Skocz do zawartości

exec

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 579
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez exec

  1. EXEC - zły przykład - z tym kwasem. po 1000 latach nie bedzie 1/1000 gdy kwasu gdy czas połowicznego rozpadu jest 1000 lat tylko zaledwie o połowę mniej!

    Bardzo dobry przykład, tylko nie zrozumiałeś o co mi chodzi. Spadek radioaktywności 1000x w 1000lat to nie to samo co połowiczny czas rozpadu 1000 lat.

     

     

    Zgadzając się (w imieniu tych co im w wody gruntowe to przeniknie) na zjedzenie 1/100 czyli 1% dawki śmeirtelnej - odwaznie! Mnie nie zaboli!

     

    (...)

     

    1000 * 1000 * 100 kg = 100 tysiecy TON wody. Czyli na te 25 kg "plutonu" trzeba by 25 * 100 tysiecy ton wody.

    Zapomniałeś to przemnożyć przez 0,04% (bo tylko taka ilość plutonu połknięta jest przyswajana przez organizm), co nam daje 1000 ton wody. Acha i woda jest nie 10 a 20 raz lżejsza...

     

    Nawet gdy zakładamy że rozszczelnienie umownego plutonu (nie czepijmy sie nazwy)

    nastąpiło dopiero po 12 tys lat (a to juz jest superoptymizm skoro w asse 2 po kudziesięciu latach)

    Widzisz, nie masz chyba pojęcia jak składowało się odpady kiedyś, w początkach energetyki nuklearnej, a jak teraz.

     

    Ze zwykłej beczki jestem w stanie sobie wyobrazić przeciek (zardzewieje, wycieknie i już). Ale powiedz mi - jak sobie wyobrażasz wyciek z nowoczesnego pojemnika?

  2. Czyli nie rozumiesz, że stężenie ma znaczenie? Wyobraź sobie, że przechowujesz mocno stężony kwas siarkowy i boisz się, że wycieknie dojdzie do zanieczyszczenie - nawet drobny wyciek tak mocnego kwasu to problem. Załóżmy, że za 1000 lat ten kwas się będzie 1000 razy mniej stężony, inaczej mówiąc na każde 999ml wody przypadnie 1 kropka kwasu. Czy to dalej będzie super niebezpieczny produkt? Ja myślę, że można by go wypić i nic by się nie stało.

     

    Zmiana radioaktywności odpadów w czasie:

     

    http://www.freedomforfission.org.uk/img/wastedecay.gif

  3. A z jakiego miasta jesteś? Bo są miasteczka, miasta, metropolie itd. W każdym przypadku warunki mogą się skrajnie różnić. Ba, nawet (dajmy na to) we Wrocławiu w ścisłym centrum z zasięgie ok 4mag obserwacja DSów to mordęga, ale na obrzeżach gdzie zasięg rośnie do ponad 5,5mag można z powodzeniem obserwować obiekty głębokiego nieba.

     

    Zresztą ja wczoraj przy pełni Księżyca i warstwie chmur pierzasto-kłębiastych na niebie przy zasięgu ok 3mag zaobserwowałem z powodzeniem M15 i M27 przez SCT 150mm.

     

    Dlatego dobrze sprawdź swoje niebo - jeśli jest faktycznie bardzo słabe (4mag) to kup Maka bo do planet ten sprzęt naprawdę jest dobry. Jeśli masz choćby przeciętne niebo 4,5 mag i więcej to rozważ kupno teleskopu Schmidt-Cassegrain (jest za 550€ - czyli około 2150zł). SCT jest bardziej uniwersalny od Maka - jest lepszy na DSach, jest lżejszy a minus to większa obstrukcja centralna co może nieco obniżyć kontrast na planetach (chociaż powłoki XLT powinny to nieco nadrobić).

  4. Co do "Gabonu" Jarka

    odniosę sie trochę dalej w aspekcie "jakie pieniądze takie zeszklenie" ... w okolicach Kłodawy.

    Tutaj napisze tylko znaną rzecz - tam przyroda wypracowała pewien unikalny minerał i nim pootaczała dokładnie drobiny pewnych produktow radioaktywnych. Można potraktować to jako teoretyczny sposób ale właśnie "teoretyczny".

