Skocz do zawartości

Hermes1937

Społeczność Astropolis
  • Postów

    800
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hermes1937

  1. Witam, właśnie dziś ponownie pisałem na Forum na ten temat - oto link: http://astro-forum.org/Forum/index.php?sho...st&p=318355
  2. Witam, tak jak podałem w innym wątku, nasz Oddział PTMA planuje publiczny pokaz zakrycia Wenus przez Księżyc. W uwagi na godzinę zjawiska i warunki obserwacji, nie jest możliwe zrobienie "normalnego" pokazu na tarasie (Wenus nie będzie stamtąd widoczna), ani tym bardziej nie wolno nam wpuścić większej ilości osób na dach. Dlatego planowany jest pokaz na tarasie, na ekranie, za pomocą naszej kamery CCD umieszczonej na montażu znajdującym się na dachu. Jeśli wszystko pod względem technicznym się uda, to pokaz zaczniemy ok. godz. 17. Odczyt zacznie się o godz. 17:30 - po zjawisku. Jeśli jednak pogoda nie da nam żadnych szans, to odczyt rozpocznie się zgodnie ze wcześniejszym terminem (czyli o 17). Jako ciekawostkę dodam, że po odczycie 24 listopada (a były tłumy - ok. 240 osób!!) Karol Wójcicki poinformował słuchaczy o tym zjawisku, a później "poszły" wszystkie foldery, które przygotowaliśmy z tej okazji (na 1 grudnia jeszcze pewną ilość dokopiujemy). Wstęp na dach w tym czasie będą mieli tylko obserwatorzy SOPiZ - przede wszystkim dysponujący własnym sprzętem. Część sprzętu Oddziału jest obecnie w konserwacji (i nie może być wykorzystana), a ja swoim teleskopem będę robił zdjęcia + nagrania wideo.
  3. Witam, 24 listopada 2008 roku o godz. 19, w salce barowej w CAMKu zaczęło się spotkanie z kolekcjonerami meteorytów. Można było zobaczyć ciekawe zbiory. Jednak pierwszych 10 minut trzeba było poświęcić na "sesję zdjęciową" - prawie każdy chciał sfotografować pokazane okazy "kosmicznych przybyszów" a okazy były interesujące: Atrakcją spotkania były przede wszystkim ciekawe relacje poszukiwaczy meteorytów - nie tylko z wypraw w Polsce, ale nawet z innych kontynentów !! Wśród obecnych na spotkaniu byli także członkowie Zarządu Oddziału PTMA w Warszawie (także nasz prezes ), a na chwilę przyszedł także Lucjan Newelski - nasz specjalista z optyki astronomicznej i twórca kilku teleskopów Oddziału. Było tyle ciekawych historii do przekazania, że kiedy wychodziłem z CAMKu ok. 21:30, spotkanie jeszcze trwało... P.S. dodam jeszcze, że wcześniej był odczyt pt: "Jak powstała Ziemia ?". I tym razem liczba słuchaczy była znacznie większa, niż miejsc siedzących w sali...
  4. Podczas spotkania w PTMA - Warszawa (24-11-2008), zbiory meteorytów wzbudziły zainteresowanie wielu uczestników spotkania...

    © &copy R. Fangor

  5. Podczas spotkania w PTMA - Warszawa (24-11-2008) można było zobaczyć ciekawą zbiory meteorytów...

    © &copy R. Fangor

  6. Witam, kiedy wyjeżdżałem z CAMKu ok. 21:30, to jeszcze część uczestników spotkania "meteorytowego" dyskutowała na korytarzu... Okazy meteorytów były duże i ciekawe - może potem pokażę kilka swoich zdjęć.
