Wybacz czarny humor, ale taki żydowski dowcip mi się skojarzył - cytuję z pamięci:
Mojsze i Icek mieli wspólną kochankę Salcię. No i, pech chciał, któregoś dnia okazało się, że Salcia jest w ciąży. Oczywiście stres, czyje to, ale jako ludzie honoru obaj ustalili, że będą wspólnie łożyć na utrzymanie potomka.
No i nadszedł dzień rozwiązania, obaj chodzą po poczekalni szpitala, wreszcie wychodzi lekarz i szepcze coś do Mojsze.
- I co, i co - dopytuje się Icek
- Salcia powiła bliźniaki
- Uff, to problem z głowy, każdy z nas zaopiekuje się jednym!
- Niezupełnie - moje zmarło...
A tak na poważnie, to też nie polecam nikomu zamawiania w Stanach niczego droższego niż kilka książek z Amazona, bo wiadomo, że Polska to dla nich kraj dziki i zapomniany.
Podobnie, uprzedzając zarzuty, wiem że wysokie ceny w Polsce wynikają z naszych cudowanych podatków, zusów, krusów, enefzetów i tym podobnych wynalazków, dzięki którym Polska jest krajem mlekiem i miodem płynącym (a w USA murzynów biją) i nie namawiam nikogo do omijania podatków.
Ale mam wrażenie, że zawsze można znaleźć jakiegoś znajomego, który zgodzi się dokonać niewielkiego zakupu przy okazji wizyty za Wielką Kałużą...