Skocz do zawartości

Krzysztof z Bagien

Społeczność Astropolis
  • Postów

    3 134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Odpowiedzi opublikowane przez Krzysztof z Bagien

  1. U mnie było 1/4200s - ale myślę, że przy tej ogniskowej (tu wyszło coś koło 700mm) bezpiecznie byłoby 1/2000. Dłużej już nie ma co, szczególnie, jeśli ISS jest wysoko.

    W moim przypadku cały tranzyt trwał 0,7s.

     

    25 minut temu, count.neverest napisał:

    Szkoda jednak, że bez dźwięku.

    Proszę bardzo, dla specjalnie dla Ciebie wersja z dźwiękiem :lol: - tak się zrobiło po odzyskaniu pliku.

    Sugeruję znacznie zmniejszyć głośność przed włączeniem.

     

    • Lubię 2
    • Kocham 1
  2. 5 godzin temu, Astrobonq napisał:

    Z kolei do 4 sezonu „The Expanse” idealnie pasuje „rewelacyjny”. Po nierównym 3 sezonie, 4 prawie dorównuje dwóm pierwszym, które wciskały w fotel :)  

    A mnie strasznie ten nowy sezon rozczarował.

    Właściwie wszystkie główne postacie (poza Holdenem, który po prostu był Holdenem, no i Alexem, który nie miał za wiele do roboty na ekranie) zachowywały się zupełnie bez sensu, dokładnie odwrotnie niż w powinny: Amos, największy twardziel we wszechświecie, który już dawno temu przeżył najgorsze co mogło się zdarzyć w jego życiu - załamanie nerwowe; Bobbie, marsjańska patriotka, która zawsze stara się postępować właściwie - angażuje się w działalność przestępczą na szkodę marsjańskich sił zbrojnych; Avasarala, twardo stąpająca po ziemi i dla której nadrzędnym celem jest dobro planety i jej mieszkańców i która nie bawi się w gierki polityczne, bo liczy się skuteczność - po trupach do celu, żeby tylko wygrać wybory (do tego zmienili aktora grającego jej męża, zupełnie nie rozumiem po co; btw. mąż był dla niej zawsze głosem rozsądku i "zewnętrznym sumieniem" i nie wyobrażam sobie, żeby mogła się z nim pokłócić tak jak to przedstawiono i tak się w stosunku do niego zachowywać); Naomi, która konsekwentnie odmawiała "schodzenia do studni" i nie chciała lecieć na Ziemię spotkać się z rodziną Holdena, ale jak lecą na Ilusa to się okazuje, że w sumie jednak zejście "do studni" wcale jej nie przeszkadza, a do tego okłamuje Holdena co do swojego stanu zdrowia; Fred Johnson, który pojawił się tylko na chwilkę żeby Drummer mogła się na niego obrazić (o co w ogóle chodziło w tej scenie?); czy wreszcie Ashford, czyli gość, który na końcu poprzedniego sezonu ześwirował, a teraz jest jedynym rozsądnym człowiekiem w Układzie Słonecznym.

    A, no i jeszcze Śledczy/Miller - nagle się okazuje, że tak jak "jest SPZ i SPZ" - tak jest Miller i Miller.

    Zupełnie nie czułem dramatyzmu i napięcia związanego z konfliktem osadników z ochroną korporacyjną, czy z ogólnoplanetarnym kataklizmem - jakoś tak bez polotu to przedstawiono, w książkowym pierwowzorze było to zrobione dużo sprawniej i ciekawiej.

     

    Strasznie dużo pozmieniali w porównaniu do książek - i ja rozumiem, że w serialu pewne zmiany muszą być, łączy się wątki i postacie (np. w poprzednim sezonie w ogóle nie było Byka i większość jego historii "odziedziczyła" Drummer) - ale tutaj te zmiany były po prostu z dupy i wyszło coś mało przekonującego (w stosunku do tego, co widzieliśmy w poprzednich sezonach). Chyba, że chodziło o to, żeby zaskoczyć widza i nadać postaciom "głębi" - ale to moim zdaniem wyszło tanio i bardzo średnio w najlepszym wypadku. Ten sezon oceniam na 6/10 (gdyby to nie był Expanse, to dałbym 7).