  7. Witam, to, co napiszę niżej nie jest "odkrywcze", ale tylko stwierdzenie, że nazwy niektórych przystanków, jakie podaje np. MZA, mogą wprowadzić w błąd. Dlaczego przystanek przy CAMKu nazywa się "Figowa", a nie "Centrum Astronomiczne" ? - uzasadnienie zna chyba tylko MZA. Wcale nie tak rzadkie są przypadki, że przystanek nosi nazwę od budynku znanej instytucji, a nie od najbliższej ulicy (przecznicy). A czemu nie nazywa się "Daktylowa" ? - to uliczka tuż obok. Dodam, że obie wymienione "ulice" to bardziej polne drogi z zagrodami wiejskimi... Dam inne przykłady takich dziwnych nazw - zwłaszcza, że często jeżdżę tramwajem po tej trasie... Jeden z przystanków tramwajowych przy ul. Wołoskiej jest na skrzyżowaniu dwóch ulic: z jednej znana ulica Madalińskiego, z drugiej biegnąca przez pola ulica o nazwie Kulskiego. Jak nazwano ten przystanek ? - dla niepoznaki - "Paszkowskiego" (żeby było śmieszniej, ta ulica jest prawie 100 metrów od tego skrzyżowania... A dalej ? Znów mamy skrzyżowanie Wołoskiej z dwoma ulicami: z jednej Odyńca, z drugiej Racławicka. Jednak przystanek nie ma nazwy od żadnej z tych ulic, tylko... "Wołoska". Ktoś, kto nie zna tej okolicy będzie miał dylemat, gdzie naprawdę znajduję się przystanek "Wołoska" na ulicy Wołoska (a ulica jest dość długa...)
  8. Witam, uzupełnię poprzednie posty dotyczące dotarcia do CAMKu i PTMA. Komunikacja miejska: autobusy 108 i 167. A 108 jedzie z Placu Trzech Krzyży lub ze stacji Metro Wilanowska (od południa Warszawy). A 167 jedzie z Woli i Ochoty przez część Mokotowa (Al. Niepodległości i Rakowiecka). Można też dojechać do skrzyżowania Wisłostrady z Bartycką innym autobusami (np. jadącymi z Żoliborza) i tam przesiąść się na któryś z wymienionych wyżej. Wysiadamy na trzecim przystanku na Bartyckiej (następny za przystankiem na Wystawie Budownictwa) - wejście do CAMKu (przez furtkę) bardzo blisko przystanku. Na odczyty w CAMKu wchodzimy wejściem bocznym z tarasu (po lewej stronie) - tuż obok Sali Wykładowej. Po wejściu do budynku z lewej mamy wejście do Sali Wykładowej, z prawej - szatnię. Obok szatni jest "siedziba" Oddziału PTMA w Warszawie (niestety, daleko nam do warunków, jakie mają niektóre Oddziały PTMA: w Niepołomicach, Puławach, a przede wszystkim - w Łodzi). Dopiero jakiś czas po skończeniu odczytu można poruszać się w innych częściach CAMKu (ale pod "opieką" kogoś z PTMA - takie są warunki CAMKu ). Jeśli będzie pogoda, w małych grupach udajemy się do naszego obserwatorium na dachu CAMKu. Można też "odwiedzić" Pracownię Instrumentalną PTMA, prowadzoną od wielu lat przez Lucjana Newelskiego. 24 listopada o godz. 19, w salce barowej, będzie spotkanie z zbieraczami meteorytów.
  9. Witam, w związku z tym ciekawym i rzadkim zjawiskiem, jakim będzie nocne zakrycie Wenus przez Księżyc 1 grudnia 2008 roku mogę dodać, że Oddział PTMA w Warszawie planuje pokaz tego zjawiska, ale w inny sposób. Ponieważ zjawisko zachodzi w Warszawie ok. godz. 17:20 - czyli 20 minut po planowanym na godz. 17 odczycie: "Wszechświat w podczerwieni", możliwe jest opóźnienie rozpoczęcie tego odczytu o 30 minut. Wtedy na tarasie CAMKu będziemy pokazywać - na ekranie - przebieg tego zjawiska za pomocą kamery CCD, połączonej z lunetą (lub teleskopem) znajdującą się w naszym obserwatorium na dachu CAMKu. Utrudnieniem w obserwacji będzie bardzo niskie położenie Wenus - zaledwie na wysokości 5.5 stopnia - co prawda nie zasłoni jej duży budynek mieszkalny w tej części horyzontu. Wkrótce przeprowadzimy próby techniczne i okaże się, czy taka forma pokazu będzie możliwa...
