :P). -
14 godzin temu, Patryk Sokol napisał:
Ale teraz żeby była jasność - nie reklamuje tego jako jakiegoś wyjątkowo mądrego rozwiązania.
Gwarantuje wam, że tak będą zbudowane wszystkie zaawansowane jasne astrografy lustrzane w przyszłości (takie "all in one"). Wyeliminuje to 90% wad typowego newtona. Przełamanie osi optycznej w newtonie generuje wszystkie jego fizyczne wady i jest z perspektywy inżynierii irracjonalne (środek masy). Do tego w takiej konstrukcji dużo łatwiej zorganizować autofocus i autokolimację, co znowu - zabierze 90% traumy.- 2
-
Hej, nie przyjmujemy wpłat od dosyć dawna. Bardzo dziękuję za chęć wsparcia - super doceniam. Musimy uporządkować te kwestie, zastanowić się, jak to powinno działać, i dopiero wtedy wrócić z taką możliwością. Nie jest to takie proste i oczywiste (temat na inny wątek, dlaczego...). Na pewno będziemy chcieli skorzystać z waszej pomocy, bo koszty niskie nie są, a w tej chwili w 100% finansuję to sam. Trochę to jeszcze jednak zajmie. Wybaczcie.
PS. Nie chciałem totalnie wyłączyć systemu, bo wtedy osobom, które zapłaciły wcześnie zniknęły by "odznaki".- 3
-
Wszystko jest ok. Twoja kamera jest kolorowa, a jak wiadomo (choć nie wszystkim), nie istnieje nic takiego, jak kolorowa matryca. Każda jest mono, a kolor uzyskuje się poprzez nałożenie na nią filtrów (każdy piksel ma swój filierek wg układu, który nazywa się Maską/Filtrem Bayera). Obraz który widzisz to właśnie takie zdjęcie mono mozaiki (nazywa się to CFA - color filter array) i żeby uzyskać z niego kolor trzeba poddać go procesowi interpolacji - tzw. Debayering. Gdzieś tam pewnie masz taką opcję. Poszukaj.
- 1
-
15 minut temu, Darek_B napisał:
Masz bana w Czechach i na Słowacji ?
Nie. Po prostu tam jeszcze nie prowadzimy żadnych działań. -
16 minut temu, Miesilmannimea napisał:
Hehe szukałem kilka lat temu softu, który by mi taką mapkę wygenerował z f-r, ale nie znalazłem niestety.
M.
Jak chociaż trochę programujesz, to zabawa na 30 min w Pythonie. Rozwiązań jest kilka, ja użyłem:1. export danych z platformy sprzedażowej do XML
2. konwersja adresów na współrzędne geograficzne: geopy.geocoders
3. wizualizacja: folium
Wszystko lokalnie, więc bez dawani komukolwiek dostępu do danych osobowych klientów, co jak już wyżej ustaliliśmy, jest dla nas mega ważne. Sam też nie znalazłem żadnych online'owych narzędzi do generowania takich map. -
2 godziny temu, Miesilmannimea napisał:
Lepiej zaoferować swój produkt pozostałym 7mld potencjalnych klientów
Święta prawda. W sumie, to czasami trudno zrozumieć, dlaczego próbujemy robić coś lokalnie, kiedy naprawdę dzisiaj świat stoi otworem. Dla motywacji - tak wygląda dystrybucja 15 000 wysyłek (miejscowości) w moim aktualnym produkcie (który do tego jest teoretycznie prosty jak cep).Gdybym to robił w PL, to nie byłoby szans utrzymać firmę. Pierwszy punkt na liście zadań dla każdego twórcy (czegokolwiek i w jakiejkolwiek sprawie) - produkt po angielsku, globalnie. Jeśli będziesz miał pytania, jak to zrobić - pytaj na PW. Podzielę się doświadczeniem.
- 3
-
5 godzin temu, bartolini napisał:
Kupowałem ostatnio i nie deklarują CE
Nie muszą, bo to nie jest produkt ostateczny, ale element elektroniczny służący do budowy czegoś inne (komponent, podzespół), co ew. wtedy powinno spełniać wymagania bezpiecznego produktu. Wielu importerów ciągnących szmelc z Chin wykorzystuje ten trick - rozbierają urządzenie na "podzespoły" i w ten sposób przechodzą przez cło bez deklaracji zgodności.
Nie będę komentował postów, które nakazują ci "olanie norm ciepłym moczem" (to jest akurat niezwykle niepoważne i słabe, choć z doświadczenia wiem, że te same osoby w przypadku otrzymania chłamu, albo niebezpiecznego produktu pierwsze lamentują, że "bandyci przedsiębiorcy nie spełniają norm"). Przeczytaj wymagania, jakie powinen spełniać twój produkt, zrób wszystko, co się da, żeby bezpieczeństwo i spełnienie norm znalazło się "by design" w projekcie. I jeżeli będziesz przekonany, że spełniasz te kryteria, to w przyszłości, jak sprzedaż będzie sensowna, zlecisz badania i oficjalnie na ich podstawie zadeklarujesz zgodność.
