Skocz do zawartości

ekolog

Społeczność Astropolis
  • Postów

    8 591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez ekolog

  1. Astronomię amatorską polecam każdemu. Onkologii, dermatologii, chirurgii ani innych specjalizacji medycznych w postaci amatorskiej nie polecam nikomu.

     

    Zważywszy, że Twój post przekonał nie tylko mnie (dałem wtedy plusa) ale także Olo i Dalię (przy okazji bardzo się cieszę widząc kolejną forumowiczkę wśród nas - prawie samych facetów tutaj - niestety) proponuję zamknięcie tego wątku bo jego temat rzeczywiście (jeśli chcielibyśmy unikać off-topów) zmuszałby do wypowiedzi związanych z powyższymi dziedzinami.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Ostatnio usłyszałem o tak zwanym "cateringu dietetycznym" (przesmacznym a mimo to ...), który bardzo pomógł w powrocie do zdrowia, a nawet do super formy znajomym ale ...

    taki temat po prostu lepiej nie podczepiać tu na siłę ;)

    Można by założyć nowy wątek zapewne.

  2. żeby nie być gołosłownym dodam, że skusiła mnie ta źrenica wyjściowa w tej TS Optics 10x60 LE

    (przypadkiem mam nietypowo duże i w oczach) i lornetkę tę po prostu kupiłem :)

     

    Trochę to zasługa Szuu. Bo jak ostatnio pytałem go co kupić najpierw: lepszy teleskop czy lornetkę?

    to napisał mi, że lornetka też ważna (potrzebna).

     

    Za jakiś czas zapewne zaprezentuję tu jakiś test (opis).

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Efektywną aperturę zbadam albo testem szczelinowym albo latarkowym

    albo rozważę mojego pomysłu {nowość - nie polecam nikomu - zanim sam nie dotestuję}

    test "przesłonowy?" (który gdzieś tu kiedyś wymyśliłem i nazywam "szpaczym").

    Zbadam w jakiej odległości krążek da radę całkowicie zasłonić Księżyc. (patrz rysunek).

    I z tej odległości wyliczę co trzeba. Okno nie uchyla mi się w dół, więc odchylę krążek, aby był "na wprost".

    Może i można by go było zrobić w oparciu Słońce i folię na obiektyw ale chwilowo tego to sie trochę boję ;)

    Oczywiście test zrobię na pojedynczy obiektyw (nie dwóch naraz, bo to wymagałoby staranniejszej, wydłużonej "zasłony").

    planowany_test.jpg

  3. Ponieważ w innym wątku dowiedzieliśmy się dziś od Piotrka Guzika o głównie pyłowej genezie warkocza innej komety

    to i ta zapewne głównie pyłem będzie nas ekscytowała. Ale ... na Wikipedi o kometach pisze:

     

    >>> Pył pozostaje na torze przelotu komety, co powoduje, że wytworzony z niego warkocz jest niekiedy zakrzywiony

     

    To jak to jest z tą, dyskutowaną tu wcześniej, prędkościa tego pyłu

    (w momencie gdy znajdzie się on niedaleko Marsa - miniętego już wcześniej przez jądro komety)

    Czy rzeczywiście Mars tak niewiele (prawie wcale) wpłynie na "chmurę" tego pyłu jak tu czytałem?

     

    Pozdrawiam

  4. Witam jestem nowicjuszem i chciałbym się dowiedzieć jaką lornetkę kupić na początek. Mam już lornetkę 10x50 ale chcę czegoś więcej. Niechcę jakiejś wypasionej ale żeby można było dobrze oglądać niebo.Zastanawiałem się nad lornetkamo 15x70 albo 20x80.Czy dobrze przez nie widać? Pomocy! :astronomer2:

     

     

     

    http://astromarket.pl/lornetki-1/lornetka-ts-optics-10x60-le.html

     

    O ile nie masz prawie stu lat (jak ja) . Bo wtedy nie wykorzystasz tej, tak wspaniałej tu,

    6 milimetrowej tak zwanej "źrenicy wyjściowej"

    (taki przekrój ma wiązka światła w najwęższym miejscu - gdzie ma szanse wpadać cała do oka).

     

    Dzięki owej większej źrenicy (niż w 10x50) lepiej, "nieco jaśniejszymi", dostrzeżesz obiekty mgławicowe (mgławice, galaktyki).

    Lornetka z 6 mm źrenicą wyjściową bywa dlatego określana jako bardzo jasna (co jest zaletą).

     

    60mm zamiast 50mm obiektywów daje ponadto nieco większą zdolność rozdzielczą więc i szczegółowość obserwacji (zauważany "detal").

     

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Po 50-tce źrenica oka człowieka otwiera się w nocy już tylko na 5mm średnicy - statystycznie.

    U nastolatków na 7mm.

    p.s.2.

    Gdzie indziej tu na forum napisałeś też

    >>> Witam jaka lornetka dla początkującego np.15x70 albo 10x50 podajcie konkretne przykłady lornetek!

    stąd moje przypuszczenie, że (całkiem ciekawy) power 10x nadal "wchodzi w grę"

     

  5. Sumas,

     

     

    Mars na pewno nie "przechwyci" sporej części komy - może co najwyżej wpłynąć na jej kształt. Kometa będzie się poruszać na tyle szybko, że grawitacyjnie z Marsem mogą związać się jedynie te cząsteczki, na których trasie się znajdzie - ze względu, że Mars ma niewielką średnicę (w porównaniu z głową komety), część komy, którą ewentualnie Mars mógłby "przechwycić" jest niewielka. Na porwanie przez kometę części marsjańkiej atmosfety nie ma szans (no, chyba że mówimy o jakiejś znikomej jej części)

     

    A to mam pytanie.

