Skocz do zawartości

exec

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 579
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez exec

  1. tą alternatywą jest technologia i zmiana obyczajów ale w stronę mniejszej energożerności

     

    technologia marzeń to na przyklad superinteligentna sieć energetyczna genialnie wykorzystająca wiele lokalnych nowoczesnych źródeł energii obecnie słabo zsynhronizowanych (wiatrowych, wodnych, spalarni biomasy, pomp ciepła {geotermiczne ciepło jest wszędzie}, fotogalwaniki, kolektorów i innych)

    Nawet jeśli założymy (choć to nierealna utopia), że będzie przez najbliższe kilkadziesiąt lat rozwój gospodarczy przy braku zwiększania zapotrzebowania na energię to i tak potrzebujemy czegoś co zastąpi ropę naftową i jednocześnie zapewni zachowanie produkcji energii elektrycznej.

     

    Energia słoneczna/wiatrowa jako mocno zależna od pogody nie będzie podstawowym źródłem energii elektrycznej. Budowa inteligentnej sieci przesyłu która umożliwi przesyłanie prądu do rejonów w których akurat nie wieje/świeci oznacza po prostu budowę dużych zapasów mocy a mówiąc inaczej mocne ograniczenie końcowej sprawności systemu.

     

    Nie wykluczam , że bardzo staranna analiza sytuacji mogła by wykazać racjonalnośc użycia Koni (o których Szuu piasł tu w sposób satyryczny) Były by to juz jednak zupełenie inne (supernaukowe) pomysły na wykorzystanie siły koni. Koń "biomasę" na energie przetwarza raczej lepiej niz wiele innych "rozwiązań". Też jakieś prawie cuda typu prąd bezpośrednio z alg oświetlanych światłem słonecznym (Szwedzkie eksperymnety - mimo ze oni tego Słonka dużo nie mają).

    I jak tu się dziwić, że ludzie śmieją się z ekologów którzy postulują powrót do jaskiń tudzież średniowiecza.

     

    Natomiast sprawą o której się mało mówi a jest być może kluczowa jest powstrzymanie wreszcie niefrasobliwości demograficzne (...)

    Dalej robi się już nie tylko śmiesznie, ale wręcz niebezpiecznie. Wychodzi na to, że ekolodzy to nie tylko projaskiniowcy, ale że popierają zamordystyczny totalitaryzm. Dla mnie to poważny sygnał alarmowy(kolejny), pokazujący że należy dokładnie przyjrzeć się 'ekologom' i dojrzeć jakie w rzeczywistości ideały wyznają...

  2. Energię będą transportować przy pomocy laserów lub mikrofal wikipedia

    Chłopie - nie masz pojęcia o czym piszesz. Elektrownia na orbicie w stosunku do elektrowni na Saharze miałaby ok 15% większą sprawność. Optymistycznie ogniwa fotowoltaiczne mają 40% sprawności.

    Elektrownia na Saharze - 40% sprawność.

    Elektrownia orbitalna - sprawność 40 *1,15 = 46%. Konwersja prąd->laser 90% * sprawność = 41,6. Transfer światła laserowego przez atmosfere i straty poprzez dyfrakcję (20% strzelam) -> 41,6 * 0,8 = 33,2%. Konwersja światło laserowa energia elektryczna 40%. 33,2 * 0,4 = końcowa sprawność 13%. Trzy razy gorzej niż elektrownia na Saharze.

     

    Kiedyś Sahara była żyzna.

    Teraz nie jest i nie będzie ile byś tam wody nie lał.

     

     

     

    Tak ale przy obecnym zapotrzebowaniu na prąd. A jeżeli stworzysz taką elektrownię na Saharze to jak masz zamiar przetransportować prąd do Japonii na ten przykład? A gdyby umieścić 3 elektrownie orbitalne na orbicie Geostacjonarnej, to można zaopatrzyć w prąd cały świat i jeszcze:

    A jak usmaże schabowego w Polsce to jak go przetransportować do Japonii? Energetyka słoneczna to nie jest panaceum na tanią energię elektr dla wszystkich - tak samo jak Sahara nie będzie nigdy kurortem narciarskim. Japończycy ze względu na brak przestrzeni na wielkie elektr słoneczne mają lepsze warunki do produkcji prądu z wiatru/wody i pływów morza.

     

    -Czynniki pogodowe obniżają wydajność elektrowni słonecznych na ziemi w kosmosie to niema znaczenia

    -Naziemny odbiornik jest tańszy w montażu niż pola słoneczne i morze być przezroczysty dzięki czemu będzie można pod nim hodować rośliny, mikrofale wysyłane z elektrowni na ziemię mają bardzo małą częstotliwość więc nie zagrożą życiu.

    -Naziemne elektrownie słoneczne działają tylko w dzień, na elektrownie na orbicie dzięki sieci anten będą mogły przekazywać między sobą energię i zasilać świat nawet gdy jedna będzie w cieniu ziemi.

    - o kilkanaście do 30%

    -naziemne elektrownie są klilkaset razy tańsze i to właściwie powinno uciąć dyskusję - koszt wyniesienia jednego ogniwa słonecznego jest kilkaset razy większy od jego kosztów produkcji

    -są naziemne elektrownie słoneczne pracujące również w nocy

     

    A codo transportu może nie będzie tanio ale dzięki międzynarodowej spół pracy koszty zostaną odpowiednio rozłożone.

    Dobre. ;)

     

     

    Dla mnie to są opowieści z jakiejś egzoplanety daleko bardziej zaawansowanej technicznie niż Ziemia.

