Skocz do zawartości

Hermes1937

Społeczność Astropolis
  • Postów

    800
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hermes1937

  1. Witam, aby nie psuć obrazu (chodzi o pierścienie interferenycjne), a co za tym idzie - nie zmniejszać rozdzielczości, średnica wtórnego zwierciadła nie powinna przekraczać 1/3 średnicy głównego zwierciadła, a to odpowiada ok. 10% zasłonięcia powierzchni zwierciadła. Tak jest we wszystkich wielkich teleskopach świata (np. w 5 metrowym palomarskim wtórne ma ok. 150 cm średnicy - w zasadzie to średnica kabiny, w której znajdował się obserwator ). Zasłonięcie 21% powierzchni zwierciadła odpowiada średnicy wtórnego prawie 40% (głównego), czyli dla 24 cm zwierciadła wtórne miało by aż 10 cm średnicy (w rzucie). W mojej "250" wtórne ma rozmiar 5x7 cm i nie daje to wyraźnego winietowania (inna rzecz, nie robiłem tym teleskopem zdjęć DS, bo nie ma on prowadzenia... )
  2. Witam, czas na bardziej aktualne zdjęcia (i informacje) teleskopów PTMA: Fakt - rozmiar teleskopu obserwatorzy doceniają wtedy, gdy okular jest na wysokości prawie 2.5 metra, a nam kończy się drabina pod nogami... Dziękuję Januszowi za pochwalenie mojego teleskopu... Chociaż jest to wątek o teleskopach PTMA, to ponieważ mój teleskop używany jest podczas obserwacji i pokazów PTMA, podam kilka szczegółów z nim związanych. Optykę zacząłem robić w 1965 roku, po kilku latach prace przerwałem (skończyłem szlifowanie przy ogniskowej 180 cm.) Krótko przed otwarciem wystawy PTMA pt: "Sam możesz poznać Wszechświat" (w Muzeum Techniki w 1978r) zdecydowałem się skrócić ogniskową do 160 cm, bo nie mieścił się na moim balkonie (długości tylko... 1 metra). I tak zarówno w PTMA, jak i na tej wystawie dawałem pokazy wykonywania zwierciadeł - w czasie trwania tej wystawy (1.5 roku) wyszlifowałem i wypolerowałem kilka "250". Figuryzację robiłem oczywiście dopiero w PTMA, pod opieką L. Newelskiego. Faktycznie zwierciadło wyszło mi prawie na "5". Gruba płyta, szlifowana dwustronnie (mniejszy wpływ temperatury na kształt powierzchni), stabilna oprawa zwierciadła oraz dobrze wyczerniony tubus - mimo braku diafragm wewnątrz tubusu prawie nie ma żadnych refleksów - to zasługa czarnej farby robionej według "receptury" inż. Czetyrboka. I jeszcze kilka zdjęć z moim teleskopem: Janusz Wiland robi zdjęcia Księżyca moją "250". Janusz Wiland i Lucjan Newelski po skończeniu ich pomocy przy wymianie wyciągu okularowego oraz sprawdzanie przez Newelskiego jakości obrazu dawanego przez teleskop (podczas dziennego pokazu). potrzeba nie tyle szczypty geniuszu, co całej "kopy" wytrwałości przez wiele miesięcy pracy... A tu Lucjan Newelski pokazuje, jak polerować zwierciadło. Z lewej, na tablicy wypisane są matematyczne podstawy pomiarów zwierciadła podczas badania metodą Foucaulta. Hermes(1937)
  3. Hermes1937

    Teleskop TN 250

    Zwierciadło tego teleskopu zostało wyjęte z tubusu, aby oczyścić z kurzu. Widać sposób oprawy zwierciadła