    Czy warkocz komety to z dnia na dzień nowe cząstki uwolnione właśnie (te z (przed)wczoraj zostały gdzieś na zawsze)?

    Czy też on jednak w dużym procencie leci za kometą (stale prawie ta sama armia atomów "świeci")?

     

    Mars na pewno zdestabilizuje warkocz, mimo, że się na nim nie utuczy.

    Odchyli kierunek lotu wielu "cząstek" (albo pyłków) i one polecą gdzieś w bok - poszerzając go optycznie.

     

    Pozdrawiam

  6. Zamierzam przeznaczyć na teleskop z jakieś 700/800 zł... będę obserwował niebo z balkonu jaki i w ogródku a raczej to jest taka górka z której widać całe niebo, a niebo u mnie jest bardzo ciemne bo mieszkam na wsi, z dala od miast... w sumie rozmiary teleskopu nie mają dla mnie żadnego znaczenia może być duży i ciężki, nie zamierzam nigdzie sie z nim wybierać... Nigdy wcześniej nie miałem teleskopu więc chce coś w miarę dobrego kupić za te pieniądze, mam nadzieje że pomożecie mi wybrać dobry teleskop... Aaa i jeszcze jedno nie polecajcie mi zakupu lornetek, jak dla mnie to sie do niczego nie nadaje, wole reflektor lub refraktor.

     

     

    W takim przypadku zdecydowanie ten:

     

    http://astromarket.pl/teleskopy/newton/teleskop-sky-watcher-synta-6-pyrex-dobson.html

     

    "Mechanicznie" OK, a optycznie bardzo góruje nad alternatywami w tej grupie cenowej.

     

    W Twoim wieku już tym standardowym okularem 10 mm Twoje oko wyłapie praktycznie wszystkie detale osiągalne dla tego teleskopu (z racji jego maksymalnej zdolności rozdzielczej). Gdy mówimy chociażby o Księżycu.

     

    Z czasem możesz dokupić sobie na przykład okular rzędu (około) 6mm do pewnych "subtelnych" celów

    wymagających czasem większego powiększenia niż 120x co tu masz od razu.

     

    Za to okularem 25 mm masz od razu frajdę z rozciągłymi obiektami głębokiego nieba (np Messier 31).

     

    Pozdrawiam

     

    EDIT:

    Lornetki polecanej niżej przez Pulsara w rękach nie utrzymasz, a na tanim byle czym nie warto :icon_neutral:

     

  7. Chyba czas wziąć dobry przykład z Piotrka Guzika. Zakładajcie tu wątki Panie, Panowie i dzieci i kontynuujcie :)

     

    Lato. Sierpień.

    Od wielu tygodni obiecałem znajomej wspólny wypad za miasto. I ciągle nic. Nagle, któregoś dnia,

    szykuje się piękna pogoda i wyjazd ludzi skrzykniętych na AP, aż w góry Sowie koło Walimia.

     

    Nie jest pewne ilu ludzi będzie (może nikt), więc, cudem jakimś, znajduję w domu, skanuję dokładną

    mapkę okolic miejscówki i zamieszczam tu na forum co by samemu nie zostać. Frebert, zaraz potem,

    domalował na niej (załączonej tutaj) czerwony znak z dokładną pozycją miejsca i zamieścił ponownie.

     

    Kilka postów poniżej wspomnianego pojawiły się (potem) relacje:

    http://astropolis.pl/topic/31349-dolny-lsk-tpada/page-18?do=findComment&comment=432422

    Warto kliknąć bo to relacja kilku osób z tego niezwykłego, jak się okaże tu dalej, wydarzenia.

     

    "Oficjalnie" nie mam pewności czy na pewno ktoś będzie więc umawiam się na wyjazd

    ze wspomnianą osobą niby we dwoje.

    Dlatego skrzętnie ukrywam teleskopik oraz stoliczek (pod niego) i taborety w bagażniku auta i jedziemy.

     

    Po drodze wyjawiam, że jakby było ładne niebo, to mam ze sobą teleskop. "OK".

    Po następnych wielu kilometrach dodaję, że miejsce gdzie jedziemy czasem przyciąga

    obserwatorów nieba więc może kogoś spotkamy. ;)

     

    Dojeżdżamy przed zmrokiem. Na ostatnich 50 metrach prawie wszyscy gubili drogę ale "strzały"

    lasera po szybie szybko uzmysławiały gdzie jest ekipa. Ogromna - chyba 10 osób, a zaraz dojadą następne.

     

    Wieje, równomiernie, przyjemny ciepły wiatr. Trawa śliczna. Znajoma domyśliła się podstępu

    i twardo siedzi w aucie (nie wysiada). Rozstawiam stoliczek, witam się z kilkoma ludźmi i mówię,

    że jak jej się tu nie podoba to, OCZYWIŚCIE, za niedługo pojedziemy gdzie indziej.

