Skocz do zawartości

ekolog

Społeczność Astropolis
  • Postów

    8 591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ekolog

  1. aha rozumiem to taka migawka - fotka stanu myślenia w takim momencie

    No ja też w rozgardiaszu przed wyjściem na miejscówkę myślę czasem po męsku. I to jak. :szczerbaty:

    Ale ja to tak patrzę w przyszłość. Kiedyś możesz ocenić że na stracie tutaj nie warto było tak od razu "słowowo" pobandzić oneself.

    O mało znanych userach niestety opinie wyrabiamy sobie na bazie tego co ostanio widzimy co napisali.

    Dlatego zaproponowałbym Ci poedytowanie. No przynajmniej tych zwi/zwy ... :icon_exclaim:

     

    Ale wielki plus za odwagę. Ja na przykład (nietypowo chyba) mam zasadę, że nie dbam o opinię czyli prestiż, albo raczej dbam w takim stopniu

    ... żeby nie wylecieć za drzwi za grubą przesadę ;)

     

    Taka postawa jest rozsądna jednak nie taki to znowu lekki kawałek chleba - przydatne: "nerwy stalówka" ;)

     

    A tak poważniej. Rozwiń to focenie ISS cycuś takiego. Co prawda to dziennik obserwatorów

    ale ciekawy temat:

     

    jednoczesny WIZUAL I FOCENIE w praktyce astroamatora

     

    Niejaki Szuu by napisał: pacze i foce :icon_biggrin:

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Przy okazji powiem, że często spotykany wyraz: za***iste

    Jest, moim zdaniem, gdy napisany z mniejeszą iloscią gwiazdek niż ja tutaj, lub cały,

    niedopuszczalny w tekscie pisanym na forum astronomcznym w jakimkolwiek kontekscie;

    Niezaleznie od najlepszej nawet intencji! Rdzeń tego wyrazu dyskwalifikuje go absolutnie!

    Nawet w wolnych tematach. Mimo, że one moga byc nieastronomiczne

    i są nieosiągalne dla niezarejestrowanych.

     

  2. Dobre - tak kumpel do kumpla - ale oficjalnie - powiem: Ciut za dużo fizjologii ;)

    Wywal kilka zwrotek, wstaw trochę astrofociarskiego i/lub/oraz astrowizualnego żargonu (tylko przyzwoitego) i będzie OK.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    o,rzesz .. o mało z tego wszystkiego płatków na mleku nie przypaliłem :)

    Przyszła mi do głowy cenna myśl ... najlepsze słowa w takim utworze to najsprytniej chyba brać z nieba ...

    gwiazdozbiory ... także półkuli południowej (Nowozelandzkiego nieba).

  3. Lipa to akurat bezpieczna nazwa drzewa w kwietniu, no to lecim:

     

    Szuu

    Jeśli obiecasz (uczciwie), że pojedziesz to zapłacę za Ciebie!

    W ten sposób zachowasz swoje incognito. Ale musisz publicznie obiecać.

    Tu, w dziale "Komunikaty Astropolis" ... bo w nim nie ma lipy!

     

    Zapłacę choćbym miał sam tego dokonać. Ale jak ktoś się dorzuca to i lepiej

    bo wywrzemy silniejszy nacisk. Lubię naciskać na ludzi (to się chyba nazywa u*******wość)

    ale w dwoje czy troje raźniej. Kto się dorzuca?

     

    Pozdrawiam

     

    p.s.

    Jak mi tu jacyś kolejni zaczną w statusach pisać "Ech..." to wezmę "Ich..." na warsztat ;)

    Mimo, że lubię E pisane wielką literą :)

     

    p.s.2.

    No popatrz na listę Szuu...

    Stuxnet jedzie! Jedyna okazja na bliskie spotkanie III stopnia. W realu!

    Pogadacie sobie hexadecymalnie: C0A9 i takie tam :D

     

    Tak a propo C0A9 ...

     

    Kiedyś w nocy patrzymy w hotelu (wielodniowy wyjazdowy turniej szachowy)

    a dwóch kumpli trzyma głowy pod jedną kołdrą. O fuuuuuu ... pomyślałem.

     

    Okazało się, że grali w szachy na ślepo (mało im było za dnia) :D

     

    No i klasyka:

     

    e4, e5, Sf3, Sc6, Gb5, a6 - początek partii Hiszpańskiej - walaka o tron światowy!

    i tu szok na cały świat - wbrew ówczesnej modzie

    - Robert Fisher zamiast wycofać zaatakowanego pionkiem gońca (Ga4)

    oddał go za skoczka: Gxc6 !? :o

     

    I Spasski musiał zacząć myśleć sam

    - bo dalekich analiz tego wariantu w ZSRR nie było :)

     

    A ma to wszystko i to jeszcze wspólnego z kosmosem, że

    astronauci na ISS czasem grają w szachy ze sobą lub z Ziemią!

    No bo co oni tam mają do roboty? :D :D :D

     

    bieszczady.jpg

  4. Tak. Co do aberracji to chyba przez moment zakładałem, że czytają to "sami swoi" i użyłem nazbyt dużego uproszczenia "językowego".

    To nie apochromat. Aberracja być musi.

    Chodziło mi o to, że JA na szczęście jej nie dostrzegam, czyli jeśli jakieś przkłamania czy "rozmycia"

    barwne być muszą to znikomo wadzące takiemu komuś ja ja.

