Skocz do zawartości

Mcmaker

Społeczność Astropolis
  • Postów

    286
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Mcmaker

  1. Nie chcę zaśmiecać wątku o druku 3d, ale kwestie bezpieczeństwa... Koszt śruby nawet radełkowanej m12 nie powinien przekroczyć 5zł, warto chyba tyle zainwestować w wykluczenie możliwości połamania kości stopy. Odważnych na tyle żeby robić element bezpieczeństwa z plastiku namawiam do założenia butów z metalowymi noskami
  2. Masz rację, mój błąd, pomyliłem się z inną podwójną, dzięki za czujność!
  3. Żeby porównanie było jakkolwiek miarodajne, musiałbym mieć wczoraj obok siebie ze dwa Newtony, wtedy mógłbym odpowiedzieć na to pytanie Powiem tylko tyle, że dla każdego odbiór obrazu będzie inny, czy to jeśli chodzi o kontrast, jasność czy szczegółowość. Podsumuję to tylko tak, że zasad optyki nie przeskoczysz, a ja najlepszego Jowisza w życiu widziałem w GSO 300/1200 z powiększeniami rzędu 300x. Z resztą nie tylko ja to mogę potwierdzić
  4. Wczorajsza balkonowa noc obserwacyjna przyniosła ze sobą seeing którego ilość w ciągu roku można policzyć na palcach jednej ręki. ICM nie zapowiadał szału, ale na szczęście okazało się to tylko złą wróżbą, wyszło zupełnie odwrotnie Na przekór prognozom wystawiłem teleskop do chłodzenia od godziny 15:30, już po zmroku i pierwszym spostrzeżeniu Jowisza wyszedłem na balkon uzbrojony w walizkę z okularami i usiadłem wygodnie celując w jedyną chyba planetę jaka nam została do obserwacji. Tutaj pierwszy szok, obraz stoi. W 50x, w 135x i 225x. Ilość detalu jaką zacząłem z czasem rejestrować ograniczona była tylko i wyłącznie rozdzielczością dubletu. Z tarczy wyskoczyły pierwsze pasy, potem pociemnienia biegunowe, a następnie farfocle, zawirowania i ciemny wąs wychodzący z grubego pasa wgłąb jaśniejszych. Siedziałem tak dobrą godzinę gapiąc się w okular i żarliwie zapamiętując każdy detal z wiedzą, że nie miałem takich warunków obserwacyjnych przez cały poprzedni rok. Ale to nie był mój jedyny cel. Czekając na psią gwiazdę skierowałem teleskop pierwsze na Procjona. Na przekór opisom na wikipedii i SkySafari które mówią, że rozdzielenie tej parki jest trudniejsze niż Syriusza A i B, w okularze 10 mm nie było z tym żadnego problemu. Biały karzeł w bezruchu siedział zaraz za krążkami dyfrakcyjnymi swojego większego brata, a w polu widzenia było bardzo kontrastowo i poza nimi nie było żadnych sąsiadów. Jak już nacieszyłem oczy poprzednimi widokami, skierowałem się ku trapezowi, cały czas używając okularu 10 mm. Tutaj bez zaskoczenia - składnik E i F były widoczne prawie od pierwszego zerknięcia, jedynie słabszy składnik chował się czasami przed moim wścibskim okiem Po pewnym czasie przyszła kolej na Rigela który również jest gwiazdą podwójną i w polowaniu na Syriusza często służy do zapamiętania wzrokowo jak daleko od siebie są położone obydwa składniki. Spodziewałem się, że z separacją mniejszą niż Syriusz A i B, bo wynoszącą 9,5 sekundy kątowej nie podda się bez walki, jednak o wiele mniejsza różnica jasności obydwu składników i seeing czynią cuda. Bez żadnego problemu wyskoczył w powiększeniu 135x, patrząc na wprost. Powiedziałbym, że nawet zbyt łatwo, jednak wszystkie swoje obserwacje konsultowałem ze SkySafari i mapami położenia gwiazd podwójnych. Teraz najważniejsze, ostateczna walka, Syriusz A i B... Wspominałem już, że seeing był abstrakcyjnie dobry? Syriusz praktycznie nie migotał, a w okularze jawił się jako idealny dysk Airyego. Po zorientowaniu się w przestrzeni i zapamiętanym widoku Rigela, przyszedł czas na zminimalizowanie rozproszenia światła, tak więc wyciągnąłem kątówkę i zacząłem spoglądać na niego patrząc na wprost. Przez 2 godziny. Dokładnie tyle zajęło mi potwierdzenie, że za wielkim psem goni szczeniak. Różnica trudności w porównaniu do poprzednich par była kolosalna, składnik B często ginął w blasku swojego towarzysza, jednak wiedząc gdzie powinien się znajdować, wychylał się raz po raz aż do chwili w której był dla mnie oczywisty I to by było chyba na tyle, nie muszę nic więcej dodawać co do jakości optycznej tego refraktora. Jako ekstremista dużych Newtonów dałem się skusić ciekawości i nie żałuję