Nasza narodowa ułańska fantazja potrafi wplątać nas w nie lada problemy. Dam wam przykład z mojej "kariery". Wyobraźcie sobie, że wasze urządzenia mają baterie. Ktoś zleca wysyłkę paru sztuk na inny kontynent. Nie zna norm, więc nie wie, jak musi być oznakowane opakowanie i zgłoszone do transportu urządzenie z baterią. Zleca normalną wysyłkę kurierem. Kurier nie jest poinformowany, więc wysyła przesyłkę samolotem pasażerskim. W porcie przerzutowym skanują paczki wykrywają, że mają baterie. Prokurator, policja, sprawa w sądzie, odpowiedzialność karna. Do tego kara 250 tys euro (taką nam zaproponował karę sąd w Dubaju, bo to tam przeładowywane były paczki). Poleciały pasażerskim z 300 osobami na pokładzie, a to było "bezpośrednie zagrożenie dla ich życia". Można cudownie za to beknąć. Cud polegał na tym, że pracownik deklarujący wysyłkę nie był moim pracownikiem i byłem w stanie udowodnić, że ja prawidłowo zadeklarowałem towar, a inny pośrednik nie wykazał się elokwencją. Sporo to kosztowało kasy i nerwów. Czasami jednak warto zabezpieczyć się na czarny scenariusz, bo co prawda zdarza się rzadko, ale jak mamy pecha, to może nas mocno pogruchotać (finansowo i życiowo).
Puenta z tej historii jest taka, że dopóki będziesz sobie tym handlował "na forum" - lokalnie, to ryzyko jest nikłe. W przypadku jak zaczniesz produkty wysyłać za granicę, albo będziesz chciał sprzedawać szkołom, będziesz musiał mieć deklaracje zgodności (i pewnie też inne).
Z moich obserwacji wynika, że w tym temacie bywa różnie. Można wyróżnić kilka kategorii firm:
1. takie, dla których bezpieczeństwo, spełnianie norm, także eko (materiały, ROHS, czyli brak szkodliwych substancji, etc.) są od początku bardzo ważne
2. i nawet jeżeli ich jeszcze na wszystko nie stać, to po prostu mają to wplecione w ścieżkę rozwoju. To się chyba nazywa odpowiedzialność społeczna
3. cwaniaczki - nie spełniają norm, świadomie kombinują, ale czepiają sobie wszędzie i wszystko - tzn. każdy znaczek, każdą normę, a przy każdym logo jest znak zastrzeżony ® (nawet nie wiedząc, że za to też jest solidna kara bez faktycznego zastrzeżenia trade marku).
4. jest jeszcze jedna kategoria - dobrych ludzi/startupów, ale nie do końca świadomych.
Inna sprawa, że w naszej branży ten temat jest mniej więcej na poziomie dzikiego zachodu, a może i dalej. Gdybym miał te firmy przyporządkować do moich kategorii, to większość plasuje się gdzieś pomiędzy #3, a #4 (zależnie od kontynentu).
Ja bym zastosował się do "fake it till you make it", ale w granicach odpowiedzialności i bezpieczeństwa. I tak pewnie zaczniesz od bardzo małego niszowego rynku (zamkniętego), więc jeżeli odpowiednio opiszesz "zasady użytkowania i zakupu", to wszystko powinno być w porządku. Dla małej firmy utrzymanie pełnych wymagań wprowadzenia produktu na rynek jest praktycznie nie do dotrzymania, choćby dlatego, że młode produkty szybko iterują i w zasadzie "badania" przeprowadzane są na klientach. Każda nawet drobna zmiana w elektronice wymaga powtarzania badań. Jest też pewien trick pozwalający ominąć ryzyko (musisz zaczerpnąć konkretnej porady prawnej w tym zakresie). Wypuszcza się nie kompletny/skończony produkt, który nie jest jeszcze konsumencki. W mojej branży nazywa się go często wersją developerską. Traktuje się wtedy taki proces jako jeden z etapów do przygotowania produkty do wprowadzenia na rynek, a więc przygotowania także badań.
Nie wiem, na ile ci pomoże mój post. Ot zdanie kogoś, kto różne rzeczy w życiu robił i dla kogo "bycie odpowiedzialnym przedsiębiorcą" nie jest pustym frazesem. Podobnie jest z ochroną danych osobowych w internecie. Też "przeciętny user" ma to w pompie, ale do momentu, jak jego dane nie wyciekną i nie zostaną wykorzystane do phishingu, czy innego łajdactwa. Możemy to ignorować, albo starać się zrobić, co się da, żeby spełniać możliwy poziom ochrony waszych danych. Nie ma gwarancji 100%, ale przynajmniej ma się czyste sumienie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Myślę, że podobnie możesz podejść do swojego produktu. Sam fakt, że zadaje to pytanie publicznie wskazuje, że jesteś w stanie dostarczyć fajny, bezpieczny i spełniający normy produkt. Powodzenia.- 7
- 1
-
15 godzin temu, suchyy napisał:
Adam, możesz podać jeszcze współrzędne Twojego obserwatorium (bo zakres czasowy palenia materiału widzę), ewentualnie info na PW. Ciekaw jestem co oprócz JWST przeleciało w kadrze (w dolnym, lewym rogu)? Może wiesz? Jak nie, to chętnie podejmę próbę identyfikacji, ale potrzebuję więcej szczegółowych danych.
