-
Postów
2 228 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez lkosz
-
-
PWM to modulacja sygnału prostokątnego, nie napięcie. Serwami steruje się stosując modulację PWM fali prostokątnej o częstotliwości 50Hz typowo, w środku układ elektroniczny przekształca tę falę na położenie wału serwa (w przypadku tych z ograniczonym kątem) lub prędkość obrotu (dla serw 360 stopni).
Sterując odpowiednio wypełnieniem (duty cycle) można uzyskać różne prędkości pracy serwa. Odpowiednio czyli zwiększając wypełnienie np. zgodnie z krzywą logarytmiczną - początkowy ruch zamykający jest szybki i zwalnia w miarę zbliżania się do teleskopu, to znaczy odstępy pomiędzy przestawieniami serwa stopniowo się wydłużają. Można też użyć stałego sporego odstępu czasowego, ale wtedy zamykanie klapy potrwa dłużej.
-
Proponuję do tego dodać doszczelnienie z gąbki wys. 1-2cm, żeby się nie kurzyło do środka i jakiś niewielki cylindryczny magnesik neodymowy po przeciwległej stronie od serwa, żeby się zatrzaskiwało.
Szybkość zamykania serwa można regulować stopniową zmianą wypełnienia sygnału PWM, więc może się delikatnie przemieszczać, jak mała kaczuszka lądująca na wodzie Moment serwa nie ma w tej kwestii znaczenia
- 1
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
19 minut temu, Charon_X napisał:Skoro wolicie zostawić masę niedomówień i podejrzeń to niech sprawa pozostanie niejasna i niech admin zamknie wątek. Albo doprowadzcie to do końca, wasz wybór.
Chodzi zapewne o to, że forum nie jest właściwym miejscem do prowadzenia śledztwa i wyliczeń. Uczestnicy mają kontakt do tego człowieka, wiedzą co im obiecał, i powinni to w swoim gronie wyjaśniać. Najwłaściwszy moment na kalkulacje był przed wyjazdem, a teraz to co robicie, to zwykłe bicie piany. Przypominam, że uczestnicy zapłacili te oszałamiające 500zł za organizację bez mrugnięcia okiem oraz bez pytań co do planu wycieczki. Jeśli więc teraz widzą znamiona oszustwa to policja/prokuratura są właściwszym miejscem. Osobom postronnym, takim jak ja, chyba wystarczą relacje z astromaniaka + ewentualnie kilka zdań za kilka miesięcy jak się sprawa skończyła, i oczywiście efekty obserwacji.
Nie chciałem tego pisać wprost w poprzednim poście z grzeczności, ale aż nadziwić się nie mogę, że dorośli ludzie pojechali w jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc kompletnie na durnia, nie pytając o nic, nie zastanawiając się nad niczym. Zaufali organizatorowi, "no po prostu płacę i wymagam". Sprawiacie wrażenie jeszcze bardziej naiwnych niż sam organizator. Ktokolwiek sobie zrobił badania, czy może znaleźć się w tych warunkach? Zainteresowaliście się ewentualną opieką zdrowotną na miejscu? Jakąś aklimatyzacją? Co zrobić jak się zgubicie, organizator zwieje, padnie lub nawali, jak nie będzie zasięgu, nawali auto lub łączność, trzeba będzie wezwać pomoc, skończy się prowiant, woda, ktoś się zatruje, dostanie na pustyni cięższej reakcji alergicznej, kogoś coś użre, lub po prostu co zrobić gdy nie wiadomo co zrobić? Czy w tym miejscu występują trzęsienia ziemi? Czy liczyliście na cud i dopiero na miejscu się zorientowaliście, że Atakama to miejscami ponad 4000m npm, że choroba wysokościowa, że zimno, opieka medyczna to trudny temat, dojazd jak do Wałbrzycha w latach 90, noclegi są jakie są, i generalnie pustynia ma głęboko gdzieś te wasze "wpisowe" oraz "płacę i wymagam"? Zresztą... nie było pytania, jeden nawet się przyznał, że sobie nie sprawdził efemeryd i ukształtowania terenu w zorganizowanym miejscu obserwacji. Zaskoczony był pozycją słońca. Może faktycznie liczyliście, że jak się już znudzą warunki pustynne, to Czak Noris przyleci Erłolfem i zabierze do SPA. Kto wie...