    Bo takie "zeszkliwianie" takim materiałem na skale przemysłową (a nie mikrolaboratoryjną) to kosztowało by własnie te

    wymieniane tu "tryliardy dolarów".

    Excusez moi, o jakim ty zeszkleniu mówisz??

     

    Już drugi raz przedstawiasz tę teorię "prawie perpetum mobile" (na którą jakiś unikalny patent mają mieć zwłaszcza Francuzi)

    I masz rację! - tylko to jest perpetum mobile na "piasek" energetyki jadrowej czyli U238.

    A czy nie wiesz, że U235 produkujemy właśnie z U238?

     

    To, że U238 można albo brać jak leci od natury albo kosztownie odzyskiwać jest ciekawostką w tym wątku bez znaczenia.

    Jak to bez znaczenia? Dla przyszłości energetyki ma to kolosalne znaczenia, bo stwarza możliwość, że kiedy tani uran się już skończy, będzie można przepalić na nowo zużyte paliwo.

     

    Skoro jednak jakoś Cię to trwale nie przekonało to zamieszczam tu obrazek exbaj1.jpg i teraz wszystko staje się (mam nadzieję) jasne.

    Przetwarzanie jako ułatwienie oszczędnościowe (ekonomiczno-techniczne) cyklu paliwowego to mit!

    {że już o znikających odpadach radioaktywnych nie wpomnę bo to mit na micie by był}

    Ależ ja nigdzie nie twierdziłem, że przetwarzanie paliwa to jakaś oszczędność. Obecnie uran jest śmiesznie tani. Mamy uran z kopalni, z rozebranych głowic atomowych itp itd. Teraz opłacalność takiego przedsięwzięcia jest znikoma i dlatego też praktycznie nikt się w takie rzeczy nie bawi. Jeśli jednak cena uranu wzrośnie 2-3 krotnie(albo i więcej), wtedy może okazać się, że nagle pojawi się cała gromadka zainteresowanych recyclingiem tych odpadów. Przypomnę tylko, że w przypadku elektrowni atomowej wzrost ceny uranu 2-3 krotnie nie spowoduje nawet jednoprocentowego wzrostu kosztów prądu z takiej elektrowni. Przy okazji pewnie od razu rozwiną się technologie usprawniające takie procesy. Jako ciekawostkę podam, że cykl torowy zacznie być opłacalnym po ok 10krotnym wzroście ceny Uranu.

     

     

    Przypuszczam - ale nie upieram się przy tym - że Francuzi bawią sie w to ze względów prestizowo-strategicznych

    - żeby nikt(rynek) nie dyktował im zmiennych! cen surowca.

    Też tak przypuszczam. Myślę, że dodatkowym powodem jest to, że zabezpieczają się na przyszłość - kiedy uran podrożeje chcą pewnie już mieć know-how od odzyskiwaniu odpadów.

     

    Pomijam inną bajkę czyli reaktory predkie, ktore także Ty przyznałes ze znasz jako technologie na razie niedopracowaną w sensie praktycznym (SENSOWNIE cywilnoenergetycznym, a nie wojskowym)

    Mam pytanie i proszę odpowiedz - po co poruszasz temat reaktorów prędkich? Przyznałem Ci już wcześniej rację - to jest technologia na dziś niepotrzebna i niedopracowana (co pewnie jedno wynika z drugiego).

     

     

    W kwestii optymistycznych obliczeń co do rzekomego zaledwie niecałego MLD$/rok na obsługę wszelkich odpadów w USA chwilowo sie nie wypowiem (ile miliardów) bo pożyczyłem komuś ten Ś.N. Mam nadzieję (czyli chciałbym się jednak jakimś cudem mylić - CHOĆ WĄTPIĘ), że tu akurat nie będzie aż takiej

    pomyłki z Twojej strony - nadzieję nie dla mnie jeno dla ludzkości co marzy o średnioproblemowej Energetyce Atomowej, a nie wielkoproblemowej - po pierwszych, najmilszych latach.

    ]

    No cóż, akurat ja raczej wierze w raport GAO, który miał na celu pokazanie jak drogo to kosztuje. Zresztą, na chłopski rozum - ile może kosztować przechowywanie niebezpiecznej substancji w ilości sześcianu o boku 17m - bo tyle jest odpadów z 50 lat z całych Stanów.

