-
Postów
2 061 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Blogi
Wydarzenia
Galeria
Pliki
Sklep
Articles
Market
Community Map
Odpowiedzi opublikowane przez Loki
-
-
Ja też na razie nie wierzę. Paczyłem na swoje i na Twoje i nie rozumiem, dlaczego denkiem do dołu miałby być lepiej
Czy byłaby szansa na podrzucenie surowego stacka tej M31, którą podlinkowałeś? Jest robiona identycznym sprzętem tylko cokolwiek dłużej naświetlana. Jestem ciekaw jak wyglądałaby, gdybym obrobił ją na swój sposób.
Co do podawania sprzętu - obiecuję poprawę. Będę sumiennie podawał wszystkie dane. Postu już edytować nie mogę, więc uprzejmie donoszę, że nieopisane zdjęcia popełnione są Canonem 5D mark II i obiektywem 70-200 f2.8L IS USM II
-
Strasznie się ślinię na ten obiekt. Robiłem już pierwsze podejście, ale po dwóch klatkach odpuściłem, bo biała noc i niemodyfikowana lustrzanka nie dały rady. Na jednej klatce ledwo było widać najjaśniejszą część Welonu. Jak mi z głowy nie ucieknie, to pobawię się surówką dzisiaj wieczorem. To fajne zdjęcie, wydaje mi się, że można zeń wycisnąć nieco więcej.
Jedną bolączkę widzę w zdjęciu. Skadrowałeś gwiazdę centralnie, przez co górna połówka kadru pusta, a na dole cudowne obłoki są obcięte.
-
1
-
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Właśnie wróciłem z miejscówki. Pogoniłem licząc, że chmury się rozejdą, ale nie chciały współpracować. Skoro odzyskałem część nocy, to szybko pokażę pozostały (oprócz M31) plon tych dwóch nocy.
Najpierw Antares w ogniskowej 100 mm (f2.8). 9 klatek po 240 sekund. Niestety, nie wyszło mi ustawienie na polarną i klatki są minimalnie pojechane, z tego zresztą powodu, fotografowałem w krótkiej ogniskowej, bo planowałem 200mm. Drogę Mleczną ładnie było widać, ale południowy horyzont był brzydki, a Antares coraz szybciej ucieka na południowy zachód, który mam lekko zaświetlony.
Po Antaresie zdecydowałem się na eksplorację Drogi Mlecznej, nieco wyżej niż dotychczas, czyli nie obejmując (z wyjątkiem jednej) nisko położonych "emek."
Taki trochę strzał na ślepo, noc krótka, "casu mało kruca bomba", nastawiłem byle jak w okolice równika i naświetlałem. Ku mojemu zdziwieniu, na każdej z 10-ciu naświetlonych klatek widać było kosmiczne śmieci. Na niektórych po kilka, a jedno ze zdjęć zaczynało przypominać płaskowyż Nazca. Różne linie, pod różnymi kątami. Istna masakra. Jeszcze parę lat i żaden program stakujący nie da rady usuwać tego śmiecia. Parametry zdjęcia: 100mm, f2.8, 8x240, ISO 800
Ostatniej (piątkowej) nocy postanowiłem sprawdzić co to za ciemna dziura zieje między Łabędziem a Cefeuszem. Gołym okiem tę ciemną plamę ładnie widać. Cefeusz bogaty w fajne obiekty - miałem nadzieję, że coś wylezie, ale się przeliczyłem. Uparłem się też, że w końcu zrobię serię liczącą sobie legendarne już Adamowe "20 klatek". Zrobiłem i... kicha. Biała noc i wykastrowana lustrzanka pozbawiła mnie wszelkich czerwieni, których w tym regionie jest mnóstwo, Ameryka, która się też załapała wygląda wyjątkowo biednie. Parametry: 70mm, f2.8, 20x240s, ISO 800.
-
35
-
Tak, to 200mm, pełna klatka i pełna dziura (f2.8), 4x180s, ISO 800
EDIT:
Źle mówię. To nie jest pełna klatka. Przyciąłem ze 20%, bo od dołu właziło mi paskudne LP.