Proponuję żebyście przenieśli tę dyskusję gdzieś w ustronne miejsce, oszczędźcie sobie i innym już tych żenujących pretensji i wyliczeń, bo wychodzicie na jeszcze mniej lotnych. Czytając niektóre wypowiedzi, naprawdę momentami trudno mi uwierzyć, że mogła to napisać dorosła osoba.
- 21
- 1
- 1
-
Wyprawa na drugi koniec świata, na środek Atakamy, na dwa tygodnie, za 7000zł + 500zł za organizację, bez umowy. Wszystko w formie obietnic składanych przez fejsa, bez wiedzy, jak będzie wyglądała trasa, co będziecie robić, jakie atrakcje i kiedy, na co idą pieniądze, gdzie nocleg, co jeść, co z ubezpieczeniem, co trzeba samemu, a co zapewnione itd. W efekcie jeden rozczarowany wszystkim, bo nie tak sobie wyobrażał Atakamę. Drugi pozycją słońca na niebie podczas zaćmienia, i tym, że miejscówka była fatalnie wybrana. Trzeci zmarzł na pustyni. Czwarty miałby taniej z Berlina a jechał przez Norymbergę. Noo ludzie! Co z wami? Naiwni tak, że nawet metody "na wnuczka" nie trzeba używać
Nawet jak macie ochotę narzekać, to i tak macie sporo szczęścia, bo jesteście cali i zdrowi. Za 10 lat będziecie mieli co opowiadać. Nawiasem mówiąc facet mógł zachorować, umrzeć, lub cokolwiek innego, i bylibyście w jeszcze gorszej sytuacji.
Dodatkowy bonus taki, że teraz już chyba wszyscy wiedzą, czemu te wycieczki z biur podróży są takie drogie, i dlaczego nie da się taniej
Organizator natomiast bogatszy o wiedzę, że lepiej się za coś takiego nie brać. Bo nawet jak będzie chciał robić coś ze szczerego serca, to w warunkach pustynnych będzie skrupulatnie rozliczany z umowy. A jeśli jej nie podpisał, to z obietnic i cudzych wyobrażeń.
- 1
- 1
-
Betelgeza o tej porze roku jest słabo widoczna, do tego nad ranem, tuż przed świtem. Lepiej ją zostawić na Wrzesień-Październik.
Na początek polecam Stellarium lub SkySafari i nauczyć się trafiać w najjaśniejsze gwiazdy, korzystaj póki czas z widocznych planet. Pomocny też będzie SkyView na Androida - ułatwia początkowo rozeznanie w niebie, co jakiś czas tylko trzeba pokręcić zamaszystymi ruchami telefonem, żeby poprawić dokładność.
-
18 minut temu, zdzichu napisał:
Opinie które czytałem mówią, że szerokie pola dają inny poziom obserwacji
Nie przesadzajmy planety nie zaczną nagle śpiewać i tańczyć, nie jest to żaden inny poziom. No chyba, że mowa o różnicy między 20 stopniami, a 66, to wtedy wrażenia faktycznie mogą być wstrząsające. Ja osobiście w sporo droższym 2", też MAKu, w okolicy miasta widziałem subtelną różnicę w kontraście i geometrii, może trochę mniejsze zniekształcenie i aberrację, albo i był to efekt placebo. A jeśli nie, to w sumie jakie to ma znaczenie w visualu? Jeśli szukasz czegoś "wystarczająco dobrego" do zwykłego gapienia się, to moim zdaniem nie ma sensu żyłować parametrów, a jak obiekt się nie mieści w całości, to zawsze można przestawić mikroruchami
-
Tak czysto praktycznie: różnią się ceną, 1,25 są tańsze niż odpowiedniki 2" (zazwyczaj). Tańsze są też filtry. W oprawach 1,25 max dostępna ogniskowa to 40mm, w 2" dostępne są większe ogniskowe. Jak komuś mało pola, to 1,25" w wersji "wide" z około 60-stopniowym polem widzenia są całkiem przyjemne w użytku, ale też droższe. Jednak jeśli miałbym doradzać, to lepiej kupić tańsze okulary, lub wręcz parkę ze zmienną ogniskową, a dokupić nasadkę bino. Różnica w patrzeniu jednym, a dwoma oczami jest już zauważalna - poza oczywistościami, to łatwiej zauważyć więcej szczegółów, nie męczy się tak wzrok, a długotrwałe gapienie się w Saturna lub Jowisza jest przyjemniejsze, zwłaszcza przy gorszym seeingu.