    No cóż, może za dużo przebywasz w towarzystwie ekologów, co mogło spowodować oderwanie od rzeczywistości...:rolleyes:

     

    (Ja - na własny użytek - nie zmuszam nikogo do wiary - zakładam sobie, że Ty mówisz bardziej o procesie zaopatrzenia w surowiec, a ja bardziej o odpadkach)

     

    Kropka!

    Zaopatrzenie w surowiec może się wiązać z odpadami. W jedynie elektrownie atomowe produkują odpady, które po uzdatnieniu mogą służyć ponownie jako paliwo. Poza tym jedynie odpady po elektrowni jądrowej są obecnie przechowywane w bezpieczny sposób. Z każdej innej elektrowni odpady idą w powietrze/do rzek/do morza.

     

     

    Jakie straty? Wysyłamy wiązkę lasera z orbity odbiera ją odbiornik i śluz. A poza tym zamiast jednej dużej anteny można użyć wielu mniejszych czyż nie?

    To tylko potwierdza, że Ty kompletnie nie masz pojęcia o czym piszesz. Pisałem już o stratach więc nie będę się powtarzał. Straty będą i to olbrzymie. Straty prądu w zwykłych przewodnikach są na poziomie 5% albo i większej, a Ty tu mówisz o podwójnej konwersji światła w prąd i przesyłaniu światła przez atmosferę, która z natury rozprasza światło..

     

    A co do transportu na orbitę NASA przewiduje że już w 2030 będą mogli stworzyć windę kosmiczną.

    A w 2035 ludzie założą kolonie na Tytanie...:rolleyes:

  3. dla mnie to jest nieporozumienie

    TO NIE URAN JEST ODPADEM, KTÓREGO SIĘ OBAWIAMY NAJBARDZIEJ

    Co z tego że Ty sie kilka razy "zabawisz" uranem.

    Te RÓŻNE niebezpieczne powstają tak samo szybko w USA jak we Francji.

     

    To, że innych izotopów jest tam jak na lekarstwo. Jeśli oczyścisz z nich uran to będzie je bardzo łatwo kontrolować – bo będzie ich bardzo mało.

     

    ekolodzy przytomni nie lobbuja za wylapywaniem CO2 i wtłaczaniem pod ziemię

    (przynajmniej z tego co ostatnio gadali(śmy))

     

    To, że kilku Twoich znajomych może tego nie popierać nie oznacza że ekolodzy w ogóle tego nie popierają. Prawda jest taka, że popierają. Gdyby nie to, nikt przy zdrowych zmysłach by nie rozważał nawet technologii wyłapywania CO2, bo każdy średnio rozgarnięty człowiek widzi, że powoduje to wzrost emisji naprawdę szkodliwych zanieczyszczeń.

     

     

    CO2 dość dobrze wyłapują uprawy na biomasę

     

    I mocno zwiększają przy okazji emisje szkodliwych azotanów. I bardzo dobrze też windują ceny żywności na świecie co doprowadza do popadania w skrajną nędze ogromnych grup społecznych w biedniejszych rejonach świata.

     

     

  4. To jest typowe spostrzeżenie typowego polaka. Technologia ogniw paliwowych wciąż się rozwija a wodór można otrzymywać z wody morskiej, przy okazji izolując z wody wiele cennych substancji (złoto itp.) Więc przyszłość motoryzacji= ogniwa paliowe i samochody elektryczne.

     

    To jest spostrzeżenie typowego Polaka, który nie potrafi sobie tego policzyć.

     

    Ogniwa paliwowe na wodór zakładając optymistycznie będą miały sprawność ok 40% (czyli całkiem nieźle). To niestety trzeba przemnożyć przez sprawność produkcji wodoru przez elektrolizę – 70%. Do tego należy doliczyć sprawność sprężarki wodoru 90%. Daje nam to sprawność na poziomie 29%. Do tego należy doliczyć straty w transporcie i przechowywaniu wodoru, które są niestety bardzo wysokie (wodór to najmniejsza cząsteczka), które wynoszą ok 2% dziennie. Jaka będzie końcowa sprawność takiego rozwiązania? Myślę ze 20% to i tak może się okazać optymistycznym szacunkiem.

     

     

     

    Samochód elektryczny – sprawność ładowarki ~92%. Sprawność baterii li-ion powyżej 98%. Końcowa sprawność to 90%. To trzy razy więcej niż w przypadku ogniw paliwowych (i to nie licząc strat wodoru w przypadku ogniw…).

     

     

     

    Co to oznacza? Jeśli transport miałby się oprzeć na wodorze nasza cywilizacja będzie potrzebowała 4 razy więcej elektrowni niż w przypadku transportu opartego o baterie. Na tak ogromne marnotrastwo nas nie stać.

     

     

    Węgiel zanieczyszcza środowisko, dlatego zamiast tradycyjnego spalania należy wykorzystać technologię czystych ogniw węglowych. Spalanie jest ślepą uliczką, przyszłość zależy od czystej technologii.

     

    A wodór dla ogniw skąd weźmiesz? Z prądu. A prąd skąd? Ano właśnie…

     

     

     

    Poco zajmować tereny które można zurbanizować lub zagospodarować w inny sposób, taka elektrownia a orbicie zapewni tanią energię dla dużych obszarów. A tereny na ziemi można wykorzystać by zmniejszyć problemy demograficzne. Np. przy wykorzystaniu nowej technologi polegającej na rozpylaniu wody morskiej przy pomocy wiatraków w powietrzu można nawodnić Saharę i wybudować tam miasta lub pola uprawne. Rozumiemy się?