    Nie młodzieniaszek ale (jeszcze) entuzjasta patrzenia przez lornetkę i w nocy i w dzień ;)

     

    Pozdrawiam

     

     

     

  5. No ... idziesz w moje ślady ;)

    Takie obserwacje z perypetiami są najciekawsze :)

     

    Jak znam Szuu (a i siebie) to szczególnie wzrok nasz przyciągnął ten fragment:

    >>> W okolicach prawej krawędzi warkocza wyraźnie widoczna była wąska struktura o długości około 20',

    >>> która była znacznie jaśniejsza od otoczenia.

     

    Zastanawiam się czy tu by nie wchodził w grę malutki szkic (z pamięci)?

     

    Pozdrawiam

     

  6. Według pewnego artykułu w „Świat Nauki”, o skutkach globalnego ocieplenia,

    czekają nas, w środkowej Europie, migracje ludzi z Azji, Afryki oraz południowych

    krajów Europejskich (w przypadku na obrazku - z Rumuni). Tam spodziewane są susze.

    Może to oznaczać, ze ze względów demograficznych (np. innych tradycji rodzinnych),

    za tysiąc lat języki tych imigrantów wyprą obecnie dominujące w Europie.

    Może z wyjątkiem angielskiego. W czym nie ma nic złego jeśli zarazem uda się

    asymilacja tych ludzi, taka, żeby ich dzieci uczyły się ambitnie w szkołach i robiły

    kariery zawodowe na miarę swoich możliwości, czego powinniśmy im życzyć.

     

    W znanym mi środowisku ekologów wrocławskich znane są już różne, drobne oznaki

    skutków globalnego ocieplenia pojawiające się w Europie (i w Polsce).

    Na przykład choroby lasów, zimowanie ptaków, trąby powietrzne, itd.

     

    Obrazek to skan z najbardziej popularnego dziennika we Wrocławiu, istniejącego

    od zawsze chyba (w pewnym momencie połączyły się zespoły dawniej dwóch gazet

    „Gazety Robotniczej” i „Wieczoru Wrocławia”). Neutralnej pod każdym względem.

     

    Obozowisko przedstawione na obrazku i sytuacje znam doskonale. Przez wiele

    lat bywałem tam. Wielką ilość działek ogrodowych zlikwidowano tam niepotrzebnie

    bo jakiś wielki inwestor obiecał miastu zakup tego terenu, po czym sie wycofał.

    Dla wielu ludzi znanych mi osobiście była to straszna strata ulubionego zajęcia.

     

    Pozdrawiam

    EDIT:

    Warto kliknąć przynajmniej lewy obrazek bo wtedy zobczycie co to dziecko ma w ustach :o

    Jak widać musimy bardzo mocno życzyć im tej pełnej edukacji

    - także w zakresie szkodliwości pewnych rzeczy w pewnym wieku zwłaszcza.

     

    W kwestii demograficzno-językowej dotyczącej dalszej przyszłości języka polskiego warto

    zerknąc i na ten post:

    http://astropolis.pl/topic/40242-wiat-si-do-gry-nogami-przewraca-nowe-i-modne-nie-znaczy-dobre/page-2?do=findComment&comment=483719

     

    obozowisko.jpg

    tytul.jpg

  7. >>> usiągnął

     

    Pewnie dlatego, że tam mi nie podskoczyłeś - rzeknę (bo bym odpalił moją telepatię) :)

     

    - przy okazji zwracajac się do Ciebie innymi (bardziej polskimi) nickami - Danielu / Pejczu drogi.

     

    A tak poważniej to gratulacje i podziękowania za te śmieszne teksty zbierane czasem też po mniejszych i większych dziurach, ale miłych bo astronomicznych :)

     

    jednakowoż nie czarnych :szczerbaty:

     

     

     

    Pozdrawiam

  8. Dzieki Xinins.

    Podpowiedziałeś mi tu sensowny chyba pomysł, że wypowiedzi nieco luźniejsze,

    niemniej z elementem naukowym lub technicznym (choćby na obrazku)

    też by tu pasowały od czasu do czasu. Od razu dam przykładzik.

    Futurologiczny (niebieski tekst uzupełnia obrazek).

     

    Pozdrawiam.

     

     

    Ten się śmieje kto się śmieje ostatni powiedział szczurus erectus gigantus :)

    naczelne.jpg

  9. Astrokosmo & Kecaju.

    Nie bądźcie tacy dosadni i krytyczni wobec ludu plażowego.

    Na tym obrazku śmieszne są po prostu (nie jedne) białe majteczki gwiazd :icon_idea:

    Głosujcie po prostu na post Wojtka - bo jest wystarczajaco subtelny i przedniej klasy.

    I jego post całkiem (i Wam) wystarczy w tej sprawie ;)

     

    A wpisy przeedytujcie (dam plusa za skorygowanie)

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Ja tu nieczego nie promuję - na wszelki wypadek dodam - to jest news

    z zaskakujacymi dla mnie aspekatami z dziedziny wzronictwa (czy jak to się nazywa) głównie.

     

  10. Najpierw trochę o kulisach praw autorskich.

     

    Co, akurat w tym wątku, może się przydać innym, którzy zdecydują się tu opisać jakąś ciekawostkę.

     

    Obiło mi się o uszy, że "Świat Nauki" bardzo pilnuje swoich praw autorskich.

    Skanowanie ich tekstów (lub oryginalnych obrazków) ma ponoć być niedozwolone bezterminowo (np 100 lat).

    Nie wnikam w to specjalnie, ale, z powyższych choćby względów, ich obrazków lub skanów nie zamieszczę.

     

    Poniżej nawiązuje do materiałów z dwóch numerów z różnych lat. Jednego bardzo świeżutkiego!