  3. 2 godziny temu, MateuszW napisał:

    Faktycznie masz rację. Błędnie zasugerowałem się tym, że L = r x p, czyli że r jest bez kwadratu, ale przecież prędkość liniowa, będąca składnikiem pędu również wzrasta proporcjonalnie do r.

    To może mieć znacznie przy guidingu, gdzie interesuje nas szybka, choć krótka zmiana prędkości. Jednak Łukasz guidingu nie stosuje.

    Generalnie im większa skala obrazu i ogólnie większa precyzja potrzebna nam do szczęścia, to kosztem dodatkowych kilogramów można zapewnić sobie przynajmniej komfort psychiczny, że zmontowaliśmy wszystko tak, że lepiej się nie da :D Ale czy przy takich zmianach prędkości jakie występują przy guidingu przewaga krótkiego ramienia z ciężką przeciwwagą byłaby to w ogóle do zauważenia...? W sumie można by to sprawdzić eksperymentalnie - a może już ktoś to przerabiał?

     

    A w ogóle to chciałem napisać, że teleskop robi naprawdę świetne wrażenie i mam nadzieję, że Łukasz da przez niego chociaż raz spojrzeć :D

    • Lubię 1
  4. Godzinę temu, MateuszW napisał:

    Przydałaby się tu opinia kogoś kto ma na bieżąco wzory z fizyki :) Wg mnie istotny jest tu moment pędu, który pozostanie stały (on decyduje o tym, jak szybko silnik poruszy oś). No i niewiadoma w postaci sztywności pręta, która na tym Twoim powinna być wysoka. Chociaż zastanawiam się, czy 2x większa masa 2x bliżej nie będzie dawać takiego samego gięcia się pręta, jak lżejsza i odleglejsza masa. Musi się wypowiedzieć ktoś lepszy z mechaniki.

    Dużo mi ze łba już wyleciało, ale o ile dobrze pamiętam z mechaniki, to przy dwukrotnym wydłużeniu ramienia i takim samym zmniejszeniu masy (i zachowaniu stałej prędkości obrotowej) momenty bezwładności i pędu wzrosną dwukrotnie, bo są one wprost proporcjonalne do kwadratu ramienia oraz proporcjonalne do masy. Te dwie wartości generalnie odnoszą się do zmiany prędkości obrotowej. Jest to natomiast bez znaczenia podczas ruchu ze stałą prędkością.

     

  5. 2 godziny temu, Krzychoo226 napisał:

    Jedzie ktoś przez Łódź w sobotę i ma jedno wolne miejsce? Magda się zawieruszyła gdzieś bez internetu i nie ma jak sama zapytać.

     

    P.S. Ja rzecz jasna przyłączam się do gwardii piątkowej.

    Będę jechał w sobotę z Łodzi jakby coś. Tylko nie wiem jak będzie z tym miejscem, bo moja Zośka na taki kilkudniowy wyjazd potrafi zabrać tyle gratów, co pułk wojska na rok w Afganistanie :lol:

  6. 1 godzinę temu, anatol napisał:

    Względem prawa jestem czysty jak łza

    Teraz jesteś. Za parę lat przestaniesz, bo przepisy się w końcu zmienią (i to raczej szybciej niż później); czy Ci się to podoba czy nie, trzeba zrezygnować z paliw kopalnych. Poza tym fakt, że twoje działania są obecnie zgodne z prawem nie oznacza, że są właściwe czy moralne.

     

    Obejrzyj sobie i spróbuj podyskutować z faktami, zamiast rzucać na prawo i lewo "ekobolszewią" i "lewactwem":

     

     

  7. 1 godzinę temu, anatol napisał:

    Proponuję wszystkim zrzędzącym na palących w piecach węglem (nie śmieciami) zrzucić się im (właściwie nam, bo sam palę węglem) na wymianę piecy na gazowe i na rachunki za gaz. Wtedy przejdziemy na "czysty" opał od razu, nie ma problemu. Naciśnę na jesień guzik "on" a na wiosnę "off". I tyle. 