  4. Obserwacja tym dużym teleskopem (TN 350/1800) wymaga często korzystania z drabiny...
  5. W jednym z numerów "Uranii" w 1974 roku ukazał się artykuł o ciekawym przyrządzie do badania wtórnego zwierciadełka stosowanego w teleskopie Cassegraina. Tutaj przybliżę układ Cassegraina (i ten przyrząd), korzystając przy tym z oryginalnych negatywów z 1973 roku, po ich zeskanowaniu i niezbędnych korektach komputerowych. W II połowie XVII wieku trzech uczonych wymyśliło trzy układy optyczne teleskopów - James Gregory (w 1663 roku), Isaac Newton (1668) i Guillaume Cassegrain (1672). System Gregory'ego jest dziś rzadko spotykany, ale dwa pozostałe - są powszechne (nawet w teleskopach amatorskich). System Newtona jest prosty i najczęściej stosowany w teleskopach budowanych własnoręcznie. System Cassegraina dominuje w teleskopach profesjonalnych (stosowane są różne modyfikacje oryginalnego układu) - amatorzy budują teleskop w tym układzie znacznie rzadziej. Dlaczego ? - bo wykonanie optyki to "wyższa szkoła jazdy". Przybliżę tutaj ten typ teleskopu oraz przedstawię przyrząd do badania wtórnego zwierciadełka, wykonany w Oddziale Warszawskim PTMA w 1973 roku. Układ Newtona, oprócz stosunkowo prostej do wykonania optyki i wielu innych zalet ma także pewien mankament: teleskop musi mieć tubus tak długi, jak długa jest jego ogniskowa. Newton o ogniskowej 3 metry (i więcej) byłby bardzo niepraktyczny w transporcie, a i obserwacja obiektu znajdującego się blisko zenitu wymaga długiej drabiny... Układ Cassegraina jest inny - są co prawda również dwa zwierciadła, ale system optyczny pozwala na znaczne skrócenie długości teleskopu. Niestety ceną wygody jest trudna do wykonania optyka. W teleskopie Newtona zwierciadło główne może paraboloidą, w klasycznym Cassegrainie - musi. Na dodatek ma dużą światłosiłę (nawet F/4 i więcej). Już wykonanie zwierciadła o średnicy 15 cm i ogniskowej 60 cm wymaga dużego doświadczenia osoby wykonującej zwierciadło. Podczas badania zwierciadła metodą Foucaulta odchylenia na strefach rzędu 0.3 mm przy zwierciadle o małej światłosile (np. F/8) praktycznie nie wpłyną na dokładność optyczną (błędy będą rzędu 1/15 lambda i mniej), przy światłosile F/4 spowodują powstanie błędów 1/8 lambda i jeszcze gorzej. Należy wykonać zwierciadło z maksymalną dokładnością - odczyty nie powinny się różnić od teorii więcej niż 0.2 mm, a nawet 0.1 mm. Na dodatek zwierciadło o dużej światłosile niejako samoczynnie chce "przybrać" kształt sferyczny, a tu akurat odchylenia paraboloidy od sfery są duże... To nie wszystko - w zwierciadle należy wywiercić otwór w środku - oczywiście tak, aby nie tylko nie zniszczyć zwierciadła mechanicznie, ale i nie zmienić kształtu optycznego po tej czynności... Ale to dopiero początek kłopotów.... Teraz trzeba wykonać zwierciadło wtórne (cassegrainowskie), które jest wypukłe, o kształcie hiperboloidalnym. Właśnie użycie wtórnego zwierciadełka wypukłego zmienia bieg promieni w teleskopie tak, że mimo krótkiego tubusu, teleskop może mieć długą ogniskową (identyczna zasada jak w teleobiektywach w fotografii). Zazwyczaj wydłużenie pierwotnej ogniskowej wynosi 3-4 razy, ale może być też większa krotność. W 1967 roku Lucjan Newelski z Oddziału PTMA w Warszawie wykonał teleskop Cassegraina o średnicy 15 cm i ogniskowej 240 cm, przy czym długość tubusu wynosiła niecałe 70 cm. Szlifowanie i polerowanie zwierciadełka o średnicy ok. 50 mm wymaga zręczności i "czucia" tak lekkiego przedmiotu. Ale jak badać kształt zwierciadełka, skoro metoda cieniowa pozwala badać zwierciadła wklęsłe, a nie wypukłe ? Klasyczna metoda polega na wykonaniu pomocniczego zwierciadełka wklęsłego o tym samym mimośrodzie co później będzie mieć właściwe. W wyżej wymienionym teleskopie Oddziału PTMA wtórne zwierciadełko ma średnicę 44 mm, ogniskową = -187.5 mm i mimośród 1.67 - znacznie więcej niż paraboloida (e = 1.0). Po zakończeniu pracy nad tym pomocniczym zwierciadełkiem należy wypolerować teraz jego matrycę - to będzie właściwe cassegrainowskie, a następnie po zakończeniu polerowania figuryzować je, badając kształt przez porównywanie prążków interferencyjnych, które powstają po nałożeniu obu zwierciadełek na sobie. Analizując kształty tych prążków wyciągamy wniosek, jaki ma kształt nasze wtórne zwierciadełko i kontynuować figuryzację. Taka praca może trwać kilka tygodni, a nawet miesięcy... Jak to uprościć ? - zbudować przyrząd podobny do opisanego w "Uranii" z 1974 roku, a którego konstruktorami byli Lucjan Newelski (i K. Badowski). Jeśli skierujemy teleskop Cassegraina na prawdziwą gwiazdę, a w miejsce okularu umieścimy nóż Foucaulta, będziemy mieli nietypową modyfikację tej metody: zwierciadło główne będzie widoczne jako sferyczne tylko wtedy, kiedy oba zwierciadła teleskopu mają prawidłowy kształt. Ale ta metoda jest "nieco" niewygodna. Okazuje się, że jeśli teraz zastąpimy zwierciadło paraboloidalne - sferycznym, którego promień krzywizny będzie podobny do ogniskowej właściwego (paraboloidalnego), to otrzymamy niecodzienny przyrząd bardzo ułatwiający badanie wtórnego, hiperboloidalnego zwierciadełka: Widok przyrządu do badania hiperboloidalnych zwierciadełek. (widok z tyłu) Z lewej: Widok przyrządu z przodu. Z prawej: Zwierciadełko wtórne jest umocowane na ruchomej prowadnicy (sankach), pozwalającej na właściwe ustawienie w zależności od ogniskowej zwierciadełka. Przy tym przyrządzie niepotrzebne są badania strefowe, dlatego nóż Foucaulta może mieć prostszą budowę. Główne zwierciadło przyrządu jest sferyczne, przez co jego wykonanie jest wyjątkowo łatwe. W konkretnym przyrządzie zwierciadło o średnicy 250 mm wykonane jest z grubej - 40 mm - płyty szklanej, a promień krzywizny jest nieco mniejszy od 900 mm. Z tego powodu zwierciadło ma duże zagłębienie, wynoszące aż 9 mm !! Wyszlifowanie tego zagłębienia wymagało wielu godzin pracy. Dzięki położonej suwmiarce widać to dobrze na poniższej fotografii. Ten przyrząd służy do wykonywania optyki cassegrainowskiej do teleskopów 250 mm (do wykonania przyrządu do badania zwierciadeł innych średnic trzeba wykonać analogiczny przyrząd, ale ze zwierciadłem o innej średnicy i innym promieniu krzywizny). Ta metoda pozwala wykonać hiperboloidalne zwierciadełko do teleskopu Cassegraina bez potrzeby wcześniejszego wykonania pomocniczego wklęsłego zwierciadełka, nie ma trudnych pomiarów strefowych, nie ma badań interferencyjnych, a poza tym - można uzyskać większą dokładność (poniżej 1/10 lambda).