  10. Witam, mówił o tym dziś (a właściwie w piątek wieczorem) w Polskim Radio dr Krzysztof Ziołkowski z CBK (Centrum Badań Kosmicznych) w Warszawie.
  11. Witam, a może grupa Północno-Warszawska wpadła by do CAMKu, gdzie od 30 lat siedzibę ma Oddział PTMA w Warszawie ?? Tradycyjnie spotykamy się w poniedziałki o godz. 18. Ale wcześniej (o godz. 17) warto wpaść na odczyt pt: "Jak powstała Ziemia ?" - termin 24 listopada 2008r A o godz. 19 Oddział PTMA zorganizował spotkanie z udziałem specjalistów zajmujących się odszukiwaniem meteorytów. Od godz. ok. 18 będzie można wziąć udział w pokazie nieba, a jeśli pogoda będzie taka, jak teraz (deszcz... ) - to przynajmniej obejrzeć nasz sprzęt. Warto dodać, że 30 lat temu nasz Oddział PTMA miał największy teleskop wśród Oddziałów PTMA. Przypominam adres: ul. Bartycka 18; autobus 108 i 167. P.S. U nas piwo odpada - pozostają: herbata, zimne napoje, gorąca czekolada, etc...
  12. Witam, bardzo często początkujący obserwatorzy, chcąc podać rozmiar obserwowanego przez nich obiektu, mówią na przykład: "było to wielkości jabłka", albo "meteor był wielki jak piłka" itd... Otóż podając na niebie rozmiary obiektu zapominamy o rozmiarach liniowych !! Posługujemy się tylko rozmiarami kątowymi !! Patrząc na niebo, zwłaszcza w nocy nie możemy podać odległości do tych obiektów - i nie chodzi tu o odległości astronomiczne (do planet, gwiazd, etc), ale nawet w odniesieniu do czegoś, co znajduje się w atmosferze ziemskiej. Przykład - wspomniany wyżej bolid (meteor). Nie wiemy, czy jest na wysokości 10 czy 100 km; możemy podać tylko rozmiar kątowy (a jak się okazuje, nawet bardziej wprawni obserwatorzy popełniają pomyłki). Musimy nauczyć się podawać rozmiary w stopniach (i ich częściach). Łatwo przecież zapamiętać, żę Księżyc ma rozmiar - kątowy - 30' (1/2 stopnia). Ale często, kiedy mamy koniunkcję dwóch planet w odległości 5 stopni, popełniamy błędy - nie mamy dobrej skali porównawczej, a ocenienie "na oko" odległości planet na 10 tarcz Księżyca, nie jest łatwe. Kiedy kilkadziesiąt lat temu doc. Maciej Bielicki z Obserwatorium astronomicznego UW opublikował w "Uranii" apel do wszystkich, którzy widzieli w Polsce wielki bolid, miał - jak mnie mówił - sporo kłopotów i dodatkowej pracy, aby z tych informacji w rodzaju "kula wielkości piłki", "leciała dość wysoko nad ziemią", "była nad lasem" uzyskać informacji o azymucie, wysokości i prędkości tego bolidu dla obserwatora w danym miejscu. Wracając do przykładu z "planeta wielkości groszówki" - natychmiast mogę zadać pytanie "ale z jakiej odległości oglądana jest ta groszówka ?" Dam następujący przykład: Jowisz ma średnią średnice kątową = 45". Odpowiada to jednogroszówce oglądanej z odległości... 68 metrów ! Daleko, prawda ? Z tej odległości gołym okiem nic na monecie nie zobaczymy. Ale jeśli spojrzymy na nią przez teleskop przy powiększeniu (kątowym) 100x, moneta w teleskopie będzie w przybliżeniu widoczna tak, jak oglądana gołym okiem z odległości ok. 68 centymetrów - szczegóły będą już widoczne. I tak jest z "planetą wielkości jednogroszówki" - trzeba by podać nie tylko odległość jej od nas, ale i ewentualne powiększenie sprzętu.
