Wszystko, jak już kiedyś pisałem rozbija się o warunki mieszkaniowe. Dwie skrajności : domek z ogrodem na wsi, blok w centrum dużego miasta. To gdzie człowiek mieszka szalenie wpływa na to czy będzie się interesował astronomią obserwacyjną, czy też nie. I nie piszcie że można dojechać, może i można z centrum dużego miasta przejechać jakieś 20 km żeby się gdzieś ulokować na dziko pod czujnym okiem panów rolników i ich cudnych mile ujadających psów podwórkowych, stracić kupę czasu, paliwa które nie jest tanie. Jak to wpływa na radość z obserwacji lepiej nie myśleć.
Gość który natomiast mieszka na wsi, po prostu przenosi sprzęt do ogrodu, albo jedzie kawałek dalej na pale jak ma lampę w pobliżu i obserwuje. Bezstresowo, przyjemnie, i co najważniejsze CZĘSTO!!!!!!. Bo co to jest wyjść do ogródka i obserwować, bułka z masłem, a później się chwali na forum ile to razy on prowadzi obserwacje na rok, oj cholera zazdrość prze zemnie przemawia. A człowiek się musi telepać z rurą, pakować, wypakowywać, pakować, wypakowywać, traci się na to ponad godzinę jak nic i to przy założeniu że nie jeździmy daleko od miasta.
Już nie raz tak miałem że przyszedł zupełnie niezapowiadany stratocumulus (zimą częsta sytuacja) a ja siedzę na polu z dopiero co wypakowanym w pocie czoła telepem. Godzina przygotowań do bani.
Nie ma co pisać że lepszy jest wielki newton albo 4 calowy refraktor. Stara prawda mówi o tym: że lepszy jest ten który częściej używany.
Pozdr.