     

    ZbyT już zaiwania Guciem. Podchodzę i mówię jaki mam problem. Ten, młodszy ode mnie mężczyzna,

    romantyczno-erotycznie wyjaśnia mi przyczynę żalu panienki ale też decyduje się mi pomóc.

    Zaprasza ją na obserwacje. Dalej poszło już gładko.

     

    Najbardziej byłem dumny pokazując jej lustro główne w 16-calowym Taurusie Freberta.

    „Takiego lusterka to już na półce z książkami nie postawisz” - rzekłem.

     

    Spore wrażanie zrobiły na nas Plejady w Lidletce ZbyTa i jakaś M-ka ustawiona w Oberwerku (Pepina).

    To taka dobra lornetka (coś około 15x 70mm) za rozsądne pieniądze, na statywie akurat, a nie taniec :)

     

    A potem zaczęła się zabawa. Wiatr stopniowo, troszeczkę po troszeczku zwiększał się.

    Duże gwiazdy, zwłaszcza gdy patrzyliśmy w kierunku nad odległym miastem, mrugały przedynamicznie!

    Ludzie gadali, łazili, a teleskopy zaczęły się przewracać. Buch jeden. Za chwile buch drugi.

    Gucio stracił lusterko wtórne.

     

    Mnie zaimponował kolega z SCT 8 cali na baaardzo wysokim statywie. Kolega ów był wysoki, jak ja chyba,

    a mimo to mógł, wyprostowany, zaglądać w okular i to patrząc w górę (no w sumie to raczej normalne).

    Choć niektórzy, w tym ja, obejrzeli teleskopami podświetloną wieżę na Wielkiej Sowie.

     

    Wiatr wzbierał na sile ale ciągle był ciepły. Było to bardzo dziwne uczucie.

    W końcu dałem za wygraną i spakowałem stół i teleskopik, z którego mało co skorzystałem ale

    wcale nie żałowałem tego wyjazdu, ani też Kobieta, która mi towarzyszyła.

     

    Ten zbiorowy wypad ciepło i ciekawie ocenił Pepin, że

    nie była to tylko zawzięta walka o sukcesy obserwacyjne, każdy przy swojej armacie,

    lecz też sporo się działo fajnych rzeczy między ludźmi i w naturze.

     

    Pozdrawiam.

    Walim.jpg

    • Lubię 3
  8. To chyba nie jest dokładnie tak jak z samolotem. Od momentu pierwszego rozfragmentowania

    opory powietrza na jednostkę masy znacznie wzrastaja i szanse szybko maleją na "dolot" do gruntu.

    Nawet bolid Tunguski uważa się za praktycznie unicestwiony, w sensie zwartych części, kilka kilometrów nad ziemią,
    mimo, że kamienny (a miał kilkadziesiat metrów długości)


    Przewija się informacja, że jest to największy upadek od wspomnianego Tunguskiego.

    Wydaje mi się to dziwne bo obserwacji na wielkich obszarach oceanów nie prowadziło się systematycznie.

    Czy porównując dokładne (nie amatorskie) zdjecia Księżyca, które są gromadzone od kilkudziesięciu lat,

    ktoś zrealizował już (lub dałby radę) zliczenie wszystkich nowych kraterów, świadczących o upadku bolidu

    podobnego do Czelabińskiego?

    No dajmy na to nowych kraterów o średnicy 100 metrów?

    Jak ich było tylko 2 to mnożąc to tyle razy ile razy oceany są większe od przeglądniętej
    powierzchni Księżyca mielybyśmy odpowiedź ile takich bolidów widziały ... ryby, ptaki morskie
    i nieliczni marynarze, którym zapewne nikt nie uwierzył :)


    Pozdrawiam

  9. No, czyli średnia ilość sensu przypadające na post w wątku nie zmieniła się znacząco :P

    W kwesti mikro...formalnej. Chyba "przypadająca"?

     

    Skoro tak ożywczo działają na Ciebie cytaty ze znanej litertury to jeszcze jeden.

     

    Zrób sobie broń. Niech ma dobry i zły koniec.

    Tak, żeby każdy kto stanie po złym końcu wiedział od razu,

    że jego sprawy idą bardzo, bardzo źle.(D.Adams - Autostopem przez Galaktykę)

     

    Ty ciągle latasz po tym portalu ze złym końcem skierowanym na zewnątrz. Ale mnie to lata :)

     

    Wracając do tematu wątku.

     

    W wątku Alice

     

    http://astropolis.pl/topic/40164-roznice-na-zdjeciach-w-czasie/?do=findComment&comment=481626

     

    podałem Link podany wcześniej przez Sumasa w jego statusie,

    Z niego, oraz innych może doniesień wynikało, że nasz wszechświat może być

    gęstszy w sensie grawitacyjnym w materię, także ciemną

    (a dokładniej w jej równoważnik bo np kwanty też dodają mu masę relatywistyczną).

     

    Ostatnio jest sensacyjną sprawa rezultatów obserwatorium czy może teleskopu "Chandra".

    Wyszło im tam, że znaleziono w pewnych galaktykach bardzo zaskakujące,

    niezwykle masywne czarne dziury!!

     

    Aż sie dziwię ze nikt nie założył tu wątku o niej :( :( :(

    Może raz w życiu przełamiesz się, znajdziesz to doniesienie i założysz tu, Tomku_P,

    jakiś merytoryczny wątek?