  5. Zgodnie z obietnicą wrzucam pierwsze światło na księżycu Księżyc Po pogodnej nocy poprzedniego dnia, spędzonej na łapaniu zimowych klasyków głębokiego nieba, zacząłem się zastanawiać nad balkonowymi testami tubki na księżycu. Niestety, Księżyc leniwie odkrył się z ciężkiej warstwy wysokich chmur dopiero o 20, kołysząc się już zaledwie 15 stopni nad horyzontem. Korzystając z tej krótkiej chwili, w pełni wychłodzonego teleskopu i lekkiego, naturalnego filtra z cirrusów, nie zacząłem obserwować. Zacząłem szukać wad optycznych tak jaskrawie poszukiwanych przez większość obserwatorów - w końcu to test Niestety, w mojej walizce okularowej znajdą się raczej budżetowe okulary, które bądź co bądź przy tak długiej ogniskowej zachowują ostrość i korekcję jak najwymyślniejsze konstrukcje optyczne w jasnych tubach. 54x Na start oczywiście poszedł nieśmiertelny Plossl 25 mm, który narysował żółtawego rogala tak ostro, jak tylko mógł na to pozwolić seeing. Lekko gotująca się krawędź i ciepła barwa diametralnie odmieniały wyobrażenie o srebrnym globie. Pierwszą rzeczą, którą rzuciła mi się w oczy była ogromna odległość, na której obraz był zogniskowany. Dla mnie, jako zaprawionego, szybkiego newtonowca, jest to zupełną nowością. Aberracja? A co to jest? 135x Kolejno w wyciągu wylądował Plossl GSO 10 mm, który trochę przybliżył budowę geologiczną naszego satelity. Tutaj sytuacja wygląda bardzo podobnie, ostrość stoi na najwyższym poziomie, a krawędź księżyca wydaje się być prawie do końca pozbawiona jakichkolwiek zafarbów. Aberracja? Prędzej miraż. 225x Okular 6 mm konstrukcji Svbony 68* wyciągu to już w przypadku tego powiększenia konkretny test, zarówno dla atmosfery, jak i sprawności obiektywu. Nie zdziwi nikogo fakt, że wyostrzenie nie sprawiło większego problemu, a obraz był wystarczająco jasny i klarowny, pomimo niewielkiej źrenicy wyjściowej. Tak bardzo dzisiaj wypatrywane przeze mnie wady optyczne skierowały mnie raz jeszcze ku krawędzi, w odwrocie od strzelistych i kontrastowych cieni księżycowych kraterów i rozpadlin. Udało się! Tak, mamy to, poczciwy dublet achromatyczny wreszcie został zdemaskowany, w powiększeniu 225x jest widoczny fioletowawy, cieniutki zafarb. Jak dla mnie ten obiektyw nie pozostawia złudzeń. Jego achromatyczny rodowód, w połączeniu z klasyczną, długa ogniskową, rozmywa, splamiony przez krótkie konstrukcje, mit o słabych, tanich refraktorach. Aberracja? Na doskonałym poziomie. Nie będę opisywał DSów przez 100mm soczewkę, bo każdy wie czego się spodziewać i to kompletnie nie jest teleskop do tego celu, króluje on za to w obiektach US i w odkrywaniu kolorów gwiazd, tak wyblakłych w Newtonach. Miałem poprzednio świetny egzemplarz 90/900 i mimo tego, że uważam go za refraktor w fantastycznej relacji ceny do jakości, to odnosząc się do niego, stoi jednak dużo dużo niżej w korekcji kolorów i ogólnej sprawności obiektywu
  6. Halo, ten wątek to nie słup ogłoszeniowy
  7. @Darek_BTak, ten też dobrze się sprawuje w zamkniętych systemach
  8. @Darek_B To pierwszy lepszy welur samoprzylepny kupiony w rolce na allegro, nic się nie sypie ani nie odkleja, nie raz na nim już polegałem i przetestowałem w boju @oicam Testy na pewno się pojawią, ale raczej nie DSów bo do tego trzeba mieć wiadro na fotony, a ja już za dużo mam obserwacji za sobą żeby wytężać oko przy 100 mm soczewki @kompas To prawda, krzyż nitek jest sporo delikatniejszy niż w sw, ale widać go bez większego problemu.