     

    Przypuszcza się, że około 200 tys lat temu pierwsi Homo Sapiens musieli

    stopniowo emigrować z centralnej do południowej Afryki, z powodu

    ówczesnego jakiegoś "globalnego ocieplenia" lub suszy (są przesłanki jej zaistnienia).

     

    Dlatego historia rozwoju narzędzi (i dzieł sztuki) używanych przez naczelne

    po ich rozstaniu się z linią Szympansów i Bonobo często wspomina o RPA.

     

    HISTORIA NARZEDZI I DZIEŁ SZTUKI

     

    2.6 mln lat temu odłupki otoczakowe {pierwszy obrazek}

    Odłupanie ostrej płytki z prawie okrągłego kamienia (otoczaka)

    znalezionego gdzieś nad rzeką.

     

    Zdaniem badacza to był największy przełom

    w historii ludzkości, albo przynajmniej w historii narzędzi

    - gdyż "pierwszy raz wymyślono coś z niczego"

     

    (pojemność mozgoczaszki twórcy - australopiteka 0.5 litra)

     

    1.7 mln lat Kamienne pięściaki obrobione dwustronnie. {drugi obrazek}

    Taki pięściak kształtem przypomina ziarno słonecznika tylko że długie na około 25 cm,

    Ciężki i bardzo niebezpieczny dla wroga, nawet dużego zwierzęcia.

    Najbardziej znane miejsce odkrycia: Turkana w Kenii

    (pojemność mózgoczaszki twórcy - Homo Ercetus 0.9 litra)

     

    0.5 mln lat temu Ostrza kamienne osadzane w drewnianych rękojeściach; odpowiednik dzisiejszego noża

    (Homo heidelbergensis, pojemność mózgoczaszki jeszcze bardziej zbliżona do występującej u Homo Sapiens)

     

    164 tysiące lat temu precyzyjne małe ostrza (typu lancet, skrobaczka, subtelny grot)

    uzyskiwane przez rozłupywanie kamienia po podgrzaniu go do odpowiednio dobranej,

    bardzo wysokiej temperatury

    RPA (pojemność mózgoczaszki Homo Sapiens Sapiens 1.3 litra)

     

    75 Tysięcy lat temu. Pierwsza rzecz ozdobiona ewidentnie artystycznym rysunkiem.

    Płytka ochry w artystyczny sposób ponacinana rysunkiem jakby ładnego siatkowego płotu

    (trzy druty nośne poziomo i ukośna krata siatki).

    Materace ze specjalnej (najlepszej znanej botanikom) rośliny odstraszającej komary i pasożyty.

    RPA (pojemność mózgoczaszki Homo Sapiens Sapiens 1.3 litra)

     

    To poniżej to znowu cytat, a nie mój wybór, aktualnie najwspanialszego "narzędzia".

     

    Obecnie (2013 rok) "całkowicie bezemisyjne samochody seryjne produkcji Japońskiej"

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Czemu akurat te auta i w jakim stopniu bezemisyjne (co z zapleczem i produkcją)? ;)

    narzedzia_otoczakowe.jpg

    piesciak.jpg

  11. Odpowiedź.

     

    Ludzie może rzadko kiedy interesują się osobiście astronomią ale, wbrew pozorom,

    mają dla nas, astronomów, szacunek i podziw. I dlatego jak jakaś przebojowa

    biznes-Woman (lub man) w końcu wdraża nowy produkt i szuka nazwy dla niego, to

    kusi go nazwa zaczerpnięta z astronomii. Czyli to nie jest tak, że tylko teleskopom

    może trafić się nazwa typu "Exo" (od exoplanety) czy "Sky Watcher" (od obserwatora nieba).

     

    Najprostsza astronomiczna nazwa, obecnie nadana popularnej kawie, to "Astra".

     

    Na zdjęciu oczywiście też jest pewna "Astra". Jest to zarazem MAŁY PIES! :)

    Jeśli odgadywanie "Astry" ktoś uzna za nie poważne

    (choć gdzieś, kiedyś, może na miejscówkach, wspomniałem dumnie o jej imieniu)

    to miał szansę na równie dobrą odpowiedź:

     

    Mały Pies (łac. Canis Minor, dop. Canis Minoris, skrót CMi)

    – mały gwiazdozbiór usytuowany w pobliżu równika niebieskiego.

    Jest jednym z 48 pierwotnych greckich gwiazdozbiorów. W Polsce widoczny zimą i wiosną.

     

    Na niebie mamy zresztą więcej psów.

     

    Wielki Pies (łac. Canis Maior, dop. Canis Maioris, skrót CMa)

    – gwiazdozbiór nieba zimowego półkuli północnej szerokości geograficznej,

    znany już w starożytności. W Polsce widoczny zimą.

    Liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem: około 80.

     

    Psy Gończe (łac. Canes Venatici, dop. Canum Venaticorum, skrót CVn)

    – gwiazdozbiór nieba północnego sąsiadujący z Wolarzem i wydzielony

    z Wielkiej Niedźwiedzicy przez Heweliusza.

     

    Reszta odpowiedzi jest w napisach na obrazku.

    I tylko dodam:

    Uważam, że czujne oko astro-hobbisty powinno też wyłapać "chmurwy" bo astronomia

    to nie tylko miód, czasem też nostalgia za pięknym niebem, zwłaszcza takim,

    jakie widziałem, na peryferiach nadwiślańskiej wsi, 45 lat temu

    (Droga Mleczna była miejscami kolorowa).

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    A teraz proponuję miłą niespodziankę.

    Skoro „konkurs otwarty”, to niech to znaczy i w szerszym sensie.