     

    Liczę też na innych. Nie czekajcie na niego ;)

     

    Wszystko to rodzi nadzieję, że ten cykl naszego wszechświata nie zakończy się

    nie kończącym się rozszerzaniem.

     

    Niemniej, jakkolwiek będzie, na pewnym etapie, zwykłych gwiazd może już nie być

    i pozostaną tylko potomkowie białych karłów - czarne karły.

     

    I wtedy Tomku_P nawet największy entuzjasta latania wte lub wewte będzie musiał

    odpowiedzieć sobie na pytanie:

     

    Jak da się żyć przy czarnym karle? Czyli białym tylko podstarzałym ;)

     

    Wszystkich nas to czeka!

     

    Pozdrawiam

  10. {obrazek z zielonym zdjęciem}

    Może nowoczesne, może modne ale ja jestem temu co najmniej częściowo przeciwny

    i wzywam Was do pochylenia się nad moimi argumentami.

     

    Uważam, że w przypadku Kobiety, której partner (mąż) nie deklaruje pisemnie

    udziału w wychowywaniu i dbaniu o rozpatrywane, potencjalne dziecko, godzi

    to zarówno w interesy dziecka jak i w ewolucyjne dobro naszego gatunku

    (dobór dalece nie naturalny).

     

    W USA prywatne kliniki seksuologiczne zapewniają partnerkę do leczenia

    tylko pacjentom płci męskiej. Lekarze ci doszli do wniosku, że

    (pomijając jakieś skrajne patologie) każda Kobieta, jest w stanie łatwo znaleźć

    chętnego na seks i przyprowadzić do kliniki.

     

    To jaką mamę dostanie od losu, statystycznie, dziecko pozyskane taką drogą

    i co "od niej"? I co chłopiec - od ojca - w każdym istotnym aspekcie

    (nie wszystko co deklarowane da się zweryfikować, a Świat Nauki

    w ogromnym artykule, kilka lat temu, doniósł, że pewne ważne męskie cechy

    dziedziczy się wyłącznie "po mieczu").

     

    Proszę o wypowiedzi o charakterze społecznym, ogólnie populacyjnym.

    Jednostkowe aspekty techniczno-biologiczne są oczywiste.

     

    Może w ogóle nie powinno być takich banków (co ich jeszcze niedawno nie było

    na świecie - przypominam temat wątku). Jak sądzicie?

     

    _____________________________________________________________________________

    Na największym obrazku jeszcze inna sprawa. Redaktor użył słowa niebywałego!

    Albo świat do góry nogami przewraca albo jest to przebojem na miarę XXI wieku.

    Wypada chyba nam (super-przyjaznym ogólnie, jak tu zauważyłem) Panowie

    nowo-modnie powiedzieć:

    Zróbmy tę Unio-Europejską rewolucję do końca. Nie żałujmy płci słabszej języka

    na jaki od wieków zasługuje.

     

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Na wszelki wypadek dodam.

    Dygresja o klinikach w USA służyła pokazaniu zdrowo-rozsądkowego

    wniosku logicznych ludzi o rzeczywistych szansach "społecznych" na partnera.

    W najmniejszym nawet stopniu post ten nie dotyczy żadnej problematyki medycznej

    ani żadnych procedur leczniczych. Tym bardziej z autopsji.

    I nigdy nie byłem w Stanach ;)

     

    I co do całokształtu intencji. Staram się pokazać, że dalekie odchodzenie

    od "starych", naturalnych rozwiązań i poglądów może nierzadko okazać się

    nie dobre.

    naturalne_jest_piekne.jpg

    anonimowi.jpg

    Money_PL.jpg

  11. @Tomek_P

    >>> Dręczy ...

     

    dodałeś ognia do pieca ;)

     

    Mam jakieś deja vu

    Tym dziwnym językiem po raz kolejny przypominasz mi kogoś Innego jakbyś(cie) byli ...

    jak ja i Szuu ...

    dwoma duchami w jednym ciele lub jednym duchem w dwóch IP ... cycuś takiego :)

     

    Znowu nic nie wiosłeś merytorycznie do tego wątku, a liczyłem na Ciebie

     

    Zasadnicze pytanie było takie:

    Na ile lat świetlnych od nas współczesna astronomia jest w stanie dostrzegać białe karły (i inne).

     

    I wyjaśniam cel.

     

    Może na tyle niedaleko, że źle oszacowno ile ich jest w naszej okolicy,

    a w konsekwencji ile blisko, np na 10 milonów lat, nas mija.

    Jeśli cześciej niż myślimy to musimy szykować się na częstsze "prawie impakty" {sic!}

    Jak sugeruje Szuu ... budować domy bez szyb albo z pancernymi ;)

     

    Jak wspaniale (link poniżej) pokazał Piotrek Guzik

    (z bilansu energii kinetycznej i potencjalnej - to była dobra robota - zapomniałem tam pochwalić!)

     

    http://astropolis.pl/topic/39979-kometa-d1827-m1-pons-gambart-wrocila/?do=findComment&comment=477987

     

    bolidów z okolic karła (tak samo jak i innej mijanej gwiazdy) nie przechwycimy ale on "wykręca"

    trajektorie naszych peryferyjnych bolidów "wkręcając" je niekiedy w centrum US.