  6. Witam, czwartym teleskopem Oddziału PTMA w Warszawie, o którym teraz tutaj napiszę, jest teleskop Cassegraina TC 150/2400 link do strony PTMA: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/tc150.htm - również jeden z najstarszych w Oddziale PTMA w Warszawie, wykonany w 1967 roku przez Lucjana Newelskiego. Profesjonalne obserwacje wykonywał nim w latach 70 ub. wieku doc. dr Maciej Bielicki, twórca Sekcji SOPiZ w PTMA. Od pewnego czasu teleskop jest zdemontowany - obserwatorzy korzystają teraz z większych teleskopów Oddziału, a ten Cassegrain był przede wszystkim przeznaczony do obserwacji pozycyjnych oraz do obserwacji Księżyca u planet przy dużym powiększeniu. Wykonanie wtórnego, hiperboloidalnego, zwierciadełka jest najtrudniejszym etapem pracy przy wykonywaniu optyki teleskopu. O tym napiszę w oddzielnym wątku.
  7. Witam, oczywiście... Wspominając o możliwości wyszlifowania w jeden dzień zwierciadła (raczej "150") nie mam zamiaru nikogo "dołować"... Chodzi mi o to, że w niektórych książkach o samodzielnym szlifowaniu są informacje wprowadzające w błąd. Pomijam nawet źle podane podstawowe ruchy podczas szlifowania (chodzi o ruchy: zwierciadła względem matrycy, obrót zwierciadła wokół osi i jednoczesne obchodzenie stanowiska - i to w ściśle ustalony sposób ), ale i inne wskazówki - oto przykład: Cyt. z książki: "zwierciadło polerujemy tak, jak przy drobnym szlifowaniu. Wcale nie naciskając na zwierciadło wykonujemy ruchy bardzo łagodne..." Nie naciskając - to znaczy, że zwierciadło leży na matrycy swobodnie (tylko naciska własnym ciężarem), a kiedy podczas polerowania damy mniej proszku i zbyt dużo wody, zwierciadło będzie się tylko ślizgać po matrycy... Znam osobę, która kiedyś polerowała w ten sposób i przyniósłszy zwierciadło po prawie 100 godzinach polerowania spytała się, kiedy zwierciadło stanie się przezroczyste... A podczas pierwszego etapu polerowania właśnie potrzebny jest nacisk na zwierciadło - proszek będzie aż szumiał Podobnie podczas grubego szlifowania - nawet nie wiem, z jaką siła naciskałem przy proszkach #40 - #80, ale sądzę że w przypadku "250" - to nawet ponad 5-8 kg. Dźwięki przypominały darcie materiału... Oczywiście przy drobnych proszkach nie można naciskać, bo płyty się szybko "skleją" ze sobą.
  8. Witam, metoda nawet jest, ale zwykle stosuje się ją przy grubym proszku. Pozwala skrócić szlifowanie z 5-10 godzin do max. 90 minut (czasem nawet do 60 min), ale wymaga potem poprawy kształtu zwierciadła, które staje się asferyczne. Przy proszku #800 ta metoda jest nie tylko mało efektywna, ale grozi sklejeniem zwierciadła i matrycy, więc jej nie polecam przy drobnym proszku. Kiedy po raz pierwszy wykonywałem swoją "250", to inż. K. Czetyrbok (specjalista z działu "optyka teleskopów") odradzał mi w ogóle wykonanie "250", a potem powiedział, że krótszej ogniskowej niż 180cm i tak nie sfiguryzuję... Wiele lat później, kiedy nabrałem wprawy stwierdziłem, że tak długi teleskop będzie niewygodny w transporcie i podczas montażu, więc zdecydowałem się skrócić ogniskową do 160 cm, przeszedłem chyba do proszku #300 (z proszku #800, jakim zakończyłem 40 lat temu to szlifowanie), po kilku godzinach pracy nad każdym zwierciadłem miałem taką ogniskową, jaką chciałem, a kontrolując ogniskową sferometrem udało mi się otrzymać niemal identyczne ogniskowe zwierciadeł, zaledwie o 1 cm krótsze, niż było to w planach. Jedno z tych zwierciadeł dostał obserwator SOPiZ jakieś 23 lata temu, drugie jest do dziś w moim teleskopie (znajduje się w CAMKu) i kiedy go wyciągam ze schowka, jest to "uczta" dla oka... Na zdjęciu: z lewej oddziałowy Newton 350mm, z prawej - moja "250"
  9. Witam, z planowaną ogniskową będzie problem - proszkiem #800 pewnie można skrócić tylko o kilka centymetrów. Aby skrócić do 170 cm, trzeba by szlifować grubszym proszkiem, np. #300. O ile przy pomiarze na tym etapie nie ma błędu, to sądzę że po zakończeniu szlifowania ogniskowa skróci się tylko do 175-177 centymetrów.