    Chyba, że macie jakieś inne REALNE pomysły. Jeśli nie to przestańcie, za przeproszeniem piep...yć bo to już się staje nudne. Co roku to samo. 

    Proszę bardzo, realny pomysł - sprzedaj cześć swojego sprzętu astro, złóż wniosek o dofinansowanie i "włala" - stać Cię na pompę ciepła.

    • Lubię 1
  8. Trzeba odróżnić emisję gazów cieplarnianych od emisji cząstek stałych (czyli generalnie smogu). Spalanie benzyny itp. oczywiście nie jest zbyt korzystne dla środowiska i klimatu (że sobie pozwolę na taki eufemizm), natomiast w temacie smogu w miastach - to tutaj główną winę ponosi spalanie węgla podłej jakości w starych piecach (plus oczywiście dokłada to kolejne tony związków węgla do atmosfery, ale ja nie o tym). Sam mam kilku sąsiadów, którzy uszczęśliwiają wszystkich wokół tego typu atrakcjami - jak odpalą kopciuchy, to po prostu smród, dym i nie da się oddychać, normalnie strach wyjść na dwór.

    A najgorsze jest to, że właściwie nie bardzo można coś z tym zrobić. Pozwolę sobie zacytować swój własny post z innego forum sprzed kilku tygodni (z góry przepraszam za bluzgi, ale jak o tym myślę, to szlag mnie trafia):

     

    Mieszkam sobie na takim osiedlu domków na obrzeżach Łodzi. Chyba z połowa somsiadów ma piece węglowe (choć przecież, parafrazując klasyka, nawet gazociąg do nas dochodzi), więc jak je raczą odpalić, to wszędzie kupa dymu. Wczoraj się w końcu tym zadymieniem wku*wiłem na tyle, że zadzwoniłem do straży miejskiej, której jednym z zadań jest właśnie "kontrola nieruchomości pod kątem gospodarowania odpadami komunalnymi i prawidłowości spalania materiałów w instalacjach grzewczych". Pani zgłoszenie przyjęła i przekazała gdzie trzeba.
    Dziś zadzwonił do mnie szef czy dowódca sekcji ekologicznej. Pogadaliśmy sobie w sumie chyba z pół godziny, bardzo sympatyczny gość; wygląda na to, że faktycznie przykłada się do swoich obowiązków i robi co może - problem w tym, że może bardzo niewiele.
    Nie może na przykład przysłać po prostu ludzi, żeby przeprowadzili kontrolę całego osiedla, albo nawet jednej ulicy - znaczy co do zasady może, ale... Cała sekcja ekologiczna liczy sobie razem z nim 8 osób (w mieście, w którym mieszka prawie siedemset tysięcy ludzi) - w zeszłym roku było 9, ale jednego mu zabrali. Taka kontrola pojedynczej posesji trwa koło godziny (trzeba pobrać próbki, pomierzyć różne tam rzeczy itp. - żeby w razie jakby co były dowody dla sądu), a patrole są dwuosobowe - więc po prostu matematyka się nie spina i nie pozwala na tego typu działania. Z tego względu kontrole są tylko tam, gdzie ktoś konkretnie wskaże adres, pod którym podejrzewa, że są spalane śmieci itp. - i takich podpie*doleń mają na ten moment grubo ponad setkę do sprawdzenia i codziennie im przybywa.
    I teraz w sumie najciekawsza rzecz, której się od niego dowiedziałem: w około 80% przypadków kontrolujący nie stwierdzają nieprawidłowości. Mówiąc inaczej - tylko jedna na pięć kontroli wykazuje, że obywatel pali w piecu śmieciami, plastikiem czy innym ścierwem. Nawet tu w mojej okolicy ostatnio było ileś tam zgłoszeń (mówił mi, ale nie pamiętam liczby) i kontrole nie wykazały łamania prawa. A mimo to w powietrzu jest ciągle taki syf, że ja pie*dolę.
    Dlaczego? A no dlatego, że jeśli obywatel pali normalnym węglem kupionym z legalnego źródła, to choćby przy tym kopcił jak stary parowóz, to prawa nie łamie. Składy węgla czy producenci i dystrybutorzy pieców podlegają jakimś tam przepisom, które sprzedawany przez nich towar musi spełniać, ale zwykłego Kowalskiego żadna norma nie obejmuje - jeżeli nie pali śmieciami czy innym gó*nem, to nie ma podstaw do ukarania go mandatem, bez względu na to, co mu wylatuje z komina. Za smog w miastach odpowiada w sporej części właśnie spalanie węgla w starych piecach, ale nie istnieją żadne przepisy, które pozwoliłyby komukolwiek coś z tym zrobić. Są oczywiście różnego rodzaju dofinansowania na wymianę kopciuchów, ale tutaj inicjatywa musi wyjść od obywatela. A jak ktoś nie chce, to nic się nie zrobi.