     

    Pozdrawiam

     

     

     

     

     

     

  12. Ale w pierwszym zestawie jest 4 krotnie większy piksel więc w obu zestawach na każdy piksel pada taka sama ilość elektronów.

     

     

    Pytanie czy poziom szumów odczytu jest ściśle związany z wielkością piksela czy jest to parametr niezależny. Jeżeli ten parametr jest ściśle związany z wielkością pikseli to jest to na plus dużych pikseli. Minusem jest wielkość całych matryc problem z winietowaniem (potrzebne większe wyciągi, filtry, złączki) i z płaskością pola oraz cena. Czy coś jeszcze co przemawia za wyborem małych czy dużych pikseli?

     

    Bardzo ciekawy wątek. Tam w pierszym poście drobna niezręczność. Zapewne chodziło o kwanty.

    Ale jest coś na rzeczy bo o ile dobrze pamiętam to ZbyT kiedyś pisał tu jak to realnie działa

    w jednym takim "poletku" matrycy i rzeczywiście tam elektrony "się pojawiają".

    Co do reszty obu postów wszystko wydaje mi się trafne.

     

    Dołączam się do Twojego ostatniego pytania.

    Taki wątek to może i mnie i innych wuzualowców zachęci do odpalenia (wreszcie) jakiejś rejestracji nieba.

    Bo przyjemniej korzysta się z narzędzia wiedząc, co nieco, jak działa.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    no może z wyjątkiem nowoczesnego samochodu

    w rękach Kobiety (takie auto poinformuje o braku oleju, a raszta urządzeń sama sobie radzi :szczerbaty: ).

    p.s.2.

    Swego czasu znany podgrzewacz emocji ... Tomek_P , napisał (ironicznie), że współczesny astronom (amator)

    musi zejść z teleskopu (jak małpa z drzewa) i zacząć focić jeśli chce być pełnowymiarowym astro-amatorem.

    Po lekturze tego wątku może i on odżałuje trochę kasy i, na drugą nóżkę, zakupi i odpali jakąś CCDetkę :)

    p.s.3.

    Przy okazji - skoro teoretycznie - pytanie o "lornetkowo" wykorzystywane CCD

    Pisałes tu o uzyskiwanej jasności. Czy jest do pomyślenia konstrukcja, że

    foci się dwoma (albo trzema) takimi samymi teleskopami (z takimi samymi matrycami)

    patrzącymi dokładnie tak samo w to samo miejsce, a potem scala, sumuje obrazy z tych samych momentów?

    No może na jakiejś platformie czy specjalnym rusztowaniu ...

    albo po prostu obok siebie stojącymi [ względnie na trzech "pier-ach" obok siebie ;) ]

    • Lubię 1
  13. Dzięki Adamie.

     

    Uzmysłowiłem sobie, że od Pawła Maksyma i Roberta Bodzonia nauczyłem się kilku dobrych, mądrych rzeczy.
    Tacy ludzie tak do końca nie umierają. Pozostają wśród nas swoją kulturą, którą nam przekazali,
    a w przypadku takich talentów i takiej fachowości także swoją twórczością i swoimi dziełami.
    Część jego dokonań przetrwa dzięki AP.


    Mimo tej refleksji jest mi dzisiaj jeszcze bardziej smutno z powodu jego śmierci.

  14. Dzięki. Ale może jeszcze poszukaj, nie w sensie że ironizuje tylko autentycznie proszę.

     

    Znajomy ów (mega poważny gość, z mega ścislej branży) zna doniesienie,

    że co prawda ktoś związany z NASA mówił i o takiej energii i rozmiarze

    przy okazji sprawy Czelabińska ale omawiał wtedy i inne znane bolidy mijajace czasem Ziemię.

    I jakiemuś uznanemu newso-twórcy co zrelacjonował to dalej w świat się to pomylilo.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Coś źle liczysz bo bomba w Japonii miała 33 x mniejszą energię (a wiec ta jesli wierzyć w te newsy, 33 większą) <_<

    Daleko od Czelabińska - ale czy gdziekolwiek (daleko od) pokazno jakiś ogrom zniszczeń?

    p.s.2.

    Skoro się czasem mylisz w obliczeniach to skąd znasz, że aż na wysokości 30 kilometrów nastąpiła zasadnicza "eksplozja"?

    bomba.jpg

  15. Co racja to racja.

    Godny zaufania, wiarygodny, rzetelny ekspert medyczny to jednak, w samej rzeczy,

    po odpowiednich studiach i najlepiej jeszcze jakiejś praktyce.

     

    Natomiast w moim poście, no może tylko między wierszami, nie wprost, było coś racjonalnego.

    Nie tylko w sprawach medycznych ale generalnie warto w życiu wykorzystywać, w pozytywnym sensie,

    tak zwane okazje.

     

    Pobieranie krwi na badanie jest mimo wszystko działaniem trochę inwazyjnym i nie przez każdego uważane za miłe.

    Dlatego jak już jesteśmy dorośli i mamy robione takie badanie to z najzwyklejszego zdrowego rozsądku

    warto zastanowić się czy przy okazji, odpłatnie, nie zrobić sobie jakiegoś innego.

     

    Skoro PSA zabrzmiało nazbyt "ekspercko" bo dotyczy wiadomo czego - to sorry - dam zatem i inny przykład.