Obserwatorium Side Springs w Australii (itelescope). Wszystkie ruchome obiekty już zidentyfikowałem - niestety znane To, co widzisz w lewym dolnym rogu to Cosmic ray. Ten kamień ładnie leci:
- 5
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
W PL pogoda słaba (jak zawsze), ale od czego są zdalne obserwatoria. Pewnie spróbuję go złapać ze swojego obserwatorium, ale patrząc na prognozy - trochę to zajmie. Z moich szybkich pomiarów wynika, że ma ok 15 mag, więc teoretycznie jest w zasięgu każdego astro-foto zestawu. Aktualnie ok 800 000 km od Ziemii. Sporo.
Nic spektakularnego, ale jednak jakaś frajda jest.- 21
- 3
-
Mamy system galerii (całkiem rozbudowany), ale... kiedyś próbowałem go wdrożyć i odciągnąć użytkowników od starego nawyku wrzucania zdjęć jako wątki. Niestety - bez sukcesu. To przyzwyczajenie jest tak silne, że wymagałoby zbudowania specjalnego dodatku, który działałby tak, że w dziale forum, gdzie wrzucamy dzisiaj zdjęcia, w momencie dodawania wątku pojawiałby się specjalny moduł galerii. W skrócie - dodajemy wątek, ale dodatkowo zdjęcie leci też do galerii z wypełnionymi parametrami. Na razie nie ma kto nam tego zrobić, ale to na pewno pozwoliłoby zmienić paradygmat umieszczania zdjęć na Astropolis.
-
O kurcze, co za straszna informacja. Nie wierzę... RIP.
-
Ale widzę po zdjęciach, że miałem już w 2007 Takahashi EM200, więc pewnie ten tekst jego także dotyczy. Swoją drogą to dosyć zastanawiające, że minęło od tego czasu blisko 15 lat, a tak niewiele się w zestawach i paradygmatach zmieniło. Tak jak piszecie, chyba największym potencjalnym "shiftem" technologicznym jest zastosowanie Raspberry Pi (choćby ASIAir, ale nie tylko). W tamtych czasach do guidingu używało się SBIG ST4 (dzisiaj jest wiele różnych opcji - kiedyś to było marzenie).
Równie dobrze mógłbym napisać, że te zdjęcia zrobiłem wczoraj i pewnie nikogo by nie zdziwiły. Mało jest dzisiaj dziedziny, które by się tak wolno rozwijały - choć może to i nie tak źle? Zależy w jakim kontekście- 1
-
13 godzin temu, Tayson napisał:
@Adam_Jesion pamietasz jakiego setupu dotyczy Twoj post? Obstawiam cos kolo eq6 i 65q, plus 6d, guider, guiding?
65Q wtedy jeszcze nie istniał. Dopiero zaczynała się epoka chińskiego SW (80ED). Patrząc po datach znalazłem to zdjęcie, które pewnie odpowiada treści tego artykułu: -
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Post z cyklu "flash from the past", czyli: co kryją nasze stare backupy. Tak się złożyło, że musiałem sprawdzić backupy więc z sentymentu zacząłem klikać po dokumentach. Przypadkiem znalazłem taki szkic blogowego wpisu, który dla zabawy postanowiłem uwiecznić tutaj na forum. W sumie to nawet nie pamiętam, czy go ostatecznie opublikowałem (w 2007 roku). Bardzo możliwe, że nikt go nigdy nie przeczytał Ostrzegam, mogę jeszcze coś znaleźć - kliknąć i wrzucić. Miłej zabawy Tak to kiedyś wyglądało
---
Czeklista astrofotografa, czyli co ciebie czeka.
Jak to czasami bywa, zdarza mi się pisać o rzeczach oczywistych - pozornie. Astrofotografia to niezwykle trudna dziedzina fotografii. Wymaga, poza wiedzą i doświadczeniem stricte technicznym dodatkowych cechy charakteru - perfekcji i cierpliwości. Ten kto się nigdy nie zderzył z tym wyzwaniem, nie zdaje sobie sprawy ze złożoności tego procesu. Zaczynając moją pierwszą randkę z astrofotografią nie spodziewałem się, co mnie czeka - człowieka z natury leniwego, słabo zorganizowanego.
W czasie pierwszych prób wiele rzeczy nosiło charakter typowych prowizorek. To niezdarnie zwisający kabel, to ostrość ustawiona na oko, aż do słabego wyrównania polarnego. Dlaczego tak się działo? Czas, czas i jeszcze raz czas. Nie sądziłem, że samo przygotowanie do sesji powinno zająć około 2 godzin - no chyba, że mamy stałe obserwatorium. Nie ma drogi na skróty. Tu wszystko musi być idealnie. Różnica między dobrze ustawioną ostrością, a perfekcyjnie jest naprawdę ogromna.