  10. Witam, temat "figuryzacja zwierciadła" jest obszerny i jednocześnie wymaga precyzji w poprawnym napisaniu postu, że na ten temat niedługo napiszę oddzielnie. Tutaj napiszę o dokładności pomiarów i wpływie temperatury: Oczywiście zmieniająca się temperatura, zarówno otoczenia jak i samego zwierciadła, ma duży wpływ na otrzymane wyniki pomiarów strefowych. Trudno w naszych warunkach pracować w klimatyzowanych pomieszczeniach, ale w Pracowni Instrumentalnej PTMA staramy się ten wpływ temperatury zminimalizować. Pomieszczenie to jest w zasadzie nieogrzewane, aby nie było falowania powietrza. Jeśli pomiar na nożu Foucault'a ma charakter orientacyjny, to wymagania dotyczące zmian temperatury są mniejsze, ale w końcowym etapie musimy zachować specjalną "czujność". Na czas pomiaru "postronne" osoby są wypraszane z pomieszczenia (aby nie podgrzewały powietrza...), drzwi zamykane, pozostaje tylko niezbędne oświetlenie. Od oka i doświadczenia osoby badającej zwierciadło zależy dokładność zbadania zwierciadła. W naszej Pracowni noże są zainstalowane na suwmiarkach (stąd dokładność notowania odczytów jest 0.1 mm albo 0.05 mm) lub na śrubie mikrometrycznej (dokładność 0.01 mm). To są oczywiście dokładności "techniczne". W praktyce teraz wszystko zależy doświadczenia badającego i powtarzalności jego pomiarów. Ktoś, kto będzie robił to po raz pierwszy, może popełniać błędy nawet ponad 0.5 mm - nie będzie wiedział, jak interpretować cienie na zwierciadle, widoczne w szczelinach na strefach. Specjalista może osiągnąć powtarzalność przy kolejnych pomiarach (w serii) rzędu 0.1 mm, a nawet 0.05 mm. Ucząc się badania zwierciadła metodą Foucault'a musiałem nabrać takiej wprawy, aby moje odczyty minimalnie różniły się od pomiarów "mistrza". I po kilku miesiącach ćwiczeń można to było osiągnąć... A teraz pewien przykład - po raz pierwszy od ponad 24 lat pokażę ostatni etap pracy nad zwierciadłem do teleskopu Newtona o średnicy 250 mm, które było "bliźniakiem" zwierciadła 250/1400 - tego, które jest do dziś w oddziałowym teleskopie "Dobsonian". Chyba w 1983 roku postanowiliśmy w Oddziale PTMA w Warszawie wykonać optykę do sporego teleskopu dla rozwijającego się Oddziału PTMA w pewnym mieście wojewódzkim (powiedzmy w mieście X). Według umowy z tym Oddziałem PTMA, my mieliśmy wykonać optykę (razem z drugą osobą wykonywałem główne zwierciadło), członkowie Oddziału PTMA w X całą mechanikę, a teleskop miał być oddany do użytku pod koniec 1985 roku - specjalnie na kometę Halley'a. Warto dodać, że ten Oddział dostał od pewnej spółdzielni mieszkaniowej pomieszczenie na nową siedzibę dla Oddziału. Muszę przyznać - po pierwszej wizycie w tym lokalu - że niejeden Oddział PTMA mógł tego zazdrościć. Pomieszczenie nie było może duże - typowe M2 (jakieś 25 m2), ale oprócz sporego pokoju dla sekretariatu, były też kuchnia i łazienka. Jakie to ma znaczenie docenią ci obserwatorzy, którzy np. w zimie chcą się ogrzać podczas przerwy w obserwacjach, albo nawet przenocować (a w wielu innych oddziałach PTMA takich warunków nie było). Jako ciekawostkę dodam, że z tego pokoju było wyjście - po schodach - bezpośrednio na dach, gdzie miano wybudować obserwatorium astronomiczne. Na początku 1984 roku zacząłem figuryzację zwierciadła i po kilku miesiącach pracy, 11-04-1984 odczyty na strefach wyszły niemal zerowe (zwierciadło ideał !!). Po 30 minutach czekania na wyrównanie się temperatury zwierciadła i powietrza pomiar był niemal taki sam, po kolejnej godzinie dobry, ale na wewnętrznej strefie pojawiła się różnica ok. 0.2 mm w stosunku do teoretycznego wyniku. 