     

    {upadek samolotu nań - tragedia większa jak po Czarnobylu}

    A nie wydaje Ci się, że miejsca takie są albo zabezpieczone przed upadkiem samolotu, albo nad takimi miejscami nie ma korytarzy lotniczych?

     

     

    W kwestii 250000 lat kompletnie wypaczyłeś moją myśl. Chodziło po prostu o to że nawet Finowie wiedzą że niektóre z dziś powstających odpadów będą niebezpieczne jeszcze przez co najmniej tyle lat!

    W wodzie również są substancje śmiertelnie groźne i takie pozostaną przez miliardy lat. Jednak ich stężenie jest tak niskie, że dla człowieka są nieszkodliwe. Tak samo z odpadami - substancje śmiertelnie niebezpieczne będą tam miliony lat, ale ogólny poziom radioaktywności po kilkuset latach będzie na poziomie poziomu rudy, czyli niewielki.

  5. że NIE tylko o "remanenty" LECZ chodzi mi o coroczne wielo miliardowe $ wydatki USA na obsługe wszelkich!!! odpadów co jeszcze - jak wiadomo - ostatecznie zeskładowane nie są. Istotnym wydatkiem jest tu zmienianie pojemników ale nie uczepiajmy sie tego detalu bo KWOTY sa znane(właśnie Scientific American spory artykuł o tym).

    Czasem mam wrażenie, że do Ciebie to jak grochem o ścianę.

    Oczywiście, można rzucać hasełkami w stylu "odpady nuklearne kosztują nas miliardy biliardów!" albo "odpad nuklearny - twój wróg!" tudzież "bij dziada odpada!". Takie hasła działają na emocje, ale zawierają mało treści. Prawda jest taka, że w USA w ciągu ostatnich 50 lat wyprodukowano 70 000 ton niebezpiecznych odpadów. Z czego największa ilość tych odpadów powstała przy produkcji broni atomowej a dopiero na drugim miejscu są elektrownie atomowe (ponad 100 w całych Stanach). Odpady obecnie przechowuję się w specjalnych basenach lub takich pojemnikach:

     

    http://whyfiles.org/275nukewaste/images/dry_cask_storage.jpg

     

    Te pojemniki stosuje się od ponad 20 lat. Na całym świecie są ich tysiące. Przez ten okres nie było żadnego przecieku, awarii, nic. Ciekawe czy wiesz ile w takim pojemniku się zmieści odpadów...

    Jeśli chodzi o koszty, to GAO szacuje, że składowanie wszystkich odpadów nuklearnych USA przez 143 lata (na tyle liczone jest składowisko w górze Yucca) będzie kosztować od 41 do 67 mld $. Hmm... ile to wychodzi kwadryliardów rocznie?

     

    Żeby Ci uzmysłowić jeszcze lepiej jak niewielką ilość odpadów wytwarza elektrownia posłużę się rysunkiem:

     

    http://www.coolhandnuke.com/Portals/0/Images/Yurman/spent%20nuclear%20fuel.jpg

     

    Jeden reaktor potrzebuje ok 1-1,5m3 paliwa rocznie, z czego użyteczne jest ok 3% (U-235). Po przepaleniu powstaje trochę odpadów, ale ciągle większość paliwa to U-238. Po odrzuceniu 'high-level waste' (tym się zajmują zakłady uzdatniające) możemy na nowo wzbogacić uran i z powrotem do reaktora. I tak kilkadziesiąt razy.

     

    Pozostałe oszacowania Jarka ile nas ostatecznie w skali 250000 lat (jak uczciwie przzynali Finowie) będzie kosztować zabawa w EA uważam za oszacowania obarczone sporym marginesem niepewności.

    Ty tak na poważnie? Myślisz, że cokolwiek co dotyczy naszej cywilizacji można szacować dziś w perspektywie 250 000 lat, albo chociaż 250 lat? Możliwe, że za 250 lat całą energię będziemy czerpać z reaktorów fuzyjnych, a Ty się zastanawiasz co będziemy robić z odpadami reaktorów nuklearnych za 250 000 lat?:blink:

     

     

    BTW: Jeśli już się czepiasz dopłat, to zobacz ile rządy dopłacają do turbin wiatrowych, czy do elektrowni słonecznych. Większości ich by nie było bez ogromnych dopłat, bo są dużo mniej opłacalne od tradycyjnych elektrowni.