     

    Rozumiemy się, ale najwyraźniej Ty nie do końca rozumiesz o czym piszesz. Wystarczy około 2% powierzchni Sahary pokryć ogniwami fotowoltaicznymi aby zapewnić energię elektryczną dla całego świata. Po co więc budować wielokrotnie droższe elektrownie orbitalne? Stać Cię na płacenie rachunku za prąd na poziomie 1000zł/mc?

     

    Woda na Saharze? Po co, żeby szybko wyparowała? Czy może coś ktoś chce uprawiać na „żyznych” piaskach Sahary? Nie, sorry są lepsze miejsca, lepsze grunty do uprawy roślin.

     

     

  5. No nie

    Język polski.

    Nie wchodziłem z Tobą w polemike na temat cudownego kilkunastokrotnego "przepalania" tego samego materiału w reaktorach (głównie we Francji) bo rzuciłes makrostatystykę i nie dałem rady tego rozgryźć (zbyt żem cienki może).

     

    Ano właśnie, w każdej elektrowni można palić ponownie przepalone paliwo jeśli się je wcześniej uzdatni co robi się we Francji (ale nie tylko). Jak uran znacząco podrożeje, to sami zaczniemy otwierać beczki ze zużytym paliwem, uzdatnimy je i na nowo wzbogacimy. Po prostu teraz uran jest śmiesznie tani i bardziej opłaca się wzbogacać uran z kopalni niż oczyszczać zużyte paliwo. Chociaż jak paliwo postoi sobie kilkanaście albo i kilkadziesiąt lat to proces oczyszczania będzie i tańszy i łatwiejszy.

     

    Ale nie wkładaj mi rzeczy na opak. Ja napisałem o CO2 w nawiasie - że to nie problem - że nie wyłapywane - bo w tym wątku (w tej jego sekcji "atom" czy NIE) dyskutujemy o poważnych zagrożeniach typu X-Ray czy Dwutlenek Siarki (hekatomba lasów zauważona przez jednego z forumowiczów). CO2 własnie uznałem (TU! w tym kontekście) za "nie problem"

     

    Na razie projekty ‘oczyszczania’ spalin z elektrowni węglowych poprzez wyłapywanie CO2 powodują większą emisję pozostałych zanieczyszczeń (zmniejszenie wydajności elektrowni -> konieczność spalenia większej ilości węgla aby uzyskać tą samą produkcję prądu). Mało tego, kreatywne elektrownie wymyśliły, że sprzedadzą ogromne ilości CO2 koncernom paliwowym, które wstrzykną ten gaz w złoża roponośne i dzięki temu wydobędą więcej ropy naftowej, która następnie spalimy w samochodach. Efekt będzie taki, że wszystkich zanieczyszczeń (łącznie z CO2) w końcowym rozrachunku będzie w atmosferze zdecydowanie więcej niż gdyby elektrownie CO2 nie wyłapywały. Nie przeszkadza to ani trochę ‘ekologom’ lobbować za budową elektrowni wyłapujących CO2.

     

     

  6. Jednak ropa się niedługo skończy, około 2025 już jej nie będzie.

     

    To nie tak. Ropa się kończy, ale nigdy się nie skończy. Po prostu w pewnym momencie osiągnie taki poziom, że nie będzie się jej opłacało używać do transportu (szczególnie osobistego).

     

     

     

    Alternatywą są samochody na wodę, na którymi pracują Japończycy

     

    Samochody na wodę i podobne utopie chyba zawsze będą pewnego rodzaju egzotyką i ślepą uliczką. Horrendalnie drogie technologie wodorowe z horrendalnie drogą Hondą FCX do której wodór jest produkowany z gazu ziemnego, który skończy się niedługo po ropie…

     

     

     

    Świat się zmienia i wychodzi z ery ropy, należy szukać nowych źródeł energii. Przyszłość zależy od nas od tego czy my zechcemy zmienić nasze przestarzałe pojazdy na ropę na nowoczesne o nowych czystych napędach.

     

    Świat się zmienia i chciałby wyjść z ery ropy, ale nie bardzo ma jak. Ja to widzę tak: cała nadzieja w rozwoju technologii akumulatorów i rozwoju energetyki opartej na energii atomowej, energii odnawialnej(w miejscach gdzie ma to sens) oraz w dalszym ciągle na węglu.

     

     

     

    W 2015 powstanie pierwsza testowa elektrownia orbitalna, na dnie morz będą budowane specjalne turbiny wykorzystujące energię prądów morskich.

     

    Fajne pomysły, ale elektrownia orbitalna to jakaś ekstrawagancja – mamy tyle terenów na Ziemi w których moglibyśmy zbudować bardzo wydajne i dużo tańsze elektrownie, że nie wiem jaki jest sens budowania takich kosmicznie drogich instalacji.

     

     

  7. Z akumulatorami jest jeden poważny problem – są bardzo drogie. Zestaw baterii do samochodu pozwalający przejechać ~400km kosztuje tyle co cały normalny nowy samochód (powyżej 50 tys zł). Można produkować samochody z mniejszą ilością baterii i w ten sposób robić miejskie jeździdełka. Ilu stać na to, żeby mieć samochód + miejski samochód? Ekstrawagancja dla bogatych Amerykanów.