13 kwietnia zwierciadło było nieco "gorsze" niż dwa dni temu, a po odczycie z 16 kwietnia zdecydowałem się na figuryzację niemal od początku... Oczywiście, dokładność wykonania zwierciadła była nadal większa od 1/8 lambda, ale dla mnie za mała... Finał nastąpił 28 kwietnia 1984 roku, a kontrolne pomiary wykonane dwa dni później dały identyczne wyniki z wcześniejszymi. Dodam, że podczas figuryzacji każdego zwierciadła prowadziłem wówczas szczegółowe notatki, w których zapisywałem nie tylko dzień i godzinę każdego etapu pracy (czyli figuryzacji zwierciadła) - nawet jeśli było to tylko 1-2 okrążenia stanowiska !! - ale analizę kształtu zwierciadła po każdej pracy i wnioski, jakie ruchy i naciski należy stosować za chwilę, aby poprawić jakąś błędną strefę zwierciadła. Niżej podaję ostateczne wyniki (w mm) z moich pomiarów strefowych - różnice między poszczególnymi strefami od 1 do 5 (pomijam odczyty strefy zerowej, w środku zwierciadła oraz odległości każdej strefy od środka zwierciadła): Teoria odczyt różnica 0.85 0.90 -0.05 1.48 1.60 -0.12 1.18 1.15 +0.03 0.96 1.05 -0.09 na podstawie tych odczytów otrzymałem dokładność ok. 1/50 lambda (teraz sprawdzając to programem komputerowym otrzymuję wynik 1/40 lam). Niezależne pomiary L. Newelskiego dały nieco gorszą dokładność (ale i tak było to lepiej. niż 1/30 lam). To zwierciadło miało lepsze parametry od tego, które mamy teraz w PTMA w Warszawie. Wkrótce zwierciadło przekazaliśmy temu Oddziałowi (odebrał jego prezes). Nastąpiła jakaś przerwa w pracy nad tym teleskopem - my wywiązaliśmy się z umowy, ale prace w tamtejszym Oddziale PTMA nad tubusem i montażem "ślimaczyły się". Chyba pod koniec lata 1985 roku miałem okazję zobaczyć, co już tam wykonano (a czasu do uruchomienia teleskopu było bardzo mało). Wreszcie zobaczyłem świeżo wykonany tubus i... zgłupiałem... To, że tubus do tego teleskopu miał przekrój kwadratowy o rozmiarach 30x30x150 cm, to mnie nie zdziwiło, ale kiedy chciałem go podnieść, to mi się nie udało... Tubus zrobiony był z czegoś podobnego do sklejki o grubości co najmniej 15 mm i ważył nie mniej niż 25 kg !! (a teleskop miał być wynoszony po stromych schodach na dach; może nawet przez jedna osobę). Zapytałem się dlaczego użyto tak grubego materiału (sugerowałem wcześniej 6 mm sklejkę i listwy usztywniające) - powiedziano, że cieńszych sklejek w sklepie nie było (przez rok budowy ??). Na listopad 1985 r uzgodniono moja wizytę w mieście X jako kontrolną przed ukończeniem budowy teleskopu, ale później mój przyjazd odwołano - jeszcze czegoś nie zrobiono... Teleskopu na pokazy komety Halley'a nie uruchomiono, a mój kontakt z tym oddziałem PTMA w końcu się urwał... Chyba dwa lata później, podczas Walnego Zjazdu Delegatów PTMA zapytałem, co z tym teleskopem - przecież ten Oddział dostał prezent - wysokiej klasy optykę teleskopu - pod warunkiem, że budowa zostanie ukończona i teleskop będzie własnością Oddziału. Nowy prezes Oddziału coś tam tłumaczył, że nie zna wszystkich szczegółów tej historii i że może nadal brakuje materiałów do budowy. Potem zadzwoniono do mnie, że już mają jakieś śruby i wkrótce wykonają oprawę zwierciadła... Po upływie kolejnych kilku lat chciałem przez Zarząd Główny wyjaśnić tę sprawę i jeśli nadal teleskop nie jest gotowy, to zażądać zwrotu zwierciadła (chciałem przekazać je innemu Oddziałowi). Nic nie osiągnąłem - prawdopodobnie zwierciadło "zaginęło"... Czyli albo leży do dziś u kogoś "na szafie", albo ktoś (...... ......). Na zakończenie dodam - z tego co wiem pośrednio - Oddział PTMA w X stracił swój nowy lokal, a z powodu niemal całkowitego braku osób w Oddziale, Oddział ten został w końcu rozwiązany.
  11. Witam, ad. 1 Nie słyszałem o jakiś istotnych wadach tego rozwiązania. Być może trudniej jest zrobić przyrząd z nieruchomą gwiazdką i ruchomym (na suwmiarce) nożu, który musi być tuż obok i nie zahaczyć o gwiazdkę... ad. 2 Na temat "dodatków" do kalafonii trudno mi się wypowiedzieć, bowiem zazwyczaj korzystaliśmy niemal z chemicznie czystej kalafonii (o ile jest to możliwe - tak się zwykle zaznaczało na odczynnikach chemicznych, jeśli zanieczyszczenia jakiegoś składnika były rzędu ułamka procenta).