  9. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze pałałem sympatią do nietuzinkowych teleskopów, więc tylko kwestią czasu było obranie ścieżki długich refraktorów. W konsekwencji nie tak dawno temu stałem się posiadaczem białej lunety sygnowanej logo Bresser Messier. Ale zacznijmy od odrobiny historii. Bresser Messier AR102 w długiej odsłonie f/13.2 zadebiutował w okolicach 2017 roku. Niestety, tak szybko jak jego gwiazda oryginalności zaświeciła tak jeszcze szybciej przygasła. Po debiucie, wśród różnych głosów za i przeciw najgłośniej wtórowały te o problemach z jakością obrazu. Szybko okazało się co było źródłem problemu - w początkowej fazie produkcji, projekt celi obiektywu miał zbyt cienkie ścianki, żeby zapewnić solidne ustawienie ponad stumilimetrowego dubletu. Oprócz fabrycznie grzechoczących i nieskorygowanych względem siebie soczewek pojawiały się również groteskowe przypadki odwróconych miejscami kronu i flintu. Sprawa nie wyglądała ciekawie i pomimo licznych prób poprawnego ustawienia obiektywu w celi i kolimacji całości, odkrywając przy tym potencjał tego klasycznego refraktora o nieprzeciętnej światłosile, nie cieszył się on popularnością. Sytuacja zmieniła się w momencie kiedy producent zadeklarował poprawę projektu celi i AR 102/1360 zaczął być poważnym produktem w gamie Bressera. Szybkie przewinięcie do teraźniejszości i zaczynamy Zaraz po zakupie stanąłem oko w oko z pierwszym problemem - jak mam go zapakować do małego hatchbacka? W poprzek nie było szans, jedynie wzdłuż. Zupełnie jakbym wyjeżdżał spod sklepu budowlanego z paczką paneli podłogowych. Po dojechaniu do domu, wyciągnięciu przez bagażnik jak parę nart i wniesieniu na trzecie piętro nowego nabytku zacząłem mu się bliżej przyglądać zaczynając od wyciągu i idąc w stronę obiektywu. • Wyciąg Bresser Hexafoc Wyciąg okularowy jest jednym z najmocniejszych trzonów opisywanej przeze mnie tuby optycznej. Jego solidna budowa jest oparta na sześciokątnym przekroju tulei o średnicy przelotu wynoszącej 2,5 cala, co w połączeniu z ogniskową obiektywu skutecznie likwiduje problemy z winietą. Niewielki wysuw roboczy wynoszący zgodnie z podziałką milimetrową 40 mm kompensowany jest dwoma nakręcanymi tulejami tej samej średnicy, o wysokości kolejno 38 mm i 28 mm co zapewnia pokrycie płaszczyzny ostrości wszelkich okularów dostępnych na rynku. Całość napędzana jest klasycznym, mosiężnym paskiem zębatym, który zapewnia płynność pracy bez wyczuwalnych luzów i przyprawiania użytkownika o obawy nieidealnej osiowości kolimacji. Ponadkilogramowe akcesoria zawieszone na jego końcu nie robią najmniejszej różnicy. Dodatkowo, w budowie wyciągu zastosowano regulację przesunięcia tulei wewnętrznej. Na komplet składają się: - dwie tuleje nakręcane 28 mm i 38 mm - adapter o rozmiarze 2″, wyposażony w clamping ring, - redukcję 2″ na 1¼” wyposażoną w clamping ring i gwint M42 Niestety, w morzu plusów swoim blaskiem daje znać o sobie jeden minus - wyczernienie tulei które jest nieakceptowalne, a poprawa tego mankamentu była pierwszą rzeczą z którą sobie poradziłem z małą pomocą samoprzylepnego weluru. Efekty widać poniżej • Tubus Rura tubusa pokaźnej długości wynoszącej 105 cm wykonana jest w całości z bezszwowego aluminium lakierowanego proszkowo na biało. W środku, wśród matowego wyczernienia któremu nic nie można zarzucić znajdziemy 3 sztuki bafli. Próżno doszukiwać się w środku odblasków, tak jak i mankamentów, to... standardowa, sztywna rura. Ze wszystkimi akcesoriami, w pozycji bojowej, licząc od początku odrośnika legitymuje się 150 cm długości. • Szukacz Na wyciągu siedzi szukacz... Cięcie. Budżetowe oczywiście Szukacz 6x30 prawie w całości wykonany jest z tworzywa, wraz ze stopką której spreżysty materiał uniemożliwia skutecznie oparcie oka o muszlę okularową, grożąc chwilową utratą kolimacji. Okular z krzyżem jest wkręcany w plastikowy tubus, a gwint zabezpieczony klejem mocuje go na stałe. Na szczęście udało mi się zerwać klej nie uszkadzając niczego. Oczywiście środek nie jest nawet dotknięty matowym lakierem, generując imponujących