    Jeśli któraś z czytających ten wątek Pań lub Panów jeszcze coś wymyśli,

    serdecznie zapraszam do napisania o tym. Może być nawet i romantycznie.

    Istnieje pewne (niezerowe) prawdopodobieństwo, że na dniach zostanę tu Moderatorem.

    W związku z tym obiecuję, że postów Pań na pewno tu nie wytnę! :)

    ODPOWIEDZ_5_SZT.jpg

  12. Dzisiaj dowcipy pod zbiorczym tytułem D jak Dobranoc

     

     

    W Małżeństwie.

    - Jak nie będziesz jęczała podczas miłości to się z Tobą rozwiodę.

     

    Za kilka dni sytuacja wieczorem rozwija się klasycznie.

    Żona: Teraz?

    Mąż: Nie! Jak ci powiem!

     

    Po chwili:

     

    Teraz!

     

    Żona:

    Olaboga. Co ja zrobię. Dzieci ubrań na zimę nie mają. Sukienka mi się podarła. Cukier podrożał!

     

     

     

     

    Ciemno, małżonkowie w łóżku, mąż szuka w szafce czegoś i nagle mówi zaniepokojony:
    - Nie ma prezerwatyw!

    Żona:
    No to d.

    ntd.jpg

    • Lubię 4
  13. Co, związanego z astronomią, przestawia to zdjęcie?

    Jest to tak zwany "test otwarty", więc może być nawet kilka odpowiedzi

    i nie ma "złych" (o ile jakoś uzasadnione).

     

    Nie wykluczam, że moją odpowiedź podam pod koniec dnia, jutro lub pojutrze

    dlatego gorąco zachęcam do odpowiadania już dzisiaj.

     

    Pozdrawiam

    p.s.1.

    Szuu już oglądał to zdjęcie i coś tam zgadywał. Niestety potem ujawniłem mu co przeoczył.

    Nie przewidziałem, że zrobię z tego zagadkę także dla innych. Poza tym, na co wtedy

    zwróciłem Ci uwagę, możesz Szuu oczywiście napisać.

    p.s.2

    Polecam wykłady z fizyki organizowane na Politechnice Wrocławskiej przez Instytut Fizyki.

    Jest to cykl wykładów popularyzujących fizykę. Wykłady odbywają się co środę,

    w budynku A-1 (głównym) sala 322. Wykłady dotyczą wielu dziedzin fizyki.

    link do listy wykładów: http://www.if.pwr.wroc.pl/dokumenty/wpf/G2013.pdf

    Zdecydowanie warto to kliknąć bo zobaczycie tam zaskakująco dużo tematów

    o kosmosie i astronomii. Sądzę, że niektórzy z Was, po zobaczeniu ich,

    nawet z daleka przyjadą na nie do Wrocławia. Może nawet, w oparciu o taki

    wykład, ktoś napisze nam tutaj jakąś zagadkę. Gorąco zachęcam.

     

    Pytanie.jpg

  14. SZTUCZNY GŁĘBOKI "SEN"

     

    Angielska Wiki:

     

    Istnieje wiele projektów badawczych badających obecnie, jak osiągnąć stan "hibernacji" u ludzi.

    Zdolność ludzi do hibernacji byłaby przydatna z wielu powodów, takich jak ratowanie życia ciężko chorych lub rannych, tymczasowo umieszczanych w stanie hibernacji (porównaj śpiączkę).

    Ponadto hibernacja byłoby przydatna dla ludzi podczas różnych proponowanych planów podróży międzygwiezdnych w przyszłości.

    Podobne do ewentualnego ludzkiego stanu hibernacji jest zawieszanie lub spowalnianie procesów życiowych,

    za pomocą środków zewnętrznych, bez usypiania.

     

     

    Największym sukcesem w tej materii jest wyleczenie z wścieklizny pewnej dziewczynki w USA kilka lat temu.

    Leczenie oparło się na spostrzeżeniu, że nie sam wirus wścieklizny zabija tylko reakcja tkankowa na niego czyli widoczne pod mikroskopem zmiany stanowiące reakcję nań. Sam wirus po jakimś czasie by zginął, w mimo wszystko niegościnnym dla niego organizmie.

     

    Leczenie opierało się zatem na maksymalnie głębokim uśpieniu dziewczynki spowalniającym prawie wszystkie procesy życiowe przez wiele tygodni {sic!}.

    Zarazem jednak nie można było przesadzić, gdyż manewrowano jej stanem blisko strefy śmierci.

    Była to mozolna, nieprzerwana praca wielu lekarzy. Dlatego ta udana kuracja kosztowała milion dolarów.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Nie tylko my (astroamatorzy) możemy narzekać na pogodę ostatnio.

    obrazek z:

    http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,13654659,Zaby_nadal_hibernuja__Juz_o_dwa_tygodnie_za_dlugo.html?bo=1

    Hibernacja.jpg

  15. ups ... double click ;)

     

    EDIT:

    myślałem, że ten post zniknie bo wpadł tu przez technologiczną ociężałość mojego kompa chyba.

     

    Skoro wisi to dodam coś do mojego pytania.

     

    Widziałem tu na forum taką dziwną kamerkę co się ją ma zwykle przy obserwatorium w plenerze.

    Wyglądała jak opuszka szklanego palca i filmowała całe niebo.

     

    Na kolejnych klatkach tego całego nieba (lub na filmie) można było by chyba pozliczać kreski meteorów?

     

    I wydaje mi się, że optyka "zasilajaca" matrycę tej kamery była optyką pomniejszającą?!

