Po tym, jak zdecydowałem się wymienić niemal nowego TSa na 20-to letniego TEC-a, "odrobiłem lekcje" i poczytałem trochę o projektowaniu, produkcji i wykonaniu refów klasy premium. Porównanie TS-a z TEC-kiem nasunęło mi - skoro poruszyliśmy wątek motoryzacji - zestawienie Skody (TS) z Bentleyem Turbo R, (czyli z czasów kiedy Bentley był firmą, nie był marką VW)
Skoda - złożona na taśmie montażowej, powstaje szybko i bez emocji, jedna za drugą. Ma silnik, zawieszenie, hamulce, fotele i jakiś tam infotainment - jeździ od A do B
Bentley - bazuje na tradycji, każdy egzemplarz nie wyjedzie z fabryki dopóki nie zostanie dopieszczony i nie spełni najwyższych oczekiwań producenta (czyli de facto: klienta) - też jeździ od A do B, ale podczas tego przejazdu nie da się go nie zauważyć.
Co to znaczy w języku optyki: TS, będąc marką dla ludu, będzie wykrawał soczewki z blanków z większą zawartością pęcherzyków powietrza, bo zwyczajniej są tańsze. Czas poświęcony na polerowanie powierzchni też będzie krótszy, bo czas to pieniądz. A to właśnie podczas polerowania toczy się walka o sławne "peak-to-valley". Czy każda soczewka TS będzie indywidualnie korygowana przez doświadczonego optyka o jej interferometrycznym przebadaniu - oczywiście nie.
TEC (czy CFF czy LZOS czy Aries), będący małą firmą w ręku doświadczonego optyka-instrumentalisty, nie pozwoli sobie na jakąkolwiek "zniżkę" w utracie jakości na etapie materiałowym (czystość blanków) czy wykonania (szlif + polerowanie + figuryzacja) itp.
W efekcie TEC ma uśrednionego Strehla o wartości 0,97 a TS mniej.
I pan "X" powie: płacąc zdecydowanie mniej za TSa mam tylko niewiele niższy Strehl (i to jest prawda, relacja "jakość/cena" będzie korzystniejsza)
A pna "Y" powie - jeśli już mam mieć refa, chcę sięgnąć po najlepsze możliwe osiągi, zapłacę za to wielokrotnie więcej.
Ja już jestem za stary, by być "X"-em. Czas przejść do ugrupowania "Y".