  6. Największą wadą Synty 12’’ jest jej skrajna nieporęczność i duża waga. Krótko mówiąc jest cholernie ciężka i nawet przenoszenie jej w dwóch kawałkach jest bardziej upierdliwe niż przenoszenie Synty 8’’ w jednym kawałku. Jeśli mieszkasz w domku na wsi i dorobisz sobie jakiś wózek/kółka do Synty to problem przetransportowania jej na miejsce obserwacji zniknie i powinieneś być zadowolony z tego sprzętu. Problem ze wzmocnieniami Dobsona faktycznie są, bo poprzedni właściciel mojej Synty sam je musiał dorobić (po prostu dokleił Wikolem deseczkę wzmacniającą).

     

     

     

    Widoki DS w tym teleskopie pod ciemnym niebem da nieprzeciętne a i widoki planetarne przy dobrym seeingu są po prostu spektakularne. Takie wiry jakie widziałem ostatnio przy dobrym seeingu na Jowiszu to myślałem, że widuje się tylko na zdjęciach.

     

     

  7. no niby tak tylko własnie diabeł tkwi w szczegółach. W Usa też tak kombiują ale kończy się na konieczności ciągłego produkowania nowych pojemników i przelewania z tych staraszych. Realnie. Praktycznie. Drogoooooooooooo.

     

    Jak już kiedyś wspominałem – dawniej nie przejmowano się aż tak tymi odpadami i składowano je w zwykłych beczkach (jak te od ropy). Teraz pojemniki to zaawansowane urządzenia. Na szczęście nie potrzeba ich dużo a i odpady z biegiem czasu robią się coraz bardziej przyjazne w obsłudze i coraz mniej niebezpieczne.

     

    Ekologu, zrozum, że nawet jeśli te koszty obsługi zwiększą się dziesięciokrotnie (na co się absolutnie nie zanosi!) to i tak niczego to nie zmieni jeśli chodzi o opłacalność EA.

     

     

     

    Natomiast nawoływania ‘ekologów’ o tym jakie to kosmicznie trujące są te odpady i że zawierają superniebezpieczne substancje które będą tam jeszcze setki tysięcy lat to tez półprawdy. To tak jakbym ja nawoływał, że woda w kranie są śmiertelnie niebezpieczne bakterie, które spożyte grożą natychmiastową śmiercią, tylko zapomniałbym dodać, że stężenie tych bakterii jest tak małe, że de facto nieszkodliwe. Tak samo z odpadami nuklearnymi. Po 100 latach ich promieniotwórczość jest niewiele większa od poziomu promieniotwórczości rudy, a po 200-300 latach jest mniej więcej na tym samym poziomie.

     

     

     

    Tak samo z rzekomymi gigantycznymi kosztami, których absolutnie nie potwierdza praktyka. Odpady to bardzo medialny temat – są skoncentrowane i niebezpieczne. Ludzie jednak nie przejmują się radioaktywnymi izotopami w hałdach szlamu po spalonym węglu, które cały czas rozwiewa wiatr i które przedostają się dzięki deszczom do wód gruntowych…

     

     

     

    To tak jak ze śmieciami w domu – jak pozamiatasz dom i zgarniesz śmieci na kupkę to będzie brzydko wyglądać, ale jak byś je rozrzucił równo po domu, to już by tak nie raziły.

     

     

     

     

    Pozostałe detale Twoich oszacowań nie oceniam bo załapują się przypuszczalnie w mój poprzedni post.

    Zwróć uwagę, że twoje intencje oceniam tu dobrze. Też bym chciał - jako ekolog - mieć w Polsce EA - gdyby była taka jak ją piszą jej pochwalcy

     

    EA jest dużo czystsza od węgla, a obecnie sytuacja wygląda tak: albo węgiel/gaz albo EA.