     

    Z jakiegoś powodu idziemy zrobić sobie poziomy różnych frakcji cholesterolu, a nigdy, w życiu dorosłym,

    nie zrobiliśmy sobie jeszcze badania na poziom cukru we krwi na czczo. To badnie to nawet niewiele kosztuje.

    To co. Absolutnie o tym nie pomyśleć. Nie rozważyć ani przez sekundę?

     

    Nie jestem ekspertem ale chyba nie zaprzeczysz, że istnieje wcale nie unikalnie rzadki (statystycznie) typ cukrzycy,

    która rozwija się w pewnym stopniu "podstępnie" już u dorosłych ludzi

    i nie wykrycie jej w porę to zdarzenie ze szkodą dla zdrowia.

     

    Kto wie. Może ten post (o cukrze) to jednak coś dobrego komuś "wniesie" :icon_question:

     

    Pozdrawiam

  16. Chwilowo nie mam antywirusa :(

    i trochę się boje sam poszukać ale ...

    doszły mnie słuchy (rozmowa telefoniczna z inżynierem z zchodniej Europy, kilka dni temu),

    że z tą średnica 17 metrów i z tą energią to było jakieś przekłamanie na jakiejś konferencji

    i tak już zostało w mediach. A faktycznie wielokrotnie mniejszy był i mniej energii.

     

    Zniszczenia - co by nie mówić - wydają się niewielkie jak na tyle odpowiedników bomb atomowych

    zrzuconych w Japonii podczas II Wojny Swiatowej.

    To niby gdzie ta energia "poszła"?

     

    Nie wiem na pewno jak jest, ale powtarzam co usłyszałem - licząc na sprawdzenie przez kogoś.

     

    Pozdrawiam

     

     

  17. >>> arctan(45mm/20m) ≈ 0,13° to jak trafnie zgadywał szuu, dwuoczność nie ma żadnego wpływu, bo szpak i tak nie zasłoni słońca

     

    45mm :icon_rolleyes:

     

     

    Przemyśl to jeszcze raz ...

    Nie zrozumialeś rysunku i/lub przeoczyłeś podane dane ornitologiczne (to nie wróbelek) :)

     

    1. Obliczaliśmy zasłanianie połowy Słońca połową koła, a koło mieliśmy całe w szpaku (a raczej na skrzydle),

    więc od razu napraw swój błąd i te kąty pomnoż razy dwa.

     

    Wtedy nadal Ci będzie połowy do całego Słońca brakować ale

     

    2. Rozpatrując szpaka jednoocznie z natury rzeczy wykroisz (wykorzystasz) z niego znacznie większe koło

    (bo centralnie), a tam ma on najwiecej ciała i naszersze skrzydła, jak weźmiemy np promień 90 mm

    to będzie koło o średnicy 18 cm.

     

    I wtedy wyjdzie Ci, że nawet tam, na 20 metrze od nas, zasłoni Słońce.

    I będzie to błędny wynik (pozytywny) wynikajacy z Twojego założenia,

    że możemy analizować to zdjęcie jednoocznie.

     

    Tymczasem on na tych 20 metrach zasłoni, ale tylko ...

    z przymróżeniem oka

    DRUGIEGO

     

    ;)

     

    Tak na marginesie.

    To założenie (rzekoma siła fotki analizowanej "jednoocznie") jest zawsze złe

    jeśli szukamy największej wysokości na jakiej jeszcze zasłania.

    W każdym przypadku na fotografi szpka należałoby narysować (znaleźć) mozliwie największe

    dwa koła oddalone środkami o 8 cm czyli rozstaw oczu człowieka.

    I każde z nich musi samo dać radę zasłonić Słońce. Bo z jednej strony i tak nie ma wsparcia.

     

    Dlatego zaproponowany przeze mnie "test szpaczy" z dobrą makietą byłby sensowny

    (zarówno dla człowieka "gołym okiem" jak i dla człowieka z lornetką - wtedy większa makieta odpowiednio policzona jak na obrazku).

    Test o tyle wygodny, że wystarczy po prostu oddalać i przybiżać się do makiety

    do momentu 100% zaćmienia Słońca (lub Księżyca) przez makietę.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    daję plusa za aktywność

     

    • Lubię 1
  18. Jest już jakaś lista tych co chcą uciekać? Do kogo mam pisać?

    Oj Tomku, Tomku. Lubisz Ty tak polecieć, oj lubisz :)

     

    Wszechświat jest tak wielki. Tak wypełniony bezgwiezdną samotnością,

    że pierwsze istoty, które go przemierzą by nas odnaleźć

    będą pewnie marzyć tylko o tym, aby ktoś je przytulił. (K.Bułyczow - Wielki Guslar)

     

    Ja to bym na miejscu jednej z nich rzekł: Przytulisz mnie kiedyś Tomku?

    W myśl znanej zasady: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego ... będziesz musiał.

     

    Czy wiemy jak często mijają się z US białe, oraz brązowe i inne, karły i jak gęsto są rozmieszczone w DM?

    Jak bardzo one są jasne, czy ich jasność nie jest przypadkiem

    „maskarycznie” mała i opowiadamy o nich mało je (także w sensie liczebności) znając?