     

     

     

    Dlatego uważam, że najbliższa przyszłość (dopóki baterie nie potanieją) należy do nowej generacji hybryd – takich jak Chevy Volt. Samochód 150 konny silnik elektryczny i baterie które wystarczą do przejechania ok 65km co większości starczy na dojazd i powrót z pracy. Oprócz tego samochód ma silnik benzynowy 1,4l o mocy 75KM, który służy jako generator prądu kiedy baterie się będą wyczerpywać. Silnik nie ma przełożenia napędu (brak skrzyni biegów, wałów napędowych itp.). Silnik pracuję zawsze na optymalnych obrotach co zapewnia najwydajniejszą przemianę benzyny w moc a mocy w prąd. Do jazdy miejskiej wykorzystujemy baterie, które w domu możemy doładować (w przeciwieństwie do Priusa…) a na dalsze trasy możemy jeździć dzięki temu, że mamy w samochodzie generator prądu. Samochód wliczając w to ulgi podatkowe ma kosztować ok 32500 $. To niemało, ale z drugiej strony nie jest to cena zaporowa. Poza tym samochód pozwoli zrobić naprawdę sensowne oszczędności na paliwie liczone w tysiącach zł rocznie. Kiedy ceny ropy znowu wystrzelą w górę oszczędności będą jeszcze większe.

     

     

  8. ano właśnie! U Niemców. Niedaleko. "Szwarzpumpe". Elektrownia weglowa która nie dymi. Praktycznie 100% wylapywania zanieczyszczeń[CO2 to w tym kontekście nie jest zanieczyszczenie :D]

    Nie ma kominów. Bo niepotrzebne!!!

     

    Wyłapywanie CO2? Kolejna eko-oszołomowa głupota. Owszem wyłapujemy większość CO2, ale za to elektrownia, żeby wytworzyć tą samą ilość prądu potrzebuje 20-25% więcej węgla spalić. Inaczej mówiąc - mamy 20-25% więcej innych odpadów (ścieków, odpadów stałych i gazowych - azotanów, siarczanów, rtęci, ołowiu i radioaktywnych izotopów). Super.:rolleyes:

  9. nie przesadzaj z tym przepalaniem - odpady (poki nie ma prędkich) powstaja i powstaja i AMERYKANIE corocznie placą juz wiele milardów dolarów tylko za przelewanie, przepakowywanie ich (a nie przepalanie )

     

    Nie przesadzam. Jeśli chcesz to możesz uzupełnić swoją wiedzę. Francja część swojej energii ( 1600 ton) ma właśnie z recyclingu zużytego paliwa. Całe zapotrzebowanie Francji na uran to ok 10 000 ton. Z tego powstaje dużo mniejsza ilość gotowego paliwa. Łącznie będzie to ok 50 m3 gotowego paliwa. To jest naprawdę bardzo, bardzo mała ilość (objętościowo). Sama elektrownia Bełchatów zużywa 35 000 000 ton węgla rocznie czyli jakieś 25 000 000 m3. Takich elektrowni Polska potrzebuje ok 8 co daje nam 280 000 000 ton węgla (inaczej mówiąc 2 800 000 wagonów węgla) i odpowiednio większą (czyli kilkukrotnie większą niż waga samego węgla) ilość odpadów - ścieki po paleniu węgla, żużel i miał na hałdach (razem z dużą ilością promieniotwórczych izotopów, których w przeciwieństwie do odpadów ponuklearnych nikt nie magazynuje), gazy (CO2, siarka, azot, rtęć, ołów).<br style=""> <br style="">

     

    Naprade jest fajna opcja - jakaś wielka wyspa na oceanie - wykopane w srodku wielu sztolni - i wrzucanie (z czasem zdalnie sterowanymi bo X-RAY) łazikami opadów z całego świata.

     

    Tylko wszyscy - ale to wszyscy bedża zdawali sobie sprawę że z wodami gruntowymi tysiącletnio aktywne odpady powrócą do obiegu w przyropdzie czyli do OCEANU

     

    Chyba ciągle nie potrafisz zaakceptować faktu, że to odpady elektrowni atomowych w rygorystyczny sposób magazynuje się w nowoczesny sposób. To odpady elektrowni węglowych są składowane na hałdach skąd radioaktywne izotopy bez przeszkód przedostają się do wód gruntowych.

  10. Ja rozumiałem najpierw ten fragment jako żartobliwy. Ale na wszelki wypadek (jesli to nie żart) to przypomne, ze elektrownie na reaktory prędkie (powielajace) to na dzień dzisiejszy niedopracowana lipa podtrzymywana tylko w kilku miejscach ze względów prestiżowo-militarnych

     

    I na razie nie ma reaktorów powielających ani przez najbliższe 20 lat ich nie będzie aż zostaną dopracowane.

     

     

     

    Zresztą: kto tu mówi o reaktorach powielających? Paliwo przepalone w zwykłych reaktorach można przetwarzać kilkudziesięciokrotnie i palić na nowo (co robi m.in. Francja). Jeśli reaktor przepala 3-5% uranu z całego paliwa, to można sobie policzyć ile razy można paliwo poddać procesowi uzdatniania i wzbogacania na nowo.

     

     

     

    Jakby naprawde doszlo do budowy duzej (lub KILKU) sensownej Elektrowni (a nie straszaka na wspomniane) to ona kosztowała by ogromne pieniądze. No a po kilkunastu/kilkudziesieciu latach znowu coraz to większe (a wtedy to juz bez satysfakcji bo "śmieci" wtedy szukanie winnych)

    Na dzień dobry poskutkowało by to cięciem wydatków - Oświata, Nauka, Zdrowie, ...

     

    Zrozum wreszcie, że całkowite koszty (elektrownia+paliwo) będą sporo niższe niż całkowite koszty standardowego rozwiązania (elektrownia węglowa+węgiel) nie mówiąc już o kosztach takich rozwiązań jak elektrownie słoneczne czy wiatrowe (szczególnie w polskich warunkach…).

