Skocz do zawartości

Kapitan Cook

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 205
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Kapitan Cook

  1. Czy ktoś z Was ma sprawdzoną metodę na konwersję z plików Fuji na TIFF lub DNG tak aby nie stracić nic na jakości. Ja się powoli poddaje. Konwerterowałem Lightroomem, Fastone, oryginalnym programem do konwersji ze strony Fuji. Żadne z tych rozwiązań nie daje takiego pliku jak oryginał. Rozpiętość tonalna nie jest ta sama.

     

    Poniżej to samo zdjęcie z tymi samymi ustawieniami. Kurcze już myślałem że używając PIPP będę miał szybkie narzędzie to ISS, ale on nie czyta RAW z fuji.

     

     

      2022-04-22_13h36_26.png.255e76641a8999608d27484817f8d0c7.png2022-04-22_13h36_34.png.dafa3dfb3beeb68d0f8ee3b7c9f7c427.png

  2. Godzinę temu, Robson_g napisał:

    Chłopie, oni mnie traktują jak Boga. Od czasu do czasu piszą na Messenger, jaki to ja jestem niesamowity i że są pełni podziwu. 

     

    No to nie wyprowadzaj ich z błędu :P Ale tak między nami nie ma tu wielu prawdziwych przeszkód. Wszystko sprowadza się  do ogarnięcia PA, guidingu, paru programów i możesz być Bogiem dla maluczkich ! Pytanie jest inne, czy efekty są warte godzinom poświęconym na to wszystko. Moim zdaniem absolutnie nie. I tu się uwidacznia niezwykłość tego hobby - poświęcić tysiące godzin dla garści zdjęć rocznie i łapiesz się że zasadniczo nic więcej nie zrobiłeś a kolejny rok życia minął. I potem spotykasz sobie inne osoby i jak opowiadają ci co one zrobiły w cały rok i nawet taki "Bóg" może złapać depresję. Jest tak dużo do zrobienia, nauczenia się, pojechania gdzieś. Astrofotografia jest szalenie drogim hobby pod względem najważniejszej waluty - czasu. I widać, że kto tylko może wszystko automatyzuje, ogranicza wyjazdy jak tylko może, słowem wprowadza optymalizacje. Tylko że znów zaczyna to być dla mnie trochę za sztuczne, tak jak jazda na trenażerze w pokoju, niby jedziesz, ale tak naprawdę nie masz żadnych większych emocji z tym związanych. A tak nieustanna walka z naturą i samym sobą. Czy jechać czy może już nie czuję bluesa. Tak jest przynajmniej dla mnie. Dla mnie taka wyprawa to jest esencja tego hobby. Kiedy po tygodniach wypatrywania pogody, rozkładasz te złomostwo po raz setny, wszystko pedantycznie ustawiasz i kiedy skończysz, czeka na Ciebie prawdziwa nagroda - siadasz na krzesełku, nalewasz gorącej herbaty i zaczynasz w ciszy gapić w niebo. I znów na gębie nie wiedzieć czemu pojawia się uśmiech i dziękujesz samemu sobie że zechciało Ci się raz jeszcze spiąć poślady i zaryzykować. Gdyby nie to wszystko, nic bym z tego hobby nie zapamiętał. Tylko klikanie myszki i szum wentylatorów....

    • Lubię 3
    • Dziękuję 1
    • Kocham 4
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.