rozmiarów odblaski. Tutaj sytuację ratuje po raz kolejny welur. Ostrość szukacza jest standardowo regulowana pierścieniem za obiektywem. Optyka jest niezaprzeczalnie szklana z obu stron i stoi na przyzwoitym poziomie, można powiedzieć, że prawie SW • Cela obiektywu W tym podpunkcie od razu muszę na początku przedstawić dobrą i złą wiadomość. Zła jest taka, że cela odlana jest z plastiku, dobra - materiał jest już grubszy niż na początku i trzyma soczewki w destynowanym miejscu. Mocowana jest do tubusa jak od niechcenia czterema wkrętami które na szczęście nie wchodzą w tor optyczny. Soczewki obiektywu są ułożone na miejscu na wcisk i dokręcone plastikowym, a jak, pierścieniem. Trzeba zwrócić uwagę na siłę docisku gdyż w środku gwint jest niepełny – jest tylko po dwóch stronach wewnętrznej średnicy celi. Sama cela jest kolimowalna trzema nierdzewnymi wkrętami imbusowymi bez łba, zabezpieczone są one w miejscu lakierem. To wszystko przykryte jest nasuniętym na nią plastikowym odrośnikiem. Nie zważając na pokrewne, większe konstrukcje Bressera które dzielą plastikowy projekt odlewanej celi, jest ona mimo wszystko jednym z najsłabszych punktów tego refraktora. • Optyka Creme de la creme recenzji, połyskująca na zielono wisienka na torcie. 102 mm czystego kronu i flintu o ogniskowej 1350 mm i wynikową światłosiłą f/13.2 Sercem teleskopu jest klasyczny dublet achromatyczny trafiający w standard Sidgwicka co potwierdza się z moimi pierwszymi obserwacjami. W powiększeniu do 1,5x D aberracja chromatyczna jest skorygowana na tyle dobrze, że jest praktycznie niezauważalna, dopiero od około 150x AC zaczyna być widoczna na poziomie standardowego dubletu achromatycznego ale jest zdecydowanie mniejsza niż w refraktorach F/10. Jeśli chodzi o test gwiazdowy to wykonany na Syriuszu pokazał idealnie koncentryczne pierścienie dysku Airyego które nie były najjaśniejsze, co wskazuje na obiecujący wskaźnik Strehla. Koniec końców, okazuje się, że w plastikowym opakowaniu pod plastikowym pierścieniem dostajemy kawał solidnego obiektywu który w poprawionej wersji pokazuje pazury. Na tym mógłbym zakończyć wstępną recenzję Bressera Messier AR102L f/13.2, temat z czasem uzupełnię o poważne obserwacje po pierwszej pogodnej nocy których u nas jest jak na lekarstwo. Po pierwszym świetle jestem jednak pełen optymizmu, bo w niewygórowanej cenie dostajemy bardzo dobre szkło i porządny wyciąg opakowane w słabszy osprzęt. To jednak jestem w stanie przeżyć, zgoła inaczej byłoby w odwrotnej sytuacji U mnie jak widać sprawdza się wyśmienicie na montażu AZ ATM jako balkonowy obserwator US i gwiazd podwójnych
  10. Obserwacje astronomiczne to tylko jedna część z wielu aspektów astronomii. Każdy ma (lub powinien mieć) ułożoną piramidę potrzeb astronomicznych na swój sposób, nie ma na to jednego przepisu U mnie to wygląda tak, że astronomia cały czas żyje, a obserwacje przychodzą falami kiedy mi się chce
  11. @Jarek Wyciągu nie ma, jest tylko tuleja jak już zauważyłeś. Ostrzenie odbywa się przez wsunięcie i wysunięcie okularu, a sama tuleja jest na takiej wysokości żeby bezpiecznie ostrzyło 90% okularów dostępnych na rynku, od orciaków, przez lantany, plossle i szerokokątne Nie przewiduję większej wersji, wystarczy mi ten sprzęt w parze z binonewtonem zrobionym z 150/750
  12. Dobson-pudełko ma 25x19 cm i to największy wymiar oprócz rurek alu. Waga to 2950g
  13. Ja to rozwiązałem w ten sposób 130/650, wsadzam do plecaka i lecę na szlak
  14. Oczywiście, że ma. To typowy chiński 114/1000 z wbudowanym barlowem. Montaż wygląda kropka w kropkę na Astro 3 od Bressera, były takie w starszych Skyluxach i jest to ciut lepsze EQ-2. Napęd możesz kupić, ale nie licz na jakiekolwiek foto czegoś więcej niż księżyc i planety
  15. Pierwsze co mi wpadło do głowy to przesłona, wszystko można by było wydrukować i obyłoby się bez zbędnych klamotów.
  16. Mogę pomóc, nieodpłatnie. Pisz na PW
  17. Mają silniki jonowe, rozproszą się.
  18. Mam blank 270 mm, jak jesteś zainteresowany to napisz na PW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.