     

    Co prawda wizyta kosmitów z okolic karła, zwłaszcza białego, jest mało prawdopodobna

    (zapewne już wcześniej, jak Tomek, odlecą) ale destabilizacja obłoku Oorta,

    a nawet pasa Kuipera, przez mijającego US karła, to już jak najbardziej.

    To by może tłumaczyło czemu tak często mamy w Rosji "prawie impakty" (co sto lat).

    A czemu w Rosji? Bo duża. Rachunek prawdopodobieństwa się kłania!

    Rosja jest najlepszym odzwierciedleniem całego cywilizowanego świata

    - w sensie dostawania w nos od natury :D

     

    Australia tuż za nią - warto kliknąć bo odkryto tam mocne uderzenie:

     

    http://nauka.money.pl/slad-po-uderzeniu-ogromnej-asteroidy-odkryty-w-australii-0-1254085.html#utm_source=money.dziennik&utm_medium=referral&utm_term=news-swiat6+&utm_content=placement5&utm_campaign=20130220

     

    Pozdrawiam

  19. Zwracam uwagę, że pod koniec postu jest coś o lornetkach :astronom:

     

    To samo (co poniżej z kilometrów) można uzyskać przyjmniejszymi dla oka liczbami

    wiedząc, że odległość Słońca od Ziemi to około 8 minut czyli 480 sekund świetlnych,

    a średnica to prawie 4 sekundy.

     

    Stąd: X = 45mm * 480 sś / 2 sś => około 10 metrów

     

    Dalej od nas szpak nam (obu oczom) już Słońca nie zasłoni.

     

    Do wzoru tego dochodzimy, z jednakowej proporcji w podobnym trójkącie (obrazek przed-poprzednio).

     

    Średnia odległość Słońca 149 600 000 km

    Średnica = 109 średnic Ziemi = 1390000 km => Promień to połowa: 695000 km

    695000/14960000 = 45mm / X

    (to powinien być zarazem tanges połowy kąta pod jakim widzimy Słońce)

    Odwracamy oba ułamki.

    x/45mm = 14960000/695000

    x = 45mm * 14960000/695000

    x = 9686 mm = około 10 metrów.

     

     

    Gdyby zignorować (jak nietrafnie zgadywał Szuu) dwu-oczność

    to ostatecznie mnożylibyśmy przez około 80 mm, czyli promień jednego

    największego okręgu wpisanego w "sfotografowany cień" szpaka na niebie,

    i wynik byłby znacznie większy!

     

    Coś czuję, że Szuu (skoro takie „eksperymentowe” rady daje) to pewnie

    zawiesi w końcu sztucznego ptaka na odpowiednio dalekiej gałązce czy czymś innym

    i po prostu popatrzy (cwaniaczek, z braku filtra spawalniczego) na ...

    Księżyc {sic!} :)

     

    Aby nie zmuszać Szuu do skręcania głowy o więcej niż 45 stopni

    (jak się gałąź z atrapą ugnie w sposób trudny do przewidzenia) wystarczy jak polecimy mu,

    lub jego naśladowcom, zrobienie takiego modelu jak na obrazku.

    Czy jeden, czy dwa prostokąty - (nie)skuteczność zasłaniania Słońca będzie taka sama.

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Niedawno trochę podobny, co do ideii, "test szczelinowy" lornetek zaproponował tu PanasMaras:

     

    http://astropolis.pl/topic/39399-wiarygodnosc-testu-latarkowego-w-badaniu-efektywnej-apertury-lornetek/?hl=%2Btest+%2Bszczelinowy

     

    Ciekawe czy dałoby się wykorzystać jakoś taką "makietę Szuu", może jednak większą,

    do jakiegoś porównawczego testu lornetek, tym razem już testu

    prawdziwie lornetkowego, albowiem obu obiektywów naraz ??

     

    Ta lornetka, formalnie równa (aperturą) innym, w której Słońce/Księżyc zniknie

    przy większej odległości od „szpaka” okaże się gorszą.

     

    Tak dokładnie to nie wiem: "Test szpaczy" czy "Test szpakowy" ? :icon_neutral:

    test_szuu.jpg

    LORN.jpg

  20. Odświeżam wątek z kilku powodów.

    Swego czasu znany i ceniony forumowicz, nadal tu obecny, napisał mi na PW,

    że założenie tego wątku to był dobry pomysł.

    Polecam go ze względu na ciekawe i cenne odpowiedzi innych forumowiczów.

     

    Długo potem uzmysłowiłem sobie, że jeden z nas, Robert, zapewne z satysfakcją go czytał,

    bo realizował zawartą tu na początku myśl (zaczerpniętą z rozmowy z obywatelką Australii) wspaniale.

    Pamiętamy jego inicjatywę z teleskopem dla szkoły i stałą aktywność w tematach astro.

     

    Dorzucę też trochę najnowszych informacji.

     

    "Wazopresyna" (czasem jedyny ratunek przy sepsie) temat,

    który niespodziewanie mi się teraz przypomniał w jakże dla nas smutnych okolicznościach :(

    Wyprowadza pacjenta z tak zwanego wstrząsu (związanego z sepsą), ułatwiając leczenie.

    Na leczeniu sepsy (poza sporym artykułem w ŚN kilka lat temu o powyższym) się nie znam

    dlatego jak ktoś chce coś dodać lub sprostować to proszę bardzo.