Zastanawiam się, czy jest jakiś sens w pisaniu takich artykułów - chyba tylko dla tych, co już to przeszli. Nie wierzę, że człowiek potrafi uczyć się na cudzych błędach. Doświadczenie ma to do siebie, że jeżeli nie jest własne - to jest żadne. Więc po co piszę? Nie wiem, może żeby dowartościować samego siebie krzycząc - ło Jezu - ale mam trudną pasję - jakie to wielkie wyzwanie. A może jednak komuś pomoże to usystematyzować pewne kwestie - może dzięki temu szybciej uświadomi sobie, że tu nie ma skrótów? Szykuj się kolego (koleżanko) na zostanie perfekcjonistą, albo nic z tego nie będzie.
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie sporządzenie czeklisty - czyli punktów, przez które za każdym razem, po rozłożeniu sprzętu, muszę przejść - odznaczając je sobie. Dzisiaj tej listy już tak nie potrzebuje. Z czasem tworzą się schematy - może nawet rutyna. Choć z drugiej strony - to właśnie przez rutynę człowiek potrafi rozłożyć nawet najbardziej utwardzone doświadczenie. W każdym bądź razie - punkty o których Wam za chwilę napiszę są naprawdę fundamentalne. Z czasem każdy z nas uczy się szybkości, ale bez zmiany sprzętu, nie da się wyeliminować choćby jednego punktu. Stety i niestety... Może dzięki temu ta astrofotografia tak bardzo mnie pociąga? Może to jest jakaś forma walki z moim lenistwem i bałaganiarstwem? Kto wie?
Oczywiście lista ta, zależnie od waszego zestawu może się różnić, ale myślę, że zasada jest bardzo podobna i wybaczycie mi te uogólnienie.
1. Nasz plan "gry" - czyli strategia wojny
Zaczynam zawsze od opracowania planu na dany wieczór. Wybieram obiekt, zastanawiam się nad kadrem, wybieram gwiazdkę do guidingu. Robię wydruki, zaznaczam na nich ważne rzeczy.
Co zauważyłem, że jeżeli danej nocy nie skupię się nad tylko jednym obiektem, to efekt jest taki - że nie mam żadnego zdjęcia. Mimo, że to taka prosta kwestia, to nadal mam z nią problem. Coś mnie zawsze kusi, coś odciąga od planu. Czy to telefon, czy nowa kometa. Ale tak się nie da. Naprawdę!
Weźcie to sobie do serca. Myślę, że wielu praktyków ma podobne doświadczenia. Pamiętajcie, że mówię o sprzęcie mobilnym, nie zaś o stacjonarnym obserwatorium. I tak w dzisiejszych czasach mówimy o sumarycznym czasie naświetlania idącym w godziny - tak więc zupełnie bez sensu, moim zdaniem, jest pakować się w kilka obiektów w trakcie jednej sesji. Chyba, że mamy drugi montaż z własnym asystentem na wyposażeniu standardowym.
Powyższe przygotowania można zrobić o każdej porze dnia, dowolną liczbę dni wcześniej. Mamy przecież bardzo dokładne programy - planetaria. Pozwalają nie tylko przyjrzeć się sytuacji na niebie o dowolnym czasie, ale także dokładnie zaplanować fotografowany kadr.
2. Logistyka - czyli ktoś te graty musi wynieść
To akurat fragment, którego nie cierpię. Jako jednostka leniwa, nie lubię targać sprzętu. Po prostu - trudno, przyznaję się. Męczy mnie to. Totalna strata czasu i energii. Żeby to jeszcze dało się spakować w jedną skrzynię, ale... pięć kursów do domu jakoś mnie nie podnieca.
Rozkładam stół, wyciągam sprzęt, kable. Dzisiaj już wiem, jak ważne jest odpowiednie rozstawienie sprzętu. Zdarzyło mi się już raz ustawienie stołu za blisko montażu, co spowodowało, w pewnej pozycji, niemal uszkodzenie sprzętu (spokojnie panowie dystrybutorzy - to nie był wasz sprzęt).
Myśl, planuj, skrzynie rozstawiaj wg priorytetu ich użytkowania. Jeżeli pudło jest puste i nie będzie potrzebne w czasie sesji - postaw je poza stanowiskiem.
Jeżeli sesje zaplanowałeś wcześniej i nie jest to spontan, sprzęt wytargaj z jaskini wcześniej - zanim nadejdzie "wiosna" (noc). To dobra, stara szkoła. Pozwoli oszczędzić Ci sporo czasu. Zauważyłem, że jeżeli stanowisko przygotuje wcześniej, to jakoś mam większą skłonność do późniejszej precyzji. Jeżeli sprzęt rozkładam po nocy, to ze wszystkim się spieszę, bo przecież szkoda takiego pięknego nieba, jakie akurat dzisiaj nad nami góruje.