  13. Witam, oczywiście - mnie wystarczy jedna odpowiedź Ale skoro ta sama informacja była na obu forach, a zapewne są tacy, którzy są obecni tylko na jednym z nich, to chciałem, aby wszyscy mieli szansę przeczytać Twoje wyjaśnienie (na moją wątpliwość) dotyczące tej ilości Leonidów w 1833 roku.
  14. Witam, jestem nieco zaskoczony podana liczbą ZHR Leonidów na poziomie 25 tys !! We wszystkich źródłach, które niedawno przeglądałem, liczbę tę podawano na poziomie 50 - 100 tys/godz. a łącznie w ciągu tamtej nocy oszacowano liczbę Leonidów na prawie 400 tys !! 6 lat temu na stronie PTMA-Warszawa przygotowałem informację o szczycie Leonidów w 2002 roku i podałem rysunki z posiadanych przeze mnie książek. Nawet jeśli te rysunki są przesadzone (zbyt wielką ilość "spadających gwiazd" jednocześnie narysowano), to było ich znacznie więcej niż 8 meteorów/sek (a tak wynika z 25 tys/h)
  15. Witam, tak na marginesie - jedna z pierwszych rakiet Meteor jest wystawiona w sali "Astronomia i Astronautyka" w Muzeum Techniki w Warszawie (muszę uważać, by się o nią nie potknąć... ), Meteor-2 - o ile wiem - jest w magazynie. Jak znajdę jakieś lepsze zdjęcie - to pokażę.
  16. i 13 minut później: Witam, wśród obserwatorów zjawisk zakryciowych na świecie jest takie powiedzenie: "...Co to jest zakrycie ? - pyta twój (niestety już były) przyjaciel, zadawszy to pytanie obserwującemu unikalne zjawisko przez teleskop dokładnie w momencie zjawiska, a kiedy obserwator odwrócił głowę w stronę pytającego, zjawisko akurat nastąpiło..." Przygotowanie (wyszkolenie obserwatorów zjawisk zakryciowych w SOPiZ trwało kiedyś kilka tygodni, doświadczenie zdobywało się przez kilka miesięcy. Obserwator musi być cierpliwy - i to znacznie dłużej, niż 13 minut... Trudno oczekiwać od obserwatorów, którzy akurat od kilku godzin obserwują to zakrycie Plejad przez Księżyc, że teraz będą siedzieć przy komputerze i czytać wszystkie posty. Brak koncentracji podczas rejestracji momentu - to obserwacja "spalona". A obecne zjawisko jest wyjątkowo trudne, ze względu na fazę Księżyca. O tym zjawisku na Forum były informacje od kilku tygodni; jak je obserwować - polecam "Poradnik Obserwatora Pozycji i Zakryć" wydany kilkanaście lat temu przez PTMA, albo inną literaturę dotyczącą obserwacji takich zjawisk. Przy okazji dodam, że w Warszawie była w tym czasie "znośna" pogoda - dobrze widoczny Księżyc, choć dookoła niego była jaśniejsza obwódka.