     

    bo nie przypuszczam żebyś jeździł już nowym BMW

     

    Nie, jeszcze nie.:szczerbaty:

     

     

  8. Dobrze że już te pojemniki pominąłeś! Tu widzę Twoją fachowość. Radioaktywana zawartość "modyfikuje" wytrzymałość

    Ale do słowa "zapewniających" odniosę się najpierw konkretnie a potem podam przypuszczalne "źródła".

     

    Ekologu, widzę, że pewne argumenty do Ciebie nie docierają. Pomyśl, jeśli by w Polsce było kilkanaście elektrowni i wszyscy Polacy by czerpali prąd jedynie z energii nuklearnej to wyprodukują przez całe swoje życie tyle ‘high level waste’, że zmieści się to w hali supermarketu. Można zrobić taką halę i przechowywać to w specjalnych wielowarstwowych pojemnikach (metal-bariera-szkło, a to wszystko zamknięte w wytrzymałym tworzywie sztucznym) w chłodzonych basenach. Nawet jeśli koszty zarządzania odpadami w przyszłości okażą się dwa-trzy razy większe niż teraz to i tak wpływ na cenę prądu z elektrowni nuklearnych będzie na poziomie 1%, a więc pomijalnym.

     

    Optymistyczne, zafałszowane obliczenia które Entzjaści EA mogą znaleźć w publikacjach są zamieszczane przede wszystkim

    przez naukowców i inżynierów będcych bezpośrednio lub pośrednio na garnuszku gigantycznych firm oferujących i obsługujących (przynajmniej do czasu) elektrownie atomowe.

     

    Nie no jasne, po co się przejmować rzeczywistymi kosztami ponoszonymi przez elektrownie na całym świecie związanymi z zarządzaniem odpadami (i prognozami przyszłych kosztów uwzględniającymi ewentualne problemy), skoro można się opierać na Greenpeace’owych wyssanych z palca sloganach, że te koszty to tysiąc pięćset sto dziewięćset miliardów tryliardów.

     

    Jest oczywistym, że bardzo opłacają im się podrasowane (przemilczjące, przeoczające coś) obliczenia w kwestii całkowitych - w czasie - kosztów obsługi elektrowni i odpadów, gdyż REALNIE fizyczni (ludzcy) współwłaściciele tych firm praktycznie zawsze uciekną od odpowiedzialności ekonomicznej w momenecie gdy koszty te w końcu się ujawnią.
    Nawet jakby te koszty jakimś cudem wzrosły trzy, ba dziesięciokrotnie, to wpływ na opłacalność elektrowni będzie i tak znikomy(kilka procent). Elektrownie węglowe dziś muszą się zmagać z kilkudziesięcioprocentowymi wahaniami cen węgla (a cena węgla to ok 60% ceny prądu) i jakoś dają sobie radę. Także darowałbym sobie te teorie spiskowe.
  9. Polaris, u mnie napisy się zlewają jak zresztą widać na zrzucie. Po wydrukowaniu są nie do rozczytania. Z mapkami kwadratowymi jest lepiej – one są dopasowane do kształtu kartki, przez co wydruk jest lepiej wyskalowany, ale z czcionkami 10 nazwy gwiazd są dalej nieczytelne, chociaż NGC (numery) już lepiej. Dopiero czcionka 12 na mapie kwadratowej daje rade i jest czytelna.

     

     

  10. Mam wrażenie, że nie do końca rozumiecie o czym mówię, więc napiszę jeszcze raz o co chodzi:

     

     

     

    1. Astro JaWil 17, system Win 7 (na obu komputerach)

     

    2. Mapy w programie generuje w domyślnych ustawieniach. Wcześniej powiększałem czcionki, żeby były wyraźniejsze po wydrukowaniu, ale to nie jest dla mnie rozwiązanie. W miarę wyraźne czcionki mam dopiero po ustawieniu ich na wielkość 12.

     

    3. Mapy wygenerowane w programie są b. ładne.

     

    4. Przeinstalowałem programy, żeby zresetować je i otrzymać domyślne ustawienia.

     

    5. Po zapisaniu do jpg następuje straszne rozmycie i pikseloza (na obu kompach).

     

    6. Mapy które zamieścił tu Leszek są dużo lepszej jakości niż moje.

     

    7. Polaris – mapę w pełnej rozdzielczości zamieściłem tu w poście #35 – możesz zobaczyć jaka tam jest pikseloza. To są domyślne ustawienia (czysty program, nic nie zmieniałem).

