Nie przejmuj się Marcinie to jest kolego po fachu! Jeszcze niejedn impreza przed nami.
Ja wszystko zrzuciłem na łeb pracownikom (podwyższenia kapitału, wystąpienie wspólnika ze spółki komandytowej, sprawę o naruszenie znaku towarowego) i dawałem tylko uinstrukcje przez telefon.
Raz się żyje, nie można tylko pisać pozwów, wezwań, umów, aneksów, protokołów, protestów, odwołań, apelacji, sprzeciwów, wniosków dowodwych i innych. To w ogóle nie ma nic wspólnego z "być". Dla mnie to tylko instrument do kupowania astro-instrumentów.
Zarżniesz się emocjonalnie jak o tym zapomnisz.
PS. A teraz lecę na cztery rozprawy pod rząd i nie wiem jak to obrobię.