     

    Czyli byłby to przykład sensownego zastosowania pomniejszeń do obiektu astronomicznego

    tu akurat o nazwie ... "całe niebo" :)

     

    Ciekawe jak by na tym filmie wyglądała ta kometa co tu omawiamy lub inna jeszcze mocniejsza ?

     

    Pozdrawiam

     

     

  16. A to może przy tej okazji zapytam Cię Piotrku o coś ...

     

    Czy są sytuacje, obiekty na niebie, potrzeby, że warto lub trzeba popatrzeć na jakiś obiekt na niebie nie powiększając go tylko odwrotnie

    ... stosując pomniejszanie.

     

    Albo tak astro-focić - choć tu się nie znam i może to abstrakcja jest ;)

     

    Tak mi to przyszło do głowy ... bo wtedy mamy to światło jakby bardziej zbliżone do (niby) gwiazdy czy planety.

    Czy warto by było gołym okiem popatrzeć na znaną gwiazdę (albo ....),

    a potem przez jakiś sprzęt pomniejszający - na coś innego?

     

    Pozdrawiam

  17. SYMULACJE KOMPUTEROWE

     

    Około 30 lat temu wykład na powyższy temat (na polibudzie) zaczął się od informacji:

     

    Mamy dwie główne metody takiej symulacji:

    1. Analiza kolejnych przewidywanych zdarzeń

    2. Analiza wszystkich miejsc w kolejnych chwilach.

    Druga metoda bardziej obciąża komputer, ale jest cenniejsza.

     

    I dalej wykładowca podał przykład:

     

    Obrona przed atakiem wojennym z powietrza.

     

    Metoda symulacji 1. Dwa zdarzenia:

    a. Pocisk wystrzeliwany w kierunku śmigłowca.

    b. W przewidywanym wcześniej momencie pocisk trafia albo nie.

     

    Metoda 2.

    a. Pocisk wystrzelony.

    b. leci

    c. leci

    d. Trafił albo nie

    e. nie trafił to leci dalej

    f. trafił w wyżej położony śmigłowiec albo w samolot wroga :)

     

    Około dwa, trzy lata temu symulacje komputerowe wykazały, że w gazowo-pyłowych

    obłokach gwiazdy tworzą się stosunkowo często dwie obok siebie naraz.

    Nie jest to może zaskoczeniem ale oznacza, że układy podwójne są podwójnymi

    już od momentu narodzin ich gwiazd, a nie skutkiem przypadkowego "złapania się" potem.

    Tego nie można było ustalić drogą obserwacji gdyż te obłoki bardzo utrudniają

    bezpośrednią obserwację narodzin konkretnej gwiazdy.

     

    Ostatnio zasymulowano historię Plejad czyli Messiera 45

    ("Świat Nauki" na bazie Steven Stahler "The Dynamical Evolution of the Pleiades").

    Wbrew uprzednio akceptowanym teoriom okazało się, że nie następuje w nich segregacja gwiazd

    taka jak się przypuszcza w gromadach kulistych (pewne bardziej do środka inne dalej).

    Następuje natomiast bardzo stopniowe poszerzanie całego jakby "roju pszczół".

    Na skutek sporadycznych ale nieuchronnych przypadkowych minięć jakiejś większej gwiazdy

    z układem podwójnym. Jedna z mniejszych jest wyrzucana z układu,

    a nadlatująca współtworzy nowy układ podwójny.

    W sumie jednak rój lata potem po szerszych trajektoriach.

    Cały mechanizm zapewnia gromadom otwartym bardzo długie istnienie bez definitywnego rozproszenia.

    Mechanizm ten byłby bardzo trudny do wydedukowania (teoretycznie).

     

    Pozdrawiam

  18. Drugi post wątku zawiera arcyciekawy dla nas temat – Symulację Plejad :)

    wiec ten pierwszy (tylko wyjątkowo tak spory) polecam raczej "po trochu", dla chętnych.

     

    MODEL STANDARDOWY

     

    Przeczytałem ostatnio, że jedyna teoria cząstek elementarnych,

    która sprawdza się w eksperymentach "Model Standardowy" tak naprawdę nie jest teorią takowych cząstek (w sensie jej wzorów i sedna).

    Te cząstki faktycznie to w niej nie istnieją jako "byty" pierwotne.

    Są one tylko "zagęszczeniami takiego czy innego pola".

    Fundamentami tej teorii są pola wypełniające przestrzeń.

    Pola:

    1. Elektryczne

    2. Magnetyczne

    3. Elektronu

    4. Kwarka

    5. Higgsa i inne.

    W 1925 roku genialny Erwin Schroedinger zakończył erę absolutnej dominacji kwantowego("dyskretnego") rozumienia cząstek, które zawdzięczano Nielsowi Bohrowi.
    Schroedinger Pokazał równania pola ("ewolucji" jego fal w jakimś okresie czasu) opisujące rzeczywistość w przestrzeni
    bez potrzeby powoływania wcześniej do życia elektronu. Z równań tych wynikały konkretne takie a nie inne orbity elektronów.

    Wnioski z równań opisujących "ulotne" pole rozciągające się w przestrzeni były niezwykle trafne,
    względem tego co było wiadomo o elektronach, co bardzo zaskoczyło ówczesnych fizyków.

    Także dzisiaj, po 88 latach od tamtego momentu, brzmi to niezwykle.

    Tak samo jak ze wspomnianym elektronem jest z pozornie konkretnymi kwarkami, a w konsekwencji z pozornie konkretnymi protonami.

    Dlatego wcale mnie nie dziwi, że współcześnie przypuszcza się, że nawet protony kiedyś się rozpadną.