3. Gwiazda na twojej choince
Graty mam rozłożone, jest 18:00 - robi się powoli ciemno. Zaczynam strojenie mojej choinki. Składam tak sprzęt, jak będzie wyglądał docelowo - czyli aparat, guider, kable, wszystko. Szczególną uwagę zwracam na kable. Tak - to bardzo ważna, a jakże często ignorowana kwestia. Od razu możecie lecieć do sklepu i kupić opaski zaciskowe - jak najcieńsze, do spinania przewodów elektrycznych. Bez tego nie ma efektywnego guidingu. Niech wspomnę jedną sesję, która miała być bardzo udana. Zaczęło się pięknie. Wszystko było zgodnie z czeklistą. Ale nie chciało mi się pospinać przewodów - bo przecież wszystko wyglądało ok. Niestety - kiedy po 4 godzinach naświetlania skontrolowałem sprzęt - okazało się, że potwornie szarpie. Szybka diagnoza wykazała, że jeden z kabli, który wcześniej zlekceważyłem, zaczepił się o jedną z wielu śrub! Fajnie? Nie bardzo... Kolejna noc - prawie zmarnowana. Prawie, bo przecież nie do końca - czegoś się nauczyłem. Bilans dodatni. Problem tylko jeden - kolejna dogodna noc na naukę trafiła się dopiero po ponad 2 miesiącach. Gdybyśmy mieli więcej pogodnych nocy, to cały proces edukacji na własnych błędach moglibyśmy przejść w kilka tygodni. Ale jest jak jest, więc oszczędzajmy czas, by być może następna gwiaździsta noc zdarzy się za pół roku.
Pamiętaj - nie ma prowizorek. Im dokładniej wykonasz ten krok, tym mniej wypadków czeka cię później. Tak naprawdę, to każdy powyższy i następny krok jest tak samo ważny. Odpuścisz jeden i masz jak w banku zmarnowaną sesję. Niemożliwe? Przekonaj się sam.
4. Ważenie
Ja ważę moich zawodników już na ringu - choć wiem, że są tacy, co robią to w ciepłych pieleszach domowych. W astrofotografii wyważenie sprzętu jest niezwykle ważną kwestią. Najczęstszy błąd z jakim się spotkałem, to wyważanie zestawu bez zamontowanych akcesoriów. Tak nie wolno. Dlatego zapamiętaj - wyważaj sprzęt w pełnym, docelowym wyposażeniu. Tu też nie ma miejsca na niedokładność - każda możliwa oś musi być wyważona idealnie. Jeżeli masz dwa teleskopy na jednym montażu - czeka Ciebie więcej pracy. Znajdź środek ciężkości w osi Ra - i zapamiętaj, że zależnie od miejsca na niebie będziesz przeważał zestaw, lub niedoważał. To dlatego, bo twój montaż, jeżeli nie kosztował przynajmniej kilkanaście tysięcy euro, ma prawdopodobnie znaczące luzy - tzw. backlash. Chodzi o to, żeby silnik "ciągnął" cały czas, a nie "popuszczał" powodując mikro szarpanie. Nie rozumiesz? Spokojnie - z czasem stanie się to oczywiste.
Jest już 19:00 - a ja nadal nie zacząłem robić zdjęć. Wyważam sprzęt, sprawdzam kable - są spięte, idealnie ułożone - nic się nie pęta, nić nic nie wisi. Mogę przejść do następnego punktu.
5. Polarna - a co to?
Dopiero teraz powinieneś pomyśleć o ustawieniu twojego montażu na gwiazdę polarną - czyli zosiować oś Ra z biegunem obrotu ziemi. Wiem, że niektórzy zrobią wielkie oczy - dlaczego dopiero teraz, a nie na samym początku. Przecież ze osprzętem zawieszonym na montażu, z wiszącymi kablami nie jest wcale łatwiej. Tak, ale nie zapominajcie, że sprzęt klasy taniej i średniej nie jest sprzętem ciężkim i stabilnym. Odchyłki i błędy miedzy montażem nieobciążonym, a załadowanym potrafią być bardzo duże. Wniosek - ustawiaj Polarną w pełnym rynsztunku. Przy odrobinie gimnastyki - nie jest to takie trudne.
Jak ustawiać na polarną? No nie... To nie ten artykuł. Zakładam, że wiesz o czym piszę. Jeżeli nie rozumiesz tego akapitu - idź na Celestię (celestia.skyscope.pl) i dopiero wtedy kontynuuj lekturę tego elaboratu.
6. Go to heaven...
Punkt, który dotyczy tylko użytkowników systemów GOTO. Na tym etapie ustawiam - wyrównuję system GOTO (align) na 3 gwiazdy, co pozwala w przypadku SkySensora 2000PC osiągnąć dokładność naprowadzania wystarczającą do prac z matryca wielkości APS-c. Szukany obiekt zawsze ląduje na środku kadru.
Która godzina? Jest już po 19:30. System wyważony, GOTO gotowe do pracy, co dalej? Włączam laptopa, odpalam aparat, kamerę, etc.
7. Krzywo, prosto - aby ostro
Bez podtekstów, moi drodzy. Ostrość to podstawa. Jak już pisałem, różnica między ostrością bardzo dobrą, a idealną - jest ogromna. Bez laptopa nie da się w 100% dobrze ustawić ostrości. OK - można trafić, są przecież tacy, co i w lotto trafiają wór kasy. Zawsze jednak twierdziłem, że łatwiej 10 mln. zarobić, niż wygrać w Lotto - dlatego też uważam, że łatwiej ostrość ustawić za pomocą np. dSLR Focus niż marnować cenne oko wpatrując się w malutki wizjer dSLR'a. Moje ulubione powiedzenie - "Tobie się wydaje, że masz ostrość, a ja Wiem, że ją mam" - to w kontekście ustawiania "na oko".