  17. Witam, chociaż nie jestem specem od biologii , to jednak istnieje duże podobieństwo między optyką lunety i mikroskopu... Zdolność rozdzielcza mikroskopu optycznego zależy głównie od parametru obiektywu mikroskopu. Mam u siebie dwa stare obiektywy PZO: jeden 10/0.24 i drugi 40/0.85. Pierwszy parametr to oczywiście powiększenie obiektywu, drugi związany jest z rozdzielczością. Nie mam pod ręką książki o właściwościach i budowie mikroskopu, ale o ile sobie przypominam, to ta druga liczba mówi nam rozdzielczości w następujący sposób: r = lambda/x , gdzie x - to właśnie ta druga liczba. Czyli dla obiektywu 10x otrzymujemy r = 0.00055/0.24 [mm], stąd r = 2.3 mikrometra (mikrona). Dla obiektywu 40x : r = 0.00055/0.85 = 0.65 mikrom. A zatem przez obiektyw 10x nie zobaczymy (lub może nie rozdzielimy) mniejszych przedmiotów niż 2.3 mikrom, bez względu na powiększenie okularu. Dokładnie tak jak w lunetach i teleskopach - jeśli dla teleskopu 140 mm zdolność rozdzielcza wynosi 1", to nie zobaczymy gwiazd odległych o 0.6", bez względu na powiększenie całości optyki. (jeszcze raz "zastrzegam" się, ze nie mam tu 100% pewności, czy czegoś nie pomyliłem, ale chyba nie...) Jeśli chcemy oglądać przez mikroskop przy powiększeniu 400x, to lepsze obrazy uzyskamy z pary obiektyw 40x i okular 10x, niż odwrotnie (obiektyw 10x i okular 40x).
  18. Witam, a propos cierpliwości - był kiedyś u nas jeden miłośnik zapalony do wykonania teleskopu samemu. Niestety był mało cierpliwy i dokładny. Kiedy po raz kolejny porysował sobie zwierciadło, rzucił płytami o betonową podłogę. Po tygodniu, jak ochłonął, przyszedł do PTMA z kawałkami zwierciadła i zapytał się, czy to można... skleić ! Co do strony Janusza Wilanda - przy zwierciadłach o średnicach 130 - 160 mm i światłosiłach rzędu 1:8, faktycznie obraz w teleskopie może być lepszy, zwłaszcza na brzegu pola widzenia. I o to chodzi Januszowi w "reklamowaniu" zwierciadeł sferycznych. Przy średnicach 250 mm i większych, długość teleskopu przy zwierciadle sferycznym była by monstrualnie długa (choć u nas był ktoś, kto myślał o ogniskowej... ok. 4 metrów. Żartowałem, że zwierciadło będzie na jego balkonie, a okular - u sąsiada piętro wyżej... )
  19. Jeśli istotnie zwierciadło i matryca stykają się głównie brzegiem, a w środku nie - ma tendencje do tzw. zacinania się - prosta metoda to odwrócić miejscami położenie zwierciadła i matrycy (czyli zwierciadło na dole). Należy szlifować krótkimi ruchami - najwyżej 1/4 średnicy (tak na marginesie - często początkujący wykonują zbyt długie ruchy zwierciadłem - nawet do połowy średnicy !!) Podczas tego odwrotnego szlifowania zwierciadło będzie bardziej szlifowane w strefach brzegowych i w końcu zwierciadło i matryca będą miały identyczny kształt (prawie sferyczny). Należy pamiętać, że podczas tej korekty wydłuża się ogniskowa zwierciadła, trzeba potem znów szlifować "normalnie" aby ponownie skrócić ogniskową. Jeśli kolega jest na etapie szlifowania proszkiem #80 - to oczywiście szlifować odwrotnie tym proszkiem - będzie bardziej skuteczne (nawet o godzinę pracy).
  20. Witam, znalazłem jedno ze zdjęć mikroskopowych, wykonanych ok. 30 lat temu podczas wykonywania zwierciadła. Tuż pod powierzchnią szkła znajdował się mały pęcherzyk powietrza. Podczas szlifowania grubym proszkiem (#40), pęcherzyk "wyszedł" na powierzchnię... Tak to wyglądało przez mikroskop. Potem wykonywałem zdjęcia podczas szlifowania coraz drobniejszymi proszkami, aż do całkowitego zniknięcia tej "dziury" podczas polerowania.
  21. Witam, parabolizacja to ostatni etap pracy ze zwierciadłem, po zakończeniu polerowania. Jeśli zostawić wymienione wyżej zwierciadło jako sferyczne, to będzie się różnić od idealnej paraboloidy o 3/7 lambda, podczas gdy ta różnica powinna być mniejsza od 1/8 lambda. Spadek jakości będzie (niestety) dobrze widoczny. Przypuszczam, że nie tylko nie będzie można rozdzielić układu Epsilon Lutni jako poczwórny (odległości ciasnych składników ok. 2"), ale rozdzielczość teleskopu spadnie do 3" - 5" (a teoretycznie dla D=240 mm jest bliska 0.5").