    Co jest prawdą? Proton czy lokalne zagęszczenie pola kwarków?

    To już nie jest stary problem dualizmu korpuskularno-falowego tylko nowego podejścia (wielopolowego, odkrytego podczas budowy

    "Modelu Standardowego", który zaskakująco dobrze sprawdza się podczas eksperymentów).

     

    DRUK LATEKSOWY !


    Już nie tylko w USA. Atramentówka na polimery (i to rozpuszczalne wodą -> wydruki nieszkodliwe dla użytkownika).
    Ale jaka! Szeroka(bywają 5 metrowe ponoć).
    Mówi mi o tym facet. Mówi, że fajne, że ma "wydruk". Gdzie?
    O tu - przykleiłem piłkarza na drzwi.
    Podchodzę do drzwi i oczom nie wierzę. Plakat piłkarza, barwy soczyste.
    I szok! Piłkarz - skubaniec - jest żywy, podbija piłkę nogą!
    A jeszcze piłka jakby bliżej nas (trójwymiar).
    Okazało się, że druk może mieć dwie fazy i w drugiej nadrukowuje się mikrosoczewki,
    a wcześniej "wymyśla" sekwencyjny "film" jaki zobaczy człowiek poruszajacy się.
    Zamawia się druk pod przygotowany własnoręcznie obrazek (albo obrazki? Z tym 3d to nie wiem).
    Chyba bmp (im wiecej pikseli dasz tym lepiej dla Ciebie bo powiększany).
    Za "grosze" (małe serie, jednorazówki są akceptowane - i to jest przebój).
    Na papierze? Nie koniecznie. Na wszystkim co niegrube.
    Na folii, tekturze lub materiale - to masz kotarę.
    A potem nawet - jak się uprzesz - możesz zalaminować, utrwalić (UV),
    choćby na podłodze, co by deptać; na krześle co by siedzieć.
    Tylko zdjęcie własnej twarzy - to nie polecam.
    Można by (tak sądzę) na ścianę przykleić sobie całe niebo.
    I łazić po pokoju, a Łysy i gwiazdy by się troszeczkę ruszały.
    Albo na sufit i „gibać” się w łóżku. Stellarium.

     

    PET. Pozytonowa emisyjna tomografia komputerowa.


    Audycja w radiu na jego temat. Zaproszony ekspert medyczny mówi: PET w stosunku do wcześniejszych badań obrazowych jest jak rakieta międzyplanetarna do samolotu pasażerskiego. Trafiam do ośrodka PET. Na moje szczęście nie jako pacjent ale mam szansę kilkakrotnie porozmawiać dłużej z prawdziwymi fachowcami co w tym siedzą (jest ich w Polsce no chyba kilku). Zobaczyć wnętrze i funkcjonowanie tej "rakiety międzyplanetarnej". Atmosfera, organizacja rzeczywiście jak w Star-Trek. Badanie może dotyczyć pewnych chorób układu krążenia, i może paru innych. Najczęściej szuka tkanek zbyt szybko się dzielących.
    Co kilka dni z niemieckiej elektrowni atomowej wyjeżdża do Polski kontener z zadatkiem na antymaterię.

    Pacjent wypija. Po godzinie najwięcej glukozy przyswoi nietypowo "żarłoczna" tkanka. Co jakiś czas rozpada się atom cząsteczki glukozy. Wyemitowny pozyton styka się gdzieś zaraz ze zwykłym elektronem. Anihilacja.

    W dwie strony lecą kwanty promieniowania. Łapie to inteligentny "kokon" dookoła pacjenta. Rozpoznaje pary i miejsce ich powstania. Cały człowiek jest badany od połowy ud do czubka głowy. Zdolność rozdzielcza kilka mm (to jest dana nieoficjalna - możecie mi nie wierzyć) "oficjalna" oczywiście gorsza bo trudno ryzykować diagnozę na krawędzi detalu. Po badaniu pacjent przez dobę ma omijać dzieci i osoby w ciąży. Bywa, że pacjent po prostu prosi domowników o opuszczenie mieszkania, bywa (co też wzrusza), że każe im zabrać domowego czworonoga.
    Mocna, intelektualnie i emocjonalnie, sprawa jest taka. Pacjenci owi bez przerwy kręcą się obok personelu ośrodka. Lekarzy, pielęgniarek, rejestratorek. Podczas badania, a i trochę po nim coś tam załatwiają, pytają. Dlaczego ktokolwiek tam pracuje? Zarobki oceniam na niezłe (ewentualne, szybsze, prywatnie badanie kosztuje prawie 5 tys zł) ale co z tego. Otóż udało się uprzystępnić zwykłym (zatrudniającym się) ludziom wnioski o potencjalnyum zagrożeniu chorobą wynikające ze statystyki matematycznej i opisowej. Prawdopodobnie jest to objaśnienie typu: Czy jeździ Pani samochodem za miastem? Tak! To proszę sobie wyobrazić, że gdyby zrezygnowała Pani z podróży za miastem to wydłużyła by Pani swoje życie o tyle o ile tu Pani je skróci. Wszędzie czymś ryzykujemy. Zawsze jest coś za coś.

    Ciekawy jest rozwój tej techniki. Dawniej pokazywała kontur człowieka i rozmyte struktury gdzieś tam ale bez organów wewnętrznych. To ogromnie utrudniało działania lekarzom. Musieli niejako zgadywać gdzie to dokładnie jest. Wszak pacjent układa się zawsze trochę inaczej.
    Obecnie równocześnie z podstawowym badaniem jest robiony nieco lżejszy Tomograf i kolorowe obrazy na ciemnym tle - świecenia czegoś - ukazują się w otoczeniu rzeczywistych organów. To był przełom! I stąd może ta entuzjastyczna wypowiedź eksperta w radiu.