Przyjęło się mówić, że 2" to profesjonalne, a 1,25" dla amatorów, ale nie czarujmy się. Przy obecnym stanie wiedzy i techniki obserwacje wizualne w pracach badawczych to margines Także i dwucalowcy, i 1,25" to lamerzy, bo nie mamy 40-metrowego lustra w teleskopie, a nad głowami mamy ponad 15km powietrza i pyłów.
-
Zmiany w pradzie... myślę - szmatex-firma tutaj? Nowa moda? Nową kolekcję jakichś kiecek wypuścili? Co ja pacze? Ja pacze pudelka, czy forum astro? Jest upalnie i słońce przygrzało nieźle w łeb, trochę zmroczyło, ale żeby aż na pudelka mnie poniosło?
Uspokajając wszystkich - w Pradzie wszystko po staremu, a stara Prada ze starym Pradem dobrze się czują
-
14 godzin temu, Sebo_b napisał:
ale pojechałeś - z 2 lata mu zajmie zanim liźnie każdej w wymienionych przez Ciebie dziedzin (a DECTa i ISDNa to już chyba nawet Nokia (wcześniej NSN, wcześniej Ericsson i Siemens) we Wroclawiu nie robi)
i w dalszym ciągu jest to szybciej niż na studiach. Co do technologii - są firmy które jeszcze robią w DECTcie i męczą się z ISDNem bo świadczą wsparcie dla klientów. ISDN jest mimo wszystko wciąż popularny w Niemczech. Dlatego pisałem o podstawach, nie doktoryzowaniu się.
14 godzin temu, Sebo_b napisał:Z tym się nie zgodzę - jest co prawda coraz więcej specjalistów (programistów, QA, itd) bez studiów. Jednak studia moim zdaniem dają dużo obycia i wiedzy, którą bez nich trudno przyswoić (choć są ludzie co potrafią). Co jakiś czas zdarza się problem, który rozwiązujesz łatwiej i szybciej, bo gdzieś tam ta wiedza majaczy przez mgłę, dużo łatwiej wtedy znaleźć to, czego potrzeba - tutaj fourier, tam macierz, itd. To często odróżnia dobrych programistów od gwiazd. Moim zdaniem studia warto skończyć, przynajmniej na poziomie licencjata czy inżyniera.
ależ ja nigdzie nie napisałem, że studia w ogóle nie są przydatne, bo ogólnorozwojowo są. Zależy też jakie, bo są szkoły, po których niewiele w głowie zostaje. Rozmawiamy tu o kognitywistyce, jako dodatkowym kierunku w kontekście zastosowań w IT. Podtrzymuję swoje zdanie - nie ma chyba studiów, które by uczyły zawodów IT z prostej przyczyny - technologie zmieniają się szybciej niż uczelnie są w stanie zareagować. Zwłaszcza nasze, które mają dość sporą inercję. Na koniec i tak się trzeba samemu uczyć niemal wszystkiego. Dlatego moja rada jest taka, że albo na całego w te algorytmy uczące się, i wtedy właściwszym kierunkiem jest matematyka, i praca bardziej badawcza. A jeśli autora tematu pociąga bardziej zwykła praca w IT, to wtedy jak najszybciej do pracy, nawet na staż, samemu się pouczyć, darować sobie tę kognitywistykę, i równolegle dokończyć to, co zaczął. O ile widzi sens to kończyć.
Do nauki narzędzi z IT internet, filmiki, slajdy z konferencji i inne cuda są w sam raz. Jeśli chodzi o matematykę - radzę tego unikać. Tylko książki lub skrypty dla studentów publikowane na stronach uniwersytetów, od wielkiego dzwonu portale matematyczne. Youtube, wikipedia itp. to w tej kwestii fatalne źródło wiedzy, nadają się najwyżej do celów popularno-naukowych, jako ciekawostki.