     

    to co zrzekasz się pół zarobków ?

     

    A Ty po co używasz eko-śmiesznych hasełek grających na emocjach?

  11. To że pompują poteżną długą rura do morza i jak to jest radioaktywne - to wiadomo - zeskanuje opis i zdjęcie (widziałem 100x zanim pożyczyłem ksiązke - opracowanie - nie jednoautorskie)

     

    A no jak pompują długą rurą to na pewno musi to być bardzo złe i niedobre. :D

     

    A tak na serio to wiesz jaki jest poziom radioaktywności odpadów z tego zakładu uzdatniającego? To że rura jest długa i brzydka jeszcze nic nie znaczy.

     

    książke te rozdawał na pewnej konferencji znany i raczej powazny człowiek. Tak znany że nawet pierwszej litery nazwiska wolę nie podawąc. Bo jeszcze dostaenę telefon ze upadlem na głowę (namawianie do tłoczenia odpadów do oceanu )

     

    Tak strasznie znany, że jest równocześnie najbardziej utajnionym człowiekiem na ziemi? Uhh… aż mi ciarki przeszły.

     

     

    "Biomasa" to nie chodzilo o odpady to chodzi o calkowitą rewolucję - po prostu przeróżne uprawy paliwowe, energetyczne, lub w inny sposób ochraniające/wypierające te energożerne rozwiązania. {zgadywałbym żze nawet drewno konstrukcyjne ale tu sie nie upieram}.

     

    Czyli dobrze zrozumiałem – palenie jedzenia w piecach elektrowni i bakach samochodów. Szczerze mówiąc to przerażające – jak daleko człowiek się posunie byle tylko podtrzymać swoją zachodnią cywilizację kosztem innych. Szczególnie kiedy można ją potrzymać innymi sposobami.

     

     

     

    W USA już ok 1/3 upraw kukurydzy przeznaczona jest na produkcje biopaliw. Już dziś, kiedy biopaliwa to drobny ułamek wszystkich paliw ocenia się, że odpowiadają za ok 75% wzrostu cen żywności. Dla nas oznacza to, że za chleb zapłacimy 3 zamiast 2zł, ale dla większości mieszkańców Ziemi (skrajnie biednych) może oznaczać to przejście z biedy w skrajną nędze albo i śmierć głodową.

     

    Realnie to bedziemy wysylac je do francji za badrzo spora kase i bardzo dlugo i tyle

    albo spelni sie prosty plan znanego profesora N. Wykorzystamy pokłady soli w okoliach Kłodawy

     

    Po co mamy cokolwiek gdziekolwiek wysyłać? Sami możemy wybudować hale wielkości małego supermarketu i w niej składować odpady w nowoczesnych beczkach. Jak tylko uran podrożeje to sami te beczki otworzymy i przerobimy odpady na paliwo (można tak kilkadziesiąt razy z tym samym paliwem).

     

    p.s.2 pojemnik na 100 lat to mało. Są odpady niebezpiecznie aktywne przez tysiące lat.

     

    To są najtańsze rozwiązania, są zbiorniki z wytrzymałością obliczoną na grubo ponad tysiąc lat. Po upływie tysiąca lat mógłbyś rękami przerzucać odpady bo ich radioaktywność będzie znikoma. Tak czy inaczej to bez znaczenia – sami szybciej otworzymy te zbiorniki jak tylko uran znacząco podrożeje.

     

     

  12. wody gruntowe docierają wszedzie ! Na dowolną głębokość (gdzie by się coś nie zakopało) a materiał promieniotwórczy podgrzewa rozerodowuje wszystko w koncu i przeciąga=przyciąga wode nawet przez sół kamienna.

     

    Są sposoby na produkcję zbiorników o gwarantowanej wytrzymałości ponad 100 lat (m.in. szwedzkie zbiorniki, których nie trzeba zakopywać i można by nawet na ogródku je trzymać).

     

    To, że po przepaleniu węgla w elektrowni węglowej powstaje więcej izotopów promieniotwórczych, które zalegają na hałdach i nie są w żaden sposób zabezpieczone to się już nikt nie przejmuje.

     

    To jest właśnie zielona hipokryzja. To może z odpadami z elektrowni nuklearnej zrobimy tak samo – mocno rozcieńczymy i rozpylimy nad polami i miastami – będzie ok, tak?

     

     

     

    Dlatego nawet w kuluarowych rozmowąch ministrowie z niemiec przyznają sie ze koszty EA sa ogromne (różne) i rosną

    i gra nie warta świeczki. Bywałem na konferencjach. Takze po germansku (na szczęscie z polakiem co zna super).

     

    Jest dokładnie na odwrót. Ekstremalnie silne lobby zielonych chce wygaszenia wszystkiego i budowę tylko odnawialnych źródeł, ale ostatnio (od 2008r) mówi się (na razie) o opóźnieniu planów wygaszania a nawet o przedłużaniu życia elektrowni o następne dziesięciolecia, bo dzięki kryzysowi Niemcy zauważyli, że ich nie stać na realizowanie mrzonki o większości produkcji z odnawialnych źródeł.

     

     

     

    Francja niemal 80% energii ma z elektrowni nuklearnych i dziwnym trafem ma jedną z najtańszych i najczystszych energii na w Europie.

     

    p.s.

    pewnie skonczy sie tak że zaczniemy tłoczyc odpady do mórz (Francuzi już to niestety częsciowo robią) i za jakiś czas ZERO morskich ryb w diecie!

     

    Proszę o jakieś źródło tych rewelacji. Francuzi akurat dużą część swoich odpadów przerabiają z powrotem na paliwo (reprocessing).