     

     

     

    Janusz, może coś powinienem u siebie zmienić, ale może pomożesz mi i powiesz co? Co zrobić, żebym na domyślnych ustawieniach miał taką samą jakość mapy jak Leszek u siebie na domyślnych?

     

     

  11. Do Execa mam tylko pytanie, co to jest ten wsp. efektywności. Rozumiem,że nie chodzi tu o sprawność, bo wtedy wartość podana dla siłowni jądrowych nie małaby sensu. Z postu o elektrowniach wiatrowych wnoszę,że chodzi tu o jakies powiązanie mocy nominalnej z czasem realnej pracy? Przydałoby się wyjaśnienie.

     

    Tak z grubsza o to chodzi. Po angielsku to ‘capacity factor’ i mówi nam właśnie o tym jaka część znamionowej mocy jest realnie wykorzystywana, a że turbiny wiatrowe i ogniwa słoneczne nie pracują cały czas to uzyskują wyniki na poziomie 15-35%. Nazwa jest moja własna, bo nie wiedziałem na szybko jak to przetłumaczyć i tak już zostało. Dla przykładu elektrownie węglowe mają współczynnik 85-90% (bo są tu też przerwy techniczne, konserwacja itp.), elektrownie atomowe 90-95%

     

     

  12. Może ten Profesor M. uwzględnił "standardową" (którą ja nazywałbym "zaledwie prawie niekompromitującą") OBSŁUGĘ ODPADÓW ?

    A czy wiesz ile kosztuje obsługa odpadów? Podejrzewam, że nie. A czy wiesz, że w wycenach elektrowni nuklearnych do kosztów w rubryce "paliwo" są koszty zakupu paliwa (uran->wzbogacanie->paliwo) jak i koszty zarządzania odpadami, czyli tak zwany front i back end. Na 1 GW reaktor całkowity koszt paliwa na 1 rok to ok 86 mln $ z czego 58 to front end (paliwo) a 28 to tzw 'future waste management cost". Jak widzisz (i jak już wcześniej mówiłem) to są naprawdę (relatywnie) nieduże kwoty.

     

    Dla porównania elektrownia węglowa o podobnej mocy potrzebuje co roku węgla za cenę ok 750 mln $. Przy czym są to ceny samego węgla - nie mówię tu nawet o cenach przetransportowania tych ~8 milionów ton węgla (160 tysięcy wagonów węgla rocznie), o kosztach kruszenia i przygotowania do palenia, o kosztach utylizacji odpadów, filtrów itp itd. Myślę, że z czystym sumieniem można dodać do tej kwoty jeszcze z 50%.

  13. Leszku, specjalnie przeinstalowałem Astro JaWil, i zresetowało mi wszystkie ustawienia (bo wcześniej powiększałem czcionki, żeby były czytelne). Mam Win7 jednak wyłączenie Clear Type nic nie dało. W mapie kołowej nazwy gwiazd, Messier i NGC są ustawione na 8, w kwadratowej na 10. Dopiero jak ustawie wielkość na 12 to jako-tako da się odczytać - co prawda są rozmyte, ale czytelne.

  14. niestety w pogoni za chlebem straciłem przywilej nazywania siebie naukowcem ale wydaje mi się (co do zasad)

    że informacja, która zaczyna się od 5 milonów Euro a konczy 7.5 Mln Euro została zakończona taką malutką 5)

    w celu aby poinformowac nas, że Profesor M. zawarł takie liczby w opracowaniu dla poważnej jednak instytucji.

     

    Racja, ale co to zmienia? Nieważne kto to powiedział/napisał – jest to taka sama nieprawda. Koszty zrealizowanych/realizowanych elektrowni są sporo niższe niż te 5 mln / MW. Nawet ten niesławny Francuski reaktor we Flamanville (pierwszy na świecie w nowej, europejskiej technologii EPR), który zanotował poważne obsunięcia terminów i kosztów (ale tak to bywa z nowymi, nie wdrożonymi technologiami) nie przekroczył ceny 3mln € / 1 MW. Jest parę miejsc na świecie gdzie powstają elektrownie za połowę tej kwoty…

     

    A skąd ten profesor wziął 5mln – tego chyba nie wie nikt.