-
To daruj sobie te studia, sam naucz się swojego zawodu a potem czym prędzej do pracy, tam nauczysz się reszty. Papierek nie ma żadnego znaczenia, dobra firma sama zweryfikuje Twoją wiedzę. Omijaj te, które zatrudniają wyłącznie w oparciu o konkurs CV + jakiś kretyński test pisemny. Jeśli to Twoje hobby, to zapewne masz na koncie jakieś osiągnięcia, nie muszą być związane ze stanowiskiem. Opisz je zwięźle w CV, źródła wrzuć na githuba, jeśli to jakieś roboty, to zabierz ze sobą i pokaż. Nie musisz się mieścić na jednej stronie ze wszystkim. Jeśli nie jest wyszczególnione inaczej to potrzebować będziesz obsługi linuksa w stopniu średnim, również pracy w konsoli, znajomości gita i podstaw sieci ethernet (podstawowe protokoły, firewall, debugowanie). Jeśli startujesz do firmy produkującej soft do telefonów, to też podstawy DECTa, ISDN, Z-Wave, Zigbee jeśli robią bezprzewodowe, znajomość ekosystemu Androida/Apple'a jeśli to smartfony, do tego język programowania oczywiście. Jeśli firma przeszła na mikroserwisy lub coś przebąkuje na temat któregokolwiek z tych narzędzi, to atutem będzie choćby mglista znajomość każdego z nich, czyli: dockera, kubernetes, puppeta/salta/ansible'a, jenkinsa. Poczytaj trochę o continuous delivery, continuous deployment i DevOps. Ale też nie przeginaj, na juniora nie musisz mieć kosmicznej wiedzy
Jeśli mogę doradzić, to omijaj molochy w stylu IBM, banki i budżetówkę. Celuj w średnie firmy, z nieprzerośniętą strukturą i normalnym podejściem do człowieka. Czyli raczej nie z polskim właścicielem.
A jeśli chcesz się zajmować na poważnie algorytmami uczącymi się, sieciami neuronowymi, modelowaniem statystycznym, przetwarzaniem sygnałów (w zasadzie wszystkim tym naraz), to właściwszym kierunkiem jest matematyka, specjalizacja statystyczno-teoretyczna + wkręcanie się w prace badawcze lub w projekty opensource z tego segmentu (czyli praktyka). Bez twardej wiedzy z zakresu probabilistyki (przede wszystkim), analizy (funkcje zmiennych zespolonych, równania różniczkowe, teoria przestrzeni, miar) i podstaw algebry abstrakcyjnej, będziesz raczej operatorem skryptów A i fajnych ofert jest niewiele poza placówkami badawczymi, więc umiejętność tworzenia modeli jest raczej koniecznością.
-
A w jakiej branży chcesz pracować?
-
sam nie wiedziałem że tęcza przez dziurę w chmurze ma nazwę, i że w ogóle jest tyle rodzajów tęczy: http://www.atoptics.co.uk/bows.htm
- 1
-
ja co prawda nie jestem ale linki mam:
https://epod.usra.edu/blog/2011/08/rainbow-wheel-segment-over-conifer-colorado.html
http://darkerview.com/wordpress/?p=12071
http://www.atoptics.co.uk/rainbows/wheel.htm
https://epod.usra.edu/blog/2008/12/yarra-valley-rainbow-wheel.html
https://epod.usra.edu/blog/2018/03/rainbow-wheel-over-sao-paulo-brazil.html
- 1
-
Śmieszne, wygląda jak artefakt w optyce aparatu, albo odbicie na szybie okna Chodzi mi po głowie hasło iryzacja, tylko zazwyczaj to trochę inaczej wygląda na chmurach. A tutaj światło słoneczne przebija przez prześwit i oświetla fragment podstawy chmury (której może nie być widać na zdjęciu) lub opad pod nią. Taki "półtęczek" jak półgęsek
edit. po pomajtaniu poziomami w gimpie skłaniam się bardziej ku opadowi, niż chmurze, czyli bardziej tęcza lub "półtęczek" niż iryzacja
-
@Dasionek możesz podesłać link do tej oferty na allegro?
-
Rozumiem, to na początek zaniósłbym tubus do jakiegoś speca, żeby sprawdził całą optykę, i wyregulował. Kolimować naucz się później. W newtonach robi się to często, także bez obaw, nie ominie Cię to Jak nauczysz się obsługiwać teleskop, to potem będzie łatwiej robić kolimację i sprawdzać jej efekty.