     

    a może to jest kwestia skali. Na poczatku zawsze jest fajnie. Tylko jak ta energetyka ma być długo i długo i wiele jej to wtedy zaczyna to wyglądać inaczej. No bo stare elektrownie tez stwarzają probelmy(i to jakie). Odpady tez. i tak dalej. Może musimy sie nauczyć na własnych błedach i byc przeklętymi (za 100 lub 200 lat???)

     

    Być przeklętymi? LOL :D

     

    Kiedyś odpady składowało się w zwykłych metalowych beczkach, z którymi dziś faktycznie mogą być problemy bo beczki erodują. Technika poszła do przodu i dziś ludzie wymyślili już bezpieczne metody na składowanie odpadów.

     

    Kiedyś:

     

    http://i.telegraph.co.uk/telegraph/multimedia/archive/01375/waste0_1375523c.jpg

     

     

     

    Dziś:

     

    http://www.infrastructurist.com/wp-content/uploads/2009/03/lahague.jpg

     

    http://whyfiles.org/275nukewaste/images/dry_cask_storage.jpg

     

     

     

    ale powiem złośliwie że Francuzi na nas zarobią!!!

     

    Homo Sapiens jest w stanie egzystowac przy zwiekszonym promieniowaniu. Wzrosnie nieco ilosć chrób. Ilosc nieudanych dzieci. Nieco. Wzrosnie tempo ewolucji (mutacje). Niestety jak wiadomo to jest kosztem smierci "niedostosowanych". Może tak da się życ. Tylko mniej pewnie niż dzis. Dzis w Europie masz 2 dzieci i czekasz na 4 wnuków. A wtedy ciut hazardu Ja nie ironizuję, Ja jestem zaklopotany.

     

    Nie obraź się, ale to jest właśnie to co ja rozumiem pod pojęciem eko-oszołomstwo. Odpady radioaktywne z elektrowni weglowych – ok, odpary radioaktywne, ale skoncentrowane i przez to łatwiejsze do zarządzania i składowania – złe.

     

     

     

     

     

    Bo jak biomasa, kolektory, import prądu z sachary(lustra-elektrownie) i inne takie nie wypalą to bedzie problem

     

    Biomasa czyli działania pro-rolnicze tudzież palenie jedzenia? No bo chyba nie chcesz powiedzieć, że z samych odpadów roliczych (słoma, łodygi itp) będzie wystarczająca ilość prądu (i co najważniejsze – przez cały rok!)? Kolektory słoneczne mają znikomą opłacalność w Polsce. Import prądu z Sachary? Nas w tym momencie na to nie stać a nie możemy czekać jeszcze X lat aż się kolektyw europejski zdecyduje. Potrzebujemy nowych elektrowni na wczoraj.

     

     

     

     

     

    No - oby sie znalazl dobry sposób. Ja tam widze jeden - pompowanie do oceanów. Po co sie oszukiwac ?

     

    No właśnie po co oszukujesz ludzi? Przecież istnieją już dziś rozwiązania na składowanie odpadów. Lepiej rzucać na wiatr eko hasełka grające na emocjach i nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością, nie?

     

     

     

    najwyżej kilku-... bo większość tego pozornego wzrostu to inflacja

    http://inflationdata...rices_Chart.htm

     

     

     

    Wszystko w porządku szuu, ale mi chodzi nie o cene jaką my płacimy za ropę, ale o koszty wydobycia i generalnie teraz pompuje się ze źródeł które są o wiele droższe w eksploatacji.

     

     

     

    powyżej pewnego progu będzie się też opłacało produkować paliwa syntentyczne.

    ekologiczna benzyna? czemu nie, niech tylko ktoś zrobi maszynke z kranikiem i baterią słoneczną, benzyna stanie się nośnikiem przyjaznej dla środowiska energii odnawialnej

    (i nie trzeba będzie likwidować połowy naszej technologii i wynajdywać jej od nowa)

     

    Wszystko, ok ale jak zwykle problemem jest skala. Paliwa syntetyczne trzeba produkować z czegoś. Węgiel? Szybko go wyczerpiemy a i jego ceny dramatycznie wzrosną (ceny prądu). Biopaliwa? Czy na pewno chcemy przepalić całe swoje jedzenie w silnikach samochodów? Ogniwa słoneczne? Nie mamy możliwości przemysłowych i surowcowych aby produkować je w odpowiedniej ilości, aby napędzać prądem z nich transport.

     

    Rozwiązanie jest – energia atomowa i samochody hybrydowe prąd-paliwo (na początku) a następnie samochody tylko na prąd.

     

     

  13. pamiętam zapowiedzi sprzed 30 lat. Ropa miała się skończyć około 2005 roku, a jak na razie to są odkrywane coraz to bogatsze jej pokłady. Wzrost ceny spowodował też, że opłaca się eksplorować te złoża, które kiedyś były nieopłacalne

    można też przypuszczać, że zapotrzebowanie na ropę wkrótce przestanie rosnąć ze względu na rozwój technologii (elektrownie i transport)

    dziś szacuje się, że zasoby ropy wystarczą nam przynajmniej na 70 lat, a są teorie, że ropa cały czas powstaje i jej zasoby stale rosną :D

    No nie do końca tak jest. Zasobów ropy o których nam wiadomo zostało nam na 35 lat przy obecnym zużyciu. Jak wiadomo zużycie z roku na rok rośnie. Obecnie wydobywana ropa jest kilku-kilkunasto-kilkudziesięciokrotnie droższa niż ta która pompowaliśmy jeszcze 10-15 lat temu. Największe i najlepiej dostępne zostały już dawno odkryte i teraz zbliżają się do końca szczytowej produkcji i nieuchronnej śmierci. Pomimo nieporównywalnie lepszej technologii i nieporównywalnie większych nakładów na eksploracje odkrywa się już tylko mikro pola, a odkrycie pola z 3 mld baryłek opisuję się na pierwszych stronach gazet (gdzie tu porównanie do Ghawar czy Burgan które mają po 70-80 mld?). Ropę zaczyna się wydobywać z coraz trudniejszych pokładów, a wydobycie takie jest coraz droższe. Drogie znaczy nie tylko, że trzeba wydać na nie dużo zielonych, ale przede wszystkim dużo energii. Niebezpiecznie zbliżamy się do sytuacji w której więcej energii będzie się zużywać na wydobycie ropy niż tej ropy się wydobędzie...