    Podobno do 2027 najstarsze piece typu "kopciuch" mają zostać wyeliminowane z użycia i być może nawet pojawią się do tego czasu jakieś instrumenty prawne w tej materii. Póki co niczego takiego nie ma - a biorąc pod uwagę to, jak wyglądają różne inne programy związane z ochroną środowiska w domu i zagrodzie (np. program usuwania azbestu i związanych z tym dofinansowań), to jakoś tego nie widzę.
    Pozostaje chyba tylko zakupić maski przeciwgazowe z demobilu w Agencji Mienia Wojskowego.

    • Lubię 3
  9. 47 minut temu, MateuszW napisał:

    Można wybrać jakąś umiarkowaną orbitę (kilka tyś km) i wypuszczając kilkadziesiąt satelitów mamy pełne pokrycie przy 10x lepszej jakości. Nie ma takich konstelacji?

    Nie bardzo, bo przeszkadza wewnętrzny pas Van Allena (ok. 1000 - 6000km nad powierzchnią). Nie, żeby się nie dało, tylko koszt takiego satelity byłby wyższy, bo trzeba go lepiej ekranować przed promieniowaniem, co po pierwsze kosztuje, a po drugie swoje waży. Zresztą, na orbicie kołowej o wysokości np. 4.000km czas obiegu wychodzi koło trzech godzin, więc nie jestem pewny, czy wystarczyłoby "tylko" kilkadziesiąt satelitów, żeby zapewnić ciągłą widoczność Europy. Choć pewnie gdyby to dobrze przemyśleć, to by się jakoś dało.

    Gdzieś czytałem, że najnowsza generacja Meteosatów miała kosztować jakieś 3,5 miliarda Euro za w sumie sześć sztuk (łącznie z kosztem wyniesienia na orbitę, obsługą naziemną itp., ale to było z dziesięć lat temu, jak UE dogadała się co do finansowania, znając życie wyjdzie więcej) - więc koszt takiej konstelacji na niskiej orbicie byłby liczony przynajmniej w dziesiątkach (jeśli nie setkach) miliardów Euro.

    • Lubię 2
  10. 3 godziny temu, MateuszW napisał:

    Nie wierzę, że nie mamy na orbicie sprzętu lepszego o rzędy wielkości.

    Sprzęt to pewnie jest, ale mechanika orbitalna nie bardzo pozwala. Meteosaty robią zdjęcia w stosunkowo długich falach (kilka-kilkanaście mikrometrów), do tego są na orbicie stacjonarnej, czyli prawie 36 tysięcy kilometrów nad równikiem - nawet gdyby miały zainstalowane metrowej średnicy obiektywy (a mają na pewno sporo mniejsze), to zdolność rozdzielcza byłaby na poziomie stu metrów.

    Alternatywą byłyby satelity na niskiej orbicie - ale żeby zapewnić dane w czasie rzeczywistym musiałoby ich być dużo (vide Starlink) i miałyby małe pole widzenia. A tak Europę ogarniają nam dwa satelity (jeden foci całą Ziemię co 15 minut, a drugi tylko Europę co 5).

    • Lubię 2
  11. 44 minuty temu, Marek_N napisał:

    To się ceni, że masz pojecie czym jest zmowa cenowa, brawo!!