- 1
-
Teleskop to nie muszla klozetowa, droższy nie jest wygodniejszy Na cenę składają się dwie ważne rzeczy: bardzo drogie szkło i sporo metalu. Do tego elektroniczne błyskotki, zwykle fatalnej jakości za niebotyczne pieniądze, ale i zbędne przy zwykłych obserwacjach. Także droższy = większa apertura = więcej drogiego szkła. Tyle.
Nie próbuj teleskopu kolimować patrząc w tubus "na oko". Również proponowałbym zamienić Newtona na coś bardziej przenośnego i bezobsługowego. Newtony mają swoje zalety, choćby dużą zdolność zbiorczą za niewygórowane pieniądze, szybko się wychładzają, za co płaci się różnymi wadami. A zdaje się, że chyba masz nieco inne potrzeby
-
@Burunduk rozstaw teleskop w domu, w dzień, zamontuj ten okular 25mm i otwórz okno, i spróbuj złapać jakiś dalszy krawężnik, trawnik, reklamę, cokolwiek. Byle nie osłonecznione okna, wiadomo Jak już złapiesz, ustaw sobie szukacz dokładnie na fragment tego obiektu z okularu. A potem przećwicz - przestaw teleskop na jakieś gałęzie, patrząc przez szukacz wybierz sobie jakąś, zablokuj montaż, a potem w teleskopie ustaw ostrość. Zmień okular na 10mm, ustaw ostrość, sprawdź co widzisz, a potem ten 2,5. Jeśli masz szukacz kątowy, to problemem może być jego obracanie wokół własnej osi, żeby sięgnąć okiem. Po każdej takiej zmianie może być konieczna ponowna regulacja, w przeciwnym wypadku oś optyczna teleskopu i szukacza nie będą zgrane. Oczywiście to się też robi za każdym razem po rozłożeniu teleskopu czy szturchnięciu szukacza
Jak to załapiesz, to się naucz zgrubnie ustawiać montaż na biegun przez lunetkę celowniczą w montażu, ustawiasz zbieżność szukacza z teleskopem, a potem szukaj gwiazd. Jeśli nadal nie widzisz, ustaw się na daleki jasny obiekt, złap ostrość, podreguluj szukacz, i wtedy na gwiazdach będzie już łatwiej, bo będą widoczne jako "pączki z dziurką". Na pierwszej złapanej gwieździe sobie jeszcze korygujesz szukacz, i potem już można szaleć
Ps. oczywiście może się zdarzyć, że nawet w dzień nic nie złapiesz, to wtedy prawdopodobnie możesz mieć rozkolimowanego tego Newtona, ale to nie ma co uprzedzać faktów
- 1
- 1
-
Postuluje się, że czarne dziury "parują", i tłumaczy się ten fenomen na poziomie kwantowym - w sąsiedztwie powstają cząstki wirtualne postaci cząstka-antycząstka, jedna z nich wpada za horyzont zdarzeń, a druga jest wyrzucana w przestrzeń kosmiczną. W efekcie bilans się nie zgadza. Wytłumaczenie ma status hipotezy.
A propos emisji z czarnej dziury, to zależy jaką definicję emisji przyjąć. Jeśli taką, że czarna dziura coś emituje, gdy coś z jej strony jest wysyłane, to tak - emitują niesamowite ilości promieniowania i materii. I mamy na to obserwacje: jety, promieniowanie elektromagnetyczne w całym spektrum. Nie jest to jednak równoważne ze stwierdzeniem, że dochodzi do emisji zza horyzontu zdarzeń. Bo jak się dobrze przyjrzeć, to okazuje się, że to nie czarna dziura jest źródłem promieniowania, tylko jej otoczenie: obiekty z sąsiedztwa są rozrywane i ich materia rozpędzana do prędkości relatywistycznych w dysku akrecyjnym, w dużym polu magnetycznym. Także obecnie nie mamy podstaw mówić, że czarne dziury nie są doskonale czarne. Nawet ta hipoteza kwantowa jest tu bardzo śliska, bo cząstki wirtualne powstają w sąsiedztwie (nie wewnątrz), nawet w próżni. Przez co nie da się odseparować czarnej dziury tak, żeby nic z jej strony nie przyleciało.
2 godziny temu, Nova napisał:czy tylko mnie wkurza to, że ludzkość potrafi wyjaśnić tak wiele zjawisk, a im więcej odkrywamy tym więcej pytań powstaje i paradoksalnie mniej wiemy?