     

    Fakty są takie: zużycie ropy już dawno wyprzedziło ilość nowoodkrytych pól. Zużycie będzie rosło, prędkość odkrywania nowych pól raczej nie.

    http://www.beyondoilnyc.org/growing_gap.png[

     

     

    Tu widać jak na dłoni - ropa się kończy czy tego chcemy czy nie. Nie musi się skończyć zupełnie (i się nie skończy). Wystarczy że popyt w sposób znaczący wyprzedzi podaż i dla naszej gospodarki to może być szach-mat.

     

    powstały nowe technologie, dzięki którym wydobycie staje się opłacalne i nie ma to nic wspólnego z kryzysem

    Technologie były dostępne już przynajmniej kilkanaście lat, ale poszukiwania złóż i chęć ich eksploatacji na większą skale pojawiła się po piku cen surowców sprzed kilku lat.

     

     

     

    otóż to

    "ekolodzy" na strachu przed energią atomową próbują ugrać własne interesy ignorując rzeczywistą szkodliwość odpadów

    to główny powód, dla którego ruch ekologiczny uważam za szkodliwy

    gdyby nie ich debilne działania można by było zlikwidować sporą część trujących elektrowni i kopalni, a przez to zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych oraz skażenie radioaktywne na co dzień dewastujące nasze zdrowie

    jeśli to połączymy z ich niechęcią do elektrowni wodnych i protestami przeciw budowie dróg zmniejszających emisję spalin to nasuwa się pytanie: o co tak naprawdę "ekologom" chodzi?

     

    pozdrawiam

    Dobrze wiesz o co chodzi - o pieniądze. ;)

    Po prostu dziś kilku spryciarzy zorientowało się, że na 'ekologii' można sporo zarobić i przy okazji można zebrać sporą grupkę zapalonych wolontariuszy, żeby odwalali brudną robotę... :)

  14. Ropa już się powoli kończy. Nie musi się skończyć zupełnie, żeby bardzo poważnie uderzyć w nasz system gospodarczy. Niestety dla nas, czas w którym złoża ropy są coraz uboższe, trudniej dostępne i droższe zbiegł się z kryzysem który podważył wiarę w sens i logikę naszego systemu gospodarczego. To co widzimy z gazem łupkowym w Polsce pokazuje tylko jak poważna jest sytuacja - dziś bierzemy się za wydobywanie tak trudno dostępnych i drogich w pozyskiwaniu surowców, których jeszcze nie dawno byśmy patykiem nie tknęli.

     

    Co do elektrowni atomowych to również jestem za. Głównie dlatego, że jak na razie to jedyne sensowne źródło energii jakie nam pozostało (pomijając energie odnawialną w rejonach gdzie jest to opłacalne np fotowoltaika na Saharze).

    Problematyczne składowanie odpadów to też trochę mit, bo jeden reaktor przepala ok 1m3 paliwa więc i odpadów radioaktywnych jest niedużo. Przez cały cykl życia reaktor wyprodukuje tyle odpadów, które zmieszczą się w jednym pokoju. Oczywiście takie odpady są wysoko radioaktywne, ale już po ok 100 latach poziom radioaktywności spada poniżej poziomu promieniowania rudy. Wszyscy obawiają się o przecieki z takich ponuklearnych składowisk, a przecież na hałdach żużlu po elektrowniach węglowych jest również dużo radioaktywnych izotopów, którymi się nikt nie przejmuje, że spływają do wód gruntowych i są rozwiewane przez wiatry...

  15. Witam,

     

     

    Chciałbym kupić teleskop, który będzie mi służył w dwóch celach – jako balkonowy „all-around’er” a jako druga cecha – teleskop podróżniczy. Zakładam, że teleskop (tuba) musi się mieścić do bagażu podręcznego w samolocie, czyli 55x40x20cm. Montaż ze statywem w walizce.

     

    O ile teleskop na balkon to wiem jak wybrać, to mam niewielkie doświadczenie z małymi przenośnymi travelerkami zdatnymi do transportu samolotem. Mojego Maka 102 na EQ2 (z przeciwwagami) nigdy tak na serio nie traktowałem jako prawdziwego travelerka. Poza tym ten teleskop jest za słaby na DS, żeby mi się chciało go zabierać na wyjazdy.

     

    Zastanawiam się nad kupnem takich sprzętów:

     

    Refraktory:

     

    102/500 na AZ3 – zalety – cena, lekki teleskop i lekki montaż(tuba ok 2,5kg). Wady – nie za duża apertura, może być niedosyt.

     

    120/600 na AZ4 – zalety – apertura, stabilny montaż. Wady – cena pawie 2x w stosunku do 102mm, ciężar, graniczne jak na travelerka rozmiary i waga (49cm (bez odrośnika) x 15cm i prawie 4kg wagi).