  22. Witam, krótkie moje odpowiedzi: ad. 1 Przy takich zwierciadłach, jakie my wykonujemy dla swoich potrzeb, zwierciadło zawsze szlifuje się na sferę, nie paraboloidę (tylko w przypadku zwierciadeł o średnicach kilku metrów i dużej światłosile stosuje się częściową paraboloizację jeszcze podczas szlifowania). Zwierciadło może być sferyczne tylko wtedy, kiedy odstępstwo między paraboloidą a najbliższą sferą odniesienia jest mniejsze od 1/8 lambda czyli zaledwie 0.00007 mm. Dla zwierciadła 24 cm jest to możliwe przy ogniskowej co najmniej 240 cm. Inaczej obrazy będą - jak to mówimy w naszej terminologii - miękkie. Jednak dla nas to kryterium jest jeszcze za "łagodne" i dlatego figuryzujemy ze znacznie większą dokładnością (np. zwierciadła 25 cm, które wykonałem dla siebie i dla oddziałów PTMA, były sfiguryzowane z dokładnością rzędu 1/20 lambda (i lepiej). ad. 2 Inż K. Czetyrbok, który uczył mnie figuryzacji (potem także L. Newelski) mawiał: "...jak wykonasz kilka zwierciadeł 15 cm, w tym także paraboloidalne, to dopiero wtedy weź się za zwierciadło 25 cm..." Szansa, że właściwie sfiguryzujemy swoje pierwsze zwierciadło o średnicy 25 cm i światłosile 1:6 jest niewielka, ale... próbować można. Może akurat się uda ?? Radzę jednak wykonywać to pod "opieką" kogoś, kto wykonał wiele takich zwierciadeł i wie, jak poprawnie interpretować obraz z noża Foucaulta. Inaczej będziemy stale poprawiać zły kształt aż w końcu zwierciadło dokumentnie... porysujemy...
  23. Witam, Tak się składa że - podobnie jak Lucjan Newelski - mogę o sobie powiedzieć, iż byłem najpierw uczniem inż. Konstantego Czetyrboka (jednego z pionierów w Polsce w zakresie wykonywania optyki astronomicznej) i mam na swoim koncie pewną ilość wykonanych zwierciadeł. Dlatego dodam tutaj swoje informacje na temat ilości proszków potrzebnych do wyszlifowania zwierciadła. 1. Sprawa ilości granulacji proszków. Zgadzam się z podanymi wcześniej w innym wątku opiniami, że dobrze jest stosować kolejne proszki o rozmiarze ok. 2 - 2.5 razy mniejszym od poprzedniego. Jak mamy zbyt dużą różnicę w wielkościach, może się okazać, że szlifowanie drobniejszym zajmie nam nie 1.5 godziny, a 3-4 - szkoda na to czasu. Z kolei przy zbyt małej różnicy w proszkach, ich ilość niepotrzebnie się zwiększa, a łączny czas szlifowania - również. Na ogół w PTMA używaliśmy proszków o numerach: 60, 100, 250-300, 500, 1000. Oczywiście można używać innych proszków (np. 250,400, 600, 800). Nie jednak warto np. po proszku (numer) #500 dawać proszku #600 (etc.) - różnica jest znikoma. 2. Rozmiar najgrubszego proszku. Jakoś nikt wcześniej nie poruszał tego zagadnienia. Jeśli wykonujemy zwierciadło D=150 mm i o ogniskowej 1500 mm (tzw. "strzałka" wyniesie poniżej 1 mm, wystarczy do pierwszego szlifowania proszek #60. Jak podaje Rybarski w swojej książce, wyszlifowanie zagłębienia może trwać nawet ponad 10 godzin. Już z tego faktu mamy cenną informację, że ta praca będzie trwać kilka razy dłużej, niż kolejnym proszkiem (np. #100), a więc proszku #60 też trzeba będzie kilka razy więcej !! A jeśli mamy zwierciadło o średnicy 250 mm, a ogniskowa wynosi 1400 mm (takie robiłem dla PTMA) ? Wgłębienie