No na tym polega nauka. Odkrywane jest coś nowego, czasem jest euforia i wrażenie, że teraz już wiemy wszystko, a jak trochę to okrzepnie, to pojawiają się pytania i wady, i tak do kolejnego przełomu. Im więcej odkrywamy, tym ilościowo więcej wiemy, ale przez powstające pytania procentowo być może mniej. Są i takie pytania, na które nie znajdziemy odpowiedzi nigdy. I trzeba się z tym pogodzić.
-
Tak też myślałem, ze po to dałeś taki duży bezpiecznik, ale i tak warto ostrzec mniej obeznanych Faktycznie, są w sprzedaży gniazda 15A/115V AC. Na allegrze znalazłem za niecałe 2 zł. Ja mam w domu takie bardziej dostatnie za 4zł z TME i tam już jest 10A/250V, a na allegrze są jeszcze takie GBZ20, które są na 6,3A, i to jest chyba zakres który powinien być na pozostałych Pewnie Chińczyk nie doczytał jak podrabiał, tak jak z podróbami tranzystorów.
Ja wiem, że aż korci, żeby zrobić szybko dziurkę 12mm, zamiast ciąć godzinę prostokątny wpust na bezpiecznik płytkowy. Żeby nie było - to gniazdo jest bardzo fajne, i sam używam, ale do max 4A
- 1
-
Dla potomnych - to gniazdo wkładki topikowej aparaturowej ma graniczny prąd 10A, gdzie już przy takim natężeniu się mocno rozgrzewa, nie mówiąc o 16 czy 20. Obciążenie takim prądem może spowodować stopienie tego gniazda i jego rozlecenie w trakcie pracy, lub stopienie izolacji żyły i zwarcie z przewodami obok. Gniazda na wkładki 5x20 sprzedawane w naszym kraju są często kiepskiej jakości, bywa że zaśniedziałe. Dla takich prądów lepiej stosować bezpieczniki płytkowe (samochodowe). Cena gniazda i bezpiecznika ta sama.
- 2
-
Bo jest już po pełni i księżyc "pozornie zmierza" w kierunku wschodnich fragmentów nieba do nowiu, a Jowisz w kierunku zachodnim, ale zdecydowanie wolniej od Księżyca. To co widzisz, to Jowisz i widziałeś go również w początkach roku nad ranem w towarzystwie Wenus, mniej-więcej w tym samym rejonie. Obecnie będziesz obserwować jego wędrówkę pozorną po południowych fragmentach nieba, będzie wschodził max na jakieś 18 stopni nad horyzont, jednak z każdym dniem coraz wcześniej (stąd ta wędrówka). Przestanie być widoczny gołym okiem około października-listopada, bo będzie się zbliżał z naszego punktu widzenia coraz bardziej do Słońca, które to zasłoni Jowisza w połowie grudnia.
Następna koniunkcja Księżyca z Jowiszem będzie 13. lipca, więc obserwuj bacznie
-
@sp3uca niezłe Jak takie coś wykrywasz? Klatka po klatce, wykrywasz błyski, a potem ręcznie każdy przeglądasz, czy jakoś programowo oznaczasz kontur chmury i szukasz zmian nad nim?
-
@Adam_Jesion polecam let's encrypt, szkoda kasy na płatne certy. Można nawet wildcard SSL wygenerować.