     

    Schmidt-Cassegrain

     

    125/1250 – fajny sprzęt, ale nie ma skąd go wziąć w rozsądnej cenie – nie widziałem w sprzedaży samych OTA. (tuba ~3kg)

     

    150/1500 – to podobnie jak w przypadku większego refraktora graniczny rozmiar (40x18cm i ok ~4-4,5kg). Zaletą tego grubaska jest cena – za oceanem ~400$ (bez montażu), czyli tyle co refraktor 120mm u nas.

     

    Jeśli chodzi o efektywną aperturę to S-C 125mm powinien być porównywalny z refraktorem 102mm, a S-C 150mm z refraktorem 120mm.

     

    S-C są fajne, bo zwarte i da się w nich oglądać układ słoneczny. Z drugiej strony trzeba je wychładzać i mają stosunkowo małe pole widzenia więc nie wiem czy tego typu sprzęt tak naprawdę nadaję się na travelera. Z drugiej strony na balkonie gdzie można oglądać głównie US refraktory będą cieniutkie w tym zadaniu.

     

    Mam też wątpliwości, bo większy refraktor i S.C. mimo, że teoretycznie zmieszczą się do bagażu podręcznego czy będą w praktyce w miarę poręcznym sprzętem, którego zabieranie w podróż nie skończy się mordęgą i frustracją co w praktyce zniechęci do ich zabierania w podróż. Z drugiej strony mniejszych sprzętów też może się przestać chcieć zabierać, bo ‘mało w nich widać’. Także jestem w kropce a nawet i w kresce… Jeśli ktoś ma doświadczenie w używaniu tego typu sprzętu to chętnie wysłucham rad i uwag.

  16. aja myślę, że większość działań tzw. "ekologicznych" tak naprawdęniczego nie zmienia, jeżeli popatrzeć na nie w odpowiedniej, czyliglobalnej skali.

    ludzie spalają ropę/wegiel. co się stanie jeżeli toograniczymy? dzięki temu zamiast na 150 lat, zapasy wystarczą na 300lat. ale tak czy inaczej, nawet jeżeli nikt tego nie zabroni toludzkość przestanie w końcu spalać ropę, bo po prostu nie będzie jużropy!

    jeżeli popatrzymy z perspektywy milionów lat, 150 czy 300 latto przecież bez różnicy, to tylko niezauważalne "pierdnięcie" ropą wmiliardletniej historii planety.

    Wszystko się zgadza, ale chyba dodałeś o jedno zero za dużo. Powinno być '15 czy 30 lat'...

     

     

     

    Jesli chodiz o atom, to niestety energetyka oparta na rozszczepialnych paliwach [uran itp.] jest perspektywą przejsciową -mozę uraotwac skóre naszejc ywilizacji na kolejne 200 lat.

    Tu się nie zgodze. Faktycznie - jeśli rozpatrywać dostępność uranu w kontekście dzisiejszych rezerw to może to tak wyglądać. Z uranem jest jednak tak, że możemy go wydobywać z dużo bardziej rozrzedzonych złóż, gdzie jest go o wiele więcej, ale jest też o wiele droższy. Na szczęście cena uranu jest niewielkim procentem ceny energii z niego wytworzonej (w przeciwieństwie do np: ropy czy węgla). Dlatego nawet jeśli będziemy wydobywali 10-cio krotnie droższy uran to takiego uranu wystarczy na o wiele dłużej niż 200 lat. Druga kwestia to jeśli byśmy poddali te hałdy wypalonego paliwa oczyszczaniu i recyclingowi i wzbogacili je ponownie, to równie dobrze ilość dostępnego uranu można przemnożyć razy 20 (w końcu elektrownie wypalają tylko ~5% z całej masy paliwa). Jak to się skończy to możemy przejść na tor, którego mamy trzykrotnie więcej niż uranu.

     

     

    Poslugiwanie sie wodorem jest trudniejsze i bardziej niebezpieczne niż ciekłymi/gazowymi weglowodorami.

    A do tego transportowanie i przechowywanie wodoru to ogromne straty i między innymi dlatego wodór się raczej nie przyjmie.

     

     

     

    Jeśli chodzi o transport, to ze względu na specyficzne ograniczenia co do źródeł zasilania będzie skazany albo na syntetyczne paliwa wytwarzane dzięki energii z innych żródeł [choćby instalacji słonecznych,ale raczej tych wielkoskalowych], albo na akumulatory czy ogniwa paliwowe.

    Wszystko po trochu. Po prostu ludzkość będzie się czepiać każdej deski ratunku. Na szczęście są już w laboratoriach akumulatory o 5 do nawet 10 krotnie większej pojemności niż obecne ogniwa Li-Ion. Z takimi akumulatorami samochody elektryczne wreszcie staną się sensowną alternatywą dla spalinowych. Do tego czasu trzeba będzie poprzestać na hybrydach nowej generacji - plug in hybrid. Czyli: samochód z niewielką ilością akumulatorów, pozwalający na nich przejechac ok 50-70km - czyli do pracy i z powrotem(i do gniazdka), a przy dalszej jeździe będzie się włączał silnik spalinowy, który będzie pracował w przy stałych(optymalnych) obrotach i działał jak ładowarka.

     

    Nie ma żadnych cudów ani tajnych technologii - jest to co jest, natomiast to czego nie mamy to czasu. Kończąca się ropa to temat najbliższych lat. Ropa nie będzie się oczywiście w najbliższych latach wyczerpywać zupełnie (nigdy zresztą do tego nie dojdzie), ale po prostu podaż przestanie nadążać za popytem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.