     

    Oczywiście ze nie można. Po prostu w biznesie pewne rzeczy "się wie". Konkurowanie ceną to najprostszy sposób walki z konkurencją, tyle że po chwili "obrywa" sie producentowi, bo jego dystrybutorzy wchodzą na własną minę zerowej prowizji i żądają obniżenia ceny właśnie u producenta. 

     

    Wracając do tematu - weź pod uwagę, ze to są malutkie firmy -  np. takie Sunny - 5 do 9 inżynierów, około 200 pracowników fizycznych.  Właściciele Synty i Sunny to sobie "zmowę" urządzają przy kawie, bo to nie wielkie korporacje, żeby trzeba było na zarządzie takie decyzje podejmować. To że Orion w tym samym czasie dostał podwyżkę od obydwu producentów, to jeszcze nie dowód na zmowę.

    Sunny zatrudnia w sumie ponad tysiąc osób, naprawdę trudno to wpasować w definicję "malutkiej firmy". Dla porównania - Orion zatrudnia 40.

    Poza tym, o czym zresztą napisałem parę pięter wcześniej - sąd miał jednoznaczne dowody na to, że Synta i Sunny się zmówili; wbrew temu co Ci się wydaje, bez takich dowodów nie zapadłby taki wyrok, jaki zapadł. To nie żaden spisek przeciwko Chińczykom, tylko normalne działania zmierzające do ochrony konkurencji.

    • Lubię 2
  12. 43 minuty temu, Marek_N napisał:

    W cywilizowanym kraju to producent decyduje komu i za ile sprzeda swój produkt. Cena za jaką taki Orion kupuje sprzęt od producentów to wynik negocjacji. Rozumiem że "normą" jest, że gdy negocjacje nie idą po myśli, to sie leci do sądu po odszkodowanie :D

    Nie masz pojęcia, czym jest zmowa cenowa, co?

    Producent, czy w ogóle przedsiębiorca, ma pełne prawo decydować co i za ile sprzedaje (bo z tym "komu" to już tak nie do końca - u nas jest na to nawet stosowny paragraf w kodeksie wykroczeń) - ale musi to być jego suwerenna decyzja. Jeżeli natomiast tenże przedsiębiorca dogaduje się z swoim konkurentem, że od teraz sprzedają dany towar za tyle i tyle, albo że jakiemuś podmiotowi będą sprzedawać drożej lub wcale - to jest właśnie taka zmowa, której prawo zabrania, tak samo w USA, jak i w Polsce.

    Nie dotyczy to zresztą tylko konkurentów; np. producentowi nie wolno narzucać dystrybutorom/sprzedawcom minimalnej ceny sprzedaży.

     

    Edit: zresztą masz, poczytaj sobie:

    https://www.uokik.gov.pl/download.php?plik=11133

    • Lubię 1
  13. 19 minut temu, Marek_N napisał:

    Przecież ten Orion to w 100% rebrand chińskich produktów. Podcinaja gałąź na której sami siedzą.

     

    Jak Ningbo Sunny i Synta Technology dogadają się, że już im nic nie sprzedadzą to szybko zmienią front. Przecież to nie Xiaomi, które miało potężną konkurencję. Na rynku tanich teleskopów są tylko chińczycy i taiwańczycy.

    Przecież właśnie o to chodzi, że się Sunny dogadał z Syntą, żeby Orionowi sprzedawać drożej i liczyli na to, że ten się w końcu zwinie. O to było całe to zamieszanie.

    A takie zmowy są nielegalne, przynajmniej we w miarę cywilizowanych krajach, bo w efekcie ograniczają konkurencję i tracą na tym obywatele; jeżeli dalej będą tak robić, to najpierw będą leciały grube kary i odszkodowania, a zapewne może i skończyć się tak, że amerykańskie władze (czy to stanowe, czy federalne), po prostu nie pozwolą im w USA niczego sprzedawać. A Stany to dla obu tych firm ważny rynek.


    Orion, zdaje się, już kiedyś chciał wykupić Meade'a i pewnie będzie ciągnąć w tę stronę - wcale bym się nie zdziwił, gdyby w ramach ugody próbowali dostać np. tę ichnią fabrykę w Meksyku.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.