    TEORIA STRUN

     

    Posiłkuje się bardzo zaawansowanym aparatem matematycznym (w tym geometrycznym).

    Uważa się, że pracują w niej naukowo osoby o największych zdolnościach matematycznych.

    Jest ona dopiero rozwijana, miedzy innymi, dlatego, że obecnie brakuje dobrej teorii dwóch sytuacji

    (Ogólna Teoria Względności i Model Standardowy "nie sięgają" tam wystarczająco):

    1. Zjawisk zachodzących we wnętrzu czarnej dziury.

    2. Zjawisk, które zachodziły w fazie Wielkiego Wybuchu jeszcze wcześniej (ułamek sekundy)

    niż w momencie, o którym potrafimy już coś wywnioskować z obserwacji astronomicznych.

    Czyli wtedy gdy nasz kawałek wszechświata (lub on cały) mieścił się w wyjątkowo małej objętości.

    Tu konkuruje na przykład z teorią kwantowej grawitacji pętlowej, która już zdecydowanie lansuje tezę,

    że Wielki Wybuch był Wielkim Odbiciem.

    Generalnie teoria strun zakłada istnienie większej liczby wymiarów.

    Punktowa cząsteczka (z naszego punktu widzenia) jest tam tylko jednym końcem jakiegoś włoska (struny)

    - jakby jego "cebulką". "Włoska" rozpostartego w dodatkowych kilku wymiarach przestrzeni ponad te trzy co znamy:

    wysokość, szerokość, głębokość. "Włoski" owe mogą być powiązane z czymś typu membrana (zwana "braną").

    Biorąc pod uwagę to co napisałem wcześniej można powiedzieć, że, w kwestii rozwijania jej,

    jest ona tylko dla orłów.

    Podobnie złożone problemy matematyczne występują w dziedzinie nadprzewodnictwa i zjawisk zachodzących

    w bardzo niskich temperaturach. Pojawiają się tam całe masy splątanych elektronów, ich zestawów

    prawie nie można "opanować" wzorami.

    Około 20 lat temu Instytut Niskich Temperatur we Wrocławiu był bardzo silną placówką naukową.

    Swego czasu mój znajomy, naukowiec - niskie temperatury, wzruszył się socjologicznie,

    i ja też, jak usłyszałem o co chodzi.

    Pojechał na konferencję naukową na jakiś tam temat z tym związany.

    Po jednej z sesji kilka osób (ale bliżej 9 niż 3) - w istotny sposób w niej uczestniczących - poszło na obiad.

    Mój znajomy też. Nagle uzmysłowił sobie, z pewną dozą smutku, że, w przeciwieństwie do niego,

    wszyscy pozostali konsumenci wspólnego obiadu mają już Nobla! :)

     

    TWIERDZENIE BELLA (COŚ JEST SZYBSZE NIŻ ŚWIATŁO)

     

    Szczęśliwie dla nas temat jest na polskiej Wikipedii opracowany nie gorzej niż na innych


    http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_Bella


    Wśród fizyków "obowiązuje" obecnie teoria zakładająca zjawisko splątania.
    "Wyszła" ona naukowcom nie w drodze genialnej koncepcji i intuicji lecz prozaicznie ... z obliczeń.
    Splątanie jest absolutnym, i jakże emocjonującym, wyjątkiem w naszym świecie.
    Coś jest przekazywane szybciej niż światło, natychmiast!
    Gdy kwant pochodzący z pewnego rozpadu trafia na coś, choćby na Ziemi, dopiero wtedy natura "losuje" jego spin. W tym momencie drugi kwant z tej pary, może nawet miliony lat świetlnych dalej, też ustala swój spin (na przeciwny). Z takim spinem zadziała podczas jego zderzenia z materią. Sumaryczny spin musi być zachowany bo to wynika z innej, jeszcze staranniej zbadanej cechy natury. Spin jest to cecha, którą można by rozumieć jako coś nieco podobnego do ładunku elektrycznego ale ukierunkowanego, w którąś stronę w przestrzeni.
    Alternatywna (intuicyjna) teoria zakładała by, że kwanty od początku mają "wylosowane" przeciwne spiny.
    Wydaje się, że nie można wykazać jak jest naprawdę.
    Eksperymentalne rozstrzygnięcie tej kwestii Albert Einstein uważał za niemożliwe. Sprytny sposób wymyślił Bell i zrealizowano kilka eksperymentów. Są zdarzenia fizyczne, które powodują pojawianie się nawet dwóch splątanych atomów (pewną cechą). Dla nas (astroamatorów) ciekawy jest wniosek:
    Niech do mojego teleskopu, z odległego obiektu zmierza milion kwantów. 950 tysięcy ma nie wyjaśniony, potencjalnie dowolny, spin, a 50 tysięcy konkretny (bo ich splątany odpowiednik gdzieś "zdetektował" w kosmosie). To oznacza, że te

    kwanty w locie są jakby nie równe sobie (dwie "kasty"). Pojawia się nowa, jedno-bitowa cecha kwantów: "ukonkretnienie spinu" (tak/nie). Dla fizyka znającego mechanikę kwantową to jest prawie „naturalne”.

    Taki fizyk uważa (akurat wiem), że, być może, z pewnego punktu widzenia, ta para może być czymś bardziej konkretnym i jednolitym niż dla nas typowe obiekty w przestrzeni.