  12. Ważne, aby ta kalafonia nie była dodatkiem do... drutu do lutowania... Kiedyś kupowało się kalafonię w sklepie muzycznym (do smarowania smyczków ). Jeśli chodzi o smołę, to przez wiele lat my kupowaliśmy smołę szewską, produkowaną w 50 g opakowaniach przez pewien zakład w Poznaniu. Na pewno ważne jest, aby ta smoła nie była używana do... wylewania asfaltu , bo mogła by zawierać np. piasek...
  13. Witam, są dwa rozwiązania: gwiazdka ruchoma razem z nożem, jak i takie, gdzie tylko nóż jest ruchomy (gwiazdka nieruchoma). Wzory do obliczenia kształtu zwierciadła uwzględniają te oba przypadki. Zastosowanie nieruchomej gwiazdki ma jedną zaletę - odczyty na strefach są wówczas dwukrotnie większe, a więc dokładność pomiarów jest lepsza.
  14. Wykonując zwierciadło do teleskopu, musimy w płycie szklanej, która będzie zwierciadłem, wyszlifować wgłębienie, którego wartość wyraża się wzorem: h = D2/(16*f) gdzie h = wgłębienie (strzałka), D = średnica zwierciadła, f = ogniskowa. Dla teleskopu Newtona o średnicy 150 mm i założonej ogniskowej 150 cm strzałka wynosi 0.94 mm. Ale dla teleskopu 250 mm i tej samej ogniskowej, strzałka wyniesie już 2.60 mm. Aby podczas szlifowania nie popełnić błędu w ocenie wyszlifowanego wgłębienia i nie otrzymać teleskopu, którego zwierciadło będzie na naszym balkonie, ale okular u sąsiada piętro wyżej... , musimy kontrolować wartość tego wgłębienia. Kiedy szlifujemy najgrubszymi proszkami, a powierzchnia zwierciadła jest "szorstka", najłatwiej obliczyć rzeczywistą wielkość wgłębienia korzystając z dwóch suwmiarek (albo jednej, jeśli mamy jeszcze jakąś prostą i sztywną linię). Po prostu mierzymy suwmiarka tę wartość - zwykle do 0.1 mm. Taka dokładność pomiaru przy zwierciadle 150 mm daje znajomość ogniskowej zwierciadła do ok. 10%, czyli możemy popełnić błąd rzędu 15 cm. Czym mniejsze zwierciadło i dłuższa ogniskowa, tym większy błąd popełniamy korzystając z tej metody pomiaru wgłębienia. Jeśli chcemy otrzymać zwierciadło, którego ogniskowa nie powinna się różnić o kilka cm od założonej, musimy podczas szlifowania drobniejszymi proszkami skorzystać z innej metody pomiaru. I tu nieoceniony jest sferometr - przyrząd do pomiaru krzywizny soczewki (lub zwierciadła). Na poniższym zdjęciu przedstawiam taki przyrząd znajdujący się na stanie Pracowni Optycznej Oddziału PTMA w Warszawie. Składa się z długiej, bardzo dokładnie wykonanej, śruby mikrometrycznej o skoku wynoszącym na ogół 0.5 mm. W dolnej części są trzy, ostro zakończone "nóżki", tworzące dokładnie trójkąt równoboczny, a odległości nóżek od osi przyrządu (śruby) są znane z dużą dokładnością. W górnej części przyrządu, na śrubie, jest zainstalowana tarcza ze skalą od 0 do 500. Zatem zmiana pozycji śruby o jedną działkę daje w rezultacie wysuniecie jej (lub cofnięcie) o zaledwie 0.001 mm !! Aby zmierzyć wgłębienie zwierciadła, najpierw stawiamy sferometr na płaskie płycie (może być szklanej). Dopóki sferometr spoczywa na trzech skrajnych nóżkach, stoi bardzo stabilnie. Ale gdy zaczniemy wkręcać śrubę (z tarczą), w pewnym momencie środkowa nóżka dotknie zwierciadła i sferometr straci stabilną pozycję, zacznie się kiwać lub przekręcać. W tym momencie ustawiamy zerujemy wskazania tarczy. Następnie stawiamy sferometr na powierzchni zwierciadła (po środku) i powtarzamy pomiar. W rezultacie otrzymamy wartość wgłębienia - ale nie w odniesieniu do całego zwierciadła, ale rozstawu nóżek (np. są ustawione w odległości 50 mm od środka śruby. W ten sposób można obliczyć ogniskową zwierciadła z dużą ogniskową - teoretycznie nawet do 1-3 mm. Sferometr jest wręcz niezbędny do wykonania wtórnych zwierciadełek hiperbolicznych (niewielkich gabarytowo), stosowanych w teleskopie Cassegraina. Wykonując dwa zwierciadła o średnicy 250 mm i założonej ogniskowej 1600 mm otrzymałem w praktyce ogniskowe obu zwierciadeł po 1590 mm i różniące się ogniskowymi między sobą o ok. 5 mm.