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
Nie wiem jak u Was, ale u mnie białe noce są faktycznie cholernie białe, przez co trudno pozbyć się szumu, a efekty nie są spektakularne. Mimo to dwie ostatnie noce spędziłem w terenie. Najważniejszym dla mnie wydarzeniem było fotografowanie M31. To mój Święty Graal. Dzieckiem małym będąc czytałem o niej, wypatrywałem przez lornetkę, ekscytowałem się, gdy w końcu udało mi się ją dostrzec gołym okiem. Przeżywałem rozczarowanie, gdy w pożyczonym ze szkoły teleskopie zobaczyłem mglisty obłoczek, zamiast spektakularnego widoku, jakiego się spodziewałem.
W nocy z czwartku na piątek też ją było widać bez użycia przyrządów, mimo niekorzystnego położenia, bo nisko na północnym wschodzie i na tle łuny miasta. Na fotografowanie się nie zdecydowałem, bo niebo robiło się już coraz jaśniejsze, a w piątek rano trzeba do pracy. Uciekłem.
Wczoraj noc była zdecydowanie gorsza. Sporo chmur niskich i wysokich. Gdy Andromeda wychynęła znad lasu, ledwo było widać jasne gwiazdy, dzięki którym zawsze ją odnajdywałem. Mimo to, wycelowałem aparat i zrobiłem pięć klatek. Ta piąta była już za jasna (zaczynało świtać). Stackowałem więc tylko cztery. Zdjęcie marne, noc kiepska, materiału mało. Zawsze marzyłem o fotografowaniu M31, a to dziewicza, pierwsza fotografia z użyciem prowadzenia. Tak oto spełniło się dziecięce marzenie. Wiem, wiem, to obok M42 chyba najczęściej fotografowany obiekt, ale wiecie.. kiedyś musi być ten pierwszy raz, który jest zawsze niezwykły, zawsze wyjątkowy. W sumie, to cieszę się, że wczoraj (a w zasadzie dzisiaj) takie kiepskie warunki były). Jakby było pięknie, to oczekiwałbym pięknego zdjęcia. Było podle, a ona i tak jest zachwycająca. Sami popatrzcie.
-
23
-
Wybaczcie, że ruszę ten stary temat, ale korci mnie zrobienie biblioteki darków dla Canona. Widzę to tak, że dla zadanej kombinacji czasu i czułości zbieram sobie klatki przy określonej temperaturze zewnętrznej. Problem w tym, czy faktycznie tylko te trzy parametry (czas, czułość temperatura) mają wpływ na darki? A co z wilgotnością? A może coś jeszcze?
-
Dwa lata temu, gdy usiłowałem stworzyć (w całkowitej ciemności - co jest totalnym idiotyzmem), jakąś ładną kompozycję krajobrazu ze wschodzącym Księżycem w tle, w odległości nie dalej jak 300 - 500 metrów, zaczęła wyć wataha wilków. Słuchowisko trwało około dwóch minut, potem kilka minut przerwy i nieco krótsza powtórka. Niesamowite przeżycie. Ciekawe, że wilki zaczęły wyć niemal dokładnie, gdy Łysy wychynął zza górki. Jakby się chciały dopasować do stereotypu.
-
1
-
-
-
10 dni później wypada wprowadzić korektę co do możliwości fotografowania o tej porze roku. Pierwsze pojaśnienie kadru można zauważyć o godzinie 1:30. Kilka minut później nie ma już mowy o fotografowaniu. Dodam, że fotografowałem południowy fragment Drogi Mlecznej, dokładnie po przeciwnej stronie Słońca.
A przy okazji, na klatkach mam jakąś masakrę. Obszar blisko ekliptyki jest tak nieprawdopodobnie zaśmiecony, że żadna z 10-ciu czterominutowych klatek nie jest wolna od śladów pozostawionych przez kosmiczne śmieci. Wygląda to jak płaskowyż Nazca.
-
Średnio żywy, bo zaś linki nie działają. Próbowałem kilka i... kicha.
-
Powiedzcie proszę, co to za ustrojstwo jest przymocowane do korpusu urządzenia na pierwszym zdjęciu. Chodzi mi o tą czarną tubkę z kabelkiem.