wynosi już ponad 2.7 mm, a przy tej średnicy trzeba będzie wyszlifować (usunąć) znacznie więcej szkła, niż dla 150 [mm]. I wtedy się okazuje, że czas szlifowania może wynieść ponad 20 godzin, a proszku zużyjemy także kilka razy więcej ! Czym krótsza ogniskowa - tym więcej proszku, tym dłuższe szlifowania. Podawanie jednej ilości proszku dla danej średnicy wprowadza w błąd. Dlatego od wielu lat przy zwierciadłach powyżej 150 mm stosowaliśmy proszek #40, a do szlifowania 350 mm i większych zwierciadeł, nawet ok. #25 !! (było tego pól wiadra w zapasie...). Ale uwaga !! To wszystko dotyczy tradycyjnego, centrycznego szlifowania zwierciadła. Od dawna w naszym Oddziale PTMA stosujemy inna technikę - tzw. szlifowanie mimośrodowe, które znacznie skraca czas szlifowania, ale równocześnie powoduje niesferyczność powierzchni zwierciadła. Trzeba to potem staranie usunąć w kolejnym etapie szlifowania. Wykonując swoje zwierciadło 250 mm potrzebowałem na "gruby szlif" niecałe 2 godziny (zamiast 20...) Ale tę metodę polecam tym, którzy mają już pewną praktykę w tej pracy, albo - tak jak u nas w PTMA - wykonają ją "pod kontrolą". 3. Jeśli kolejnym proszkiem po #40 był #60, zazwyczaj czas szlifowania był dłuższy niż później np. #100 i sięgał 2 godzin. W ten sposób można było usunąć błędy powstałe przy najgrubszym proszku. Usuwanie ich proszkiem #100 trwało by dodatkowych kilka godzin. 4. Szczególną ostrożność należy zachować przy proszkach #500 i mniejszych !! Płyty mają wówczas niemiły zwyczaj sklejania się ze sobą, a ich rozłączenie, nawet jeśli się to uda, powoduje uszkodzenie powierzchni zwierciadła. Na dwie płyty, między którymi jest woda z bardzo drobnym proszkiem, działają duże siły - ciśnienie atmosferyczne - i "poderwanie" jednej z nich do góry będzie niemożliwe. Ale nawet jeśli w końcu uda się je zsunąć to okaże się, że powierzchnia nosi ślady uszkodzeń. Dlaczego ? Bo przy tak małej odległości między płytami dochodzi do połączeń szkła przez tzw. "siły atomowe" i na pewnej powierzchni szkło obu płyt łączy się w jedną grubszą płytę. Jeśli chcemy zrobić przerwę na posiłek - zdejmujemy zwierciadło z matrycy !! 5. Kiedy uznać szlifowanie za zakończone i przejść do polerowania ? Przy zwierciadłach 150 mm zwykle kończyliśmy na numerze #1000, ale przy zwierciadle 250 mm czasem bezpieczniej było skończyć na #800. W każdym przypadku warto przedłużyć szlifowanie ostatnim proszkiem. Często okazywało się, że przedłużenie szlifowania o pół godziny, skracało potem polerowanie o 2-3 godziny (pominę tu wskazówki dotyczące polerowania - to może być materiał na oddzielny wątek).. 6. I rady dodatkowe - kupować proszki w tym samym sklepie. Inaczej nie tylko możemy mieć różne proszki (chodzi o ich skład), ale i różnych rozmiarów. Może się zdarzyć, że proszek #300 w jednym sklepie będzie drobniejszy, niż proszek #350 w innym. Jeszcze jedno - sprawa czystości proszków - nic bardziej przerażającego dla szlifierza, niż kiedy podczas pracy proszkiem #500 słyszy zgrzyt... i na zwierciadle ma długą rysę po ziarnie #100 ...Dlatego szczególnie uważaliśmy podczas zmiany proszków na zachowanie czystości stanowiska szlifierskiego. Często przy drobnych