  15. Witam, w jednej z "Uranii" z 1925 roku (!!) ukazał się artykuł o amatorskim wykonaniu teleskopu (mam ten numer...) Swego czasu na stronie www PTMA w Warszawie zamieściłem fragmenty tego artykułu: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/kronika.htm na samym dole strony należy "wejść" na link "Jak wykonać teleskop" i przeczytać to, napisał autor o swoich pracach nad wykonaniem swojego teleskopu (i zwierciadła!) Wskazówka dla tych, którzy chcą teraz wykonać teleskop: tylko przeczytać !! - nie stosować podanych sposobów wykonania optyki !! Jak wynika z tekstu, autor nie znał się dobrze na metodzie Foucault'a, a parabolizację wykonywał obserwując przez swoje zwierciadło... krawędź domu !! Według niego, jeśli krawędź była równa, to znaczyło, że zwierciadło ma dobry kształt !! Nobel za taki pomysł figuryzacji to za mało...
  16. Witam, wróciłem z pracy - a tu tyle postów... Nieco później będę na nie kolejno odpowiadał; pewnie najpierw na post Ryszardo
  17. Witam, trzecim teleskopem Oddziału PTMA w Warszawie, o którym teraz tutaj wspominam, jest teleskop Newtona TN 250/1400 ("Dobsonian") link do strony PTMA: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/tn250b.htm - obecnie najczęściej wykorzystywany podczas obserwacji i pokazów dla publiczności. Prowadzimy pokazy nie tylko "na miejscu" (czyli w CAMKu), ale jest "brany" na wyprawy zakryciowe, podczas Nocy Muzeów i Festiwali Nauki, a także na "wyjazdowe" pokazy dla szkół. Jest tak wykonany przez Lucjana Newelskiego, że nie zachodzi konieczność justowania optyki po transporcie - wszystko, zwłaszcza montaż zwierciadła, wykonane jest solidnie. Mogę dodać, że mam pewien swój udział w budowie tego teleskopu - zrobiłem optykę...
  18. Witam, drugim teleskopem Oddziału, który jest aktualnie największym w naszym Oddziale PTMA (a którym miałem okazję wykonać w 1973 roku pierwsze obserwacje i zdjęcia po jego zainstalowaniu w siedzibie Oddziału ) , to teleskop Newtona TN 350/1800 tak jak poprzednio - podaje link do strony PTMA z opisem jego historii w naszym Oddziale: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/tn350.htm Aktualnie dobiega końca jego kolejna konserwacja, konieczna m. in. ze względu na zainstalowanie nowego, 2" wyciągu okularowego Crayforda (dar firmy Delta Optical)
  19. Witam, być może forowiczów zainteresuje, jakim sprzętem dysponuje od kilkudziesięciu lat Oddział PTMA w Warszawie - jeden z największych i najstarszych w Polsce (rok powstania: 1929 !!) Oddziałów PTMA. Dlatego przegląd najbardziej znanych teleskopów Oddziału zacznę od jednego z najstarszych - teleskopu Newtona o średnicy 250 mm i ogniskowej prawie 2100 mm. Nie będę jednak powtarzał informacji o sprzęcie Oddziału, jaka znajduje się na odpowiedniej stronie www, podam więc link do tej strony: http://ptma-warszawa.astronomia.pl/tn250a.htm Dodam, że aktualnie teleskop jest zdemontowany - trwa konserwacja, wykonywana przez Lucjana Newelskiego.
  20. Witam, co do czasu szlifowania: najwięcej czasu poświęcamy na zrobienie odpowiedniego wgłębienia w płycie. Czym większa średnica (przy tej samej ogniskowej) tym większa tzw. strzałka i trzeba usunąć więcej szkła. Czym krótsza ogniskowa, tym także większa strzałka... Pomijając wpływ gatunku szkła na czas wstępnego szlifowania, można powiedzieć, że czas szlifowania zależy od: 1. średnicy zwierciadła, 2. ogniskowej, 3. wprawy osoby wykonującej zwierciadło. W efekcie - ten czas może wynosić zarówno 1 godzinę, jak i 10 godzin... Natomiast czas szlifowania kolejnymi proszkami prawie nie zależy od ogniskowej i w małym stopniu zależy od średnicy (czym większe zwierciadło - tym dłuższe szlifowanie drobniejszymi proszkami). Pomijam wprawę osoby szlifującej. Jeśli czas szlifowania proszkiem #120 - po proszku #80 - wynosił aż 11 godzin, to być może zwierciadło było źle wyszlifowane proszkiem #80 (np. duża asferyczność). Przy okazji - jeśli chcemy osiągnąć założoną wcześniej ogniskową, to najgrubszym proszkiem szlifujemy do osiągnięcia ok. 80% wgłębienia. Kolejne 10% - następny proszek, pozostałe 10% - to reszta proszków. Korzystając ze śruby mikrometrycznej można otrzymać wgłębienie z dokładnością do 1%, czyli przy ogniskowej rzędu 150 cm, rzeczywista ogniskowa nie powinna się różnić więcej niż o 2 cm od założonej. Tak na marginesie - pokazać zdjęcie takiej śruby mikrometrycznej używanej przy obliczaniu strzałki na zwierciadle ?