     

    Markery nowotworowe. PSA w pewnym wieku już bezdyskusyjny.

    CEA, i jeszcze inne ... to inna sprawa. Ale te badania tanieją. Około 40 zł.

    Ja robię co jakiś czas, bez powodu (nigdy nie chorowałem na taką chorobę). Jest OK.

    Pamiętajmy jednak, że oficjalna medycyna nie zaleca ich jako przesiewowych.

    Bywają liczne wyniki fałszywie dodatnie i fałszywie ujemne.

    Może nie zaleca ze względów na ekonomikę. Statystycznie zabrnęła by pewnie w duże koszty.

    Niekiedy zbadany człowiek albo niesłusznie uspokoi się albo, w odwrotnym przypadku,

    wyda niepotrzebny ogrom kasy na dodatkowe sprawdzenia.

    Zatem jest to droga dla posiadających nieco kasy i mocne nerwy (jakiś tam stoicyzm).

    Nie wolno robić badań nawet w kilka dni po aspirynie itp. oraz podczas jakiejś "banalnej" choroby.

    Raz się w taki sposób najadłem sporo strachu i gotówki pozbyłem.

     

    Współcześnie (medycyna w Niemczech) uważa się, że niepokojące jakoś, albo duże względnie

    eksponowane na kontakt z paskami, szwami lub Słońcem znamiona lepiej jednak wycinać, a nie "nie ruszać".

    Oczwiście szkoda kasy na ewidentne włókniaki (to jest nazwa fachowa), gdy ktoś ma ich sporo.

     

    Pojawiła sie na "rynku medycznym" (zwłaszcza prywatnym) ciekawa usługa.

    Pod narkozą jednoczesna gastroskopia i kolonoskopia. Wiem z opowiadań, i obserwacji ale nie z autopsji.

    Godne rozważenia bo akurat żołądek markery "tak sobie" diagnozują, a w nim złe rzeczy

    potrafią rozwijać się bezobjawowo. Zwykła gastroskopia też nie jest taka straszna, da się „wytrzymać”

    skoro miałem dwa razy - bez istotnego powodu zresztą (jak się okazało).

     

    PET to już badanie "obciążające" mniej więcej tak jak Tomograf wiec nie polecam profilaktycznie

    (a i drogie - prawie 5 tys zł, z uwzględnieniem obowiązkowej konsultacji).

     

    USG brzucha warto robić u dobrego radiologa bo różnice w "spostrzegawczości" są znaczne.

    Jak nie mamy skąd zdobyć informacji to (wiem z realiów lokalnych) warto iść do takiego

    (lub takiej) co jest droga i jest do niej kolejka.

     

    Na zakończenie przypomnę w jednym zdaniu "stare" w tym wątku,

    ale nadal podpowiadane przez naukę profilaktyczne zalecania:

    Warzywa, owoce, gimnastyka, wysypianie się (o dziwo działa też trochę jak dieta niskokaloryczna)

    i ewentualnie selen (jedyny suplement co nieco zwiększa średnią długość życia)

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Obrazek polecam bo dotyczy trochę pomocy w podobnych sprawach

    ale jak coś jest formalnie nie tak to proszę go ewentualnie skasować.

    Nie należę do tej organizacji ale przypadkiem wiem, że obrazek jest rzetelny.

    podatek.jpg

  21. Film niesamowity Szuu. Dzięki.

    Jak widziałeś zaproponowałem lepsze obliczenia niż tylko dla 20 metrów.

    Bo obliczenia pozwalające wyznaczyć w jakiej konkretnie odległości od człowieka

    ten szpak ledwo-ledwo zasłania Słońce.

    Czyli konkretną wysokość (przy założeniu, że Słońce jest w zenicie).

     

    Szpak zwyczajny

    Wymiary średnie

    Długość ciała ok. 21 cm

    Rozpiętość skrzydeł 38 cm

    Masa ciała ok. 80 g

     

    Starając się obliczyć to z największą dokładnością

    warto znaleźć promień największego okręgu wpisanego w cień szpaka

    (i odległego od jego osi o 4 cm = połowa rozstawu oczu człowieka)

     

    Mając zdjęcie cienia szpaka Szuu należałoby to wykonać

    za pomocą programu symulacyjnego badającego wszystkie ustawienia

    par okręgów (dla obu oczu).

    Szuu i paru innych ludzi - powiem nieskromnie - dałoby tu radę.

     

    Twoje zadanie Szuu też można wykonać programowo

    - puszczając wirtualne szpaki na wirtualne niebo wiele, wiele razy.

     

     

    Ostatnia podpowiedź - proporcja jest, moim skromnym zdaniem, taka:

     

    Promień Słońca/8 minut świetlnych = 45mm/odległość szpaka od człowieka

     

    Pozdrawiam

    p.s.

    Na poprzednim rysunku szpak trochę przypominał sowę

    ale to był rysunek ideowy, a nie "techniczny" :)

    Jest znany rezultat badań, że niektóre zwierzęta obawiające się ataku

    ptaka drapieżnego rozpoznają czy leci ptak drapieżny po tym

    czy skrzydła są bardziej z przodu czy z tyłu.

    Dlatego nasz ulubiony gwiazdozbiór - Łabędzia - ma "skrzydła" z tyłu.

     

    wpisany.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.