Możesz pomyśleć - ale ja nie chce mieć laptopa w polu. Myśl sobie co chcesz, ale im szybciej przywykniesz do obecności ducha Billa Gatesa obok twojego montażu, tym mniej stracisz czasu na własne eksperymenty. Na "koniec dnia" i tak kupisz profesjonalną kamerę astro CCD, więc lepiej trenuj dobre nawyki już teraz. Nie pozbędziesz się laptopa, nawet jeżeli tak Ci się dzisiaj wydaje. Słucham? Nie chcesz kamery astro
CCD?! To znaczy, że jeszcze nie wiesz, że jesteś zarażony wirusem astrofotografusesbigus.
Jeżeli ustawiłeś już ostrość w swoim Canonie, czas na powtórzenie tej procedury w guiderze. Nie będę rozwijał tematu - wiadomo o co chodzi.
8. Zaczynamy
Jest godzina 20:15. Zaczynamy? Jezu - człowieku, przecież pracujesz już od paru godzin, a jeszcze nie zacząłeś? Tak - dlatego tytuł tego artykułu mówi o masochiźmie. Dopiero w tym miejscu zaczyna się fotografia. Dopiero teraz ustawiam sprzęt na docelowy obiekt i ustawiam guider na wcześniej wybraną gwiazdkę prowadzącą. Zajmie to jeszcze kwadrans, po którym programuję serię ekspozycji i sprzęt zaczyna swoją pracę. Już beze mnie - jestem tu tylko od sprawdzania, czy coś się nie zrypało, lub czy w którymś z powyższych punktów nie uprościłem sobie sprawy.
9. Epilog
Marudzę? Skądże! Mnie to kręci - naprawdę. Czy jestem zdrowy? Nie wiem! I tak wiele rzeczy pominąłem, o innych zapomniałem. Ktoś, kto przygląda się z boku tym wszystkim procedurom, może odnieść wrażenie, że oto spotkał wzorcowego kretyna. Bo jaki normalny człowiek siedzi godzinami w całkowitej ciemności (o mrozie nie wspominając) tylko po to, żeby następnego dnia okazało się, że znowu czegoś nie dopilnował i zdjęcia nie będzie?
I tym radosnym stwierdzeniem zakończę kolejny artykuł na moim blogu. Sumas zauważył, że piszę coraz dłuższe artykuły - sam nie wiem, czy mnie pochwalił, czy dał dyskretny znak, żebym nie przeginał przysłowiowej p... Patrzę w statystyki i co widzę? Średni czas wizyty w ostatnim tygodniu wzrósł o prawie 400%. Co to znaczy? Czytacie! Cieszę się, jak dziecko. Dziękuję!
- 20
- 4
- 3
-
Nowy iPhone 13 Pro w temacie astrofoto. Szczerze - mocno zaskakujące. Wygląda na to, że jeszcze ze 2 generacje i efekt będzie naprawdę genialny. Tempo rozwoju tych smartfonowych aparacików jest niesamowite.
- 1
-
Akurat w moje urodziny. To jest dopiero combo sentymentalne To były czasy... totalnie pionierskie, a one mają to do siebie, że już się nie powtórzą
Dzięki za przygodę życia.- 1
-
2 godziny temu, Behlur_Olderys napisał:
@Paether , @Adam_Jesion coś można z tymi statusami zrobić? Coś tam nie pykło chyba po aktualizacji i źle się pokazuję po kliknięciu "zobacz odpowiedzi"...
Zgłoszę błąd. Dzięki.- 1
-
@Paetherpatrzyłeś już, czy da się to ustawić tak jak było wcześniej?
-
Godzinę temu, Paether napisał:
kwestia nie wygląda na tyle ważną żeby wzbudzać większe spory
Przecież kiedyś dyskusja o rangach wywołała drugą wojnę światową na Astropolis. Ale z drugiej strony wiele się od tamtej pory zmieniło, więc na pewno masz rację i może coś fajnego się tym razem z tego urodzi. -
Jeżeli masz na to jakiś pomysł i chciałbyś poeksperymentować, to śmiało. Nie wiem tylko, czy warto prowadzić publiczną dyskusję, bo w tym temacie jest bardzo wiele rozbieżnych opinii.
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Przepraszam - nie napisałem najważniejszego.
Piękno tego zjawiska polega na tym, że satysfakcja, spełnienie i po prostu radość z zabawy nie jest w żaden sposób skorelowana z ilością pieniędzy którą wydajemy na tę zajawkę. Czasami jest wręcz tak, że największą radość czerpiemy właśnie z pokonywania barier i ograniczeń, także finansowych. Tak rodzi się pomysłowość, innowacja i samorozwój. Tego nie kupuje się za kasę.
Ktoś kto nie potrafi czerpać przyjemności z samego procesu rozwoju, rozwiązywania problemów, walki z frustracją, nie znajdzie spełnienia w astrofotografii. A może nawet po prostu się do niej nie nadaje. Samo piękne zdjęcie nie jest kompletną wiedzą o sukcesie. Za każdym zdjęciem stoi cała masa porażek, których często nie widać.
