Skocz do zawartości

Pochwała wsi


Janko

Rekomendowane odpowiedzi

Mieszczuch to istota ze wszech miar ograniczona. Ledwie uruchomi na klatce schodowej wiertarkę czy piłę mechaniczną, już widzi niezadowoloną minę sąsiada spod piątki, tego od rottweilera, lub pani spod trzynastego, szczęśliwej mamy dorodnego, samotnego 30-latka. Pod względem obserwacyjnym też wiadomo. Balkonowe wygody okupione są nie tylko potwornym zaświetleniem, lecz także bardzo zawężonym polem widzenia. Tymczasem znajomość nieba to w dużej mierze znajomość ułożenia gwiazdozbiorów względem siebie na nieboskłonie a radość obserwacji polega także na swobodnym błądzeniu między nimi. Dlatego mieszczuch marzy o wyjazdach. Nawet tuż za miastem zobaczy, że Perseusz z koroną Gromady Podwójnej nad głową rozciąga się powyżej Plejad, Orion ugania się za Bykiem a Rak czołga za pomarańczowym Polluksem. Zaś im dalej za miastem tym lepiej. Już 100 km na wschód od Warszawy mamy niebo o jakim mieszkańcy Europy Zachodniej nawet marzyć nie mogą. Jednak zimą ciągnie w góry, więc z dwoma solidnymi lornetkami i statywem (plus tona sprzętu sportowego) wylądowałem w rodzinnej wsi Janosika, Terchowej pod Małą Fatrą. Apetyty astronomiczne były ograniczone, wiadomo, okolice pełni. Narciarskie też - w dolinach śniegu na lekarstwo. Jednak w górach był. Ściślej mówiąc – lód. Pomimo tego wieczorami, nie bacząc na obolałe łokcie i kolana zaliczam kolejne wyjścia z lornetkami. Księżyc przed i podczas pełni przebijał przez rzadkie chmury, czasem w tęczowym halo, czasem przytłumiony, lecz zawsze piękny. Momentami widać nawet gwiazdy. Zadziwiający dla „balkoniarza” widok Kasjopei i jednocześnie Oriona. Ciche nadzieje na prawdziwą pogodę ciągle niezaspokojone. Jednak idzie ku lepszemu, Księżyc wschodzi coraz później, prognozy są dobre. Nawet w góry można już powędrować, choć na szczycie Chleba trzeba wypatrywać we mgle kolejnej tyczki a na przełęczy Miedzihole resztki herbaty zamarzają w termosowym kubku. Ale wieczorem pogoda. Lornetka na statyw, druga z filtrem UHC-E w zapasie. Powietrze dalekie od ideału, przymglone jak to w ostry mróz. Jednak szeroki nieboskłon zadziwia nawet z przydomowego ogródka. Brak ogólnego zaświetlenia ukazuje wyraźne gwiazdozbiory. Oprócz Kasjopei widzę niską Andromedę. Więc lornetką w prawo od czerwonego Miracha – i jest! M31 świetnie widoczna a nawet M110 prześwituje nad nią w Oberwerku 15x70. To nic, że lokalnie wcale nie jest ciemno, nawet mgiełka niewiele zaszkodziła. No to dalej, w stronę Trójkąta. A jakże, M33 bez pudła, całkiem wyraźna. Lecz niżej, zupełnie nisko, także Baran widoczny jak byk. Może M74? Nie, ten numer nie przeszedł, nawet η Psc nie była widoczna we mgle nad horyzontem (jaki tam horyzont, dachy komórek i altan). Jednak Hichoty (NGC 869 i 884) pięknie widoczne. Obok nich rzadsza gromada NGC 957. Powyżej Stock 2, doskonały obiekt lornetkowy, w 15-krotnym powiększeniu rozległa, z wyraźnymi gwiazdkami. Kolej na Byka. Tu olśnienie połączone z zadziwieniem. Potrafię rozpoznać i nazwać jaśniejsze z Hiad wokół Aldebarana! Jak widać nauka nie idzie w las. Długo by mówić o innych gromadach otwartych W telegraficznym skrócie - M44 (Żłóbek) w Raku, NGC 1647 między rogami Byka, M34 w Perseuszu i M35 w Bliźniętach jak zawsze piękne w lornetce, z miriadami gwiazdek widocznych zerkaniem. I oczywiście Orion. Ten już przez Doctera 15x60 z filtrami. Gapię się w M42 a ona olbrzymieje i płonie blaskiem wokół „tetetki (θ1.2). Lecz poszukiwania wokół Alnitaka (ζ Ori) zawiodły. Może jest zbyt jasno i zbyt mgliście na słabsze mgławice? Za to Krab (M1) nad ζ Tauri widoczny. Także Plejady otoczone są mgiełkami a wachlarzyk poniżej Merope wskazuje raczej na mgławicę refleksyjną niż refleksy na filtrze. Kalifornia (NGC 1499) w Perseuszu przebija niewyraźnie, podobnie jak Rozeta wokół jednorożcowej NGC 2244. Do nich przydałoby się szersze pole widzenia niż ok. 4o oferowane przez „piętnastki”. Jednakże kompleks mgławic wokół Choinki (NGC 2264) widać wyraźniej. Więc jeszcze próba, pierwsza w życiu, namierzenia Eskimosa (mgławica planetarna NGC 2392 w Bliźniętach). Podejrzewam coś pod wachlarzykiem gwiazd poniżej δ Gem (Wasat). Później sprawdzam w atlasie – właśnie tam jest jego igloo, więc chyba widziałem, choć słabo. Oczywiście to nie wszystko, były jeszcze obserwacje z wiklinowego fotela w ogrodzie, te najprzyjemniejsze, bo dające pełną swobodę błądzenia po nieboskłonie. Tego właśnie mi brakowało od końca lata. Wróciłem do miasta tak przepełniony wrażeniami, że musiałem je Wam opisać. Mieszczuch wcale nie musi być przegrany. Ruszajmy z miasta a gdziekolwiek jedziemy, zabierajmy sprzęt. Może być tylko lepiej!

DSCF5298.JPG

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.