-
@bamus
Z trafianiem lunetką w polarną nie ma problemu. Mam laser i nie waham się go używać
Brak innych gwiazd jest faktycznie problemem.
@Marek_N
Krzesełko wskazuje, że lunetkę masz na przyzwoitej wysokości. Ja nie mam. Ustawiam statyw nisko, bo im wyżej, tym mniej stabilnie.
@JaLe
Ma sens i bez napędu. Mogę robić za napęd (jak dotychczas) i nie mieć przy okazji głowy wykręconej pod bardzo nienaturalnym kątem.
Znalazłem jeszcze taki link:
http://stargazerslounge.com/topic/131246-xbox-livecam-mod-cliff/
-
Jeśli to idiotyzm, to mnie wyprostujcie, ale przyszła mi do głowy taka myśl...
Ja stary i gruby jestem. Gimnastykować się przy montażu z precyzyjnym ustawianiem polarnej to istna masakra.
A gdyby tak na okular lunetki nasunąć jaką kamerkę, żeby w laptopie pokazała obraz z lunetki? Można wtedy spokojnie kręcić głowicą, aż polarna znajdzie się w pożądanym miejscu.
Czy jest na to jakiś patent gotowy? Bardzo będę wdzięczny za poradę czy się da, a jeśli tak, to jak to zrobić?
-
Konstrukcja tego urządzenia mnie nie przekonuje. Popatrzcie jaka siła musi być wywierana na jego podstawę, w miejscu mocowania płytki głowicy Manfrotto. AT pod tym względem jest zdecydowanie lepsze.
Podziwiam też, że ustawiłeś dryftem CCD biegun, a potem się to nie rozjechało. Ta głowica ma luzy na ślimakach i przy zmianie kadru, ustawienie na biegun bierze w łeb.
-
Przy solidnym wietrze problemy z roszeniem raczej nie będą występować. Dziękuję Wam za rady. Wiem już jak przeciwdziałać, wiem do czego kontroler, zmartwiła mnie informacja o degradacji obrazu przez grzałkę. Czytałem gdzieś kiedyś, że wydłużony odrośnik potrafi skutecznie zapobiegać parowaniu, a niczego nie pogorszy. Spróbuję najpierw w ten sposób.
-
Nie chcę kontrolera. Zaś kolejny klocek, za (z pewnością) dobrych kilka setek. Nie przypalę sobie obiektywu, nie używając kontrolera?
-
Pomóżcie proszę, bo ostatnio, uporczywie parujący obiektyw wygonił mnie z miejscówki.
Czy to: http://astromarket.pl/grzalka-kendrick-do-teleskopow-z-tuba-o-srednicy-70-115-mm.html pomoże na tą dolegliwość?
A jeśli tak, rzućcie okiem na obrazek: http://www.optyczne.pl/aparaty_image/6232_can70-200_3.jpg
i podpowiedzcie, czy należy założyć grzałkę na obudowę obiektywu, jak najbliżej przedniej soczewki, czy może na osłonę przeciwsłoneczną?
Z góry bardzo dziękuje za pomoc.
-
Dzięki za wieści.
Zamówienie w Astrozakupy jest ciągle ważne. Sami zadzwonili, powiedzieli o sytuacji, przeprosili i obiecali jak najszybciej załatwić. To godne szacunku więc zamówienia nie anulowałem.
-
Coś dla miłośników teorii spiskowych. Usiłuje zamówić podświetlaną LB do montażu Exos. Złożyłem zamówienie w Astrozakupy, ale oczywiście, wbrew informacji na stronie, nie ma jej na stanie. Czas oczekiwania ok. 2 tygodnie. Znalazłem ją też na stronach Astrokraka. Janusz twierdzi, że może mieć na wtorek, ale zamówienia nie złożyłem. Mam pewne zasady, a gdy zobaczyłem, że Astrokrak za przesyłkę Pocztą Polską każe sobie zapłacić 49 złotych, a za kuriera 89 - odpuściłem. Ich prawo dawać takie koszty, a moje nie dokładać do firm, które w ten sposób funkcjonują.