Za to właśnie kocham astrofotografię - nawet jeśli zdjęcia nie wychodzą takie, jakie bym sobie wymarzył. A ta miłość nie ma ceny - można ją doświadczać malutkim refraktorkiem z allegro, ale i można wielkim 32" teleskopem w Chile. Takahashi też daję radę Szczęście się - na szczęście - nie skaluje.
- 15
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
W dniu 5.09.2021 o 22:05, OnlyAfc napisał:Pozwolę sobie wrócić jeszcze do FSQ-106.
Taki ciekawy filmik jakiś tydzień temu mi wpadł pod ręce. Wiem,że po rosyjsku, ale gościu testuje 3, „identyczne” Tak-i FSQ-106 i zobaczcie, jaka różnica może być w tej, wydawałoby się idealnej optyce.
Mając na uwadze fakt, że przez ostatnie 20 lat miałem baaardzo różne teleskopy, zarówno z segmentu premium jak i low-mid-end, wypada mi podsumować, że nic idealnego w astro nie istnieje. Oczekiwanie, że każdy Takahashi będzie taki sam jest zwykłym oszukiwaniem się i popadaniem w skrajny fanatyzm.Powiem więcej, nie zauważyłem korelacji cenowej - tzn. gówniany egzemplarz (czy z wadliwym konstrukcyjnie elementem) trafia się w premium tak samo często jak w tych ze średniej półki. A z moich doświadczeń można by wyciągnąć wniosek, że wręcz najbardziej powtarzalne (co nie znaczy idealne) są teleskopy produkowane masowo. Największe jazdy (ciągnące się latami) miałem z astrografami produkowanymi przez małe „kultowe” firmy (ręcznie).
Puenta moich doświadczeń jest następująca:
- warto kupować sprzęt premium
- warto szukać jakości i świętego gralla choć trzeba znać odpowiedź na pytanie, czy kolejny 1% jakości wart jest 2x ceny
- w zakupie sprzętu premium silnym elementem kształtującym decyzje jest czynnik emocjonalny. Przypomina to trochę środowisko audiofilskie, albo samochodowe (czy Skodą na pewno gorzej się jeździ do Biedronki na zakupy niż Porsche?). Nie sugerują, że jest w tym coś złego - trzeba być tylko świadomym tego czynnika.
- mając na uwadze fatalne QA branży warto wybierać marki lokalne, żeby wysyłka, czy osobista wycieczka nie kosztowały tyle, co wyprawa dookoła świata. Takahashi jest daleko, co dramatycznie komplikuje rozwiązywanie potencjalnych problemów.
- dobrze ogarnięty sprzęt ze średniej półki da takie same efekty jak ten premium (w skali, o której tu rozmawiamy, bo trudno znaleźć masowego RCka 20” ;))
- jeżeli nie jesteś w stanie ogarnąć drobnych problemów z refraktorem średnio-półkowym (osiowość, kolimacja, itp.) to szybka przesiadka na znacznie droższy teleskop niekoniecznie będzie rozwiązaniem tych problemów, bo one tu też występują - tylko koszt ich eliminacji będzie wielokrotnie wyższy (i bardziej skomplikowany).
- drogie teleskopy nie kupuje się dlatego, żeby astrofotografia była łatwiejsza, tak samo jak w F1 - super bolidy nie powstają po to, żeby łatwiej się nimi jeździło do Żabki (coby już tej Biedronki nie powtarzać…).
Jeżeli jesteś już na takim etapie, że będziesz w stanie poradzić sobie z kolimacją, tuningiem wyciągu, do tego masz bardzo dobre wyniki z aktualnym mniejszym teleskopem - zamawiaj FSQ. Jest też szansa, że trafi ci się egzemplarz w którym wszystko będzie od razy dobrze, ale to szansa, którą szacuję na 1:5. No chyba, że masz kamerę >= 9um, Bo tak właśnie Takahashi odrzuca wiele reklamacji, twierdząc, że nie ma optyki, która jest dobrze skorygowana dla np. 5um.
Aktualizacja! Chwilę po publikacji pojawia się post, który świetnie dopełnia to, co powyżej napisałem. Jak widać, warto było przełknąć gorzką pigułkę i oddać sprzęt do modyfikacji. Efekt - super.https://astropolis.pl/topic/66102-serwisastropl/?do=findComment&comment=920310
- 19
ZWO ASI1600MM-Cooled - Testy
w Testy i Recenzje
Opublikowano
TL/TR: Mijają lata, a ja nadal obserwuję pojawianie się nowych gadżetów, które zamiast ten cały bałagan sprzątać, to jeszcze bardziej go komplikują. Nie odbieram nikomu radości z budowania własnych zestawów - po swojemu. Martwi mnie tylko to, że nie ma alternatywy dla tych drugich.