  21. Witam, zwierciadło o średnicy 150 mm proszkiem #40 szlifowałem ok. 1 godziny (dla ogniskowych >1 metra), zwierciadło 250 mm około 50-100% dłużej, zależnie od ogniskowej. Oczywiście, jeśli pierwszym proszkiem byłby proszek #80, to czas szlifowania będzie rzeczywiście dość długi... Proszkiem #60 usuwałem pewne błędy kształtu zwierciadła - czas szlifowania ok. 1.5 godziny. Następne proszki - #100, #300 i dalej - to zwykle czas szlifowania wynosił ok. 1 godziny (dla zwierciadła 150 mm). dla 250 mm - do 1.5 godziny. Jedynie ostatnim proszkiem szlifowałem (także w odwróconej pozycji) nieco dłużej - ok. 1.5 godziny. Niektórzy nasi "mistrzowie" w Oddziale PTMA potrafili wyszlifować zwierciadło 150 mm od początku (#40) aż do proszku #1000 w ciągu jednego dnia (!)
  22. Witam, po powrocie z CAMKu mam tzw. "mieszane uczucia" - nie tylko z powodu kiepskiej pogody (a w godzinach południowych w Warszawie czyste niebo...), ale i kłopotów technicznych ze sprzętem. Nocne zakrycia Wenus są bardzo rzadkie, natomiast w ostatnich 30 latach widzieliśmy w Warszawie kilka dziennych zakryć Wenus. Jak się znalazło na jasnym niebie (blisko Słońca) Wenus - to już obserwacja zakrycia nie była tak trudna. Są w Polsce nagrania wideo z takich dziennych zakryć. Hermes
  23. Witam, Przecież Księżyc i Wenus to dwa najjaśniejsze obiekty na nocnym niebie (pomijam jakieś wyjątkowe przypadki), więc ich zobaczenie nie stanowi problemu. Ale czy z pytania mogę sądzić, że Krecik380 dotąd nie widział w mieście Księżyca i Wenus ? Jedynym utrudnieniem w obserwacji zjawiska będzie mała wysokość obu ciał nad horyzontem - ale np. dla Łodzi i tak o 1 stopień wyżej, niż w Warszawie. Należy zatem zwrócić uwagę na to, aby we właściwym miejscu na niebie (azymut i wysokość obiektów) nie było wyższych budynków. Zakrycie można obserwować nawet gołym okiem, ale bardziej widowiskowe będzie już przez lornetkę, nie wspominając teleskopu... Należy także pamiętać o czasie trwania zjawiska - czas zakrywania oświetlonej strony Wenus wynosi ok. 40 sekund - może się więc tak zdarzyć, że osoba przy teleskopie nawet nie zdąży dopuścić drugiej osoby, jak już będzie po zakryciu... Co do organizacji pokazu - to powinno się przygotowywać odpowiednio wcześnie (np. w Oddziale PTMA w Warszawie przygotowania do obserwacji niektórych cennych obserwacji trwały nawet kilka tygodni). W sprawie obecnego pokazu w szkole, to proponuję skontaktować się z Planetarium i Obserwatorium m. Łodzi - tam też ma siedzibę Oddział PTMA w Łodzi i sekcja SOPiZ (kontakt z Pawłem Maksymem). adres - ul. Pomorska 16, Łódź. Na zakończenie dane zjawiska (dla Łodzi, dla innej miejscowości blisko Łodzi różnice będą niewielkie): początek zakrycia Wenus: 17h 17m 25s (CSE) (moment może się różnić o kilka sekund) koniec zakrycia wenus: 17h 18m 20s (dotyczy całej tarczy, z częścią nieoświetloną) azymut Wenus: 216 st (od płn. geogr.) wysokość Wenus 6.6 st
  24. Witam, trzeba podkreślić, że czas trwania zakrycia (odkrycia) wcale nie musi być 2 razy dłuższy (w sekundach czasu) od średnicy obiektu zakrywanego (w sekundach łuku) !! Tak było by, gdyby tylko Księżyc przesuwał się wśród gwiazd, a obserwator znajdował się w środku Ziemi. Jeśli bierzemy także pod uwagę ruch Wenus względem gwiazd (teraz w tym samym kierunku, co Księżyc) oraz uwzględnimy topocentryczne położenie obserwatora - a tu obiekty są niemal na horyzoncie - to czas może być znacznie więcej, niż 2 razy dłuższy. Wenus jest zakrywana prawie centralnie (Pa = 93 st); gdyby zjawisko u nas było bliskie brzegowemu, mogło by trwać nawet do 2 minut. Wyżej - grafika (animacja) według "Guide'a" Zarówno "Guide", jak i inny program zakryciowy, którym się posługuję od ponad 20 lat, dają czas zakrywania Wenus rzędu 52-54 sekund. Ale uwaga !! to czas zakrycia całej tarczy Wenus ! Ponieważ Wenus nie jest w fazie pełni, mamy więc z jej lewej strony ciemną (nieoświetloną) część tarczy Wenus. Dla nas, obserwatorów będziemy dobrze widzieć tylko zjawisko do momentu, w którym ta oświetlona strona zniknie za Księżycem. Według "Guide'a" czas zakrywania oświetlonej części Wenus wyniesie tylko 40 sekund.
  25. Tak będzie wyglądać początek zakrycia Wenus przez Księżyc 1-12-2008. Grafika z programu "Guide", obliczone dla Warszawy. Czas zakrywania całej tarczy wyniesie ok. 53 sekund, ale oświetlonej (widocznej z Ziemi) - tylko 40 sekund.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.