Znalazłem wreszcie tę lunetkę na Amazon.de w cenie 52 Euro. Nie znam niemieckiego, ale z pomocą translatora złożyłem zamówienie. Jakież było moje zdziwienie, że od tego momentu ta sama lunetka, na stronach Amazon.de pokazuje się już w cenie 79 Euro. Coś mnie tknęło, sprawdziłem w jakiej cenie ją kupiłem i ku swojemu zdziwieniu stwierdziłem, że ja też zapłaciłem 79 euro, choć gdy klikałem "do koszyka" cena była z pewnością 52. Dziwna sprawa. Zamówienie anulowałem. Zaskoczyła mnie ta nagła zmiana ceny. Jak to u diabła możliwe? Zwyżka ceny nie jest związana z kosztami wysyłki. Te zostały doliczone dodatkowo, finalnie cena wyniosła blisko 90 euro.
-
1
-
-
Z poprawionym zestawem próbowałem wczoraj metody dryftu. Nawet z pewnymi sukcesami. Opisana w pierwszym poście procedura się sprawdza. Ma tą zaletę, że można zaobserwować dryf gwiazd i wprowadzić korektę nie grzejąc matrycy podglądem Live View i nie zżerając baterii. Dwie krótkie ekspozycje pomiędzy którymi jest znaczna pauza wystarczą do określenia kierunku wprowadzenia poprawek.
W efekcie, po jednej serii (czyli raz południe, raz wschód) mogłem ciągnąć 240 sekund na 200mm. Wadą (znaczną) jest to, że zajmuje mnóstwo czasu. Można z niej skorzystać czekając aż niebo się ściemni, w innym przypadku, szkoda czasu.
Mini wedge Tele-Optic, po wprowadzonej modyfikacji dotyczącej zmian deklinacji się sprawdził Zestaw mam sztywny jak koci ogon. Mogę przestawiać aparat swobodnie, mogę też przewinąć napęd do początku i nie ma potrzeby ponownego ustawiania. Efektów fotograficznych z wczoraj nie ma. Całe niebo lekko przykryte niewidoczną warstewką. Halo na gwiazdach, widoczne LP i straszny szum na zdjęciach z powodu niskiego kontrastu.
-
Do cyfrowych Canonów, obiektywy FD podpina się poprzez przejściówkę, która ma soczewkę. Z pewnością degraduje obraz, prawdopodobnie w stopniu znacznym.
-
Właśnie zrobiłem się w ciula. Zwinąłem się z miejscówki, bo chmury naszły, ale zanim dojechałem do domu, zniknęły. W cudowny całkiem sposób. W życiu nie widziałem, żeby znaczne zachmurzenie rozproszyło się w takim tempie. Zastanawiałem się, czy nie wrócić, ale... muszę trochę poprawić swój zestaw, bo zaś wyszły bolączki. Powiem tylko, że azymut udało się ustawić na tyle dokładnie, że przy 4 minutach i ogniskowej 200mm gwiazdy stały. Wiem, to żaden sukces, ale ustawienie azymutu zajęło pół godziny, dłużej nie próbowałem, bo chciałem sprawdzić pochylenie, ale się już nie dało. Gwiazdy szlag trafił. Wróciłem dzisiaj na tarczy.
Pierwszy raz miałem też nocne spotkanie z dzikami. Całe szczęście, że trochę jestem z nimi obyty, bo ostrzegawcze warknięcie dzika w ogóle świnki nie przypomina. Gdybym wcześniej nie słyszał, to w ciemnościach rzadki włos by się na głowie zjeżył, z przerażenia, co to za monstrum taki głos wydaje. Dziki mają teraz młode, a co one dokazują widziałem dwa tygodnie temu. Mogło się skończyć większą sensacją, ale rozeszło się po kościach. Pogadałem trochę z nimi i grzecznie poprosiłem, żeby sobie poszły,
Ledwo zacząłem zabawę z astrofoto, a już rozumiem, że faktycznie, efekty może i kiedyś przyjdą, ale najpierw, cytując za Adamem, "kilka lat frustracji."