Jeżeli w typowym newtonowski "łamańcu" z przestawionym środkiem ciężkości poza tubę dało się to zrobić, to wsadzenie "focusera" płaskiego w oś optyczną będzie tylko łatwiejsze (konstrukcja typu FLI PDF/Atlas, czyli rozsuwane dwie płaszczyzny, do tego z możliwą adaptacją korekcji tillt'a - gimbal w bardzie zaawansowanej wersji żeby dać możliwość autokolimacji). Potrzebuję dokładnie 1-2 mm focusa (ale załóżmy, że będzie 5), bo większy nie jest potrzebny, kiedy całość jest prawidłowo zaprojektowana. Nie ma żadnej potrzeby, żeby ruszać lustrem głównym. System podawania filtrów też da się opracować (sam mam na to co najmniej 3 pomysły, które nie są wcale bardziej skomplikowane od typowego koła filtrowego).
Tobie tak, innym nie. Pytanie, których jest więcej (nawet z biznesowego punktu widzenia). Wtórne lustro w astrografie jest dla mnie tym samym reliktem, co lustro i pryzma w cyfrowej lustrzance. Ja już się nagrzebałem w sprzęcie i wkurza mnie, że nadal nie mogę sobie kupić takiego gotowego astrografu - idealnie zaprojektowanego inżynieryjnie i do tego z idealnie dopasowanym softem all in one.
W naszej branży problemem jest próba uzyskania uniwersalności (wizual, foto planet, foto deepspace). Nic takiego nie istnieje, a prawda jest jeszcze bardziej bolesna. Do każdego z tych zastosować potrzebny jest inny sprzęt. Dlatego - jeżeli coś zbudowałem do fotografii DS, to nie nadaje się do patrzenia okiem. W tej chwili w moim zestawie nawet jakbyś bardzo chciał, to nie ma takiej możliwości, a patrzę na niego i dalej widzę "pokrakę" wymyśloną do obserwacji wizualnych (vide lustro wtórne i "typowy" wyciąg).
Ja potrzebuję jeden sensor (mono full frame). Przez ponad dwadzieścia lat ludzie marzyli o kamerze z KAI11002. Dzisiaj sweet spot zapewnia Sony. Do astrografu deepspace wystarczyły by do wyboru 3 moduły (z różnymi sensorami zależnie od ceny) i stałą elektroniką poza modułem sensora (w CMOS to nie problem).
Piękna diagnoza tego, co w tym hobby jest najgorsze. Złączkologia, beznadziejnie pomyślane standardy (nawet w kwestii gwintów nie potrafimy się dogadać). Idea stojąca za kompletną platformą (astrografem all in one) jest właśnie całkowitą kontrą do tego, co tu wymieniłeś. Każdy zaawansowany użytkownik astrografu tak czy siak dąży do takiej "zamkniętości", czyli stara się zbudować zestaw tak, żeby już nic przy nim nie dotykać. Inaczej mówiąc - stara się swoim sumptem stworzyć taki kombajn all in one. Jednym się udaje, reszcie nie. Ta frustracja sprzętowa prowadzi bardzo często do wypalenia mentalnego i porzucenia astrofotografii na lata. Obserwuję to zjawisko od początku istnienia społeczności. Niestety.
Wystawienie "na balkon takiego gotowca", świetnie spasowanego, z dobrym softem, jawi mi się jak sen. Nic nie muszę walczyć, żadnych pieprzonych parametrów guidingu, kalibracji, walki z kablami, złączkami,... ech... Tak, wiem... to zapewne obraza świętego majestatu udręki astrofotografa, bo bez nie jest nie będzie się zaliczać do grona wielkich. Ale to w rzeczywistości lokalna bzdura. Raz, że jedno nie wyklucza drugiego, a dwa, poza zabawą ze sprzętem ta pasja ma znacznie więcej do zaoferowania. Wolałbym jej nie spłaszczać do poziomu hardware, który powinien stać się dla użytkownika transparentny. Komputery kiedyś też każdy budował sam, dzisiaj robią już to jedynie pasjonaci (i to też tylko ich część).
Ciekawe. Jak myślisz, dlaczego refraktory nie mają problemu z kolimacją i jej utrzymaniem? A newton jasny z korektorem będzie nieporównywalnie krótszy i lepiej wyważony. Da się go tak zaprojektować, że środek masy wypadnie dokładnie... w środku.
Tak naprawdę to nie jest "spór" między nami. To jest dyskusja o tym, czego chce astrofotograf. Czy odwiecznej walki ze sprzętem (którą, umówmy się, przegrywa pewnie ponad 90% zawodników), czy komfortu skupienia się na odkrywaniu kosmosu dla siebie i swoich odbiorców? Próbuję sobie wyobrazić, czy w świecie tradycyjnej fotografii też taka dyskusja miałaby dzisiaj sens. A może ludzie chcą sami dokładać sobie złączki, barlowy, czy inne soczewki? A może też chcą używać filtrów RGB i potem składać z mono kolorowe zdjęcie?
Podsumowując: mijają lata, a ja nadal obserwuję pojawianie się nowych gadżetów, które zamiast ten cały bałagan sprzątać, to jeszcze bardziej go komplikują. Nie odbieram nikomu radości z budowania własnych zestawów - po swojemu. Martwi mnie tylko to, że nie ma alternatywy dla tych drugich.
Potraktujcie mój post jako felieton. Prędko to się nie wydarzy, więc pewnie nie ma co się o to kłócić Ot takie tam marzenia zmęczonego frustracjami sprzętowymi astrofotografa.