    • Lubię 2
  19. Okular opisany SR 4mm poza miastem spisywał się "w miarę" czyli dostatecznie (na Saturnie czy M13).

    W mieście, w odniesieniu do Księżyca, ostrość łapałem tylko chwilami i zarazem tylko fragmentami (na obserwowanym polu).

     

    Porada Daniela (Pathera) jest cenna. Wyjść z nim z domu (albo wyziębić pokój ?).

     

    Dodam, że teleskop powinien stać na czymś stabilnym,

    niepodatnym lub "nie poddanym" naciskowi ludzkiej ręki. Dylemat czy coś jest "nie tak" najlepiej chyba rozstrzygnąć

    obserwujac w dzień, coś odległego, o bardzo znanym nam wyglądzie.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Rzekłbym, że w związku z tym, to może najlepiej będzie najpierw zobaczyć na mapkach Księżyca dostepnych w internecie

    co chemy obserować, wybrać sobie kilka miejsc, a dopiero potem poszukać ich. Nawet chwilami tylko ostre "ucieszą" ;)

     

    A tak w ogóle, to ten teleskop, z okularem 20 mm jest też sensowny. Tylko, że do tego, co w tym (małym) powerze jest fajne

    (tak zwane powiększenia lornetkowe). Np: Messier 44, Messier 45, Messier 23, Messier 31. Naturalnie, że najlepiej za miastem :(

     

    Ja bym tego Barlowa sprzedał (celem nabycia tego co dalej piszę)

    albo za dopłatą wymienił na okular nieco lepszy do lornetkowych powększeń czyli typu Plossl 25 mm.

    Takim właśnie (prezent od ZbyTa) z przyjemnością oglądałem M23.

     

    Na dzień dzisiejszy uważam, że tego teleskopu nie warto kupować w wersji rozszerzonej (droższej, z bajerami).

    Czyli warto kupować go w wersji czarno białej. Bo w cenie 300 zł to już mamy też słaby ale ciut lepszy teleskop SkyWatcher 70/500 na AZ2

    oraz niezłe lornetki 10x dobre do nauki nieba i wspomnianych powiększeń (i to chyba najlepszy pomysł za taką kwotę).

     

     

  20. Jakby na (moje) zamówienie w najnowszym Świecie Nauki (4/2013)

    pojawił się tekst pod tytułem: „Narodziny przy gwiezdnym starcu”,

    który kończy się tak (nieomal cytuję, pomijając głównie dłużyzny, itp):

     

    ... z uwagi na słabe promieniowanie białego karła, by na okrążającej go planecie

    utrzymywała się woda, musi krążyć ona w odległości nieprzekraczającej 2 mln km.

    Badacze uważają, że z czasem zewnętrzne planety mogą przywędrować ku

    środkowi układu, oraz, że nie można też wykluczyć, że z pozostałości gazu i pyłu narodzi się kolejne pokolenie planet.

    Takie planety jako obiekty poszukiwań mają wielką zaletę:

    bardzo łatwo zbadać skład ich atmosfer i odnaleźć obecność tlenu – oznaki życia.

    Badacze szacują, że planowane z udziałem konstruowanego właśnie Webb Telescope

    obserwacje mogą wykryć sprzyjający życiu glob co najmniej raz na każdych 500 (pięćset) obserwowanych białych karłów.

     

    Przyznam szczerze, że aż się zdziwiłem

    (optymizm większy chyba od mojego, prezentowanego wcześniej w tym wątku)

     

    Ale zarazem bardzo ucieszyłem :)

     

    Pozdrawiam

     

  21. Szuu napisał:

    >>> bo wydaje się niepotrzebnie kłopotliwy

     

    Według tego co napisał Piotrek Guzik test latarkowy i szczelinowy nie badają dokładnie tego samego.

    Może latarkowy jest nieco lepszy ale ...

    Idealny też czegoś tam wymaga co nie zawsze jest pod ręką (idealna, mocna dioda itp)

     

    Tu link do jego postu:

     

    http://astropolis.pl/topic/39399-wiarygodnosc-testu-latarkowego-w-badaniu-efektywnej-apertury-lornetek/page-2?do=findComment&comment=477599

     

    Wynika z tego, że latarkowy owszem ale czasem warto lub trzeba posłużyć się innym.

     

    Moim zdaniem nie proponowany tu nikomu (na razie), a tylko nieśmiało rozważany test przesłonowy (lub "szpaczy" - od potencjalnego szpaka, który mógłby na moment zasłonić nam prawie całe Słońce lub Księżyc o czym było na AP z „zagadkach”) jest w swoich ewentualnych rezultatach zbliżony do szczelinowego. O ile nie wykryjemy tu jakichś istotnych jego wad to będzie, niejako, wersją szczelinowego. Sądzę, że jednak ma zaletę. Jest (chyba) łatwiejszy. Krążek z papieru, czy piłeczka około (jeszcze nie liczyłem ale tego rzędu) 90mm średnicy czy nawet młode drzewko o takiej średnicy pnia pozwala, w oparciu o Księżyc w pełni lub Słońce, oszacować efektywną aperturę jedynie za pomoca zbliżania się i oddalania z lornetka trzymaną w rękach. O ile potem pomierzymy odległości i średnice. Mając na miejscówce do towarzystwa kogoś z lornetką o sprawdzonej efektywnej aperturze można by nawet porównać dwie lornetki nie posiadając żadnej miarki. Na zauważanie światła po bokach pnia czy krążka. No ale to jednak trzeba sprawdzić w praktyce - tego „szpaka” :)

     

    Pozdrawiam

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.