-
Cena 60Da jest iście astronomiczna. To przecież tani Canon z innym filtrem przed matrycą. Jestem przekonany (acz wyłącznie na bazie intuicji), że zakup używki 5D mark II i zmiana w nim filtra da Ci zdecydowanie lepszy rejestrator niż Canon 60Da. Warto sprawdzić pojemność studni. Jeśli jest podobna do C50D (a tak może być, bo to sprzęt tej samej klasy), to z pewnością 5D mark II da lepsze efekty.
Widzę, że całkiem nieźle radzisz sobie z ustawienie na biegun. 400 sekund na ogniskowej 500mm budzi szacunek. Jaką masz metodę? Ustawiasz obiekt, a potem dostrajasz ustawienie przez LB?
-
Obiecuję, że solidnie przetestuję AW. Lunetkę już zamówiłem. Skolimuję ją i mam nadzieję, że będę mógł ciągnąć dłuższe ekspozycje na dłuższych ogniskowych.
@Simarik - ten wątek oczywiście czytałem od dechy, do dechy. Próbowałem nawet Twojej metody obracania ramienia z LB - mając tą samą lunetkę, od razu zrozumiałem co miałeś na myśli. Metoda może być dobra, ale mało praktyczna. Krótkie ramie obraca się dosyć ciężko (gdy jest obciążone).
Podzielam też Adama wątpliwości co do etyczności kopiowania AT. Sporo nad tym myślałem. Doszedłem do wniosku, że poniekąd tak ten świat jest skonstruowany. Zwykle ktoś wynajduje coś nowatorskiego, ale monopol jest trudno zachować. Dzięki temu mamy różne marki samochodów, choć wszystkie, do pewnego stopnia, wyglądają tak samo. Czworo (lub mniej) drzwi, klapa maski i bagażnika i cztery koła. Żeby bardziej z podwórka Astro - zapewne można by odnaleźć kto (osoba - firma) jako pierwsza zaczęła produkować montaż paralaktyczny typu niemieckiego. Teraz mamy wielu producentów, wszystkie podobne do siebie - często jak dwie krople wody.
Producent AW zainspirowany ideą AT nie kupił sobie własnego Astrotraca, nie rozłożył go na czynniki pierwsze i nie skopiował. Na bazie pomysłu zrobił własny projekt. Inne są wymiary, inny maksymalny czas prowadzenia (jest ok. 10 minut krótszy niż w AT), krótsze ramie LB (co mi akurat dokucza), własny projekt elektroniki i oprogramowanie układu sterującego. Można sarkać, że był mało oryginalny, ale ja mam podziw dla człowieka, bo skutecznie rozwiązał szereg problemów i stworzył sprawnie działające i skuteczne urządzenie. Co więcej. Cena AT jest dopasowana do zarobków ludzi żyjących od dziesiątek lat w dostatku (PKB na osobę jest np. w UK dwukrotnie wyższe niż w Polsce) i powiększona dodatkowo o fakt, że dotyczy oryginalnego hobby, które fascynuje garstkę ludzi. Niski popyt (bo w relacji do np. telefonów komórkowych, popyt na AT jest malutki) = wysoka cena. To jasne i oczywiste. Dlatego w polskich realiach, cena AT + statyw + wedge + głowica foto, stanowi skuteczną zaporę by wielu młodych ludzi mogło spróbować prostej astrofotografii, a temu AT ma służyć. Popularyzacji prostej astrofotografii. Producent AW dostosował cenę do polskich realiów. Nie wiem ile urządzeń sprzedał, ale mogę się założyć, że 99% poszło do tych amatorów astronomii, którzy na AT nie mogą sobie pozwolić. Patrząc od tej strony na producenta AW, powiedziałbym: "czapki z głów."
PS
1% produkcji (przyjmując dla ułatwienia, że wyprodukował ich 100) trafił w ręce starego sknery, który nie był pewien, czy hobby go wciągnie i nie chciał tego sprawdzać angażując znaczne środki finansowe.
-
3
-
Pożegnanie C/2012 L6 Lemmon?
w Komety
Opublikowano
Pięknie wyszło. Jak to możliwe, żebyś takie efekty uzyskiwał z tak paskudnego miejsca jak Warszawa? Jakieś cudowne filtry?