Witam,
po rozmowie z moim tatą wiele mi się wyjaśniło. Oczywiście każdy może się mylić, ale ja bym też się skłaniał do poniższej teorii.
Fundamentalnym pytaniem było to, czy uważając za sytuację początkową poruszanie się ciała (sondy) po orbicie kołowej, po zmianie prędkości na różne sposoby w różnych warunkach (zwłaszcza: przyspieszenie/zwolnienie, zmiana skokowa/długookresowa), utworzy się orbita eliptyczna, czy też w jakiś sposób nieregularna, a może kołowa? Jak wiemy już z książki Jerzego Kreinera, gdy sonda nagle przyspiesza, tworzy się orbita eliptyczna, wtedy perygeum ustala się w punkcie przyspieszenia sondy, a ta dąży do apogeum, gdzie osiąga najniższą prędkość. Później znów dąży do perygeum zwiększając prędkość, zmniejszając zaś długość promienia wodzącego. Teraz pojawia się pytanie: jak to interpretować - czyli zrozumieć tak, aby móc to odnieść do innych warunków i sytuacji. Mój tata proponuje taką: w momencie zwiększenia prędkości ciała zwiększa się jego siłę odśrodkową Fod = mv2/R. Wtedy nie mogąc przejść na niższą orbitę (kołową - wg tego, czego bez opamiętania uczyli mnie w gimnazjum) z powodu siły odśrodkowej bezwładności, tor ciała wydłuża się tworząc elipsę. Wg tej teorii hamowanie działa na podobnej zasadzie - ciało również porusza się po orbicie eliptycznej. Drugi aspekt tej teorii mówi, że ciało (efekt po zmianach prędkości) porusza się tylko po orbitach dwóch rodzajów: kołowej lub eliptycznej - układ jest jakby "elastyczny", odporny na wszelkie nieokreślone zmiany. Kiedykolwiek się nie zmieni, czy siły działają liniowo, hiperbolicznie czy nieregularnie - to nie ma znaczenia dla końcowego efektu jakim są te dwa tory, najczęściej, rzecz jasna, eliptyczna, i w teorii i w praktyce.
Wydaje mi się, że odniesienie się do fizyki kwantowej i atomu jako reprezentanta tej teorii jest błędne. Mówimy o innej sytuacji, a świat fizyki kwantowej rządzi się kompletnie innymi prawami.
Co o tym myślicie? (liczba mnoga to zachęcenie do włączenia się do dyskusji większej liczby osób
Pozdrawiam,
Tomek L.