proszkach podnosiłem wysoko rękawy koszuli, aby nie spadło "coś" z koszuli. A jeden z naszych obserwatorów, kupując proszki w sklepie w materiałami szlifierskimi na własne oczy widział, jak sprzedawca zważywszy najpierw np. 0.5 kg proszku #100, potem tę samą łopatkę zanurzał w pojemniku z proszkiem #300 !!! Ile więc kupić poszczególnych proszków, jeśli np. szlifujemy zwierciadło 250 mm ? (zakładam, że nie jest to nasze pierwsze zwierciadło !) Najłatwiej odpowiedzieć - właściwą ilość... Pamiętajmy, że karborund to nie składniki wywoływacza i może leżeć potem latami - nie zepsuje się... Bez sensu było by kupować proszku #1000 w ilości 1 kg (a miałem taka historię w fotografii - do zrobienia we własnym zakresie wywoływacza do fotografii barwnej potrzeba było jednego składnika w ilości poniżej 0.01 g/litr, a w sklepie chemicznym najmniejsza dostępna ilość to 250 g. Sprzedawczyni nie zrozumiała mojej ironii kiedy powiedziałem. Że nie potrzebuję wywoływacza w objętości basenu... ). Za mało też kupić nie można - co to za "przyjemność", kiedy właśnie nam się skończył proszek #100 i nie można kontynuować pracy aż do czasu dokupienia brakującej ilości. A tu okazuje się akurat tego proszku zabrakło w sklepie... Warto może przyjąć takie ilości dla zwierciadła 250 mm: # 40 - 1 kg (jeśli nasz najgrubszy proszek to #60 - to więcej niż 1 kg) # 60 - 0.4 kg #100 - ok. 250 g #300 - ok. 150 g #500 do #1000 - ok. 100 g I na zakończenie ciekawostka - dawno temu wykonywałem serię zdjęć mikroskopowych zarówno samych proszków, jak i powierzchni zwierciadła po szlifowaniu kolejnym proszkami. Był to ciekawy materiał - a zdjęcia były wykonywane jak ilustracja do przygotowywanej do druku książki o samodzielnym szlifowaniu zwierciadeł. Jak na razie - książka jeszcze się nie ukazała...
  24. Witam, kilka tygodni temu, na sąsiednim forum "Astro4u", Lucjan Newelski zamieścił obszerny post pt: O aluminizacji zwierciadeł słów kilka... . Jest to doskonała informacja o aluminizacji zwierciadeł, a autor postu wyjaśnia, dlaczego dobre aluminizowanie praktycznie nie jest spotykane w warunkach domowych (choć teoretycznie jest możliwe - pytanie, z jaka dokładnością wykonałby to ktoś w domu...). Aluminium starzeje się nie tylko w Newtonach, ale także Cassegrainach i Gregory'ach; czas trwałości powłoki zależy zarówno od tego, czy aluminium jest ochronione dodatkową warstwą ochronną (np. kwarcu), a także od warunków przechowywania teleskopu. Mój teleskop 250 mm był aluminizowany tylko raz, po zakończeniu figuryzacji (ponad 23 lata temu) i na razie nie widzę potrzeby ponownej aluminizacji. Ale nasze teleskopy PTMA, które stoją na dworze, po kilkunastu latach zaczynają powoli matowieć - to głównie wpływ kwaśnej atmosfery (lub innego "świństwa" w powietrzu). Zwierciadło bez warstwy kwarcu matowieją (a właściwie utleniają się) już po kilku miesiącach...
  25. Witam, na wypadek powtórnego polerowania można kupić na zapas 100 g... Tlenek ceru jest - w porównaniu do karborundu - lekki. Podczas wykonywania przeze mnie 2 zwierciadeł 250 mm oraz polerowania i figuryzacji przez ok. rok, może zużyłem te 100 g.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.