Najprawdopodobniej. Mąż koleżanki z pracy ma tak samo po Pfizerze. Z obawy, że będzie gorzej zrezygnował z drugiej dawki.
Szwagier kolegi z pracy leży prawie dwa miesiące w szpitalu z powikłaniem poszczepiennym po Zenece. Wydajność płuc 30%. Oczywiście lekarze stwierdzili to nieoficjalnie.
Moja mama po drugiej dawce Pfizera i tylko ból w miejscu ukłucia jak przy pierwszej dawce. Ojczym po pierwszej dawce Astry miał następnego dnia temperaturę 37,5° i czuł się bardzo cienko. Tylko jeden dzień.
Inny kolega z pracy, który przeszedł koronę niemal równorzędnie ze mną w listopadzie (w ciągu 1,5 tygodnia położyło u nas 1/5 pracowników) jest po Johnsonie i nic mu się narazie nie dzieje.
Mimo to mam obawy czy się szczepić. Do tej pory nie odzyskałem węchu na 100%. Od momentu przechorowania czasami czuje jak nierówno pracuje mi serce. Wydajność płuc wydaje mi się nie pełna - za szybko się męczę. Oprócz mnie nikt nie narzeka na długofalowe skutki po przechorowaniu. Tylko jedna osoba miała problemy z pamięcią przez jakieś 2-3 miesiące.
Słyszałem opinie lekarza z Texasu, że ozdrowiency mają 2-3 większe ryzyko na powikłania poszczepienne niż ci co nie chorowali. Takie info też nie napawa optymizmem.