Można budować zasilacze oparte na trafku i stabilizatorze, można też je kupić - są one bezpieczne jeśli są zrobione i dobrane z głową.
Jednak gdy potrzebujemy te np. 10-15A to są one mało poręczne i opłacalne. Jeszcze jak dochodzi potrzeba uzyskania kilku różnych napięć to nikt by mnie nie przekonał do budowy tradycyjnego zasilacza a kupic taki gotowy jest bardzo trudno.
Nie czarujmy się projektując taki 15A zasilacz trzeba mieć trochę znajomości z zakresu elektroniki a najlepiej też trochę praktyki żeby nie było niespodzianek.
Teraz o impulsowych:
Panowie skoro na impulsowych zasilaczach i to czasem na konstrukcjach takich że strach (np. codegen na 7500) pracują komputery to napewno będą też działały elektroniki montaży.
Te chińskie złomiate zasilacze komputerowe mają jedną wadę w powiedzmy 10% przypadków awarii nim zasilacz klęknie komp dostaje zawyżone napięcie i idzie w kosmos. Nowsze zasilacze np. Chieftec i inne bardziej renomowane mają szereg zabepieczeń, często jest tak że stary wyjarany zasilacz nie startuje bo protekcja wykrywa zbyt wolny lub szybki wzrost napięcia przy starcie (np. wyschnięte kondensatory). Bywa że nie można tego nawet wymierzyć.
Układy sterujące w montażach mają dodatkowe stabilizatory które też mają tolerancje i zabezpieczenia, układy driwerów pewnie spokojnie będą chodziły przez jakiś czas przy 18V czy nawet 20V.
Wniosek jest jeden, sprawny, dobry zasilacz np. od laptopa (ładna zwarta konstrukcja) podpięty do prawidłowej instalacji elektrycznej, jeśli tylko uciągnie prądowo nasz astrodobytek, nie zakłuci nam żadnego sprzętu.
Jak ktoś sie boi że mu tani zasilacz impulsowy ubije montaż napięciowo to wstawcie sobie w szereg szybki bezpiecznik a równolegle odpowiedniej mocy diodę zabezpieczającą przed wzrostem napięcia (koszt z obudową 8-20zł).
Do tych kolegów co nie wierzą lub chcą gwarancji na piśmie: Kupcie sobie zasilacz dedykowany przez producenta montażu. Najwyżej jak padnie wam montaż przez zasilacz będziecie się sądzić z producentem.
pozdrawiam
mariusz