Zlot był super - mogło być inaczej?
Potrzebowałem 24h, żeby przyzwyczaić się do kompletnie nowego towarzystwa, ale później jak poznałem część osób to było fajnie Niestety nie byłem na kalamburach i jak słyszałem jest czego żałować Za to brałem udział w teleturnieju - najlepszy był ten wyraz zdziwienia, wielokrotnie obserwowany na twarzach trzech prowadzących jak się okazywało, że pytanie jest źle sformułowane albo jest niedopowiedzenie, albo nawet - i tak się zdarzyło chyba 2 razy - odpowiedź na kartkach jest błędna! Ale to wcale nie zepsuło zabawy, właśnie dodało smaczku!
Bardzo się zmartwiłem kiedy zobaczyłem, że miejsce po moim koledze z pokoju, Grodlife'ie, jest puste. Mówił coś, że może wcześniej wyjedzie, bo nie ma pogody, ale nie wiedziałem, że tak się zmyje niezauważony, nic nie mówiąc.
Szaszłyki były wyśmienite, mogę powiedzieć, że nigdy w życiu tak smacznych nie jadłem. Skoro było ich przeszło setka, to po przeliczeniu okazuje się, że miałem 10% udziału w jedzeniu
Drobna uwaga do identyfikatorów: jak oglądało się je z bliska, były ładne i estetyczne, ale już z dwóch metrów nie było widać nicków, no właściwie tła też nie było widać. Rozumiem, że identyfikatory miały oddawać klimat i powtarzam, były na prawdę ładne, tylko nie można było odczytać nicków... dla nowego to istotne...
Ja też zapomniałem o aparacie, zrobiłem tylko kilkanaście zdjęć, ale jak będą się nadawały to ewentualnie wrzucę. To dziwne, bo tata, który na co dzień nie może się obyć bez aparatu, a już zwłaszcza jak widzi piękne krajobrazy, w ogóle po niego nie sięgnął.
Kucharki były świetne, rozgadane, pomocne, jedna z nich powiedziała, że się cieszą, że jest taka grupa ludzi, co się czymś interesują, tak jak inni się interesują samochodami, tak my... i zamilkła, bo nie wiedziała jak to nazwać Poza tym zapytały się, czy jeszcze przyjedziemy. Ja, nic nie wiedząc o zamiarach organizatorów, odpowiedziałem, że nie wiem, ale coś czuję, że się jeszcze zobaczymy Biedne, musiały wstać o tej szóstej...
Także, podsumowując, bardzo się cieszę, że pojechałem do Oderne; to były dla mnie też ferie, bo na właściwe ferie, które miałem od środka do końca stycznia, nigdzie nie wyjechałem. Mam nadzieję, że rodzice sfinansują mi jakiś kolejny zlot, do Bieszczad już nie uda się pojechać, ale może za rok w Beskidy... Kiedy będę zarabiać na siebie będę stałym uczestnikiem
Pozdrawiam,
Tomek L.