- 2
Co najczęściej słyszymy od ludzi chcących popatrzeć przez teleskop
w Obserwacje astronomiczne
Opublikowano · Edytowane przez lkosz
U mnie znajomi głównie narzekali, że czemu po ciemku, czemu tak późno itp. Planety spoko, bo całkiem nieźle widać szczegóły, chociaż w sumie w necie są lepsze zdjęcia. Mgławice i galaktyki z miasta to takie chmurki tylko, więc w internecie widzieli dużo lepsze, i w ogóle to czemu nie są takie kolorowe. Na propozycję że może gromadę gwiazd pokażę, to zazwyczaj pada: "a co w tym ciekawego, to tylko gwiazdy". Zazwyczaj spodziewają się wybuchów i nie wiadomo czego, a widzą w zasadzie monotonny statyczny obraz, gdzie nic się nie dzieje. Typowe pytania to o cenę, powiększenie i co widać. I oczywiście po co mi paralizator Dlatego wolę sam się wybierać na obserwacje. A z zabawniejszych historii:
Raz córka kolegi patrzyła akurat przez teleskop, wycelowany i czekaliśmy na ISS. Przedefilowała przez pole widzenia, a dziewczynka wrzasnęła i uciekła, bo widziała pająka
Stoję w dzień, centrum miasta, celuję w słońce. Mój teleskop z filtrem słonecznym wygląda dziwnie. Idzie dziadek z psem. Zagląda co to stoi i się pyta, czy się boję promieniowania. Ja się patrzę na niego zdziwiony, a on mówi że wnuczka pokazywała mu kiedyś ludzi z takimi czapeczkami z folii aluminiowej. No chłop się zdziwił jak usłyszał, że to filtr, owszem promieniowania, ale nie takiego
Wieczór, centrum miasta, ja rozstawiony między blokami. Wieczór meneli, tak jak nigdy się to nie zdarzało, tak w ten akurat co kilkanaście minut któryś podchodził i zbierał datki. Za którymś razem z kolei podchodzi facet, uroda azjatycka, powiedział ładną polszczyzną dobry wieczór, czy mogę przeszkodzić, a ja od razu wypaliłem że nie mam pieniędzy i proszę mi nie przeszkadzać. A on: ale ja nie po pieniądze. Się okazało profesor, fizyk sympatycznie sobie porozmawialiśmy
Lipcowy wieczór, rok temu, duży parking kliniki więc wiele nieba widać, teleskop wycelowany, idzie dziadek żwawym krokiem z kierunku Wojszyc. Podchodzi i pyta się czy obserwuję tego drona. Ja się pytam jakiego drona. Noo too takie jasne, i pokazuje na Jowisza. Chodzi, próbuje znaleźć skąd to puszczają, ale ciągle mu to ucieka. Panie ale to jest Jowisz, obok ma pan Saturn, na lewo jest Mars, a na zachodnim niebie Wenus zachodzi. To nie są żadne drony, tylko planety. Acha, zdziwił się, i poszedł w kierunku Ślężnej. Za kilka tygodni w tym samym miejscu, ten sam dziadek, ten sam wektor przemieszczania (dziadka) - też zapytał o drona
Rok temu w lipcowe zaćmienie księżyca. Rozstawiony sprzęt i zaglądam, wiadomo gdzie. Nagle idzie facet z psem i się chwilę przygląda. Ja już w ręce włączam paralizator i kątem oka obserwuję co robi. Nagle podchodzi i pyta się co to stoi. Ja mu tam chwilę o zaćmieniu, i że też planety widać - jeśli dobrze pamiętam, to Jowisz i Saturn były dobrze widoczne, a Mars między drzewami wschodził. Zdziwił się, że takie rzeczy widać. Zapytał się czy może z córką przyjść - ok, przyjdź pan. Za kilkanaście minut przychodzą, księżyc w fazie pełnego zaćmienia, niewidoczny gołym okiem na miejskim niebie, ale przez teleskop ładnie całą tarczę widać. Musiałem zamachać przed teleskopem, bo nie mogła uwierzyć, że to nie jest doklejone. Pokazałem potem planety, księżyce Jowisza, wszystko spoko. Jak już pooglądali, to gadka-szmatka i facet się pyta po co to robię. Trochę mnie zdziwiło pytanie, ale coś odpowiedziałem. To się zapytał czy mi ktoś za to płaci. Yyyy noo nie płaci. Zdziwiony był...
W ubiegłym roku, kolega z córką mieli wpaść na oglądanie, końcówka lata, planety już nisko nad horyzontem, miejscówka przy trasie dziadka od dronów. Oczywiście przechodził tą trasą ale nie podszedł. Niestety się całkowicie zachmurzyło jak się rozstawiałem, choć miało być niewielkie zachmurzenie. Dziewczynka zawiedziona. Sprawdziłem w depeszach lotniskowych jak grube są, wyszło że są nisko i cienka warstwa, dlatego łuna od miasta zdawała się bardzo silna. Przez lornetkę i szukacz niewiele było widać, ale przez teleskop już więcej. Chwila celowania, i przez chmury zobaczyła Jowisza i Saturna przerwami + zaliczyła wykład dlaczego obraz tak mocno faluje. Powiedziała: aleee te planety ładneee.