     

     

     

    Teraz widzisz jak wygląda sytuacja: elektrownia wiatrowa/słoneczna przez niski współczynnik efektywności jest de facto wielokrotnie droższa od bardziej tradycyjnych rozwiązań. Elektrownie wiatrowe/słoneczne mają wadę w postaci okresowego działania. To można wyeliminować poprzez gromadzenie energii przez nie lub poprzez transfer tej energii na duże odległości. To wszystko obniża i tak niski współczynnik efektywności a w efekcie końcowym zwiększa koszty.

     

     

  15. Ten artykuł jest tak tendencyjny, że aż trochę szkoda mi czasu, żeby go komentować.

     

     

     

    1. Wycena elektrowni atomowej na 5mln € za 1 MW to kompletna bzdura. Jak pokazały najnowsze inwestycje na świecie (dopiero co zrealizowane, albo w trakcie realizacji) to koszt za 1 MW wahał się (w zależności od rodzaju reaktora, technologii i innych uwarunkowań) od 1,5 do 3,6 mln $ (1,15 do 2,7 mln € za 1 MW)

     

    2. Koszt 1 MW mocy z elektrowni wiatrowej jest podany w miarę poprawnie, ale autorzy oczywiście zapomnieli dodać, że farmy wiatrowe mają współczynnik efektywności 20-40% czyli ok 3 razy mniej niż elektrownie nuklearne (bo czasem wieje, czasem nie, czasem wieje słabiej, czasem mocniej itp.). Inaczej mówiąc, koszt należy pomnożyć przez trzy co nam daje nie 1,2 a 3,6 mln € za 1 MW. A oprócz tego mamy tylko i wyłącznie niepewne, uzależnione od pogody źródło mocy. Jaki jest koszt takiej wady?

     

    3. Odpady są niebezpieczne tysiące lat – kolejny mit. High-level waste już po ok 200 latach ma nieszkodliwy poziom promieniowania.

     

    4. Wielki problem przechowywania odpadów – kolejny mit. Jeśli cała elektryczność by była z elektrowni atomowych to na jednego człowieka przez całe jego życie przypadałoby ok 0,00007 m3 high-level waste. Jeśli każdy Polak brałby prąd z elektrowni nuklearnych to wszyscy Polacy przez całe swoje życie wyprodukowaliby 2660 m3 odpadów. To z grubsza sześcian o boku 14m. Ewentualnie placek 36x36m i o grubości 2m. Nawet jeśli popakowane w beczki zajmie dwa razy większą powierzchnie to i tak odpady 38 milionów Polaków z całego ich życia zmieściłyby się w hali niedużego supermarketu. Dla mnie to piękna idea. Zamiast tych setek milionów ton toksyn wpuszczanych w atmosferę przez tradycyjne elektrownie – skoncentrowane odpady składowane na tak niewielkiej powierzchni.

     

    5. Elektrownia nuklearna produkuje 1/3 tego dwutlenku węgla co elektrownia węglowa – tutaj powinniśmy wybuchnąć śmiechem. :D Fakt – proces wydobywczy i produkcji paliwa pochłania energię, ale nawet jeśli jest to energia produkowana z paliw kopalnych to odsetek ten waha się między 1 a 10%.

     

     

     

     

    Jeszcze lekki post na luzie (żeby nie był utożsamiany z powyższymi). Jak sądzisz. Napisali że normy gdzieś koło tej rury sa przekroczone 3000x czy myślisz że oni zanurkowali gdzieś daleko w morzu i badali wylot rury czy napisali o wodzie na tej plaży ?

     

    Tu sie przy niszym nie upieram. Pytam.

     

     

    Mogli napisać cokolwiek nawet i 300 000x. Fakt jest taki, że w okolicach notuję się dawki w granicach w okolicach 20 microsievertów na rok a firma jest zobowiązana do utrzymania dawki poniżej 30 microsievertów na rok (odpowiednik dawki przyjmowanej podczas transoceanicznego lotu samolotem).

     

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.